Nasz domek kochany
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Nasz domek kochany |
Pochodzenie | Poezje część II dla dzieci do lat 10 |
Wydawca | Wydawnictwo M. Arcta |
Data wyd. | 1922 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
O jakże jak kocham
Ten nasz domek drogi,
Te bieluchne ściany,
Te lipowe progi!
O jakże ja kocham
I ten dach pochyły,
Co się na nim wiosną
Bociany gnieździły!
Ten nasz domek stary
Nie od dzisiaj stoi,
A przecież się burzy
Ni wichrów nie boi!
Ten nasz domek stary
Słyszałem od taty,
Dziad naszego dziada
Budował przed laty.
Dębowe przyciosy,
Modrzewiowe ściany,
A dach rozłożysty
Słomą poszywany.
Świeci nasza strzecha
Jakby szczerem złotem,
A dokoła sady
Obwiedzione płotem.
Jeszcześ nie zajechał
Do naszego płota,
A już się przed tobą
Otwierają wrota.
Jeszcześ nie przestąpił
Lipowego proga,
Już cię sam gospodarz
Wita w imię Boga.
A witaj-że, gościu,
Witaj, pożądany!
Kłaniają się tobie
Te bieluchne ściany!
Kłaniają się tobie
Te ławy i stoły,
I ten wielki komin
I ogień wesoły.
Na prawo świetlica,
Na lewo komnatka,
Tam brząka w kluczyki
Nasza droga matka.
W wesołej świetlicy
Goście bawią radzi,
A w białej komnatce
Matka nas gromadzi.
Tam nasze wesele,
Tam słodkie przysmaki...
Lecim do komnatki
Jak do gniazda ptaki!
W świetlicy na ścianie
Wisi obraz włoski:
W czarnej długiej szacie,
Jan to Kochanowski.
W czarną długą szatę
Z żalu się odziewał,
Gdy o swej Urszulce
Pieśni cudne śpiewał.
I dalej znów wisi
Ten to król Jan Trzeci,
Co ma srogie wąsy
I na Turka leci.
A dalej Kordecki
Pomiędzy oknami,
Co to lubił jadać
Kaszę ze Szwedami.
Przed kominem ława,
Ojciec na niej siada:
Cudne nam historje
Zimą opowiada.
A latem to kwiecie
Aż się w okna ciśnie...
Białe bzy, jaśminy
I rozkwitłe wiśnie.
Pełno tu zapachu,
Pełno słodkiej ciszy,
Lekko, błogo tutaj
Serce moje dyszy.
Za białą świetlicą
Są izby czeladne;
Oj, nieraz ze śmiechem
I z krzykiem tam wpadnę.
I Brysia za uszy,
I jazda dokoła!
A stara Pawłowa
Wciąż woła, a woła!
A niechaj tam sobie!
Pogłaszczę babinę,
A ona też zaraz:
„Oj dziecko, jedyne!”
Bo w starym się domu
Obyczaj ten chowa,
Że kocha paniątka
Ta czeladź domowa.
I chucha, i chucha,
Jak gdyby na swoje...
„A miłe! A słodkie!
Tysiączkiż wy moje!”
O, jak cię nie kochać,
Ty domku nasz drogi!
Wy ściany bielone,
Lipowe wy progi!