Nie rzucim ziemi zkąd nasz ród!/Część I/Rozdział szósty

<<< Dane tekstu >>>
Autor Włodzimierz Bzowski
Tytuł „Nie rzucim ziemi zkąd nasz ród!“
Podtytuł Pogadanki o społecznych stowarzyszeniach gospodarczych
Wydawca Komisja Hodowlana Centralnego Towarzystwa Organizacji i Kółek Rolniczych
Data wyd. 1917
Druk Drukarnia Polska
Miejsce wyd. Moskwa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

ROZDZIAŁ SZÓSTY.
Stowarzyszenie mleczarskie.

Wielkie miasta potrzebują bardzo wiele wytworów zwierzęcych: mleka, masła, jaj i t. d. Dostawcami tych towarów stają się przedewszystkiem rolnicy bliżej miast tych zamieszkali. Gdzie gospodarze potrafili w tych dostawach zjednoczyć się, ujednostajnić swój towar i zapewnić mu dobry gatunek—tam czerpią oni z tego źródła większe dochody, bo o ich dostawę starają się stowarzyszenia spożywcze lub duże domy handlowe, które chcą mieć w sprzedaży jedynie pewny i dobry towar. Gdzie zaś ta dostawa odbywa się w pojedynkę, w nieładzie, tam i towar gorszy i cena o wiele niższa. Wpobliżu wielkich miast znane są przedewszystkiem stowarzyszenia rolników dla dostawy na rynek dobrego mleka. Stowarzyszenie uczciwie prowadzone zdoła sobie zawsze wyrobić u kupujących to zaufanie, że towar jest doborowy, i dlatego uzyska wyższą cenę niż pojedyńczy dostawca, którego nikt nie zna. — Dla rolników pracujących zdala od miast, rynek zbytu, jaki one przedstawiają, nie jest także straconym. Stowarzyszenie jest w stanie doprowadzić najmniejszego rolnika do największego rynku. Przykładem, jakże wymownym, jest największy miejski rynek zbytu — Londyn, z którym stale mają do czynienia kilkomorgowi gospodarze z drugiego, morzem oddzielonego państwa, Danji.
Nie można dostarczyć mleka — to można dowieźć masło, jaja, mięso.
Mleczarnie, a ściślej mówiąc, maślarnie współdzielcze, umożliwiają najbardziej oddalonemu od rynków zbytu rolnikowi sprzedaż masła w dużych miastach.
U nas w Królestwie Kongresowem dotychczas małorolny gospodarz bardzo o krowy nie dbał i zamało ich trzymał. Pewnie, że sobie cenił to bydlę poczciwe, co bez wielkich starań dawało gnój niezbędny i nieco mleka, z którem, prawdę powiedzieć, w lecie bywało czasami i kramu trochę, ale tak naprawdę wartości tego bydlęcia to gospodarz w większości wypadków nie znał. Krowa może dać duży dochód — byle zapewnić zbyt na wytwory mleczne. Zbyt ten właśnie zapewniają maślarnie spółkowe—i to jest główna płynąca z nich korzyść. Są okolice, gdzie i bez dużego miasta można od czasu do czasu sprzedać parę osełek masła czy kilka serów, ale czy taki zbyt może się równać z maślarnią, która w każdym czasie dowolną ilość mleka do przerobu przyjmie? A przytem ta domowa robota masła — to cały kram. Ni ztąd ni zowąd — „nie chce” się masło zrobić, ustała kobieca ręka, zasiada do robienia córka, syn, albo sam gospodarz, masło „uparło się” i nie zbija się, a bodaj cię! Trzeba być do wszystkiego majstrem. Kobiecie zdaje się czasami, że to coś urzekło, a to poprostu śmietana przez szereg dni zbierana po trochu — jedna przekwaśniała, druga nie dokwaśniała, nie może dać dobrego masła, ani się zbić w masło nie chce, bo temperatura czyli ciepłota musi być do tego odpowiednią, jak nauka maślarstwa wskazuje, a nie przygodną, jak się tam zestarzałej śmietanie zdarzy. Gdyby nawet zbyt na masło był na miejscu stale — to i tak wskazanym będzie wyrób w maślarni spółkowej, a nie osobno po chatach. Czy to mała korzyść pozbyć się tego kłopotu, a nieraz i prawdziwego zmartwienia, w domu, uniknąć strat, a to z „zarobienia się”, a to z jakiego innego nieudania się, czy też „strejku” śmietany.
Czas ten będzie można poświęcić lepszemu staraniu o krowy, które prawdziwie „pyskiem doją”, to jest za dobre żywienie i za dobry dogląd mlekiem sowicie odwdzięcza się.
Nie mieć kłopotu ze sprzedażą—to też coś znaczy.
Jarmark! pewnie, że dla niejednego lub niejednej ma on swój smak, ale ten smak jest zawsze kosztowny, a nieraz już siła złego, dużo strat, sprowadził. Mniej okazji do jarmarku — to tylko na dobre wyjdzie.
Dużego znaczenia także jest to, że maślarnia z tej samej ilości mleka zapewni dość znacznie większy dochód. Gospodyni zrobi funt masła przeciętnie z 14 kwart mleka, a w maślarni zrobią z 10-ciu, wirówka przecie co tłuszcz oddziela od mleka, robi to o wiele dokładniej, niż ręka ludzka. Weźmy taki rachunek: 140 kwart mleka dadzą w domu 10 funtów masła, sprzeda się dajmy na to po dwa złote groszy dziesięć (rachunek z przed wojny) — będzie 3 ruble i 50 kopiejek. Z tej samej ilości w maślarni zrobią 14 funtów, sprzeda się po trzy złote, to będzie 6 rbl. i 30 kopiejek; koszta przeróbki 60 kopiejek, — wypłacą w maślarni 5 rs. 70 kop. Wyższą cenę uzyskuje maślarnia dlatego, że masło jest o wiele lepsze. A dlaczego może być lepsze — to każdy rozumie: oddziela się odrazu dużo śmietanki, w ciągu 24 godzin kwaśnieje ona równomiernie pod okiem znającego się mleczarza, potem ubija się składnie w maślnicy przy odpowiedniej temperaturze — masło wychodzi prędko i dobrze. Przy należytym porządku masło może być wyborowem, i co jest także ważnem, z dnia na dzień jednostajnem.
Takie to są główne korzyści z maślarni spółkowej. Ale na nich nie koniec. Maślarnia potrafi sprowadzić cały przewrót w gospodarstwie, a jakże korzystny. Gospodarz, co jak urzędnik co miesiąc bierze z maślarni wypłatę, nabiera przekonania do krów, poczyna staranniej je żywić, zwraca uwagę na dobry wychów młodzieży — jednem słowem, widząc jasno, że hodowla może stać się podstawą jego dochodów, gospodarstwo swoje w tym kierunku stara się rozwijać.
Mleczarnia, jak wiadomo, zabiera tylko tłuszcz, mleko odtłuszone wraca zaś do gospodarstwa, jako doskonały pokarm, zwłaszcza dla trzody. Rozwój hodowli trzody idzie zwykle za mleczarnią.
I w gospodarstwie rolnem zachodzą niebawem korzystne zmiany. Mniej zasiewa się zboża, wprowadza się natomiast pastewne rośliny, co umożliwia zaprowadzenie dobrego płodozmianu, wpływającego na plony dodatnio. Większa ilość inwentarza, lepiej znacznie żywionego, zapewnia znacznie więcej i lepszego nawozu, plony wskutek tego rosną, zboża można zebrać, choć z mniejszej przestrzeni, bodaj więcej niż poprzednio.
Każdy gospodarz małorolny, który należał już do mleczarni spółkowej — to wszystko potwierdzi.
Mleczarnia przekonywuje także gospodarzy do społecznego działania — i pobudza przez to do tworzenia innych spółek. I to jest zrozumiałem! Wszak jedynie stowarzyszenie się zapewnia rolnikom wszystkie wskazane korzyści. Do mleczarni może należeć zarówno właściciel jednej krowy, jak i posiadacz kilkudziesięciu sztuk. Różnica majątkowa nie jest przeszkodą w społecznej robocie: w stowarzyszeniu ceni się przedewszystkiem człowieka, jego uczciwość, gorliwość i umiejętność pracy dla dobra własnego i dobra ogółu.
W działalności mleczarni jest zawsze sposobność i czas wyróżnić człowieka za jego zalety społeczne. W ten sposób i to stowarzyszenie, mające, zdawałoby się, jedynie zyski pieniężne na celu, wywiera swój wpływ dobry na uspołecznianie ogółu.
Zorganizowanie mleczarni spółkowej, przy dobrych chęciach i zrozumieniu korzyści, nie jest trudnem. Trzeba zmówić ilość członków, będących właścicielami przynajmniej stu, ale lepiej odrazu więcej krów, zebrać udziały pieniężne, naprzykład po 5 rubli od krowy, zakupić potrzebne maszyny i przyrządy, zapewnić odpowiednie pomieszczenie, umówić mleczarza — i w imię Boże zaczynać!
Sprawy stowarzyszenia, — wszelkie zakupy, sprzedaż, rachunki — prowadzi jak zwykle wybrany zarząd pod kierunkiem Rady nadzorczej, najwyższą władzą jest ogólne zebranie członków.
Każdy członek obowiązany jest dostarczać do maślarni wszystko zbywające od potrzeb domowych mleko, wypłata odbywa się nie na miarę, ale za tłuszcz, jest to najsprawiedliwszy sposób, a ma on i tę zaletę, że chroni — nie daj Boże — od pokus. W mleczarni jest przyrząd za pomocą którego łatwo jest sprawdzić zawartość tłuszczu w mleku. Dostawa obydwa się raz na dzień rano, popołudniowy udój zostawiają najczęściej gospodarze na domowe potrzeby, a wieczorny i ranny idzie do mleczarni. Ten sposób wypłaty za tłuszcz ma i tę wielką zaletę, że pozwala gospodarzowi poznać prawdziwą wartość każdej krowy. Zdarza się, że krowa daje mniej mleka niż, naprzykład, druga, ale okazuje się, że jej mleko zawiera zawsze więcej tłuszczu — w rezultacie na oko niby gorsza krowa okazuje się lepszą. Mając sposób oceny gospodarz dobiera sobie coraz lepsze krowy, gałgany usuwając z obory.
U nas w Królestwie przed wojną było już takich mleczarni spółkowych bezmała 200. Niektóre z nich, bliżej granic położone, nie wyrabiały masła, lecz odstawiały do Prus śmietankę. Zaczęło się to zakładanie mleczarni spółkowych przed kilkunastu laty, ale na dobre robota poszła od 1909 roku, kiedy działające już od kilku lat Towarzystwa rolnicze mogły okazać gospodarzom pewną pomoc, głównie przez wysyłanie znawców — instruktorów, co się na zakładaniu mleczarni dobrze znali. Jak w wielu innych wypadkach — i tu widać potęgę wspólnego działania: tylko zjednoczeni w Towarzystwa rolnicy mogli taką pomoc okazać — wieś pojedyńcza, przy najlepszych chęciach, byłaby bezradna. Gospodarze okolicami poznali już dobrze wartość mleczarni: gdzie jedna powstała wnet za nią inne zakładano — i tworzyły się jakby „gniazda”. Najwięcej powstało ich w ziemi Siedleckiej. Większość maślarni dostarczała masło do Warszawy, do Mleczarskiego stowarzyszenia rolników, zarządzanego przez zaufanych ludzi, wybranych do tej pracy przez wysłańców mleczarni. Wypłata odbywała się miesięcznie, ceny wypłacano takie, jakie Towarzystwo mleczarskie zdołało na rynku uzyskać, z potrąceniem kosztów zarządu. W ostatnich latach część masła wysyłano zagranicę.
Maślarnie ustanawiały u siebie wysokość opłaty, tak, żeby zostawała pewna zwyżka, która była społeczną własnością. Część tego wspólnego funduszu wydawana była na koszta prowadzenia, lub też powiększenia i ulepszenia maślarni, część zaliczana była na nieprzewidziane wypadki, czyli na fundusz rezerwowy, reszta wypłacaną była pod koniec roku rachunkowego, jako przyjemny dla wszystkich dodatek do wypłaty.
Nasze mleczarnie, prawie wszystkie, zjednoczone były przy Wydziale Mleczarskim Centralnego Towarzystwa Rolniczego, i zamierzały z czasem zorganizować Krajowy Związek mleczarń spółkowych. Takie zjednoczenie spółek jest niezbędne — ma ono na celu spełnianie w stosunku do mleczarni zadań ogólnego znaczenia, przedewszystkiem zapewnienie pomocy instruktorskiej przy urządzaniu i prowadzeniu mleczarni, oraz przygotowanie uzdolnionych do prowadzenia poszczególnych maślarni — mleczarzy.
Już przed wojną Centralne Towarzystwo Rolnicze przy udziale Zjednoczonych mleczarni i przy pomocy ofiarnych ludzi zdołało założyć szkołę mleczarską w Liskowie pod Kaliszem.
Ruch ten ma w Polsce wielką przyszłość przed sobą.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Włodzimierz Bzowski.