Niebezpieczne związki/List II
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Niebezpieczne związki |
Wydawca | E. Wende i Spółka |
Data wyd. | 1912 |
Druk | Drukarnia Narodowa |
Miejsce wyd. | Lwów |
Tłumacz | Tadeusz Boy-Żeleński |
Tytuł orygin. | Les Liaisons dangereuses |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Markiza de Merteuil do Wicehrabiego de Valmont w Zamku ***
Powracaj, mój drogi wicehrabio, powracaj; cóż ty tam robisz, co możesz robić u starej ciotki, której cały majątek zapisany jest już na twoje imię? Ruszaj natychmiast w drogę: potrzebny mi tu jesteś. Przyszła mi do głowy wspaniała myśl i tobie pragnę powierzyć jej wykonanie. Te kilka słów powinnyby wystarczyć, i, aż nazbyt zaszczycony moim wyborem, powinienbyś stawić się z całym pośpiechem, aby na kolanach odebrać moje rozkazy. Ale ty nadużywasz mojej dobroci, nawet wówczas, kiedy przestałeś z niej korzystać, i, w owym wyborze, jaki mam przed sobą, albo wieczystej nienawiści, albo bezgranicznego pobłażania dla ciebie, jedynie szczęściu swemu to zawdzięczasz, iż dobroć moja bierze górę. Zatem, spieszę wtajemniczyć cię w moje zamysły: lecz przysiąż mi, że, jako wierny Rycerz, nie pogonisz za żadną inną przygodą, dopóki tej nie doprowadzisz szczęśliwie do końca. Jest ona zaprawdę godną Bohatera: masz służyć razem miłości i zemście; słowem, będzie to jedno dzieło więcej do umieszczenia w twoich pamiętnikach: tak, w twoich pamiętnikach, gdyż chcę koniecznie, aby kiedyś ukazały się one w druku i sama się podejmuję je spisywać. Ale zostawmy to na razie, a powróćmy do tego, co mnie w tej chwili zaprząta.
Pani de Volanges wydaje za mąż swoją córkę: jestto jeszcze tajemnica; ale zwierzyła mi się z nią od wczoraj. I kogo, myślisz, wyszukała sobie za zięcia? Hrabiego de Gercourt. Któżby mi był powiedział, że ja mam zostać kuzynką Gercourt’a? Poprostu nie posiadam się z wściekłości... Jakto! nie domyślasz się jeszcze? o niepojętna głowo! Czyżbyś mu już więc przebaczył ową przygodę z Intendentową? A ja, czyż nie mam więcej jeszcze przyczyn użalać się na niego, ty potworze?[1] Ale panuję nad moim gniewem i nadzieja zemsty rozpogadza moją duszę.
Sto razy musiała ci się dać we znaki, tak samo, jak i mnie, owa nadęta uroczystość, z jaką Gercourt rozprawia o tem, co za wszelakie przymioty musi posiadać jego przyszła żona, i jego głupia zarozumiałość, która każe mu mniemać, iż on właśnie zdoła uniknąć nieuniknionego losu. Znasz jego śmieszne urojenia na punkcie przewag klasztornego wychowania i jego przesąd, jeszcze o wiele śmieszniejszy, co do wrodzonej wstrzemięźliwości blondynek. W istocie, mogłabym się założyć, że, mimo sześćdziesięciu tysięcy renty małej Volanges, nigdy nie byłoby mu przyszło na myśl to małżeństwo, gdyby panna była brunetką, lub gdyby nie była wychowana w klasztorze. Przekonajmy go zatem, że jest tylko głupcem i... czemś więcej: zostałby nim z pewnością prędzej czy później; nie o to się też kłopocę; lecz byłoby zabawne, gdyby już od tego rozpoczął. Jakżeżbyśmy się przednio bawili nazajutrz, słysząc, jak on się chełpi! bo będzie się chełpił z pewnością; a przytem, skoro już raz ty się zajmiesz postawieniem pierwszych kroków tej dziewczyny, trzebaby dziwnego nieszczęścia, aby Gercourt nie stał się z czasem, jak tylu innych, przedmiotem zabawy całego Paryża.
Zresztą, bohaterka tego nowego romansu zasługuje w zupełności na twoje starania: jest naprawdę ładna; ot, dzieciak piętnastoletni, istny pączek róży; przytem nieprawdopodobnie naiwna i bez najmniejszej sztuki: ale wy mężczyźni, was taka rzecz nie odstrasza; a przytem ma w spojrzeniu jakąś tkliwą omdlałość, doprawdy bardzo obiecującą; dodaj do tego, że ja ci ją polecam; nie pozostaje ci nic, jak tylko podziękować mi i posłuchać.
List ten dostanie się do twoich rąk jutro rano. Rozkazuję, abyś jutro, o godzinie siódmej wieczór, zjawił się u mnie. Nie przyjmę nikogo przed godziną ósmą, nawet mego panującego Kawalera: on nie ma dosyć głowy na tak ważne przedsięwzięcie. Widzisz z tego, że miłość mnie nie zaślepia. O ósmej zwrócę ci swobodę, zaś o dziesiątej powrócisz, aby wieczerzać wraz z pięknym przedmiotem twoich zabiegów, gdyż matka i córka będą jutro u mnie. Do widzenia, minęła już dwunasta w południe. Niebawem przestanę się tobą zajmować.
- ↑ Aby zrozumieć ten ustęp, trzeba wiedzieć, że Hrabia de Gercourt opuścił Markizę de Merteuil dla Intendentowej ***, która poświęciła dla niego Wicehrabiego de Valmont i że wówczas Markiza i Wicehrabia zbliżyli się do siebie. Ponieważ zdarzenie to sięga znacznie wcześniej, niż wypadki, o których jest mowa w niniejszych Listach, przeto autor uważał za stosowne pominąć całą odnośną korespondencyę.