<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Karol Kochanowski
Tytuł O heraldyce
Podtytuł czyli znajomość herbownictwa
Wydawca M. Arct
Data wyd. 1902
Druk M. Arct
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
IV.

Sztuka, uprawiana w różnych gałęziach twórczości przez rozmaite narody w sposób niby jednaki, bo na jednych i tych samych zasadach stylowych oparty, wytworzyła jednak rozliczne typy lokalne. Otóż lokalność ta a za nią i odrębność w szczegółach, napiętnowała wszystkie herbownictwa nowożytnej doby i rozindywidualizowała późniejsze okazy heraldyki wedle gustów, mód, upodobań i zwyczajów, panujących w poszczególnych krajach.
Działo się to zwłaszcza wtedy, kiedy heraldyka, pozbawiona po upadku rycerstwa logicznych wskazówek praktyki, przechodzić zaczęła coraz wyłączniej w sferę sztuki.
Odrębności te wykazywać trudno, gdyż jest to przedmiot zbyt obszerny, a nadewszystko raczej pseudo- niż istotnie heraldyczny. Wszelako, aby rzecz zaokrąglić, rozpatrzyć musimy przynajmniej te naleciałości ogólne, które, wzbogacając z biegiem czasu arsenał części składowych herbów, niestały zasadom klasycznym na przeszkodzie.
Jednym z najdawniejszych dodatków takich, rozwiniętych bujnie na Zachodzie, zwłaszcza w Niemczech, były tak zw. labry (Helmdecken) czyli ozdoby, przeważnie floresowe, spływające z hełmu na boki tarczy, a powstałe w zasadzie z tkaniny, która niegdyś hełmy okalała istotnie. Geneza floresów, jako ewolucyi fałdów, należycie nam się unaoczni, gdy zestawimy chustę, otaczającą hełm przedstawiony na fig. 20 z liściastą fantazyą fig. 27.
Labry posiadały zazwyczaj barwy herbu, stosowane w ten sposób, że najwybitniejszym z kolorów herbu barwiono wierzch labrów, a najwybitniejszym z metalów herbu — ich spód, czyli podszewkę (jako tkaniny). Zasada ta nie była jednak obowiązującą, podobnie jak i same labry.
Do naleciałości heraldyki późniejszej należały nadto korony lub mitry, czapki (np. dożów) i kapelusze (kardynalskie, kurfirstowskie i t. p.) i ordery.
Kilku słów wyjaśnienia potrzebują jedynie korony, jako najbardziej i najogólniej, a często niewłaściwie rozpowszechnione.
Nowsza heraldyka niemiecka dzieli je na trzy zasadnicze kategorye: koron rangowych, kładzionych bezpośrednio na tarczy zamiast hełmu; koron (architektonicznych) służących jedynie do logicznego połączenia hełmu z jego heraldycznym czubem, czyli klejnotem, i — koron dekoracyjnych, wieńczących «przedmioty» herbowe, a więc: baszty, głowy ludzkie lub łby zwierzęce, o ile te wraz z koroną na niepodzielny «temat» się składają.
Podział ten, dokonany ex post, wywołany został przez konieczność salwowania istotnego, a logicznego dostojeństwa koron, które przez nadmierne rozpowszechnienie się w herbownictwach europejskich, zdawały się utracać dawne znaczenie swoje.
Używanie koron bowiem rozpowszechnione było pierwotnie, z samej natury rzeczy, tylko wśród suwerenów. Ponieważ jednak system lenny wiele jednostek prawem takiem obdarzał, wkradły się z czasem w tej mierze liczne nadużycia, które podział wspomniany spowodowały. Powstała zasada, nakazująca poczytywać za korony istotne tylko korony rangowe, które też wyposażono we właściwe oznaki hierarchiczne. Wszystkie inne nabrały charakteru zwykłych ozdób (pseudo-) heraldycznych. Nadto, aby korony rangowe z szeregu ozdób takich wyodrębnić przez wysunięcie ich na pierwszorzędny plan herbu, kładziono je bezpośrednio nad tarczą, pozbawioną hełmu.
Pomijając korony monarsze, które w każdym kraju swój właściwy, bo naśladowany z oryginału, kształt posiadały, uległ ogół koron rangowych w Europie mniej-więcej jadnakim przepisom.
W Niemczech koronę hrabiowską wyposażono w dziewięć pałek widocznych z przodu (czyli w szesnaście w otoku); baronowską — w siedem (12) i szlachecką — w pięć (8). Mitra pozostała udziałem książąt, a we Francyi zastępowano ją koroną pięciolistną (nie pałkową). Takiej samej, z małą odmianą, używali tam margrabiowie (marquis); odmiana polegała na tem, że dwa liście, przylegające do środkowego, zamieniano na pałki trójperłowe. Pięciopałkową koronę nosili we Francyi wice-hrabiowie, a sam otok (naczółek) korony, spowity w sznur pereł — baronowie. Szlachta francuska była oznaki tej pozbawiona.
Korony angielskie posiadały zasady wspólne z francuskiemi; wnętrza koron zdobiono tam jednak w czapki purpurowe, zakończone chwastem złotym (Kugelquaste, Tassel), a podbite gronostajami. Przytem korony niższej szlachty tytułowanej różniły się od francuskich: earlowie używali koron o pięciu większych i czterech mniejszych pałkach; wice-hrabiowie o czterech większych i trzech mniejszych pałkach, a baronowie o czterech pałkach jednakiej wielkości.
począwszy od XVI wieku poszła w zakresie koron za przykładem Niemiec. I tu jednak trwa aż po dziś-dzień niezrozumienie rzeczy, sprawiające że t. zw. korony szlacheckie (pięciopałkowe) kładzione są po większej części nad hełmem, co w obliczu heraldyki odbiera im znaczenie koron rangowych.
Korony rodzin utytułowanych, podobnie jak i całe ich herby, wzorowane są u nas zazwyczaj o wiele ściślej niż szlacheckie, na właściwych okazach obcych, z powodu, że same tytuły i wyróżnienia zewnętrzne są w łonie szlachty polskiej innowacyą, przejętą żywcem z Zachodu.
W Niemczech używanie koron, acz rozpowszechnione bardzo od XVI stulecia, nie było jednak ogólnem. Pochodziło to stąd zapewne, że korony dekoracyjne znajdowały tam swój równoważnik w tak zw. poduszkach (Wulst) hełmowych, które, zamiast koron, do połączenia hełmu z klejnotem służyły. Były to przeważnie skręcone chusty, użyczające klejnotowi logicznej podstawy.
Używanie koron rangowych w całej rozciągłości przyjęło się ogólnie dopiero w ciągu XVIII—XIX stulecia. Pałki robiono z pereł, a otoki czyli naczółki koron bywały zazwyczaj sadzone kamieniami, wśród których przeważały rubiny i szmaragdy. Reguły ściślejsze nie powstały atoli w tym względzie.
W Anglii wytworzył się nie-heraldyczny obyczaj umieszczania klejnotu na «poduszce» bezpośrednio nad tarczą, ku czemu nadawano górnej ramie tarczy kształt trójkąta (ang. Pelta). Później na trójkącie tym osadzano koronę, a na niej właściwy klejnot.
Anglicy, odznaczający się szczególnem zamiłowaniem do dzielenia tarcz herbowych na pola i pólka, do przeładowywania herbów i odbierania im nietylko pierwotnej prostoty, ale nawet i znamion stylowych, usiłowali daremnie przywrócić swemu herbownictwu piętno heraldyczne w najnowszej dobie.
Jako uboczny, a chybiony, produkt tych usiłowań pojawiły się tam t. zw. Badges (Erkennungszeichen) czyli, zmierzające do prostoty, części herbów, używane jako pars pro toto. «Badges» te czerpano jednak, nie z najistotniejszych części herbu, lecz z jego dodatków późniejszych. Np. «badge» ks. Walii przedstawia trzy pióra strusie, utkwione w naczółku korony, pod którą widnieje wstęga z napisem: «Ja służę». «Badges», jako figury, pływające w powietrzu, czyli nielogiczne, i jako okazy, składające się z późniejszych naleciałości herbowych, czyli sztuczne, posiadają mało z heraldyką wspólności.
Niewiele posiadają jej również wstęgi z dewizami — produkt późny i pretensyonalny, a dowolny w większości wypadków, o ile tradycya rodziny nie przekazywała żadnych «złotych myśli» przodków.
Ostatnią naleciałością czasów późniejszych, bo rozpowszechnioną dopiero w najnowszej dobie, były t. zw. podpory herbowe (Schildhalter), wywołane wprawdzie przez poczucie logiki, nakazujące, aby herb na czemś spoczywał, lub o coś się opierał, ale spaczone w dobie stylów floresowych w XVII і XVIII wieku.

Fig. 28.

Podpór takich używano na malowidłach już w w. XV (fig. 28). W XVI stuleciu zatraciły one jednak i smak, i logikę, dochodząc z czasem do najbardziej wybujałej przesady (fig. 29).

Fig. 29.

Przesadę, dowolność i nadużycia starał się wyrugować z heraldyki francuskiej król Karol VIII jeszcze w roku 1487 przez ustanowienie patentem z dnia 17 czerwca tegoż roku, urzędu t. zw. maréchal (zwanego później juge) d’armes de France. Nie powstrzymało to atoli spaczonego rozwoju pseudo-heraldyki, jaka wraz z ca- łym arsenałem swoich akcessoryów przesadnych, a sztucznych, wsiąkła w herbownictwo najnowsze, zepsuwszy przedtem większość herbów starodawnych, których właściciele zapomnieli o zasadzie, że im herb jest dawniejszy, tem skromniej i prościej przedstawiać się winien. Herby, powstające w Europie z nobilitacyi w ciągu XVI—XIX stulecia, wchłaniały motywy pseudo-heraldyczne w charakterze integralnych części swoich: ich reforma byłaby przeto niemożliwa.
Podpory herbowe, w zasadzie dowolne, towarzyszą dzisiaj w Anglii herbom parów, rycerzy orderu Podwiązki i in., oraz baronetów kolonialnych (np. Baronets of Nova Scotia) w charakterze obowiązującym. Stucznych przepisów i reguł powstało na ten temat bardzo wiele, a klasycznem ich wcieleniem jest pseudo-heraldyka pierwszego cesarstwa we Francyi. Jej okazy są raczej ilustracjami żywota awanturniczych protoplastów rodów nowych, aniżeli herbami. Te przesadne, nieheraldyczne i całkiem niezależne w pomyśle tematy przedstawiają nawet — pejzaże.
Heraldyka owa i pokrewne jej parodye herbów heraldycznych nie nadają się wcale do poważniejszego rozbioru. Ich podkładem jest bowiem, nie ewołucya, lecz fantazya, snuta na tle tradycyj pseudo-heraldycznych, wśród których tu i owdzie ocalały strzępy klasycznej sztuki herbowej. Te cząstki lepsze, jakie pod wpływem wspomnień dawniejszych ocalały w herbownictwach europejskich z powodzi barocca, a zwłaszcza rococo i zopfu, uległy większemu jeszcze spaczeniu pod działaniem wspomnianej parodyi heraldycznej.
W Polsce poddały się błędnym wpływom obcym głównie herby rodzin utytułowanych, obdarzonych przez mocarstwa rozbiorowe, wśród których prym dzierżyła Austrya, kombinacyami godeł, niezgodnemi z duchem rodzimym, a tworzonemi ze spaczonych akcessoryów pseudo-heraldyki zachodniej. Wszelako i szlachta polska psuła gromadnie herby swoje na własną rękę, tworząc fantazyjne tarcze, hełmy, korony i klejnoty, podejmując fantazyjną stylizacyę «tematów», lub zdobiąc dowolnie godła praojcowskie w moździerze, chorągwie, strzelby, szable i inne dodatki.
Rozprzęgło się wszystko, bo nawet skromny typ szlacheckiego herbu, przyjęty na schyłku pierwszej połowy XIX wieku w celach legitymacyjnych przez b. Heroldyę Królestwa Polskiego (fig. 30), uznać należy — pomimo jego rzekomej prostoty — za wcielenie heraldycznego absurdu.

Tarcza z rysunkiem strzały i podkowy, z umieszczonym na górnej krawędzi rycerskim hełmem w koronie. Na koronie siedzi ptak. Obok niego ponownie strzała i podkowa.
Fig. 30.

Na Zachodzie wytworzyły się w ciągu wieków herby stałe, związane z urzędami publicznemi, a zarówno tam, jak i u nas — herby miast, prowincyj i instytucyj.
Ulegały one ogólnemu rozwojowi heraldyki i nie stanowią odrębnego przedmiotu.

Fig. 31.

Trudno także rozpatrywać zosobna herby państwowe: Powstawały one przeważnie z rycerskich herbów osób panująсусh, а główną ich właściwością, zwłaszcza w późniejszych czasach, były tła tylne z purpury i gronostaju, (jak np. dawniejszy herb Księstwa Lippe, fig. 31), oraz przesada w «podporach» herbowych i w obfitym podziale tarczy, wywoływanym potrzebą łączenia różnych części i cząstek składowych państwa (np. herbów prowincyonalnych) w jedną całość.
Stan ten powodował powstawanie odmian paradniejszych i mniej wspaniałych, zależnie od okoliczności, w jakich herb państwowy używanym bywał.
Herby tej ostatniej kategoryi, o temacie Orła, posiadały i posiadają nadto tę oryginalność, że ich temat herbowy, Orzeł, zwykł spełniać w odmianie najbardziej popularnej rolę tarczy dzielonej (brisure): bywa bowiem (bez tarczy!) tłem tarcz mniejszych i tematów drugorzędnych, wchodzących w skład państwowego herbu, jako całości.
Język heraldyczny zachodni, czyli blazonowanie (l’art du blason), wygłaszając opisy każdego (poprawnego) herbu z dokładnością, starczącą za formułkę, wedle której obeznany z przedmiotem artysta jest zdolny herby te wiernie namalować — posiada gotowy zasób formułek takich dla herbów państwowych, których każda, choćby najdrobniejsza, zmiana zaznaczaną bywa w drodze ustawodawczej.
Tłómaczenie formułek tych na język polski wymagałoby i pleonazmów i neologizmów, gdyż, jak wiemy, byłoby ono niezgodne z temi tradycyami, jakie duch języka naszego w sobie odzwierciedla. W tym przeto zakresie wrażenia słuchowe winniśmy jedynie wzrokowemi zastępować, bo — tylko patrząc na dobry wizerunek herbu, zdawać sobie możemy sprawę dokładną z jego wyglądu. Na Zachodzie obraz ten stanie żywcem przed oczyma heraldyka na dźwięk właściwej formułki.
W drugiej połowie XIX wieku, wraz z pogłębieniem historyi sztuki, powstała w Europie dążność do odrodzenia heraldyki na jej gruzach, reprezentowanych przez setki tysięcy spaczonych herbów dzisiejszych.
Ponieważ nie wychodzą one z użycia; ponieważ tworzą je i dzisiaj jeszcze monarsze patenty nobilitacyjne; ponieważ herby, korony i liberye, odpowiednie do barw herbowych, należą wciąż do rzeczy rozpowszechnionych — usiłują więc heraldycy zaprowadzić ład w tym aktualnym ogromie zepsutych pamiątek przeszłości i tchnąć weń poczucie zasad logicznych, ewolucyjnych.
Poczucie to głosi, że herb starodawny powinien być prosty i skromny, jak jego pierwowzór; że stylizowanie herbu odpowiednie do stylu przedmiotu, na jakim herb się znajduje, powinno odbywać się w sposób zgodny z heraldyką, archeologią i z zasadami właściwego stylu; że herb nowy nie powinien być stylizowany na sposób starodawny, — jednem słowem, że historyczna a dokładna znajomość rzeczy zająć powinna w herbownictwie miejsce fantazyi.
W myśl tych zasad najwłaściwszym wzorem dla starodawnych herbów polskich jest niewątpliwie piękny typ Bogoryi, wyobrażony na fig. 26.
Jakkolwiek sprawa oczyszczenia heraldyki polskiej nie była dotąd poruszaną, heraldyka ta góruje mimo to nad innemi w sferze prawdziwie poważnej, bo naukowej. Dzięki oryginalności swojej stanowi ona od lat kilkunastu przedmiot głębokich studyów, związanych z przeszłością. Studya nad ustrojem społecznym w Polsce piastowskiej, badania prawa polskiego i dziejów wewnętrznych kraju wyniosły heraldykę polską na poziom jednej z przedniejszych pomocniczych nauk historycznych. Zapiski heraldyczne, ogłoszone ze średniowiecznych ksiąg sądowych przez Helcia, Łagunę, Ulanowskiego i Potkańskiego, świadczą najlepiej o zapoznawanem przez czas długi znaczeniu tej gałęzi wiedzy, której całokształtowi użyczyli szerszych widnokręgów profesorowie Piekosiński i Małecki, poświęcając mu poważne prace swoje. Z prac tych wynika, że należycie ujęte i genetycznie przedstawione herbownictwo polskie powiedzieć może o sobie na tle dawniejszej zwłaszcza przeszłości naszej: magna pars fui.
Indywddualizacya herbów zachodnich, cenna dla dziejów obyczajowości i historyi sztuki, redukuje natomiast szersze, historyczne ich znaczenie do rozmiarów drobniejszych w porównaniu z odpowiedniem znaczeniem heraldyki polskiej.
O herbarzach zarówno polskich jako też i obcych, da się powiedzieć ogólnie, że były to raczej księgi genealogiczne, aniżeli heraldyczne. Rysunki herbów i fantazyjne opisy ich powstawania mają obok pozorów heraldyczności, orazcząstek historycznej prawdy, charakter przedewszystkiem genealogiczno-panerygiczny, z jakim w rozumieniu ogółu zlało się niewłaściwie pojęcie heraldyki.
Z natury rzeczy, herbarze zachodnie, zwłaszcza dawniejsze (Bartolo de Saxo Ferrato 1350 r.; Clement Prinsault 1416 i t. d.) posiadają więcej heraldyczności (aktualnej); właściwe jednak naukowe dzieła heraldyczne są dopiero wytworem czasów najnowszych. Poważniejsze wyniki ich badań zestawiają na Zachodzie liczne prace specyalne, z pośród których «Grammaire héraldique» Genouillaca, a zwłaszcza wzorowy «Katechismus der Heraldik» Sackena, zasługują przedew^szystkiem na wyróżnienie.
W Polsce, po przestarzałej już monografii Lelewela (Herby w Polsce), jedyną pracą poważniejszą, poświęconą specjalnie teoryi heraldyki krajowej, jest książka St. hr. Mieroszowskiego «O heraldyce Polskiej» (War­szawa 1887). I ona jednak przestała być wystarczającą na tle najnowszych badań historyczno-heraldycznych, wśród których ostatniemi czasy pierwsze zajęło miejsce kapitalne dzieło prof. Fr. Piekosińskiego «Heraldyka polska Wieków Średnich» (Kraków 1899).
Nadmienić też trzeba, że związane z heraldyką badania naukowe znaków (gmerków) mieszczańskich, wszczęte w Niemczech w połowie XIX w. przez Homayera, przenieśli na grunt polski prof. Antoni Małecki[1] i dr. Adam Chmiel, autor sumiennych rozpraw p. t. «Herby Cyrusów, mieszczan krakowskich» i «Herby Foxów», drukowanych w «Roczniku Krakowskim».





  1. «Studya Heraldyczne», II, 324–378.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Karol Kochanowski.