O pieśniach gminnych
←Najpiękniejsza | O pieśniach gminnych Poezje Teofila Lenartowicza. T. 2 Teofil Lenartowicz |
Potok i serce→ |
Kto chce śpiewać, niech wam śpiewa,
Mnie się oko łzą zalewa,
Ja niemogę, choć się kuszę,
Boby przyszło wydać duszę.
Cóż to mówić przyjaciele,
Kiedy mówić jest tak wiele?
Śpiewać dla was rzecz nielada,
Kto jedwabne słówka składa,
Kto nie dzieli z wami doli,
Nie zaśpiewa sercu k'woli.
Toż cobym miał suszyć głowę,
Na piosenki wiejskie nowe,
Przynoszę wam pieśni stare,
Ale takie rzeźkie, jare,
Że słuchając, jak we wiośnie,
Dusza gdyby ziele rośnie,
I świat jéj się w oczach złoci,
Aż się cała rozochoci,
Rozraduje tak dalece,
Że łza przyschnie na powiece.
Serce żywo zakołata,
I duch jakby ptaszek lata.
I człek mówi sam do siebie:
Jeszczeć Pan Bóg jest na niebie.
Na tę ranę co krwią spływa,
Pieśń się leje jak oliwa.
Świeża jak ta ziemia z rana,
We łzach rosy wykąpana,
Idzie z serca jakby z raju,
Na wędrówkę po swym kraju.
Dziewczę poda ją dziewczęciu,
Pacholątko pacholęciu,
Ledwie wyszła na świat biały,
Jużci znana o trzy mile,
Jutro zrobi drugie tyle,
Czy ją ciche wiatry zwiały,
I na podziw temu światu,
Rozproszyły jak pył z kwiatu,
Z ust dziewczyny jak świt rany,
W głuchém polu zaśpiewanéj.
Jak obiega jakiém prawem,
Czy jak ptasze ponad stawem,
Czy jak obłok nad doliną,
Czy jak głosy co gdzieś giną,
Niewiadomo, dosyć na tém:
Że obiega całym światém.
Dzisiaj ledwie brzękła w polu,
Jutro już ci na Podolu,
Obleciawszy całym krajem,
Już się wdzięczy nad Dunajem,
W mazowieckim klaszcze lesie,
Po karpackich górach pnie się,
Nie uważa, Boże, na nic,
Dla niéj jednéj niema granic,
Ni świadectwa zkąd się bierze,
Progu przed nią nie ustrzeże,
Co najdalszéj dojdzie braci,
I rogatki nie opłaci.
W wieczór smutna, rzeźwa z rana,
Rzecby można skowronczana,
Bo się śpiewa w letniéj ciszy,
A skowronek towarzyszy.
Do innego kędyś świata,
Zaśpiewana dusza lata,
I tak byłoby bez końca,
Aleć pieśń się trzyma słońca,
I gdy zniknie słonko Boże,
Piosnka w polu żyć nie może.
Na pagórkach na wód fali,
Jeszcze chwilkę się pożali,
Wreszcie rosą na smug spada,
I kraj milczy, a wciąż gada.
Patrząc na jéj koła, zwroty,
Na jéj śmiechy i zaloty,
Rzekłbyś w onej tam krainie,
Mlekiem, miodem ziemia płynie.
A to ziemia obiecana,
Gdzie w krwi broczą po kolana.
Pieśni brzęczą w lewo, w prawo,
Lecz gdy oko w kraj się zwróci,
Ta wesołość więcéj smuci,
Niżbyś ranę ujrzał krwawą.
Taka cisza o swéj nędzy,
Że i grób odpowie prędzéj.
A przecież tam krew się leje,
I nie oddać, nie wymówić,
Żadném słowem nie wysłowić,
Jaka nam się krzywda dzieje.
A może téż pieśń ta długa,
Na to się tam w polu rodzi,
Na co gwiazda z nieba mruga,
Na co anioł z nieba schodzi,
Żeby w ludzkie łzy tęsknoty
Zapleść promień słońca złoty,
Gdzie się czoła we krwi nurzą,
Poprzewijać ciernie różą.
Gdzież bo pieśń ta nie przeciecze?
Z łańcuchem się u nóg wlecze,
Po sybirskich stąpa śniegach,
Po Kubaniu modrych brzegach.
Jak cień w kraju gdzieś dalekim,
Ciągnie się za polskim człekiem,
Wygrzewa się w pośród lodów,
Wykarmia się czasu głodów,
Na te bóle, na te smutki,
Rosną pieśni niezabudki,
Rozbolałe serca pieszczą,
Nad bagnami się niebieszczą,
Coraz nowy kwiat wyskoczy,
Jak aniołów modre oczy.
Jak kiedy się słońce schowa,
Coraz gwiazda wschodzi nowa,
Tak po każdéj łez powodzi,
Coraz nowa piosnka wschodzi.
I ot skrzący świat bez końca,
Niby łzy po stracie słońca;
Ani zgadniesz zkąd przychodzi,
Pan Bóg spojrzy, pieśń się rodzi.
Pieśni wiejskie dziewcząt sprawa,
To ich szczęście i zabawa.
Różne dziwy plotą plotki,
Kręcąc swoje kołowrotki.
A na duszę pieśń dziewczęca,
Jak nić złota się okręca.
Z krwi kochanków, z łez kochanek,
Wiją sobie srebrny wianek,
Okręcają nitką złotą,
I cieszą się tą robotą.
Nic przed światem się nie skryje,
Ludzka krew o pomstę woła,
Siejże rutkę, sadź liliję
Lilia zakryć nie podoła.
Na nic wszystko się nie przyda,
Jeszcze prędzéj lilja wyda.
Wierzba wyda złość zbojczyni,
Na weselu ją obwini.
Będzie śmiać się z całéj duszy,
Będzie słodkie winko piła,
Lecz fujarka śmiech zagłuszy,
Starsza siostra mnie zabiła.
I wyprawia dziś wesele,
Młode drużki siostrze służą,
Smutku wiele, bardzo wiele,
I łez dużo, bardzo dużo,
I pobledzi wszystkie lica,
Aż się wyda tajemnica.
A gdy całą rzecz dopowie,
Włosy wzniosą się na głowie,
Serce skrzepnie w każdéj druchnie,
I śmiech zgłuchnie, skrzypka zgłuchnie,
I jak gdyby śród smętarza,
I jak gdyby nie wesele,
Wciąż fujarka swe powtarza
Smutku wiele, bardzo wiele.
To znów jak po dziecka zgonie,
Dzieciobójcze matki dłonie,
I koszula krwawa na niéj,
Zapalają się w otchłani.
To jak w gaju gdzieś niewiada,
Kto nieszczęście kiedy wstrzyma?...
Wiatr poszumiał, drzewo pada,
Było dwoje i już niema.
Tyle szczęścia że we dwoje,
Że nikt po nich nie zaboli,
Pożałują się ich doli
Chyba tylko ciche zdroje.
Na mogile konik siwy,
Konik siwy biało-grzywy
Puka, szuka pana swego,
Grzebie nóżką, żałuje go.
Na mogile panna szlocha,
Niema tego kogo kocha.
Wykopali skrytkę błogą,
Nie szeroką, a podłużną,
Mój koniku nie grzeb nogą,
A ty panno nie płacz próżno.
I tak w kolej aż do zorzy,
Póki oczu sen nie zmorzy,
Wciąż się pieśń przewija słodka,
Jak to kółko kołowrotka.
Wreszcie gdy już skończy swoje,
Gdy niejedno przeinaczy,
Kiedy łez wyciśnie zdroje,
Niknie w głębi serc słuchaczy.
Tak w dziewczęce długie noce,
Pieśń z gwiazdami się migoce,
I porówno im rozdziela,
To żałoby, to wesela.
Z szczęśliwymi tańczy, śpiewa,
Ze smutnymi się spodziewa,
A umarłym w głuchą ciszę,
Rządek złotych liter pisze.
Co ja z niemi się naszlochał,
Co ja z niemi się nakochał.....
Niech Bóg broni i zachowa,
Pełna tego była głowa....
Mokra rosa a ja bosa,
Przyśpiewuje mi z ukosa,
I wnet całe widać pole,
Kalinowe drzewa w dole,
Malinowe w podłuż krzaki,
Jakiż to kraj Boże jaki.....
Mgła się równa pod lasami,
Słońce błyszczy nade mgłami,
Na dolinie srebrzy rosa,
Mokra rosa a ja bosa.
Ach czy mnie téż Polska wróci,
Czy się serce rozesmuci,
Będę ja téż wesół kiedy,
Bez kłopotów i bez biedy,
Gdyby można tego czaru,
Z nadwiślańskich niw obszaru...
Spiewaj ludu polski złoty,
Wypowiadaj swe tęsknoty,
U orania, u zasiewu,
Póty serca póki śpiewu.
Jak się zrobisz cudzoziemcem,
Jak się zrobisz wrogim.....,
W oczach będziesz miał wzrok wilczy
Będziesz milczał jak wilk milczy.
Będziesz hydził ojce stare,
Będziesz miał..... wiarę,
A gdy krzykną w niebogłosy,
Nie poczujesz się do kosy.
Spiewaj ludu polski złoty,
Wypowiadaj swe tęsknoty,
U orania, u zasiewu,
Póty serca póki śpiewu.