O pracy (Kraszewski, 1884)/Podział pracy

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł O pracy
Wydawca Wydawnictwo Księgarni Krajowej Konrada Prószyńskiego
Data wyd. 1884
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PODZIAŁ PRACY.

Spójrzyjcie na tę małą książkę, z któréj czytamy: drobna ona jest, a jednak nim się zrobiła, pracowało na nią kilkuset ludzi. Jeden ją napisał, drugi ją przerobił, daléj zecer, co litery drukowane stawia, układał pismo po jednéj literce, ustawiał wyrazy, inny potém zaniósł te litery do wyciskania, inny naprowadził czarną massą, aby się wycisnęły na papierze, inny papier podłożył i naostatek wybił czarne na białém. Niedosyć na tém, z każdym arkuszem książki, z każdą kartką ta sama była robota. Papier wydrukowany zanieśli do zeszycia, któś go poskładał, inny pozszywał, inny obciął, przylepił okładkę. Daléj któś przyniósł książkę, potém ją wzięto na sprzedaż i dopiero się do was dostać mogla.


Na tém nie koniec: ten, co pisał i przerabiał, musiał mieć nauczycieli, coby go przysposobili i nauczyli myśleć i pisać; księgarz także nie od razu i nie sam przyszedł do tego, że począł handlować.
Na książkę potrzeba było papieru, papier się robi ze starych szmat, szmaty są z przędzy, przędza ze lnu; a len ktoś siał, zbierał, moczył, wybijał, prządł, tkał, zszył, znosił, póki nie wyrzucono szmat.
Daléj tak samo litery drukowane nim się wylały z kruszcu, trzeba było rudę kopać, kruszce oddzielić, formę zrobić i t. p.
Papier robił się na machinie, machina téż dużo rąk i głów potrzebowała; każda najmniejsza rzecz nim się zrobiła, zajęła mnóstwo ludzi, kosztowała wiele pracy. Książki przewożono po bitych drogach, na wozach, koleją. Gdyby te wszystkie roboty i robotnicy nie składali się na tę małą książczynę, nie mielibyście jéj wcale.
Jéno pomyślcie a pomiarkujecie, jak to się praca nad jedną rzeczą dzieli na tyle rąk.


Gdyby teraz przyszło jednemu człowiekowi zrobić wszystko a wszystko, co do książki należy: siać len, tkać płótno, ze szmat papier wyrobić, machiny samemu budować, litery lać, składać i tym podobnie, — za całe życie swoje jednego arkusza książki zrobićby nie mógł, i to, coby zrobił, nie wieleby było warte.
Musiałby chyba człowiek pisać książkę na skórze, jak to dawniéj robili, póki druku nie wynaleźli, i napisałby może jedną. Takie pisanie nie byłoby ani tak czyste, ani czytelne i piękne, jak książka drukowana, i byłaby jedna tylko książka, a druk może ich odbić wiele chcąc. Pisana więc kosztowałaby bardzo drogo, boby człek nad nią długo się mozolił, i nie wielu bogaczów mogłoby z niéj korzystać, gdy drukowaną i ubogi łatwo sobie kupić może.


Książkę tę więc winniśmy temu, że się na nią dużo ludzi składało, a każdy tylko to robił, co najlepiéj umiał, co mu przychodziło najłatwiéj.

Tym sposobem, jak ta książka, robi się na świecie wszystko; a praca taka, podzielona, daje nam poznać, że na świecie prawem jest, iż nie wszyscy wszystko robią, ale każdy to, co może i umie.
Zowie się to podziałem pracy.
Każdy człowiek naturalnie, jeżeli ciągle jedno robi, nabiera wprawy, szybkości, zdatności do swojéj roboty; weźcie go do innéj, straci dużo czasu, nim się do tamtéj nałoży. Tak naprzykład z tą książką: już zecer, co litery układa, prędko je umie wyszukać i poustawiać; ten co ją zszywa, zna, jak papier złożyć i związać nicią: a im częściéj powtarza jedno, tém mu to łatwiej iść musi.
Chcąc się czegokolwiek nauczyć, niema téż innego sposobu, tylko jedno długo robić.


Oprócz téj przyczyny podziału pracy, jest jeszcze inna niemniéj ważna. Ten, naprzykład, co książki oprawia, ten co je drukuje, może sobie dostać stosowne narzędzia do swojéj roboty; gdyby przyszło jednemu wszystkie kupować, małoby kogo starczyło na to. W dodatku, gdyby narzędzia miał, nie prędkoby się z niemi nauczył obchodzić, jak naprzykład z machinami. Wiele zresztą z tych machin jest ciężkich i siły człowieka do nich nie dosyć.


Z tego podziału pracy wynika, że możemy tanią wydrukować książeczkę machiną, która kilka tysięcy kosztuje. Bo machina służy ciągle do drukowania książek i wydaje ich na świat tysiące, a litery, któremi się drukuje jedno, zaraz potém użyte być mogą do innego druku, na inną książeczkę. Tym sposobem, to co warte tysiące, wypłaca się powoli i powraca koszta, dając ciągle nowe książeczki.
Tak samo i arkusz papieru do druku, który może wart grosz, robi się na machinie wartéj kilka, kilkadziesiąt tysięcy, ale ta machina w jeden dzień wyrabia ich wielkie mnóstwo.
Gdyby nie taki podział pracy, wszystkoby szło powoli, drogo, i ludzie by wielu rzeczy pierwszéj potrzeby mieć nie mogli.


Łatwo rozrachujecie, co się zyskuje na podziale roboty; gdy wam powiemy, że teraz można drukowane Pismo Św. całe kupić za kilkanaście złotych, gdy wprzódy nim był druk wynaleziony, musiano je przepisywać, i kosztowało pisane kilkaset lub i tysiąc złotych nawet, a zatém mało kto je mógł sobie kupić.
Tak samo książki do nabożeństwa mieli dawniéj tylko magnaci i królowie, a dziś prosty człowiek za parę złotych może sobie dostać, na czém Boga chwali. Widzicie więc, że wynalazek druku rozpowszechnił słowo Boże, rozlał je pomiędzy ludzi i tém samém wielu poprawił i nawrócił. A ten jeden wynalazek może wam dać wyobrażenie o innych podobnych, które na podziale pracy się zasadzają.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.