Obraz łaskami słynący/Zniesienie Norbertanów. — OO. Jezuici
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Obraz łaskami słynący Matki Boskiej Pocieszenia i Kościół OO. Jezuitów w Nowym Sączu |
Wydawca | Nakładem pobożnych ofiarodawców w Nowym Sączu |
Data wyd. | 1891 |
Druk | Drukarnia Wł. L. Anczyca i Spółki, pod zarządem Jana Gadowskiego |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Ośmnastym z porządku i zarazem ostatnim opatem sądeckim, był Jan Lassota Szczkowski[1]. Był to prawdziwy ojciec i opiekun klasztoru. Fundusze klasztorne swoją bogatą ojcowizną i kapitałami zapisanymi od różnych dobrodziejów znacznie pomnożył; r. 1746 odnowił kościół, r. 1755 dzwonicę z fundamentów wymurował. Gdy w r. 1747 zaprowadzono w kollegiacie bractwo Najśw. Serca Jezusowego, zaraz pobożny opat imię swoje do księgi tegoż bractwa zapisał. Cenną po nim pamiątką są po dziś dzień piękne marmurowe odrzwia kościelne z odpowiednym napisem, wieńczącym jego pamięć:
Joannes Paulus Lassota
Abbas XVIII Sandecenisi,
Dum ivit ad Monumentum
A. D. 1781 die 25 Augusti.
Oremus pro eo.
Ostatnią ozdobę kościoła położył Jan Paweł Lassota, ośmnasty opat sądecki, zanim wstąpił do grobu r. 1781 dnia 25 sierpnia. Módlmy się za niego.
Zwłoki jego złożone w krypcie pod wielkim ołtarzem, czekają zmartwychwstania ciał.
Z jego śmiercią kończy się istnienie Norbertanów sądeckich. Była to bowiem epoka rządów cesarza Józefa II, który jednym zamachem pióra zniósł w swej monarchii sześćset kilkadziesiąt klasztorów a ich dobra zabrał na skarb państwa.
W Nowym Sączu, oprócz Pijarów i Franciszkanów, ten sam smutny los spotkał także Norbertanów 1782 r. Wydaleni dekretem kasacyjny z zakonnego domu, nędzną zaopatrzeni pensyą, tułacze dni spędzać musieli owi wiekiem skołatani „białoduszni księża“, jak ich powszechnie nazywano, wśród ludzi obcych, w okolicy Sącza. Ostatni z nich, ks. Kasper Jastrzębski, 80–letni ociemniały starzec, zakończył w największej nędzy i ubóstwie swój doczesny żywot 21 maja 1809 r. w domu prywatnym, przy ulicy młyńskiej w Nowym Sączu.
Po kasacie Norbertanów i skonfiskowaniu ich majątku i rozdrapaniu sprzętów kościelnych[2], klasztor obrócono najprzód na biura urzędu kameralnego, a później na szkołę miejską, kościół zaś zamknięto i zamieniono na magazyn mąki dla wojska. Taki stan rzeczy trwał aż do r. 1802. Wtenczas rząd austryacki troskliwy aż do zbytku o bezpieczeństwo domów bożych poznosić kazał w wielu miejscach wysokie wieże kościelne, burzył i przerabiał sklepienia świątyń. Kolegiata Sądecka wydała się także grożącą upadkiem. Z polecenia więc rządu zabrano się do jej naprawy. Obcięto obydwie wieże, zrzucono wysoki dach gotycki, zwalono sklepienie gotyckie a natomiast dano dach płaski gontem kryty, zamiast sklepienia sufit, przerobiono też gotyckie wnętrze kościoła do niepoznania, jeden tylko wielki ołtarz ocalał. Przez 8 lat trwała ta robota przemieniająca stylową gotycką kolegiatę Zbigniewa Oleśnickiego w kościół bez gustu i stylu. Tymczasem gdzież odprawiać parafialne nabożeństwo? Przypomniano sobie o kościele ponorbertańskim. Wyrzucono worki z mąką, oczyszczono z kurzu ściany i wielki ołtarz, który na szczęście pozostał, odbito deski zasłaniające obraz Matki Boskiej Pocieszenia, i urządzono jako tako służbę bożą. Magazyn stał się znów kościołem, ale na to, aby po dokonanej restauracyi kościoła farnego, i przeniesieniu tamże parafialnego nabożeństwa, 1810 r. został znów magazynem mąki dla wojska. Przeminęło lat 22. W ciągu tego czasu zakon Jezuitów wygnany z Rosyi 1820 r., znalazł dobre przyjęcie w Austryi i oprócz kilku innych domów, otworzył kolegium w Tyńcu, dawnem opactwie Benedyktyńskiem. W nocy 2 maja 1831, piorun uderzył w klasztor tyniecki i spalił go. Jezuici znalazłszy dzielnego protektora w osobie arcyksięcia Ferdynanda d’Este, otrzymali za jego staraniem ponorbertański kościół i klasztor w Nowym Sączu i fundusz na kupno przyległej kamienicy Wojcikowskiego i wybudowanie nowego gmachu, w którym dzisiaj mieści się gimnazyum. W grudniu 1831, objęli w posiadanie ponorbertański klasztor i kościół, i zabrali się zaraz do jego odnowienia. W ciągu lat dwóch kościół stanął świeżo odmalowany, z nowym wielkim ołtarzem, w którym jaśniał odświeżony obraz Matki Boskiej i trzema ołtarzami bocznymi, z nową amboną, z nowym organem i nowymi dzwonami. W 10 nowych konfesyonałach zasiadali księża do słuchania spowiedzi, z ambony brzmiało słowo boże dwa razy w każdą niedzielę i święto. Niebawem 1838 r. objęli sześcioklasowe gimnazyum w gmachu popijarskim, gdzie od r. 1855 jest teraz więzienie, a dla zakonnej młodzieży otworzyli w swem kolegium, czteroletni kurs teologii. Niezapomniano i o bractwie Najsł. Serca Jezusowego i o kongregacyi Sodalisów Maryi, do której należała przeważnie młodzież szkolna.
Rok 1848 rozegnał Jezuitów jak indziej tak i w Sączu. Szkoły ich oddano pod zarząd nauczycieli świeckich, nowe ich kolegium z domem niegdyś Wojcikowskiego, zamieniono na koszary wojskowe. Zabierano się już do zamknięcia dopiero co odnowionego kościoła, ale oparł się temu ś. p. O. Ciechanowiecki, który wraz z dwoma innymi Ojcami pozostał w dawnym ponorbertańskim klasztorku i obsługiwał kościół. Reskryptem cesarza Franciszka Józefa I, z dnia 20 czerwca 1852, przywróceni zostali Jezuici w Austryi. Nowosądecka rezydencya, liczyła już odtąd pięciu lub sześciu księży i kilku braci zakonnych. Praca w kościele wzmogła się, ale już niedoszła do tych rozmiarów co przed r. 1848. Nieprzedsięwięto też żadnych ważniejszych restauracyj w kościele. Minęło od pierwszego osiedlenia się Jezuitów i głównej naprawy kościoła lat 50. Dach kościelny jeszcze 1620 r. przez opata Jordana nakryty, groził zawaleniem się. Za rządów tedy superiora O. Ciszka postawiono dach nowy, o półtora metra niższy od dawnego, przezco kościół stracił wiele na swej zewnętrznej charakterystyce starożytnej. Belek na wiązania dachowe dostarczyła z swych lasów pani Szymanowiczowa, która także w swym majątku w Sękowej, nowy kościół gotycki z fundamentów dźwignęła. Zamiast dachówek pokryto dach blachą, sprowadzoną z fabryki arcyksięcia Albrechta z Cieszyna. Na dachu stanęła zgrabna sygnaturka z dwu ramiennym krzyżem, w którego gałce miedzianej umieszczono pargaminowy dokument następującej treści:
„W r. 1887 za pontyfikatu Jego Świątobliwości Papieża Leona XIII, pod rządem miłościwie panującego monarchy Franciszka Józefa I cesarza Austryi — kiedy całym zakonem Towarzystwa Jezusowego rządził O. Generał Antoni Marya Anderledy, a prowincyą polską O. Prowincyał Henryk Jackowski, za superyoratu O. Jana Nep. Ciszka — na większą cześć i chwałę Bogu w Trójcy św. jedynemu, Pani i Matce naszej, Najświętszej Maryi Pannie Łaskawej, wzniesiony został za pomocą Bożą, nowy dach na kościele ponorbertańskim w Nowym Sączu. Największą dobrodziejką JW. Pani Józefa Szymonowicz z Sękowej ad Gorlice; składki zbierał O. Ludwik Adler T. J.; robotą ciesielską kierował braciszek Józef Białobrzeski T. J. Imiona łaskawych dobrodziejów, za których się modlimy, i którym za jałmużnę nich Pan Bóg i Bogarodzica stokrotnie wynagrodzi, są: (Tu następują nazwiska tych wszystkich, którzy się przyczynili datkiem pieniężnym do budowy kościelnego dachu).
W Nowym Sączu, dnia czwartego czerwca, Roku Pańskiego Tysiąc ośmset ośmdziesiątego siódmego.“
Po odbudowaniu dachu przystąpiono do odnowienia samego wnętrza kościoła. Za staraniem O. Rudolfa Churaina stanęła r. 1887 nowa ambona, a w roku następnym nowy organ, zbudowany przez braci Riegerów z Karniowa (Jägernodorf) na Szląsku. Wewnętrzne ściany kościoła brudne i odrapane razem z kaplicą św. Anny i korytarzem, długo czekały odmalowania. Podjął się tego zadania O. Jan Kiciński superyor T. J. i przy pomocy brata Stankiewicza dokonał go pomyślnie r. 1890. Wielki zaś ołtarz niestósowny do gotyckiego presbiterium i po części spruchniały, zastąpiony będzie nowym w stylu gotyckim.
Wejdźmy teraz do środka kościoła i przypatrzmy się niektórym jego zabytkom.
Nad bramą kruchty kościelnej uderza napis wykuty w kamieniu:
Excubat ad tales paxque quiesque fores.
A. D. 1731.
To znaczy: Błogosławiony ów dom w którym panuje Jezus. — Takich drzwi strzeże pokój i bezpieczeństwo.
Ponieważ nawa kościelna jest w stylu romańskim, presbiterium zaś w stylu gotyckim, przeto też przemalowanie kościoła dokonane według wskazówek profesora Łuszczkiewicza z Krakowa, przez Stanisława Bochyńskiego z Łącka odpowiada podwójnemu stylowi. Po usunięciu wielkiego ołtarza z r. 1832 stanie na jego miejscu ołtarz gotycki podług planu p. Jana Chorążego, inżyniera kolei państwowej, a w nim odświeżony starannie dawny obraz Pocieszenia Matki Bożej. Na zasuwie tego ołtarza umieszczony będzie obraz św. Józefa Oblubieńca Najśw. Maryi P. Boczne ołtarze z r. 1832 pozostały niezmienione. Zasługuje na uwagę: obraz św. Ignacego Loyoli w lewym bocznym ołtarzu, pędzla wiedeńskiego malarza Steinte (1834 r.), pod nim obraz Serca Jezusowego, malowany według włoskiego oryginału znajdującego się w kościele OO. Jezuitów we Lwowie, dar arcyksięcia Ferdynanda d’Este. W prawym bocznym ołtarzu obraz św. Stanisława Kostki, niepośledniego pędzla, pod nim obraz Serca Maryi malowany w Sremie 1863 r. przez Pietrzyka T. J. Zdobi też ściany kościelne starodawny włoski obraz św. Hermana Józefa z zakonu Norbertanów († 1236), i nie zupełnie autentyczny wizerunek Władysława Jagiełły w naturalnej wielkości, w stroju rycersko-królewskim. Z lewej strony obrazu orzeł polski, u spodu napis:
et Monasterii istius. A. D. 1409.
- ↑ Przechowuje się dotąd w domu naszym jego wielki olejny portret.
- ↑ Napróżno szukałem spisu inwentarza w tutejszem starostwie. Tyle tylko zkądinąd wiadomo, że jeden ołtarz boczny, tudzież piękne stalle, ozdobione 20 obrazami z życia św. Norberta, przeniesiono do kościoła farnego, które istniały tam aż do r. 1880. Dawne dzwony tego kościoła, znajdują się obecnie we wsi Szczyrku w Wadowickiem. Biblioteka zaś domowa częścią przeniesioną została do rządowych bibliotek, częścią różnemi drogami do księgozbiorów prywatnych. Teraźniejsze dwa dzwony, poświęcone przez biskupa Tarnowskiego Franciszka Pistka, odlał Jerzy Bagiński z Podgórza 1835 r., kosztem arcyksięcia Ferdynanda d’Este, za rektoratu ks. Józefa Zranickiego T. J.
- ↑ Brat zakonny, zwiedziwszy Anglią i Chiny, porzucił zakon w Połocku 1814 r. — Słynął on jako rytownik i mistrz wyrobów rzeźbiarskich na kości słoniowej. Zostawił po sobie wiele blach gotowych pod prasę.