Waltharius
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Waltharius |
Pochodzenie | Obraz literatury powszechnej |
Redaktor | Piotr Chmielowski, Edward Grabowski |
Wydawca | Teodor Paprocki i S-ka |
Data wyd. | 1895 |
Druk | Drukarnia Związkowa w Krakowie |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Waltharius (Walter z Akwitanii).
Attyla zbrojnie krainy zachodnie plądrując, każe dawać królom haracz i zakładników. Gibich, król Franków, pan Wormacyi, którego syn Gunter jest jeszcze chłopięciem, oddaje młodego Hagena, ze szlachetnego rodu trojańskiego (Troyes), wraz z wielkiemi pieniędzmi. Król burgundzki Herrich, pan Kawillonu (Châlons nad Saoną), daje jedynaczkę Hiltgundę, Alfar zaś, król Akwitanii, synka swego Waltera, którego z Hiltgundą w dziecinnym wieku zaręczono. Hagen i Walter dobrze się sprawują na dworze Attyli; we wszystkich sztukach wojennych celują i dowodzą wojskami króla. Hiltgunda, biegła w robotach kobiecych, pozyskuje łaskę królowej i zostaje dozorczynią skarbcu. Tymczasem umiera Gibich, a następca jego Gunter wypowiada Hunnom przymierze i odmawia haraczu. Hagen, dowiedziawszy się o tem, ucieka. Aby i Walter, podpora państwa, nie uciekł także, Attyla, za radą królowej, chce go ożenić z pewną księżniczką huńską. Walter uchyla się od tego małżeństwa, dowodząc, że uczyniłoby go ono mniej czynnym w służbie królewskiej. W jakiś czas potem, wracając z pewnej zwycięskiej wyprawy, spotyka się sam na sam z Hiltgundą. Ucałowawszy ją, na pamiątkę zaręczyn, i czarę wina wypiwszy, umawia się z nią o wspólną ucieczkę. Dla wykonania tego zamiaru, wydaje Walter wspaniałą dla dworu Attyli ucztę, po której wszyscy biesiadnicy upijają się i głęboko zasypiają. Hiltgunda napełnia dwie szkatułki złotemi naramiennikami ze skarbcu i zawiesza po bokach rumaka Walterowego, zwanego Lwem, którego za cugle prowadzi. Rycerz kroczy w pełnej zbroi, z tarczą i dzidą, Hiltgunda niesie wędzisko; żywią się ułowionemi ptakami i rybami.
Śpiesznie tak biegli noc calusieńką, a kiedy Attyla nadaremnie nagrodę przeznaczył temu, kto zbiegów dogoni. Żaden Hunn nie śmie podążyć za bohaterem. Czterdziestego wieczoru przybywają Walter i Hiltgunda nad brzeg Renu pod Wormacyą. Za przewóz płaci Walter pierwej złowionemi rybami; nazajutrz przewoźnik niesie je do miasta; dostają się one na stół króla Guntera, który wielce się dziwi, widząc takie ryby w kraju Franków. Przewoźnik na pytanie, skąd je ma, opowiada o wędrownym rycerzu i pięknej damie, dodając, że za każdem stąpieniem konia brzęczały szkatułki, jakby pełne były złota i klejnotów. Hagen, siedzący za stołem królewskim, zgaduje, że to jego towarzysz Walter z ziemi Hunnów powraca. Gunter nie posiada się z radości, że skarby, które ojciec jego haraczem pomnażał, wracają do kraju. Wnet wybiera dwunastu rycerzy, aby gonili za uciekającymi; Hagen, choć niechętnie, należy do wyprawy. Tymczasem Walter dostał się w Wogezy:
Las tam był wielki, obszerny, w nim zwierząt kryjówki Hiltgunda, dostrzegłszy zdala kurzawę, budzi Waltera, który się uzbraja, porywa tarczę i dzidę i staje u wnijścia jaskini. Narzeczona, obawiając się Hunnów, prosi go, aby jej głowę uciął, bo niczyją byćby nie chciała. Ale rycerz poznaje Hagena, towarzysza swego, którego jedynie się lęka. Król Gunter szedł śladami na piasku wyciśniętemi; dopadłszy wreszcie z rycerzami swoimi, wysyła Kamela z Metzu, aby zażądał od Waltera rumaka ze skarbami i panną. Rycerz ofiaruje sto złotych pierścieni, jeżeli go od walki uwolnią. Hagen radzi królowi zgodzić się na to, ale gdy słowa jego nie mają skutku, odjeżdża i zostaje na wzgórku. Kamelo jedzie raz jeszcze z poleceniem, aby żądał od Waltera całego skarbu, a w razie odmowy, aby rozpoczął walkę. Nadaremnie Walter ofiaruje dwieście pierścieni; Kamelo ciska dzidę, Walter się uchyla, rzuca swoją, trafia w prawą rękę, potem mieczem przebija Kamela. Następnie walczą inni rycerze po jednemu, gdyż wązkość ścieżki nie dozwala zrobić inaczej; Walter wszystkich po kolei przemaga. Król Gunter, zostawszy sam jeden, bieży do Hagena, błagając go, aby do walki przystąpił. Po długim oporze, Hagen zwabić chce przedewszystkiem Waltera z obronnej kryjówki. Odjeżdżają tedy i czynią zasadzkę. Tymczasem słońce zaszło; Walter nie chce po nocy jak złodziej umykać; przegradza tedy drogę do pieczary cierniami, zdobyte rumaki wiąże wićmi i zmówiwszy modlitwę, wyciąga się na ziemi. Smutną swą narzeczoną wesołą pociesza przemową, Ledwie tysiąc kroków ujechał, Hiltgunda odwracając się („płeć bowiem słaba zmuszała ją drżeć sercem“) ujrzała dwu jeźdźców goniących. Byli to Gunter i Hagen. Walter każe natychmiast narzeczonej wraz z koniem Lwem, niosącym skarby, wjechać do poblizkiego lasku, a sam staje do walki. Hagen za śmierć krewnych swoich pragnie pomsty i głuchym jest na wspomnienia Waltera o ich dawnej przyjaźni, gardzi pełną tarczą złota, którą mu on ofiaruje. Od godziny drugiej do dziewiątej walczy nasz bohater pieszo z dwoma przeciwnikami. Nareszcie ciska nagle kopią na Hegena, a jednocześnie nacierając mieczem na Guntera, odcina mu kawał uda tak, że król pada na tarczę. Walter chce go dobić, ale Hagen wsuwa głowę swoją pod miecz, który pęka, uderzając o hełm Hagena, a gdy Walter z gniewem rękojeść precz odrzuca, Hagen rąbie go w prawą rękę. Chwyta on jednak ranionem ramieniem za tarczę, lewą ręką porywa krótki miecz huński i odcina Hagenowi prawą szczękę wraz z okiem. Tak okaleczywszy się wzajemnie, leżą obok siebie na murawie, obcierając ciekącą krew kwiatami. Walter, przywoławszy Hiltgundę, mówi do niej: „Nalej-no wina i Hagenowi pierwszemu go podaj; Po wymianie tych słów żartobliwych odnawiają, wśród krwi potoków, dawną swą przyjaźń; wreszcie sadzają jęczącego króla na konia; Frankowie udają się ku Wormacyi, a Walter do Akwitanii, gdzie się odbył ślub jego z Hiltgundą. Po śmierci ojca panował swemu narodowi szczęśliwie lat trzydzieści i mnóstwo odniósł zwycięstw. W końcu poeta usprawiedliwia wady swego utworu młodym wiekiem, w którym go napisał.
|