Nie pomnę z jakich pobudek
Niedźwiedź Misio porzucił swoich towarzyszy, I w ciemnych borów zaciszy Żył, jak prawdziwy odludek. Zdziczał do reszty; nie dziw: przez dwa lata Milczał i milczał, a gdy głód doskwierał, W zimie ssał łapę, w lecie miód podbierał. Zatęsknił wreszcie do świata: Bo choć milczenie, u ludzi,
Zwie się cnotą i zasługą, Jednak, skoro trwa za długo I niedźwiedziowi się znudzi.
Niedaleko od puszczy był mały ogródek: Mieszkał w nim drugi odludek,
Człowiek. I ten się nudził; i chociaż obficie
Zsyłały mu swe dary Pomona i Flora,
Sprzykrzył sobie milczenie i samotne życie. Zatem, pewnego wieczora Ruszył w świat, pełen wesela, Szukać sobie przyjaciela.
W tym zamiarze, i właśnie w tym samym momencie Niedźwiedź wyszedł z matecznika, I Człowiek, nagle, na drogi zakręcie, Z Misiem nos w nos się spotyka. Zadrżał, w oczach mu ściemniało: «Otożem, myśli, sprawił sobie łaźnię!» Lecz Miś, choć gbur jakich mało, Kiwnął nań łapą przyjaźnie
I mruknął: «Pójdź waść ze mną; zjemy trochę miodu.
— Panie, rzecze Ogrodnik, jam już po obiedzie... Ale racz wstąpić do mego ogrodu:
Mam owoce, miód, mleko; panowie Niedźwiedzie Lubią przysmaki; więc proszę sąsiada: Czem moja chatka bogata, tem rada.»
Miś zgodził się z ochotą; nim zjedli wieczerzę,
Zwierz pokochał Człowieka, Człek polubił Zwierzę, I gdy miód rozczulił obu,
Przysięgli sobie przyjaźń aż do grobu.
Zamieszkali więc razem; chociaż to, podobno, Niźli z głupiemi, lepiej żyć osobno. Człowiek pracował w ogrodzie, A Miś, ku wspólnej wygodzie Chodził w las, na polowanie, I o kuchni miał staranie, I pieczeń kręcił na rożnie, Zaś nadewszystko zręcznie i ostrożnie Muchy oganiał i łapał. Pewnego razu, gdy znużony pracą Ogrodnik smaczno zachrapał, Zjawia się mucha ladaco, Siada śpiącemu na nos, włazi w ucho. Misio ją spędza, ale nadaremnie. «Czekajże, wrzasnął, ty przebrzydła mucho! Nie ujdzie ci to na sucho: Zobaczysz, co to drwić ze mnie!» Pochwycił kamień, z zamachem wycela,
Jak palnął... razem z muchą zabił przyjaciela.
Niech kto chce, co chce gada, a ja powiem szczerze, Że jeśli tylko niebo nas ustrzeże Przed przyjaciółmi głupcami, Nieprzyjaciołom damy rady sami.