Ogrodnik i Niedźwiedź

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jean de La Fontaine
Tytuł Ogrodnik i Niedźwiedź
Pochodzenie Bajki
Księga ósma
Wydawca Jan Noskowski
Data wyd. 1876
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Władysław Noskowski
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Księga ósma
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


BAJKA  X.
OGRODNIK I NIEDŹWIEDŹ.

Nie pomnę z jakich pobudek
Niedźwiedź Misio porzucił swoich towarzyszy,
I w ciemnych borów zaciszy
Żył, jak prawdziwy odludek.
Zdziczał do reszty; nie dziw: przez dwa lata
Milczał i milczał, a gdy głód doskwierał,
W zimie ssał łapę, w lecie miód podbierał.
Zatęsknił wreszcie do świata:
Bo choć milczenie, u ludzi,


OGRODNIK I NIEDŹWIEDŹ.

Zwie się cnotą i zasługą,
Jednak, skoro trwa za długo
I niedźwiedziowi się znudzi.
Niedaleko od puszczy był mały ogródek:
Mieszkał w nim drugi odludek,
Człowiek. I ten się nudził; i chociaż obficie
Zsyłały mu swe dary Pomona i Flora,
Sprzykrzył sobie milczenie i samotne życie.
Zatem, pewnego wieczora
Ruszył w świat, pełen wesela,
Szukać sobie przyjaciela.
W tym zamiarze, i właśnie w tym samym momencie
Niedźwiedź wyszedł z matecznika,
I Człowiek, nagle, na drogi zakręcie,
Z Misiem nos w nos się spotyka.
Zadrżał, w oczach mu ściemniało:
«Otożem, myśli, sprawił sobie łaźnię!»
Lecz Miś, choć gbur jakich mało,
Kiwnął nań łapą przyjaźnie
I mruknął: «Pójdź waść ze mną; zjemy trochę miodu.
— Panie, rzecze Ogrodnik, jam już po obiedzie...
Ale racz wstąpić do mego ogrodu:
Mam owoce, miód, mleko; panowie Niedźwiedzie
Lubią przysmaki; więc proszę sąsiada:
Czem moja chatka bogata, tem rada.»
Miś zgodził się z ochotą; nim zjedli wieczerzę,
Zwierz pokochał Człowieka, Człek polubił Zwierzę,
I gdy miód rozczulił obu,

Przysięgli sobie przyjaźń aż do grobu.
Zamieszkali więc razem; chociaż to, podobno,
Niźli z głupiemi, lepiej żyć osobno.
Człowiek pracował w ogrodzie,
A Miś, ku wspólnej wygodzie
Chodził w las, na polowanie,
I o kuchni miał staranie,
I pieczeń kręcił na rożnie,
Zaś nadewszystko zręcznie i ostrożnie
Muchy oganiał i łapał.
Pewnego razu, gdy znużony pracą
Ogrodnik smaczno zachrapał,
Zjawia się mucha ladaco,
Siada śpiącemu na nos, włazi w ucho.
Misio ją spędza, ale nadaremnie.
«Czekajże, wrzasnął, ty przebrzydła mucho!
Nie ujdzie ci to na sucho:
Zobaczysz, co to drwić ze mnie!»
Pochwycił kamień, z zamachem wycela,
Jak palnął... razem z muchą zabił przyjaciela.

Niech kto chce, co chce gada, a ja powiem szczerze,
Że jeśli tylko niebo nas ustrzeże
Przed przyjaciółmi głupcami,
Nieprzyjaciołom damy rady sami.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Jean de La Fontaine i tłumacza: Władysław Noskowski.