Państwo i rewolucja/Rozdział VI/3

<<< Dane tekstu >>>
Autor Włodzimierz Lenin
Tytuł Państwo i rewolucja
Wydawca F. Hoesick
Data wyd. 1919
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Czesław Hulanicki
Źródło Skany na Commons
Inne Cały rozdział VI
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
3. Polemika Kautsky‘ego z Pannekukiem.

Pannekuk wystąpił przeciw Kautskiemu, jako jeden z przedstawicieli tego „lewicoworadykalnego“ prądu, liczącego w szeregach swych Różę Luksemburg, Karola Radka i in., prądu, broniącego taktyki rewolucyjnej i uznającego, iż Kautsky skłania się ku „centrum“, wahającemu się bezideowo między marksizmem a oportunizmem. Słuszność tego przeświadczenia wykazała w pełni wojna, kiedy prąd „centrum“ (niesłusznie nazywanego „marksowskim“) albo „kautskjanstwo“ ujawnił się w całej swej wstrętnej ohydzie.
W artykule: „Ruch masowy i rewolucja“ (Neue Zeit, 1912; XXX, 2), poruszającym kwestję państwa, scharakteryzował Pannekuk stanowisko Kautskiego, jako „bierny radykalizm“, „teorję bezwładnego oczekiwania“. „Kautsky widzieć nie chce procesu rewolucji“ (str. 616).
Stawiając w ten sposób kwestję, Pannekuk zbliżył się do interesującego nas tematu o zadaniach rewolucji proletarjackiej w stosunku do państwa.
„Walka proletarjatu — pisał — nie jest walką przeciw burżuazji o władzę państwową, lecz walką przeciw władzy państwowej... Treść rewolucji proletariackiej stanowi zniszczenie narzędzi siły państwa i zastąpienie ich (dosłownie: rozpuszczenie ich, Auflösung) przez narzędzia siły proletarjatu... Walka zakończy się wtedy tylko, kiedy w wyniku jej ostatecznym zupełnie zburzoną zostanie organizacja państwowa. Organizacja większości udawadnia przez to swą przewagę, że usuwa organizację mniejszości panującej“ (str. 548).
Sformułowanie tych myśli przez Pannekuka posiada wielkie braki. Ale idea jednak jest jasną, ciekawe przeto, w jaki sposób odpierał ją Kautsky.
„Dotąd — pisał — przeciwstawność między socjaldemokratami a anarchistami polegała na tem, że pierwsi: chcieli opanować władzę państwową, drudzy — zburzyć ją. Pannekuk chce jednego i drugiego“, (str. 724).
Jeżeli wykład Pannekuka cierpi na brak zwięzłości i konkretnego ujęcia (nie mówiąc tutaj o brakach innych nie odnoszących się do rozważanego teraz tematu), to Kautsky, rozbierając wysuniętą przez Pannekuka zasadniczą tezę, opuścił zupełnie grunt marksizmu, przeszedł w całości do oportunizmu. Różnicę między socjaldemokratami i anarchistami określił najfałszywiej, skaził marksizm i ostatecznie go spospolitował.
Różnica między marksistami i anarchistami polega na tem:
1) Pierwsi, kładąc za cel swój usumięcie zupełne państwa, uznają, że cel ten urzeczywistniony być może tylko po zniesieniu klas przez rewolucję socjalistyczną, jako wynik zaprowadzenia socjalizmu, prowadzącego do zamarcia państwa; drudzy dążą do zniesienia zupełnego państwa z dziś na jutro, nie pojmując warunków urzeczywistnienia tego.
2) Pierwsi uważają za niezbędne, aby proletarjat, zdobywszy władzę, polityczną, zburzył w całości dawną machinę państwową, zastąpiwszy ją przez nową, składającą się z organiziacji robotników uzbrojonych według typu Komuny; drudzy, obstając przy zburzeniu machiny państwowej, nie zdają sobie zupełnie sprawy przez co proletarjat ją zastąpi i w jaki sposób korzystać będzie z władzy rewolucyjnej; zaprzeczają nawet wykorzystaniu władzy państwowej przez rewolucyjny proletarjat, jego dyktaturę rewolucyjną.
3) Pierwsi domagają się przygotowania proletarjatu do rewolucji na drodze wykorzystania państwa współczesnego; anarchiści to odrzucają.
W polemice tej marksizm reprezentowany jest jednak przeciw Kautskiemu przez Pannekuka, ponieważ właśnie Marks nauczał, że proletarjat nie może poprostu opanować władzy państwowej w sensie przejścia do rąk nowych dawnego aparatu państwowego, lecz winien rozbić, złamać aparat ten, zastąpić go przez nowy.
Kautsky ucieka od marksizmu do oportunistów wobec tego, że u niego zanika ta potrzeba zburzenia machiny państwowej, co jest nie do przyjęcia dla oportunistów, którzy pozostawiają sobie furtkę przez komentowanie „opanowania“, jako naturalnego nabytku większości.
W celu zamaskowania swego skażenia marksizmu, Kautsky ucieka się do „cytaty“ samego Marksa. W 1850 r. pisał Marks o niezbędności „całkowitej centralizacji siły w rękach władzy państwowej“. I zapytuje Kautsky tryumfująco: czy nie chce Pannekuk zburzenia „centralizmu“?
To już jest zwykłym kuglarstwem, podobnym do utożsamiania bernsteinowskiego marksizmu i prudhonizmu w poglądach na federację w miejsce centralizmu.
„Cytata“ Kautskiego ni wpięć ni wdziewięć. Centralizm jest możliwym i przy dawnej i nowej machinie państwowej. Jeżeli robotnicy dobrowolnie zjednoczą swe siły uzbrojone, to będzie centralizm, ale oparty na „zupełnym zburzeniu“ centralistycznego aparatu państwowego, armji stałej, policji, biurokracji. Kautski w sposób zgoła oszukańczy omija doskonale znane wywody Marksa i Engelsa o Komunie, wytrząsając cytatę nieodnoszącą się do zagadnienia.
...„Być może, Pamnekuk pragnie unicestwiania czynności państwowych urzędników?“ kontynuuje Kautsky. Ależ nie obchodzimy się bez urzędników w organizacji zarówno partyjnej jak i zawodowej, nie mówiąc już o zarządzie państwowym. Program nasz wymaga nie skasowania, urzędników państwowych, lecz obieralności urzędników przez naród...
...Mowa jest u nas obecnie nie o tem, jakie kształty przyjmie aparat zarządu w „państwie przyszłości“, lecz o tem, czy znosi nasza walka polityczna władzę państwową przed jej zdobyciem (podkreślenie Kautskiego). „Jakież ministerjum z jego urzędnikami może być usunięte?“ Po wyliczeniu ministerjów oświaty, sprawiedliwości, skarbu, wojny, oznajmia: „Żadne z obecnych ministerjów usunięte nie zostanie przez naszą walkę polityczną przeciw rządowi... Powtarzam dla uniknięcia nieporozumień: rzecz nie w tem, jaką formę „państwu przyszłości“ nada zwycięska socjaldemokracja, lecz w tem, w jaki sposób zmienia nasza opozycja państwo obecne“. (Str. 725).
Jest to oczywista szulerka. Pannekuk stawiał właśnie kwestję rewolucji. O tem powiedziane jest wyraźnie zarówno w nagłówku artykułu jego, jak i w cytowanych ustępach. Przeskakując ma sprawę „opozycji“, podstawia Kautski rewolucyjny punkt widzenia na oportunistyczny. Podług niego tak się rzecz ma: teraz opozycja, po zdobyciu zaś władzy pomówimy osobno. Rewolucja znika... Tego właśnie potrzeba oportunistom.
A tu sprawa idzie właśnie nie o opozycji i nie o walce politycznej wogóle, lecz o rewolucji. Rewolucja polega na tem, że proletarjat burzy „aparat rządzenia“ i cały aparat państwowy, zastępując go przez, nowy, złożony z robotników uzbrojonych. Ujawnia Kautsky „szacunek zabobonny“ do „ministerjów“, ale czemu one nie miały by być zastąpione przez komisje, dajmy na to, specjalistów przy wszechwładnych radach robotników i żołnierzy?
Istota sprawy bynajmniej nie na tym polega, czy pozostaną „ministerja“, czy powstaną „komisje specjalistów“ lub inne instytucje — to zupełnie nie jest ważne. A rzecz w tem, czy zostanie zachowaną stara machina państwowa (związana tysiącem nici z burżuazją i nawskroś przepojoną rutyną i zaśniedziałością), czy też zostanie zniweczoną i zastąpioną przez nową. Rewolucja nie na tem ma polegać, aby klasa nowa rządziła, kierowała przy pomocy starej machiny państwowej, lecz na tem, aby ona rozbiła tę machinę i rządziła, kierowała przy pomocy nowej maszyny — tę zasadniczą myśl Kautsky zatuszował lub zgoła jej nie zrozumiał.
Jego ujęcie sprawy urzędników dowodzi wyraźnie, że on nie zrozumiał doświadczenia Komuny i nauk Marksa. „Nie obcbodzimy się bez urzędników ani w partyjnej ani w zawodowej organizacji“...
Nie obchodzimy się bez urzędników przy kapitalizmie, przy panowaniu burżuazji. Uciskany jest proletarjat, masy pracujące ujarzmione przez kapitalizm. Zwężoną jest demokracja przy kapitalizmie, ściśnioną, obrzezaną, spotworniałą przez całe otoczenie niewoli najemnej, nędzy i biedy mas. Dlatego i tylko dlatego, w naszych politycznych i zawodowych organizacjach osoby urzędujące psują się (ściślej mówiąc, mają ku temu tendencję) dzięki otoczeniu kapitalizmu i zdradzają dążności do przekształcenia się w biurokratów, t. j. w oderwane od mas, stawiające się nad masami, uprzywilejowane osoby.
Na tym polega istota biurokratyzmu i dopóki kapitaliści nie są wywłaszczeni, dopóki burżuazja nie powalona, dotąd nieuniknioną, jest w pewnym stopniu „biurokratyzacja“ nawet proletariackich funkcjonariuszy.
Podług Kautskiego rzecz się ma tak: jeżeli pozostaną wybieralni funkcjonarjusze, to pozostaną urzędnicy przy socjalizmie, pozostanie biurokracja! Akurat jest to pogląd fałszywy. Na przykładzie wszak Komuny Marks pokazał, że przy socjalizmie osoby urzędujące przestają być „biurokratami“, „urzędnikami“, przestają nimi być w miarę wprowadzania oprócz obieralności jeszcze usuwalności w każdym czasie oraz sprowadzenia płacy do przeciętnego poziomu robotniczego i zastąpienia urządzeń parlamentarnych przez „pracujące“, t. j. „prawodawcze i wykonawcze jednocześnie“.
W istocie rzeczy, cała argumentacja Kautskiego przeciw Pannekukowi i zwłaszcza wspaniały dowód Kautskiego, że w zawodowych i partyjnych organizacjach nie obchodzimy się bez urzędników, jest powtarzaniem przez Kautskiego starych „dowodów“, Bernsteina przeciw marksizmowi wogóle. W swym zaprzańczym dziele „Przesłanki socjalizmu“ Bernstein występuje przeciw ideom „prymitywnej“ demokracji, przeciw temu, oo nazywa „demokratyzmem doktrynerskim“ — instrukcje poselskie, urzędy bez wynagrodzenia, bezsilne przedstawicielstwo centralne i t. d. Na dowód upadłości „demokratyzmu prymitywnego“ powołuje się Bernstein na doświadczenie trades-unionów angielskich w interpretacji małżonków Webb. W ciągu 70 lat swego rozwoju, trades-unions‘y rozwijające się rzekomo „w pełni wolności“, przekonały się o nieodpowiedniości demokratyzmu prymitywnego i zastąpiły go przez zwykły parlamentaryzm połączony z biurokracją.
W rzeczywistości jednak, trades-unions‘y rozwijały się nie w „pełni wolności“, lecz; w pełnej kapitalistycznej niewoli, przy której oczywiście trudno się „obyć“ bez szeregu ustępstw panującemu złu, przemocy, fałszowi, wyłącznie biedoty od „wyższego“ zarządu. Przy socjaliźmie wiele z demokracji „pierwotnej“ niewątpliwie wskrzeszone zostanie, ponieważ w historji społeczeństw cywilizowanych masa ludności wzniesie się do uczestnictwa samodzielnego nietylko w głosowaniu i wyborach, lecz w zarządzie codziennym. Przy socjaliźmie po kolei zarządzać będą wszyscy i rychło się przyzwyczają, aby nikt nie rządził.
Marks z jego genjalnie krytyczno-analitycznym umysłem spostrzegł w zarządzeniach praktycznych Komuny ten przełom, któtego się obawiają i którego nie chcą oportuniści uznać tchórzliwie, nie chcąc zerwania bezpowrotnego z burżuazją, a którego anarchiści bądź z pośpiechu nie widzą bądź z niepojmowania wogóle warunków zbiorowych przewrotów socjalnych.
„Nie należy nawet myśleć o zburzeniu starej maszyny państwowej, jakże się mamy obejść bez ministerjów i bez urzędników“ — rozprawia oportumista, nawskroś przepojony filisterstwem, nietylko nie wierzący w rewolucję, w siłę twórczą rewolucji, lecz śmiertelnie obawiający się jej (jak się jej boją mienszewicy i eserzy).
„Myśleć należy tylko o zburzeniu starej maszyny państwowej, darmo wnikać w doświadczenia konkretne poprzednich rewolucji proletarjackich i analizować, przez co i w jaki sposób zastąpić zburzone“ — rozprawia anarchista (prawdziwy anarchista, nie taki, co wślad za pp. Kropotkinami i S-ka wlecze się za burżuazją); i u anarchisty zjawia się taktyka rozpaczy, nieraz bezlitośnie śmiałej i jednocześnie liczącej się z warunkami praktycznemi ruchu mas i pracy rewolucyjnej nad zadaniami konkretnemi.
Marks nauczył nas unikać obu błędów, wpajał odwagę do burzenia starej machiny państwowej i jednocześnie nakazywał stawiać kwestję konkretnie: Komuna w ciągu kilku tygodni była w stanie przystąpić do budowy nowej proletarjackiej machiny państwowej po zastosowaniu omówionych środków demokratyzacji i wyplenienia biurokratyzmu. Uczmy się od komunardów odwagi rewolucyjnej, w ich praktycznych poczynaniach upatrujmy te natychmiastowo-niezbędne środki i sposoby postępowania, po których drodze idąc, obalimy biurokratyzm.
Możliwość takiego obalenia poręczona jest przez to, że socjalizm skróci dzień roboczy, wzniesie masy do życia nowego, wytworzy dla większości ludności warunki pozwalające wszystkim bez wyjątku wykonywać „czynności państwowe“, a to prowadzi do zupełnego obumarcia państwa wogóle.
...„Zadanie strajku powszechnego — ciągnie Kautsky — nie może nigdy polegać na tem, aby zburzyć moc państwową, lecz na tem tylko, aby doprowadzić rząd do ustępstw w danej określonej sprawie albo też, aby zastąpić wrogi dla proletarjatu rząd przez liczący się z, jego żądaniami. ...Nigdy atoli i w żadnych warunkach to zwycięstwo proletarjatu nad wrogim rządem nie może prowadzić do zburzenia władzy państwowej, lecz tylko do pewnych przegrupowań stosunku sił wewnątrz rządu... I celem naszej walki politycznej jest teraz, jak i poprzednio, zdobycie władzy państwowej przez osiągnięcie w parlamencie większości i przekształcenie parlamentu w pana i władcę rządu“.
Jest to już najczystszej wody i najnędzniejszy oportunizm, wyrzeczenie się w rzeczywistości rewolucji i trzymanie się frazesu o niej.
Nie sięga dalej myśl Ksutskiego po nad „rząd, liczący się z żądaniami proletarjatu“ — jest to krok wstecz ku filisterstwu w porównaniu z 1847 r„ kiedy „Manifest Komunistyczny“ proklamował „organizację proletarjatu w klasę panującą“.
Niechże Kautsky urzeczywistnia umiłowaną przezeń „jedność“ z Szajdemanami, Plechanowymi, Vanderweldami, którzy wszyscy gotowi walczyć o „rząd liczący się z proletarjatem“.
Co do nas, odgrodzimy się od tych zdrajców socjalizmu i walczyć będziemy o zburzenie całej dawnej machiny państwowej, aby uzbrojony proletarjat został rządem. A to są — „dwie wielkie różnice“.
Niechże Kautisky pozostaje w miłym towarzystwie Legienów, Dawidów, Plechanowów, Potresowów, Ceretellich i Czernowów, godzących się w zupełności na „przesunięcia stosunków sił wewnątrz władzy państwowej“, „na osiągnięcie w parlamencie większości“ i na „wszechmoc parlamentu nad rządem“, cel najszlachetniejszy, w którym wszystko jest do przyjęcia dla oportunistów, wszystko pozostaje w ramach parlamentarnej republiki burżuazyjnej.
My zaś pójdziemy przeciw opontunistom; i cały uświadomiony proletarjat walczyć z nami będzie nie o „przegrupowanie stosunków sił“, lecz o zburzenie parlamentaryzmu burżuazyjnego, o obalenie burżuazji, o republikę natomiast demokratyczną typu Komuny lub republikę Rad Robotników i Delegatów Żołnierskich, o dyktaturę rewolucyjną proletarjatu.
W socjaliźmie międzynarodowym więcej na prawo od Kautekiego znajdują się takie prądy, jak „Miesięcznik Socjalistyczny“ w Niemczech (Legin, Dawid, Kolb i wielu innych, włączając do nich skandynawów Stauninga i Brantinga), wyznawcy Jaures‘a i Vanderwelda we Francji i Belgji, Turatti, Treves i inni przedstawiciele skrzydła prawego partji włoskiej, Fabjusze i „niezależni“ („niezależna partja robotnicza“ naprawdę zawsze była uzależnioną od liberałów) w Anglji i t. p. Wszyscy ci panowie, odgrywający dużą, często przeważającą rolę w parlamentarnej działalności i w publicystyce partyjnej, nie uznają wprost dyktatury proletarjatu, przeprowadzają jawny oportunizm. Dla tych panów „dyktatura“ proletarjatu „sprzeciwia się“ demokracji“. W rzeczywistości niczem nie odróżniają się oni od demokratów drobnomieszczańskich.
Biorąc to wszystko pod uwagę, jesteśmy w prawie wnioskować, że druga Międzynarodówka w przytłaczającej większości swych oficjalnych przedstawicieli stoczyła się zupełnie do oportunizmu. Nie tylko że zapomniano o doświadczeniach Komuny, ale je skażono. Nie tylko nie wpajano masom, że nadchodzi czas, kiedy zmuszone będą wystąpić, rozwalić starą machinę państwową, zastąpić ją przez nową i przekształcić w ten sposób swą polityczną władzę w podstawę przebudowy socjalistycznej społeczeństwa, — masom wpajano coś zupełnie przeciwnego, „zdobycie władzy“ przedstawiając w taki sposób, że tysiące furteczek pozostawiano oportunizmowi.
Takie wypaczanie i przemilczanie zagadnienia o stosuinku rewolucji proletarjackiej do państwa nie mogło roli swej nie odegrać wtedy, kiedy państwa ze spotęgowanym skutkiem spółzawodnictwa imperjalistycznego przez, aparat wojenny zmieniły się w monstra wojenne, pochłaniające miljony ludzkich istnień gwoli rozstrzygnięcia — Anglja czy Niemcy, ten czy ów kapitał finansowy ma zapanować nad światem.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Władimir Iljicz Uljanow i tłumacza: Czesław Hulanicki.