Pamiętnik egotysty/Życiorys pana Beyle przez niego samego/I

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stendhal
Tytuł Pamiętnik egotysty
Wydawca Bibljoteka Boya
Data wyd. 1933
Druk Drukarnia Zakładów Wydawniczych M. Arct S. A.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł orygin. Souvenirs d'égotisme
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ŻYCIORYS PANA BEYLE PRZEZ NIEGO SAMEGO.
I

Henryk Beyle, urodzony w Grenobli w 1783 r., umarł w.... (... października 1820 r.). Przeszedłszy studja matematyczne, był jakiś czas oficerem w 6-tym pułku dragonów (1800—1801—1802). Gdy nastał krótki pokój, pognał do Paryża za kobietą którą kochał, podawszy się do dymisji, czem bardzo pogniewał swoich protektorów. Udawszy się do Marsylji za aktorką która miała tam grać pierwsze role tragiczne, wrócił do armji w 1806 r. jako adjutant przy komisarjacie wojny. Poznał w tym charakterze Niemcy, był obecny przy tryumfalnem wejściu Napoleona do Berlina, które wywarło na nim wielkie wrażenie. Jako krewny pana Daru, ministra wojny, trzeciej z rzędu figury po cesarzu i księciu de Neufchâtel, pan B... poznał zbliska wiele kółek tej wielkiej machiny. Był urzędnikiem w Brunswicku w r. 1806, 1807 i 1808, i wyróżnił się tam. Studjował w tem mieście język i filozofję niemiecką, powziął dosyć lekceważenia dla Kanta, Fichtego, etc., niepospolitych ludzi, którzy budowali jedynie uczone domki z kart.
Pan B... wrócił do Paryża w 1809 r., odbył kampanję wiedeńską w 1809 i 1810.
Za powrotem, mianowano go audytorem w Radzie Stanu i generalnym inspektorem ruchomości korony. Oprócz tego powierzono mu biuro Holandji w administracji listy cywilnej Cesarza. Znał księcia de Frioul. W 1811 r. odbył krótką podróż do Włoch, kraju, który uwielbiał zawsze po trzech latach które tam spędził w młodości. W 1812 r. uzyskał — po wielu trudnościach ze strony pana de Champagny, księcia Cadore, intendenta domu Cesarza — prawo do udziału w kampanji rosyjskiej. Przybył do kwatery generalnej koło Orszy 14 sierpnia 1812 r. Wszedł do Moskwy 14-go września z Napoleonem, a wyjechał stamtąd 16-go października z misją. Miał postarać się o prowjant dla armji; on to dostarczył wracającej armji między Orszą a Bobrem jedynego kawałka chleba jaki dostała. Pan B... nie uważał nigdy w czasie tego odwrotu, aby istniała przyczyna do lamentów.
Blisko Koenigsbergu, gdy uciekał przed kozakami przebywając Frische Haff po lodzie, lód załamał się pod saniami. Był z kawalerem Marchant komisarzem wojny (ulica du Doyenné, nr. 5). Ponieważ w armji Cesarza nie przyznawano się nawet do odwrotu, zatrzymał się w Slangaud, potem w Berlinie, który w jego oczach oderwał się od Francji.
W miarę jak się oddalał od niebezpieczeństwa, przejmował się jego grozą i przybył do Paryża przejęty bólem. Stan fizyczny grał w tem niemałą rolę. Miesiąc dobrego, a raczej dostatecznego pożywienia postawił go na nogi. Protektor jego zmusił go do odbycia kampanji w 1813 r. Był intendentem w Sagan z najuczciwszym i najbardziej ograniczonym z generałów, margrabią, wówczas hrabią de Latour-Maubourg. Zapadł tam na rodzaj złośliwej gorączki. W tydzień doszedł do ostatecznego wycieńczenia; zaledwie wówczas pozwolono mu wrócić do Francji. Opuścił nawet Paryż i odnalazł zdrowie nad jeziorem Como. Zaledwie wróciwszy, cesarz wysłał go w misji do 7-mej dywizji armji wraz z pewnym senatorem, absolutnym niedołęgą. Zastał tam dzielnego generała Dessaix: człowiek godny wielkiego nazwiska które nosił i prawie równie liberalny jak on sam. Ale talent i patrjotyzm generała Dessaix rozbiły się o egoizm i nieuleczalną miernotę generała Marchant, którego trzeba było użyć jako kawalera wielkiej wstęgi Legji honorowej i będącego z tamtych stron. Nie wydobyto korzyści z cudownego usposobienia Vizille i wielu innych wsi w Delfinacie.
Pan Beyle prosił, aby go wysłano na inspekcję przednich straży, w Genewie. Przekonał się o tem, czego się domyślał, że niema łatwiejszej rzeczy niż wziąć Genewę. Widząc że nie przeprze tej myśli i obawiając się zdrady, uzyskał pozwolenie na powrót do Paryża. Zastał kozaków w Orleanie. Tam zwątpił o ojczyźnie, lub, mówiąc ściślej, ujrzał że cesarstwo zasunęło w cień ojczyznę. Kraj był zmęczony arogancją prefektów i innych narzędzi Napoleona. Przybył do Paryża, aby być świadkiem bitwy pod Montmartre i głupoty ministrów napoleońskich.
Ujrzał wejście króla. Niektóre posunięcia pana de Blancas, o których wyczytał niebawem, nasunęły mu myśl o Stuartach. Odmówił wspaniałego stanowiska, które pan Beugnot zechciał mu ofiarować. Usunął się do Włoch. Wiódł tam szczęśliwe życie aż do r. 1821; poczem aresztowanie karbonarjuszów przez idjotyczną policję zmusiło go do opuszczenia kraju, mimo że nie był karbonarjuszem. Złośliwość i nieufność Włochów kazały mu uchylić się od udziału w tajemnicach; rzekł tylko swoim przyjaciołom: liczcie na mnie w razie potrzeby.
W r. 1814, kiedy ocenił wartość Burbonów, miał parę dni czarnych. Aby się rozerwać, wziął kopistę i podyktował mu poprawione tłumaczenie życia Haydna, Mozarta i Metastazia, wedle dzieła włoskiego, jeden tom in 8°, 1814 r.
W 1817 r. wydrukował dwa tomy Historji malarstwa we Włoszech i małą trzystustronicową Podróż po Włoszech.
Ponieważ Malarstwo nie miało sukcesu, wpakował do skrzyni trzy ostatnie tomy i zarządził aby je wydano aż po jego śmierci.
W lipcu 1819 r., przejeżdżając przez Bolonję, dowiedział się o śmierci ojca. Przybył do Grenobli, gdzie oddaje swój głos najuczciwszemu z Francuzów, jedynemu który mógł jeszcze ocalić religję, panu Henrykowi Gregoire. To go poróżniło jeszcze bardziej z policją medjolańską. Ojciec jego miał, wedle powszechnej opinji, zostawić mu 5 albo 6000 franków renty. Nie zostawił mu ani połowy. Z tą chwilą, p. Beyle starał się zmniejszyć swoje potrzeby i udało mu się to. Napisał kilka książek, między innemi 500 stronic o Miłości, których nie wydrukował. W 1821 r., nudząc się śmiertelnie komedją francuskich manier, udał się na sześć tygodni do Anglji. Miłość była szczęściem i nieszczęściem jego życia. Melanja, Teresa, Gina i Leonora, oto imiona, które go zaprzątały. Mimo że nie był zgoła piękny, bywał niekiedy kochany. Gina nie dała mu wrócić po powrocie Napoleona, o którym dowiedział się 6-go marca. Akt dodatkowy odjął mu wszelki żal. Często smutny z przyczyny swoich miłości z chwilą gdy spotkał go zawód, uwielbiał wesołość. Miał tylko jednego wroga, mianowicie Teresę. Mógł się zemścić w okrutny sposób; oparł się temu, aby nie martwić Leonory. Po kampanji rosyjskiej zostały mu dotkliwe nerwobóle. Uwielbiał Szekspira i miał niezwyciężony wstręt do Woltera i do pani de Staël. Miejsca, które najbardziej kochał na ziemi, to były jezioro Como i Neapol. Uwielbiał muzykę i sporządził notatkę o Rossinim, pełną poglądów może prawdziwych, a może śmiesznych. Kochał tkliwie siostrę swoją, Paulinę, i miał wstręt do Grenobli, gdzie wychowywano go w straszliwy sposób. Nie kochał żadnego z krewnych. Był zakochany w matce, którą stracił mając siedem lat.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Stendhal i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.