Pamiętniki jasnowidzącej/Od Wydawnictwa

<<< Dane tekstu >>>
Autor Anonimowy
Tytuł Od Wydawnictwa
Pochodzenie Pamiętniki jasnowidzącej
Wydawca Wydawnictwo „Hejnał”
Data wyd. 1930
Druk Drukarnia Pawła Mitręgi
Miejsce wyd. Wisła
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Od Wydawnictwa.

„I będą wieści z wichrami wchodziły,
A każda będzie serca ludów pasła.
Nieznajomemi świat poruszą siły
Na nieznajome jakieś, wielkie hasła...“

Juljusz Słowacki.

Sto lat temu wydała zbroczona męczeńską krwią Polska przedziwną literaturę wieszczą. Niezrozumiani przez ogół — bo i jakże? wszak do dziś jeszcze nie zdołał ich świat pojąć — poznali nasi królowie ducha w proroczem olśnieniu oślepiające prawdy. Niestety najcenniejsze ich dzieła zaledwie w urywkach przedostały się do szerszych warstw społeczeństwa, niszczone barbarzyńską ręką ciemnoty. Mało ludzi zdaje sobie sprawę, kim byli nasi wieszczowie — mało kto wie, że to byli pierwsi wysłannicy Nowej Ery, pierwsze jaskółki, zwiastujące pogrążonym w uśpieniu braciom, iż zbliża się dzień wielki, dzień Światłości, iż całe legjony jasnych duchów, „przez sztandary tłuczonych złote“, otaczają glob ziemski, by stoczyć z potęgami Ciemności „bój wielki przy dział błyskawicy...“

„Cóż to — zapyta — są za bezimieńce,
Którzy na dawnym wstali mogilniku?
Bój tylko widać i ogniste wieńce,
A zwierzęcego nic nie słychać krzyk
u!
Nie, to nie ludzie z krwi i ciał być muszą,
Lecz jacyś pewnie upiorni rycerze,
Którzy za duszę walczą tylko duszą,
I ogniem biją niebieskim w pancerze.“
(Słowacki.)

Bój to święty — nie wojna krwawa, nie krzyk zwierzęcy nienawiści, lecz bój w imię Miłości, Chrystusowy bój o dusze. A bronią jedyną — ofiarna miłość i cierpienie. Zrozumieli to nasi wielcy, zrozumieli głębokie, ezoteryczne znaczenie cierpienia i oto — jak modli się Słowacki w epoce, kiedy duch jego przejrzał:

„O krzyż Cię proszę modlitwą gwałtowną,
O krzyż i siłę pod rozdarciem ćwieka!
Całemu światu lampą tak cudowną
Stać się — gdzież większa jasność dla człowieka?
Panie! Nie jest to, Panie, modlitwa nabożna,
Albo prośba rycerza, który o krew woła,
Panie — bo złych inaczej pokonać nie można,
Tylko w śmierci godzinie miłością, anioła.“

Nie miejsce tu na roztrząsanie dzieł naszych mesjanistów, nie możemy sobie tu pozwolić na przytoczenie chociażby najbardziej charakterystycznych urywków, świadczących o ich duchowem credo. Chodzi nam tylko o zwrócenie uwagi ogółu na ten tak oczywisty, a jednak tak mało znany fakt, iż wszyscy oni wierzyli w reinkarnację, wszyscy byli w znacznym stopniu przebudzonymi duchami i wszyscy w proroczem widzeniu poznali, iż zbliża się wielki dzień Nowej Ery.

Wiarę w wielokrotne zradzanie się człowieka wyznawał w Polsce otwarcie już ksiądz Stan. Staszic, pisząc w zakończeniu swego dzieła o Rodzie ludzkim, wydanego w r. 1820:

„Nieśmiertelny duch człeka, który złe wyrządzał, który w narodach prawe stosunki fałszował, w drugiem życiu, pod inną istnienia postacią, toż zło będzie doświadczać, niewolę tęż samą. Nie mogąc użyć prawych stosunków szczęścia, będzie cierpiał z fałszywych niedolę strapienia.“

Później z większą stanowczością głosi naukę o reinkarnacji: Towiański, Mickiewicz, Słowacki, Goszczyński, Krasiński, Cieszkowski, Trentowski i Norwid, a wreszcie i Wyspiański, który w r. 1903 w Rymanowie tak pisze:

„A kiedyś może, kiedyś jeszcze,
Gdy mi się sprzykrzy leżeć,
Rozburzę dom ten, gdzie się mieszczę,
I w słońce pocznę bieżeć.
Gdy mnie ujrzycie, takim lotem,
Że postać mam już jasną,
To zawołajcie mnie z powrotem
Tą mową moją własną.
Bym ją posłyszał, tam do góry,
Gdy gwiazdy będę mijał —
Podejmę może po raz wtóry
Ten trud co mnie zabijał.“

Przepięknie wyraził swoją wiarę w reinkarnację Krasiński w „Psalmie wiary“:

„Dusza i ciało — to tylko dwa skrzydła,
Któremi czasu i przestrzeni sidła
Duch mój rozcina w postępowym locie.
Gdy się zużyją przez chwil i prób krocie,
Odpadać muszą — lecz on nie umiera,
Choć się to śmiercią nazywa u ludzi:
On zwiędłe zrzuca, a świeże przybiera
I, w nie otulon, znów na jaw się budzi,
A to się zowie narodzin godzina.
I duch mój, wziąwszy skrzydła niezmęczone,
Niemi znów leci — lecz już w wyższą stronę!
Tak coraz wyżej ku Panu się wspina,
Ciała i dusze własne poza sobą
Sypi
e, jak liście zżółkłe i strząśnięte,
Wciąga do siebie siły, im odjęte —
On sam wciąż żyje ich zgonów żałobą!"

W innem miejscu pisze on w proroczem widzeniu:

„Nowe czasy się zbliżają!
Już planety osi drgają!

Jak sen znika już świat stary!
Nowi ludzie — inne wiary —
Z łona wieków już powstają!
Kędy mleczna w niebie droga,
Już tam stanął anioł Boga
I zstępuje tu na ziemię,
By z nas zrzucić śmierci brzemię!
Na pustyni słyszan będzie
I po kuli ziemskiej wszędzie
Jak wód wielkich szum — głos Duch
a!
A jak wicher, co wybucha,
Bucha z naszych serc wołanie:
„O, dopełnij się Ty, Panie!
I ujrzymy postać Ducha!“


∗             ∗

I oto nadeszły czasy, wyśnione przez naszych wieszczów. Poprzez pożogę krwawej wojny światowej, poprzez walki wzburzonych żywiołów w przyrodzie, poprzez gwałtowne walki i wstrząsy w duszach ludzkich — wschodzi jutrzenka Nowej Ery. Wzgardzony Duch upomina się o swoje prawa, daje znać o sobie — już nie tylko garstce wybranych, ale szerokim warstwom ogółu. Słyszan jest „po kuli ziemskiej wszędzie, jak wód wielkich szum — głos Ducha“.
Całe rzesze dobrych duchów śpieszą ludzkości z pomocą, niosąc światło Prawdy, ale myśli ich z jakimże trudem przedzierają się przez grubą warstwę zła, opasującego ziemię, przez ciemne chmury aur ludzkich! Niewiele, o jakże niewiele jest tych, którzy potrafią myśli te przyjmować niezmącone, nieprzekręcone przez Moce Ciemności a już rzadkością wielką są ludzie, którzyby potrafili się świadomie porozumiewać ze światem Ducha, duchy przebudzone.
Do tych ostatnich, do takich wysłanników Nowej Ery należy autorka niniejszej książki.
Jest to osoba o niezwykłych zdolnościach jasnowidzenia. Dziwna ta istota żyje równocześnie podwójnem życiem — na ziemi i w zaświecie. Można o niej powiedzieć, iż należy do tych, którzy pokonali Śmierć — gdyż tam, gdzie inni dostają się dopiero poprzez bramę śmierci, może ona znaleźć się każdej chwili, zachowując przy tem zupełną świadomość w ciele fizycznem. Co więcej, w świecie Ducha porusza się z taką lekkością i swobodą, jakiej pozazdrościć jej może wiele tych, którzy znajdują się w zaświecie, złożywszy ciała swoje w grobie. W niejednym wypadku orjentuje się w świecie ducha lepiej, niż na ziemi, zwłaszcza jeżeli chodzi o sprawy materjalne. Przynależąc raczej już do sfer Ducha, niż do świata Materji, odczuwa nieraz dotkliwie więzy materji, które bądź co bądź jeszcze na niej ciężą, póki żyje w ciele fizycznem. Nagina się z konieczności do praw materji, ale niejednokrotnie lekceważy je, albo zapomina o nich poprostu. Swych zdolności jasnowidzenia nie zużytkowuje dla celów materjalnych, nie lubi też patrzeć wzrokiem ducha na sprawy materjalne, n. p. odszukiwać zagubione lub skradzione przedmioty i t. p. Przed oczyma jej ducha materja poprostu znika; widzi odrazu to, co jest istotą i jądrem każdej sprawy, a czego ma terjalny kształt jest tylko znikomym objawem. Duch jej wzbija się w krainę, której mową i kształtami są symbole i trudno jej nieraz po ziemsku przemówić do ziemskich uszu.
Mimo iż przebywa tak chętnie duchem w zaświecie, mając nieprzerwany kontakt ze światem dobrych duchów, żyje na ziemi życiem takiem samem, jak każdy inny człowiek, nie jest bynajmniej przy całej swej niesłychanej wrażliwości jakąś eteryczną, nerwową istotą, jakiemi medja częstokroć bywają. Jeżeli odróżnia się czemś od innych śmiertelników przy pierwszem poznaniu, to swoją ogromną szczerością i prostotą, oraz gardzeniem konwenansami. Nic dziwnego — obcując ustawicznie niemal z istotami, które nie znają kłamstwa, nie umie się poprostu dostosować do atmosfery fałszu i nieszczerości, jaką jest niestety przesiąknięte całe nasze życie na ziemi. Obcując z nią poznaje się dopiero, jak pełnem obłudy jest to ziemskie życie z jego urządzeniami i prawami, jak wypaczonym jest cały nasz sposób myślenia, nasze wierzenia, nasze pojęcia o Bogu. Naginani od dziecka do fałszywych zasad myślenia zatracamy powoli zdrowe pojęcia prawdy; człowiek jednak, jak ona, nie z tego świata, nie potrafi znieść takiego brudu.
Któż jest Agni? „Dziwna istota ni z tego, ni z tamtego świata“, jak o niej powiedziała św. Terenia od Dz. J.[1] To duch przebudzony, mający tu na ziemi jeszcze swoje zadanie do spełnienia; to jedna z pierwszych jaskółek Nowej Ery. To śmiały żołnierz Chrystusowy, walczący wraz z całemi rzeszami dobrych duchów o zwycięstwo Prawdy na ziemi. Pośredniczka w przenoszeniu dobrej nowiny z zaświatów dla ludzkości, jedna z tych bardzo nielicznych istot, które mogą skontrolować, skąd płyną dane rewelacje, czy nie kryje się w nich jaki fałsz — boć patrzy świadomie w świat ducha, więc trudno ją oszukać. Stąd niesłychana wartość prawd, podawanych za jej pośrednictwem.
Jak też wygląda u tej dziwnej istoty życie codzienne? — pomyśli pewnie niejeden z Czytelników.
Znamy jej życie codzienne, życie nieraz pełne trosk, już to w związku z wychowaniem jej czworga dzieci, już to trosk o dom, a przedewszystkiem o rodzinę, a to rodzinę tak wielką — rodzinę duchową. Niema dnia, by ktoś listownie nie zwracał się do niej z prośbą o udzielenie rady w różnych cierpieniach, w różnych depresjach duchowych.
A tymczasem ona sama na planie fizycznym nie zawsze ma pomoc i nie zawsze może sobie na nią pozwolić — pomoc w tych najzwyklejszych domowych czynnościach. To też nieraz przybyli goście, zastając ją przy gospodarskich zajęciach, zwracają jej uwagę: „Czyż nie szkoda Pani drogiego czasu na takie prace?“ O, wiemy to dobrze, iż prawdziwie zadowoloną czuje się na ziemi tylko w chwilach, poświęconych pracy duchowej. Ale trudno, musi się materjalnie ograniczać, by móc podołać zadaniu, jakie ma do spełnienia w chwili obecnej.
Nic więc dziwnego, że z powodu braku czasu nieraz o najważniejszych sprawach rozmawia lub dyktuje komuś podczas wykonywania domowych czynności. W ten sposób też powstały w znacznej mierze i te pamiętniki.
Wypada w tem miejscu zaznaczyć, że nie jej pomysł to był, by wydać drukiem te pamiętniki. Nie znosi bowiem rozgłosu i wszelkiego rodzaju reklamy. Kosztowało nas to dosyć trudu i wysiłku, nim jej wytłumaczyliśmy, jak ważnym czynnikiem i drogowskazem mogą się one stać dla niejednego budzącego się wędrowcy ziemskiego, a pozatem jaką przysługę mogą oddać dla rozwoju nauki w dziedzinie zjawisk duchowych.
Może nam ktoś zarzuci, iż zbyt przeceniamy wartość tej tak prosto i bezceremonialnie napisanej książki. Proszę się jednak uważniej zastanowić choćby nad samym tytułem: „Pamiętniki z wędrówki życiowej poprzez wieki.“ Jest to bodaj jeden z najważniejszych dokumentów historycznych, stwierdzających dobitnie prawo reinkarnacji, to jest wielokrotnego wcielania się. Pamiętniki te są tem ciekawsze, że przypominanie sobie i w pewnej mierze powtórzenie w tem życiu pewnych karmicznych scen z przeszłości, by niejednokrotnie dograć do końca jakąś niedokończoną rolę, przeżywała nietylko sama autorka, ale równocześnie i inne osoby, nieraz mieszkające na drugim krańcu Polski, a biorące w tych scenach żywy udział.
Być może, że ten i ów po przeczytaniu tej książki zacznie się doszukiwać genezy wygłaszanych w niej przekonań w dziełach tego czy tamtego badacza, poety, czy myśliciela. Niechaj sobie nie zadaje daremnego trudu szperania i porównywania. Prawda jest jedna i z jednego zawsze płynie źródła, dostęp do niej otwarty każdemu, byle go tylko własne uprzedzenia nie wstrzymywały. Toteż w różnych miejscach kuli ziemskiej, w różnych czasach niezależnie od siebie różni ludzie w tej czy innej dziedzinie chwytali złote promienie Prawdy stosownie do tego, w jakiej mierze byli dla jej przyjęcia dostępni. Dlaczegóż ona miałaby tę prawdę czerpać od innych, a nie bezpośrednio z tego źródła, z którego brali i oni?
Dla uniknięcia wszelkich zbytecznych wyjaśnień zaznaczymy tedy w tem miejscu, iż Agni zasadniczo książek niemal wcale nie czytuje. Opiekun jej duchowy nie życzył tego sobie, a to by mając możność bezpośredniego spoglądania prawdzie w twarz, nie musiała się do niej przedzierać poprzez światy pojęć innych ludzi. To był powód, dla którego warunki jej życiowe złożyły się tak, iż nie odebrała wyższego naukowego wykształcenia.
A jednak jakąż ucztę duchową sprawia rozmowa z tą „niewykształconą“ kobietą, rozmowa na jakiekolwiek tematy, czy to z dziedziny sztuki, muzyki, poezji, czy jakiej gałęzi wiedzy ścisłej. O wszystkiem, dosłownie o wszystkiem, jakikolwiek temat się poruszy, wypowiada się ze zdumiewającą znajomością istoty sprawy, z przedziwną trafnością i jasnością sądu. A sąd ten bywa często nieoczekiwany, niezgodny z dotychczasowemi teorjami w danej dziedzinie — lecz jakże przemawiający do przekonania! Zdziwienie ogarnia słuchacza, że ludzie dotąd na to nie wpadli.
Niejeden powie zapewne: „Cały światopogląd Agni — to tylko piękna fantazja poetycka.“ Tak — ciekawe jednak, dlaczego ta fantazja poetycka jest we wszystkich szczegółach tak logicznie przeprowadzona? Dlaczego, o czemkolwiek się Agni wypowiada, jakąkolwiek dziedzinę wiedzy porusza, poglądy jej nigdy nie przeczą jedne drugim, ale uzupełniają się w bardzo logiczną, przepięknie zbudowaną, a olśniewającą swą prostotą całość, dorzucają coraz to nowych szczegółów do tego misternego, a równocześnie zdumiewająco prostego gmachu, zbudowanego na mocnych podstawach czystej nauki Chrystusa!
Zapewne niewielu z tych, którym dostanie się w ręce ta książka, zda sobie w całej mierze sprawę z tego, jak ważne zadanie ma spełnić i spełni skromne dzieło niniejsze. Jesteśmy głęboko przekonani, iż tak jak nasi wielcy wieszczowie, zwłaszcza Słowacki, dopiero niedawno zaczęli być lepiej rozumiani i „odkrywani“ — a jakże mało ich jeszcze dotąd społeczeństwo rozumie! — tak i praca Agni, jej dzieła już wydane i te, które jeszcze zostaną wysłane w świat, choć czytane są i rozumiane na razie tylko przez niewielu dojrzałych do takiej strawy duchowej, działać będą niewidzialnie, a nieustannie, sącząc jasne strugi światła wśród mroków ludzkości, pukać cicho, a jednak mocno do serc i dusz ospałych i po wiekach jeszcze płonąć będą jasną pochodnią Prawdy, oświecając znużonym wędrowcom świata drogę ku Bogu — po wiekach jeszcze czytane będą, a rozumiane lepiej, niż dziś je ludzkość potrafi zrozumieć i ocenić.
Niechaj cicho a wytrwale pełnią swoją zbożną służbę, niechaj koją zbolałe serca, niechaj leczą rany duchowe, niechaj pomagają ludzkości do zdzierania zasłony z tajemniczych zagadek bytu niech pomagają jej do uzyskania prawdziwego jasnowidzenia, prawdziwego przebudzenia duchowego w Chrystusie. Niechaj pomagają Duchowi wyzwolić się z pęt Materji — albowiem
„wszystko dla ducha i przez ducha zostało stworzone, a nic dla cielesnego celu nie istnieje“! (Słow.)

Wisła, w listopadzie 1930.

. Θ .







  1. Patrz Dodatek, str. 227.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Anonimowy.