Panna Maliczewska (Zapolska, 1912)/Akt I/Scena VI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Panna Maliczewska |
Podtytuł | Sztuka w 3 aktach |
Wydawca | Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów |
Data wyd. | 1912 |
Druk | Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały Akt I Cały tekst |
Indeks stron | |
Artykuł w Wikipedii |
SCENA VI.
ŻELAZNA — EDEK później MICHASIOWA.
(Edek wchodzi ucząc się dalej i mrucząc, jest trochę ośnieżony, przechodzi przez scenę, taszczy stół przed lampkę, siada, zatyka obu palcami uszy i uczy się. Żelazna kończy pranie, bo zaczyna sprzątać koło komina, balię wynosi do sieni.)
ŻELAZNA.
Która też to godzina? (krzyczy:)
Która godzina?EDEK.
Nie wiem. MICHASIOWA (wchodzi, wnosi kosz, jest ośnieżona, stawia kosz i strzepuje chustką).
ŻELAZNA.
Nie tu! nie tu! nie wolno mi chlewa z izby robić. MICHASIOWA.
A cóż to, wielkanocne święta, czy co, że takie czystości? ŻELAZNA.
Co jest, to jest... nie wolno... Do sieni. MICHASIOWA.
Moja siostra płaci, to mnie wolno. ŻELAZNA.
Płaci za wikt i za spanie, ale nie za brudzenie podłogi. (Michasiowa wyjmuje suknie lekkie i rozwiesza, potem śliczną bonbonierkę stawia na koszu.)
ŻELAZNA (oglądając bonbonierkę).
To musi kosztować! MICHASIOWA.
A musi!.. proszę postawić... ŻELAZNA.
O wa! jak bym to ja nie umiała z takiem pudełkiem się obejść. |
Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Gabriela Zapolska.