[62]V
TRÓJKĄT SZCZĘŚCIA — TO PARYŻ
- Miasto ze szkła
- z żelaza z kwiatów z betonu z różu ze szronu
- Kelner w spękanych lakierkach
- pod takt nieprawdziwej muzyki
- Deputowani w bawełnianych rękawiczkach
- drepcą Deszczyk kropi
- Przed mostami pochylając kominy zwolna przejeżdzają parowce
- Wielki przemysłowiec wraca do smrodliwego hoteliku łacińskiej dzielnicy
[63]
Na rzece zamulonej wyładowują kamienie
To jak me serce ciężkie którego nie zmienię
Dzisiaj w dzień mglisty wspominam ze szczęścia mnie boli
Zdaleka widzę różowiejący obelisk
Jak w mieście garnizonowem pod kryjącym się księżycem
łypają białkami żołnierze
W białych rękawiczkach z ciężkim karabinem mierzonym krokiem
ront tam z powrotem
Banici
zużywając resztkę sił
jeżdżą konno po opustoszałych alejach
O ziemio! Melodjo bez złudzeń!
Pies dziecko gramofon — to trójkąt szczęścia
Latarnie we mgle
Aureola
jak srogi ból wniebowzięcia