Piękność wewnętrzna i Życie głębokie/Przedmowa

<<< Dane tekstu >>>
Autor Gustaw Bolesław Baumfeld
Tytuł Przedmowa
Pochodzenie Piękność wewnętrzna i Życie głębokie
Wydawca Księgarnia Wilhelma Zukerkandla
Data wyd. 1923
Druk Księgarnia Wilhelma Zukerkandla
Miejsce wyd. Lwów; Złoczów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
PRZEDMOWA.

Belgijczyk Maeterlink ma swoje osobne niepodzielne królestwo w świecie dzisiejszego uczucia i słowa. Odkąd odezwał się jego głos słodki, a przytem niezmiernie żywy i głęboko rozumny, nie stawił mu nikt czoła, zamyślał się każdy.
Ten głos w dzisiejszym dziwnym, szarpiącym rozgwarze — tworzy jakby ciszę uroczną gaju, do którego idzie się nocą, żeby odnaleźć siebie, żeby po zawodach, goryczach i brzydotach dnia znowu uwierzyć, że jest Dusza wyższa od wszystkiego, która żyje tylko pożądaniem Piękna nadziemskiego i niezmiernie czystego.
Żeby odnaleźć ten skarb, wszystkim dostępny, będący własnością każdego!
Maeterlink zna ten skarb, potrafi go wskazać, potrafi drogę utorować do niego, nazwał go: skarbem ubogich, ubogich bogactwem. W tym skarbie znajdziesz milczenie, niewidzialną miłość, życie głębokie i piękność wewnętrzną. Znajdziesz w nim echa głębokich poetów, mistyków: Ruysbroecka, Emersona, Plotina, Novalisa.
W tym skarbie znajdzie może każdy dla siebie »kosztowną perłę duszy«, z którą odejdzie uszczęśliwiony.
Jak trudno jest zachować w codziennem życiu tę wyższą piękność, piękność duszy!
Dawniej piękna i duszy szukano w bohaterskich wysiłkach, herosów i rycerzy, w zdobywczych tryumfach wszechwładców. Piękno ciche, poświęcające wiele zapędów i pożądań dla zachowania się w życiu codziennem, — to piękno było prawie nieznane, ono kobietom było zostawione. Później stało się w imię wszechludzkiej miłości »dobrą nowiną«. Chroniło się przed wielkim ptakiem drapieżnym w katakombach, w grobach podziemnych. Stało się gołębicą białą, — straciło lot ogromnych ptaków, orłów czy sepów.
Wśród wstrząśnień wiekowych piękno i dusza stawały się coraz cichszymi towarzyszami czynów ludzkich; zdawało się, że szukają sobie coraz głębszych kryjówek. I już nie orłem i gołębicą, ale smutnemi wydały się mewami, błąkającemi się ponad morzem.
W życiu codziennem chytrość i oportunizm wygnały już dawno panowanie piękna i duszy. Powierzchowność życia zapanowała szeroko. Piękno i dusza stały się słowami pięknych książek, schroniły się w ustronne wzgórza sztuki. Nawet religia »dobrej nowiny«, ewangielii, nie zdołała utrwalić w życiu codziennem swoich zasad i dążeń.
Jak trudno w życiu codziennem zachować piękność i czystość duszy, jak trudno żyć życiem głębokiem!
Z tego poczucia, z tego żalu dzisiejszych i dawnych pokoleń wyszedł głos Maeterlinka, głos, wskazujący »skarb ubogich«. Wśród tych poetów, którzy w ciągłym rozdźwięku kroczyli i kroczą po mrocznych ścieżkach symbolizmu i mistycyzmu, on znalazł ton dzisiaj najgłębszy, najbardziej przytem blizki ogółowi, czującemu potrzebę życia głębokiego. To jest jego największa zasługa.
Według niego dusza tęskni tylko do piękności nadziemskiej, boskiej. W mrocznej swej głębi wszystko czyni, żeby do tej piękności się zbliżyć. Chodzi tylko o to, żeby uświadomić w sobie tę pracę duszy, żeby tą świądomością nabytą i nieustanną niejako jej pomódz.
Oto punkt wyjścia filozofii Maeterlinka, z którego snuje się dalej złotolita nić poezyi życia.
Piękno, do którego tęskni dusza, nie jest zatem w życiu martwem. To jest piękno żywe, ożywiające, czekające każdej chwili na ożywienie. Jest zarazem ideałem w szlachetności swej niedoścignionym, i zarazem przepaja każdy ruch duszy. Wszędzie da się dotknąć, wszędzie znaleźć.
Ono jedyne, to piękno, uszlachetniając duszę, podnosi ją na wyżyny, ponad pospolitą codzienność, i przez to ono jedno daje duszy człowieka szczęśliwość. Uznanie duszy i piękna to jedyna droga do uszlachetnienia wzajemnych ludzkich stosunków, które bez tego są brutalne lub banalne i niezmiernie nizkie. »Czemu« — mówi Maeterlink — »nie macie się zdobyć: na nizkie pytanie dać szlachetną odpowiedź?« Ona po kilkudziesięciu latach jeszcze plon wyda. »Nawet najniżej stojącym, nawet najnędzniejszym, nie odważyłem się nigdy dać jakiejś brzydkiej albo pospolitej odpowiedzi.«
Więc żeby pozyskać tę piękność wewnętrzną, trzeba uznać w drugim duszę, zdolną do piękna.
U szczytu tej poezyi życia, którą Maeterlink snuje, wznosi się miłość. Miłość ekstatyczna, sama będąca najwyższą pięknością, niezmiernie przytem głęboka. »Tak kochać — znaczy wszystko, co piękne na ziemi, w niebie i w duszy, przyzwać na wielkie święto miłości.« »Tak kochać — znaczy wszystkich otaczających podnosić w sobie na wyżyny, kędy nie mogą już błądzić, na wyżyny, z których nizkie czyny na ziemię spadają i nieświadomie wydają z siebie kosztowną perłę duszy.«
A takie życie, wyczarowane z ciągłego poczucia duszy, piękności i miłości, — to »życie głębokie« —
Maeterlink do wypowiedzenia tego wszystkiego znalazł ton najlepszy. Przekonywa, porusza, niepokoi, a równocześnie działa słowem swojem jak balsam. Porusza i niepokoi uśpione, drzemiące dusze, uspokaja i koi serca zgorzkniałe i po tysiąc razy zawiedzione. Kiedy poruszy, to przekonywa, zapala się, rozprawia, a jego argumentacya jest prawie czysto psychologiczna. Ująwszy siebie i czytelnika w ciszę szczególnej, uduchowionej, atmosfery, rozmawia z nim sam na sam — »w obliczu Nocy lub Morza«. Ton jego nie jest kaznodziejski ani książkowo uczony; ale jest to ton głębokiej rady, raz w życiu danej przez pięknego przychodnia, niezmiernie dyskretnego, którego nic nie obchodzą twoje osobiste stosunki, twoje wady i cnoty, — który tylko duszę w tobie uznaje i utajone piękności, jak w każdym, — i chciałby wzbudzić w tobie piękność wewnętrzną. Jeśli go zawiedziesz... on wie, że »słowa te nie do każdego są zwrócone«. Myśli o takich, którzy pragną »zacząć«, tęsknią do tego, i chciałby im wskazać, jak »pchnąć wielkie bramy życia.«
Niezmiernie charakterystycznem jest dla Maeterlinka, że mowa jego literacka jest wykwitem najwyższej kultury artystycznej, niezmiernie subtelna i pełna miary, — a jednak w pewnych warunkach może być źródłem rozkoszy i podniety duchowej dla ludzi, mniej nawet mających kultury uczucia i słowa. To jest niezmiernie charakterystyczne dla idei Maeterlinka, dla głębokości i wartości myśli, które głosi. Dla jego szczerości. To jest argument, który dzieło samo w sobie nosi.
Na dnie tego wszystkiego jest wielki poeta, który z czystego, nadzmysłowego piękna uczynił sobie ewangielię. Który walczy tylko z jednem, z brzydotą. Który we wszystkiem, co pisał, w dramatach, czy w drobnych poezyach, czy w poematach myśli, (jak te, któreśmy tu dla przykładu wybrali), — dotyka głębi tajemnych, czystych, nadzmysłowych, mistycznych. —
Więc oto jego pragnienie: Umieć zejść zawsze pod powierzchnię codziennych zjawisk, nie tracić nigdy z oczu i pamięci Ciszy Nocnej i Głębokości Morza.
Więc trzeba zrozumieć ludzi, u których »piękność nie może być świętem, z rzadka w życiu nadchodzącem, — musi się stać świętem codziennem.« —

Gustaw Baumfeld.
Uwaga. O dramatach Maeterlinka piękne, głębokie studyum napisał Miriam (Zenon Przesmycki) w przedmowie do przekładu kilku dramatów. — Dramaty przetłómaczono prawie wszystkie na język polski. — Z dzieł filozoficznych M. cytujemy: Skarb Ubogich, Mądrość i Przeznaczenie, Życie pszczół, Zagrzebana świątynia.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Gustaw Bolesław Baumfeld.