Podróże Gulliwera/Część czwarta/Rozdział IX

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jonathan Swift
Tytuł Podróże Gulliwera
Wydawca J. Baumgaertner
Data wyd. 1842
Druk B. G. Teugner
Miejsce wyd. Lipsk
Tłumacz Jan Nepomucen Bobrowicz
Tytuł orygin. Gulliver’s Travels
Źródło Skany na commons
Inne Cała część czwarta
Indeks stron


ROZDZIAŁ IX.



Wielka rozprawa na zgromadzeniu powszechnem Houyhnhnmów, i co w niem uchwalonem zostaje.
— Uczoność Houyhnhnmów.
— Ich sposób budowania.
Pogrzeby.
— Niedokładność ich języka.



T


Trzy miesiące przed moim wyjazdem z tego kraju, wielkie zgromadzenie powszechne Houyhnhnmów odprawionem zostało, na którem mój pan miał udział jako reprezentant swego dystryktu. W tem zgromadzeniu wszczęła się na nowo rozprawa już niezliczone razy powtarzana i będąca jedyną w której Houyhnhnmów zdania nie zgadzały się.

Ważne to pytanie tyczyło się zupełnego wytępienia Jahusów. Jeden członek parlamentu mówił za tem, popierając swoje zdanie ważnemi i mocnemi dowodami. Utrzymywał, że Jahusy są nie tylko najnieczystszemi i najniespokojniejszemi ze wszystkich zwierząt które tylko natura wydała, ale też najuporczywszemi, najniepojętniejszemi i najzłośliwszemi; że wysysują skrycie mleko z wymion krów należących do Houyhnhnmów, zabijają i pożerają ich koty, rozdeptują ich owies i trawę jeżeli się ich najścislej nie pilnuje, i że dopuszczają się niezliczonych innych rozwiozłości. Odwołał się mowca do tradycyi powszechnie w kraju znanej, podług której Jahusy nieznajdują się w tym kraju od wiecznych czasów, ale że w pewnym wieku zjawiło się dwoje takich zwierząt na jednej wysokiej górze. Czy ze zgniłego błota lub iłu od promieni słońca ogrzewanego powstały, czy z piany lub mułu morza się uroiły, jest dotychczas nie pewnem; że te dwa Jahusy spłodziły wiele innych i że ta rasa w krótkim czasie tak niezmiernie się rozmnożyła, iż dla uwolnienia kraju od tej plagi, wyprawili Houyhnhnmowie wielkie powszechne na nie polowanie i całe stado otoczyły; że stare do szczętu wytępione zostały, z młodych zaś każden Houyhnhnm wziął sobie po dwoje do swej stajni i oswoiwszy je, o ile tylko zwierzę tak dzikiej natury oswajać się daje, używał ich do ciągnienia i dźwigania ciężarów. Dodał, że tradycya ma wielkie podobieństwa do prawdy, gdyż Jahusy nie mogą być ylnhniamshy (pierwotni mieszkańce) kraju, bo w tym razie nienawiść którą Houyhnhnmowie i wszystkie inne zwierzęta słusznie ku Jahusom mają, z powodu niegodziwych ich przymiotów, nie mogłaby dojść do tak wysokiego stopnia, i gdyby Jahusy pierwotnemi były mieszkańcami kraju, Houyhnhnmy zostałyby niezawodnie przez nie wytępione. Mieszkańcy, ciągnął dalej, popełnili największą nieroztropność, używając Jahusów do różnych usług i robót, przez co zaniedbali zupełnie pielęgnowanie osłów, które są daleko lepszemi, spokojniejszemi, porządniejszemi i czystszemi zwierzętami od Jahusów, dają się też pilnować i żywić z większą daleko łatwością, i nie mają tak nieprzyjemnego jak Jahusy odoru; do pracy są bardzo mocne i wytrwałe, lubo w zręczności im nie wyrównywają, a chociaż głos ich jest cokolwiek nieprzyjemny, zawsze przekładać go trzeba nad straszliwe wycie brzydkich Jahusów.

Wielu członków zgromadzenia mówiło jeszcze potem bardzo wymownie o tym przedmiocie, i byli tego samego co poprzedzający mowca zdania: nareszcie podniósł się mój pan i przełożył zgromadzeniu następującą propozycyą, której jednak myśl mnie był winien. Przyznał prawdziwość tradycyi przytoczonej przez szanownego członka który przed nim mówił; lecz co do dwóch Jahusów które się niegdyś w kraju zjawiły, był zdania: iż te przybyły pewno z dalekiego za morzem leżącego kraju, i przez burzę na te brzegi wyrzuconemi zostały, a widząc się opuszczonemi od swoich towarzyszów podróży, schroniły się między góry i w lasy, gdzie żyjąc przez długi czas zwyrodniały zupełnie, i stały się daleko dzikszemi od drugich swego rodzaju, zamieszkujących kraj z którego przybyły. Jako dowód swego zdania przytoczył, iż sam ma od niejakiego czasu cudownego Jahusa, (tu myślał o mnie) o którym większa część członków tego zgromadzenia pewno już słyszała, i wielu z nich nawet go widziało. (Tu opowiedział jakim sposobem mnie znalazł.) Ciało tego Jahusa, mówił dalej, okryte jest kunsztowną kompozycyą z włosów i skór różnych zwierząt; ma własny swój język i nauczył się dobrze krajowego; opowiedział mi przypadki, które go na te brzegi przywiodły; widziałem go też całkiem rozebranego, jest doskonałym Jahusem w każdej części swego ciała, ale skóra jego jest białego koloru, i nie tak mocno włosami zarosła, pazury zaś ma daleko krótsze. Chciał mnie przekonać iż w jego kraju Jahusy są panującemi i rozumnemi stworzeniami, i że Houyhnhnmów do swych usług używają. Ma wszystkie przymioty Jahusów, ale jest trochę ucywilizowany, bo posiada cokolwiek rozumu; lubo rozum jego jest o tyle mniejszy od rozsądku Houyhnhnmów, jak wyższy od naszych Jahusów. Tenże opowiedział mi między innemi rzeczami, iż w jego ojczyznie mają zwyczaj kastrowania Houyhnhnmów, dla zrobienia ich łagodniejszemi, że ta operacya jest łatwa i z żadnem niebezpieczeństwem nie połączona. Wszakże, mówił dalej mój pan, nie jest bynajmniej hańbą nauczyć się czego nawet od zwierząt; uczymy się pilności u mrówki, budować u jaskułki (tak tłomaczę wyraz leihannh, lubo ptak, którego ten wyraz jest nazwiskiem, daleko jest większym); ten wynalazek więc trzebaby wprowadzić u naszych Jahusów, osobliwie u młodych: przez to staną się łagodniejszemi i posłuszniejszemi, i będziemy tym sposobem w stanie wytępić powoli bez żadnego przelewu krwi cały ich rodzaj. Ale zarazem trzeba ażeby Houyhnhnmowie z daleko większem staraniem pielęgnowali rasę osłów, które w każdym względzie są pożyteczniejszemi od Jahusów, i mają tę wielką zaletę, iż w piątym już roku do roboty używać ich można, gdy tym czasem Jahusy dopiero w dwunastym roku zdatne są do roboty.

To było wszystko, co mi pan mój opowiedzieć raczył względem rozpraw zgromadzenia Houyhnhnmów. Zamilczał jednak przedemną o jednej okoliczności tyczącej się mojej osoby, której fatalne skutki niebawem czuć mi się dały, jak to czytelnik w stósownem miejscu wyczyta. Z tego zdarzenia wypływają wszystkie następne nieszczęścia mojego życia.

Houyhnhnmowie nie znają pisma i wszystkie ich wiadomości zasadzają się na tradycyi. A że w narodzie w którym wszyscy są między sobą zaprzyjaźnieni i z natury do wszelkich cnót skłonni, który całkiem rozumem daje się rządzić i nie ma żadnych styczności z innemi narodami, mało nader zdarza się ważnych wypadków, przeto część ich historyczna łatwo w pamięci zachowywać się daje. Wspomniałem już iż Houyhnhnmowie nie podlegają żadnym chorobom i przezto nie potrzebują lekarzy, mają jednakowoż doskonałe lekarstwa, składające się z różnych roślin, do leczenia guzów i skaleczeń przez ostre kamienie w kopytach sprawionych, jako też przypadkowych nadwerężeń innych części ciała.

Lata obliczają podług obrotów księżyca i słońca, podziałów zaś na tygodnie nie używają. Są dokładnie obznajomieni z poruszeniami tych dwóch światło rozszerzających ciał niebieskich i znają przyczyny ich zaćmień; na tem ogranicza się cała ich znajomość w astronomji.

W poezyi, trzeba przyznać że przewyższają wszystkich innych śmiertelnych; doskonałość ich porównań, dokładność opisów, są niepodobne do naśladowania. Ich wiersze są pełne przymiotów, i zawierają szczytne myśli o przyjaźni i życzliwości, albo chwałę zwycięzców przy wyścigach i innych ćwiczeniach ciała.

Ich budowy, lubo proste i niekształtne, są jednak bardzo wygodne i tak urządzone, iż jak lepiej ochraniają przeciwko upałom i zimnu. Mają w swoim kraju gatunek drzewa, które doszedłszy czterdziestego roku, traci moc w korzeniu i przy najmniejszej burzy obala się; pień jego jest bardzo prosty i Houyhnhnmowie robią go spiczastym za pomocą ostrych kamieni, gdyż użytek żelaza jest im nieznajomy. Takie pienie wbijają w ziemię w odległości dziesięciu stóp od siebie, i przestrzenie między niemi zapełniają plecioną słomą lub wikliną. W ten sam sposób robią sobie dach i drzwi do domów swoich.

Houyhnhnmowie używają wklęsłej części swej nogi, między kopytem i przegubem, jak my rąk naszych, a to z trudną do uwierzenia z ręcznością. Widziałem, jak młoda klacz z naszej familji nawlekała tym stawem igłę, której jej w tym celu pożyczyłem. Mogą doić swoje krowy, zbierać z pola owies i wszystkie ręczne odbywać czynności. Mają gatunek twardego kamienia, który przez tarcie o inne kamienie ostrzą i robią sobie z niego różne instrumenta służące im za siekiery, kliny i młoty; z tych kamieni sporządzają też sierpy do żnięcia owsa i siana rosnących na ich polach, poczem ładują snopy na wozy które Jahusy ciągną do domu: tam służący depczą je w wystawionych do tego budynkach tak długo, aż ziarna się oddzielą, które chowają w osobnych magazynach. Sporządzają także prosty gatunek drewnianych i glinianych naczyń, i te ostatnie suszą na słońcu.

Jeżeli im się nie zdarzy nieszczęśliwa jaka przygoda, umierają tylko z wielkiej starości i pogrzebione zostają w najciemniejszych jakie tylko znaleźć można miejscach, przyczem przyjaciele i krewni nie okazują ani radości ani smutku; umierający nie objawia najmniejszego żalu, że świat opuścić musi, owszem znajduje się w ten czas w takim humorze, jakby powracał do domu z odwiedzin od swoich sąsiadów.

Przypominam sobie iż jednego razu mój pan zaprosił do siebie jednego ze swoich przyjacioł z jego familią, dla naradzenia się z niemi nad ważną bardzo rzeczą. W oznaczonym dniu przyszła tylko żona jego z dwoma swojemi dziećmi, a to bardzo poźno. Uniewinniała najprzód swego męża tem, iż jak mówiła, był tego poranku lhnuwnh; bardzo dobitne wyrażenie w ich języku, nie dające się dobrze na angielski wytłomaczyć; znaczy, wrócić do pierwszej swej matki: potem siebie, że nie mogła pierwej przyjść, bo jej mąż poźno z rana umarł, więc naradzała się ze swojemi domownikami nad najstósowniejszem miejscem do pogrzebania jego ciała. Postrzegłem, iż była równie wesołą jak i reszta towarzystwa.

Może trzy miesiące później i ona umarła.

Houyhnhnmowie żyją zwyczajnie aż do siedmdziesiątego lub siedmdziesiątego piątego roku, rzadko do ośmdziesiątcgo. Kilka tygodni przed śmiercią czują ogólne osłabienie ale bez boleści.

W tenczas przyjmują często odwiedziny swoich przyjacioł, bo nie mogą więcej wychodzić ze zwyczajną sobie spokojnością i ukontentowaniem. Dziesięć dni przed śmiercią, której czas z niezawodną pewnością przepowiedzieć mogą, odwiedzają na odwrót swoich sąsiadów, dając się nosić na wygodnem krześle przez Jahusów. Takich krzeseł używają nie tylko przy podobnej okazyi, ale zawsze kiedy już w bardzo podeszłym są wieku, w dalekich podróżach, lub gdy przypadkiem paraliżem tknięte zostały. Houyhnhnmowie oddawając te wizyty, żegnają się uroczyście ze swojemi przyjaciołmi i krewnemi, jakby się miały udać w odległą część kraju dla przepędzenia tam reszty swego życia.

Nie odrzeczy zdaje mi się będzie, namienić iż Houyhnhnmowie nie mają w swoim języku wyrazu na oznaczenie złego, i używają w tym celu przyrównań ściągających się na brzydkość lub złe przymioty Jahusów. Chcąc oznaczyć głupstwo służącego, nieobyczajność dziecięcia, ostry kamień kaleczący nogi, długo trwającą niepogodę i podobne rzeczy; dodają do głównego wyrażenia oznaczającego wspomnione rzeczy, przymiotnik Jahu; naprzykład: hhhm Jahu, whinaholm Jahu, ynlhmndwihlma Jahu; dom źle zbudowany, nazywa się ynholmhnmrohlnw Jahu.

Z największą rozkoszą rozszerzyłbym się więcej nad obyczajami i cnotami tego czcigodnego narodu, ale mając zamiar wydać o tem osobne dzieło, odsyłam tamże łaskawego czytelnika. Teraz chcę opowiedzieć moją smutną katastrofę.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Jonathan Swift i tłumacza: Jan Nepomucen Bobrowicz.