Poezye Gustawa Zielińskiego/Życiorys autora/I

<<< Dane tekstu >>>
Autor Piotr Chmielowski
Tytuł Życiorys autora
Pochodzenie Poezye Gustawa Zielińskiego
Wydawca Własność i wydanie rodziny
Data wyd. 1901
Druk S. Buszczyński
Miejsce wyd. Toruń
Źródło skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron



I.

W rodzinie Zielińskich herbu Świnka, do najwyższej godności państwowej, do jakiej żaden z potomków już nie doszedł, wzbił się zasługami publicznemi Grzegorz[1], wojewoda płocki (1559 do 1599 r.). Od jednego z synów jego, Walentego[2], kasztelana płockiego (1607—1646), pochodził Ludwik[3], kasztelan sierpski, którego syn Karol, podstoli różański, stał się protoplastą tej gałęzi rodu steklińsko-skępskiej, co wydała Gustawa. Syn bowiem Karola, Jędrzej, podczaszy różański, miał między innymi synami, Norberta[4], który pełniąc posługi rycerskie dla ojczyzny za czasów Kościuszki, otrzymał stopień pułkownika, ożenił się następnie z Kazimierą Zielińską, panną wykształconą, znającą biegle język francuski, a z małżeństwa tego urodził się przyszły autor „Kirgiza“.
Majątek Norberta Zielińskiego, początkowo dość znaczny, wielce uszczuplony został w skutek zmian politycznych, zaszłych w kraju. Z działów familijnych otrzymał Norbert dobra Chrostkowo z przyległościami, w powiecie lipnoskim położone. W roku 1804 łącznie ze swoim szwagrem Sumińskim, nabył rozległy majątek w Kujawach z trzech kluczów składający się, to jest: Pakość, Markowice i Kołodziejewo, które były obciążone długiem kasy wdów w Berlinie i landszaftą pruską. Wojny Napoleońskie (1806—1812), przechody wojsk i zniszczenie kraju, nie dozwalały przez ciąg trwania Księstwa Warszawskiego opłacać przypadających od wierzytelności procentów. Gdy po roku 1815 Prusacy w moc traktatu wiedeńskiego zajęli tę część kraju, którą stanowiły departamenty: poznański i bydgoski, dostały się także pod ich panowanie i owe dobra Norberta w powiecie inowrocławskim. Rząd pruski, dążąc systematycznie do wygubienia żywiołu polskiego z ziem przez siebie zagrabionych, rozpoczął tę czynność od majątków Zielińskiego, jako jednego z większych właścicieli ziemskich, a w dodatku pułkownika polskiego, któremu operacyi nad Narwią w r. 1794 nie zapomniał. Za owe długi, kasie wdów i landszafcie należne, rozciągnął sekwestr na wszystkie dobra, zaprowadził kosztowną administracyę i w końcu sprzedał za bezcen na publicznej licytacyi, przyprawiwszy właściciela i niższych wierzycieli o stratę prawie całkowitego ich mienia.[5]
W r. 1800 zaślubił Norbert Kazimierę, córkę Jana Zielińskiego z Kowalewa, generała buławy w. koronnej. Gdy w r. 1812 Napoleon na czele wielkiej armii ciągnął do Moskwy, miał chwilowo w Inowrocławiu główną swoją kwaterę. Obywatele okoliczni, pragnąc uczcić wielkiego wojownika i przypuszczalnego wskrzesiciela Polski, postanowili zebrać się licznie i powitać go w murach swego powiatowego grodu. Ponieważ jednak żaden z nich, nie był dość biegłym w języku francuskim, zadanie to spełnić musiała pani Norbertowa — jej się dostał zaszczyt na czele grona obywateli, powitania przybywającego „boga wojny“ mową stosowną.
Gustaw urodził się 1-go stycznia 1809 roku, w jednej z nabytych przez ojca na Kujawach wsi, Markowicach, w ówczesnym departamencie bydgoskim Księstwa Warszawskiego. W 1820 r. utracił matkę, a macierzyńską opiekę nad osieroconemi dziećmi (Eufrozyną, Gustawem, Karolem i Stefanią), objęła rodzona ciotka, panna Maryanna Zielińska, również wykształcona i wiele taktu posiadająca osoba. Początkowe i średnie wykształcenie, pobierał najprzód w Toruniu, potem w Warszawie i Płocku. Posiadamy parę ciekawych szczegółów z tego szkolnego czasu, wiadomo nam też, że Gustaw należał zawsze do najlepszych wzorowych uczni, liczne odbierał nagrody i zapowiadał już wtedy swemi doskonałemi wypracowaniami, przyszłego poetę.
W 1827 r. gdy kończąc szkołę wojewódzką w Płocku, przygotowywał się do egzaminu dojrzałości, dla otrzymania patentu, ciężko zachorował i był między życiem a śmiercią. Nie przeszkodziło to mu jednak w otrzymaniu patentu mimo nieukończenia egzaminu — grono profesorów bowiem, jako pilnemu i wzorowemu uczniowi, jednomyślnością patent mu przyznało, a ówczesny rektor szkoły wojewódzkiej Morikoni, w przemówieniu na popisie uczniów, d. 24 czerwca t. r., zwracając mowę do tych, którzy szkołę z patentami kończyli, o Zielińskim w ten pochlebny odezwał się sposób:
«Trzecim jest Zieliński Gustaw, przybyły do klasy V-ej z Warszawy i ciągle u nas odbierający nagrody. Kiedy koledzy jego egzamin składali, on już za umierającego ogłoszony, dawał przykład prawdziwie chrześcijańskiej cierpliwości, przy czystem zapewne sumieniu, rzadkiej gotowości na śmierć i religijnego poddania się niecofnionym wyrokom Nieba. Cóż to za obraz godny naśladowania! Młodzieniec, przed dojrzałością, pewny że konać musi, w bólach zgonu przytomny zupełnie, żądał przygotowania na drogę wieczną. Prosił, aby jego nauczyciel religijny, uczynił mu tę ostatnią przysługę, a za przyjacielem swoim powtarzał z widoczną radością, ostatnie ku Bogu westchnienia. Tak umiejący umierać, zapewne żyć będzie dobrze, jeżeli nam dobre Niebo uratować go pozwoli. Za ten zaś ratunek wdzięczność należną, odebrać powinien niezmordowany w czynieniu dobrze, Doktór Lubelski i ty dobry uczniu Kajetanie Poradowski, który w najgorszym czasie nie odstępowałeś bezwładnego, i wy także uczniowie klasy VI-ej, co pomimo przezornych przestróg, abyście się nie narażali na zarazę, zawsze otaczaliście łoże mającego wam ubyć przyjaciela.
«Szkoła i kraj, tracił w nim może Krasickiego drugiego. Nie śmiem zuchwałych czynić przepowiedni, ale roboty, które nasz Zieliński zostawia w szkole, już go mogą postawić w dobrych autorów rzędzie.
«Nie złożył jeszcze ostatniego egzaminu, ale znajomy nam dobrze; jednomyślnością z grona nauczycieli, ma przyznany patent — i zapewne nie powstydzi nas w Warszawie. Ten patent i nagrodę, oddasz mu Julianie Dombski, który na powinność tylko wołany, odstępowałeś chorego. Wszakże co do tego, poradzimy się wprzódy doktora, czyli w stanie dzisiejszym, rozrzewnienie nie wznowiłoby słabości»[6].
Z tego przemówienia rektora Morikoniego, nietylko wnosić możemy, jak Zieliński był ceniony przez swoich nauczycieli i kochany przez kolegów, ale także, jak ojcowskie serdeczne stosunki, panować wówczas musiały między profesorami, a ich uczniami. To też ta epoka w kraju, wydała nam wielu zacnych obywateli, znakomitych uczonych, pisarzy i literatów.
Drugi szczegół z tej epoki szkolnej Gustawa, znamy z jego własnego opisu, który w jednym z listów znacznie późniejszych do siostry pisanych, umieścił. Oto, razu pewnego jemu i pięciu jego kolegom w Płocku, przyszła „romantyczna“ myśl, zwiedzenia pieszo Nieborowa i Arkadyi. Wracając z wycieczki, wstąpili do Kunek, gdzie przez wzgląd na ich „poświęcenie“ i przez litość nad ich sfatygowanemi nogami, p. Sulkowski kazał zaprządz do potężnej bryki, a upakowawszy chłopaków „jak cielęta“, odwieść polecił do Płocka. Droga szła przez Korzeń, gdzie mieszkali pp. Zawiszowie. Jeden czy dwóch malców, dobrze znajomi w tym domu, zaproponowali złożyć gospodarstwu uszanowanie. Zajechali więc do dworu, zabawili chwilę i ruszyli do Płocka. „Prawda — dodaje Gustaw — że z tej wizyty, bardzo słabe pozostało dla mnie wspomnienie, bo nieznany, w nieznajomym domu pierwszy raz i tak krótko bawiąc, nie mogłem zatrzymać w pamięci, ani miejsca, ani osób, — ale do dziś dnia jeszcze nie mogę wstrzymać się od śmiechu, gdy sobie wspomnę, co ci państwo pomyśleli sobie, ujrzawszy wysypujący się z bryki, taki rój studentów“...
Jednym z kolegów w Płocku, był Ignacy Orpiszewski z Kujaw, z którym potem bardzo długie różnej natury utrzymywał stosunki; kolegami zaś, którzy w 1827 r. jednocześnie z nim szkołę wojewódzką z patentami kończyli, byli: Hieronim Bońkowski, Wincenty Sławęcki, Kajetan Kowalski, Julian hr. Dombski i Roman Wilamowski. Z pomiędzy nauczycieli w Płocku, znani są z tego czasu z nazwiska, Jacob i Niemirowski.
W r. 1827, zapisał się Gustaw na wydział prawa i administracyi uniwersytetu warszawskiego, i w ciągu trzech lat ukończył w nim nauki.
Owoczesny wydział prawny w Warszawie, nie odznaczał się obfitością katedr, ale celował doborem profesorów; każdy prawie z pomiędzy nich, był, lub stał się prawdziwą ozdobą naszej literatury naukowej. I tak: Jan Wincenty Bandtkie[7], dziekan wydziału, jest twórcą historyi prawa polskiego, którą w uniwersytecie przez lat kilkanaście wykładał i w dziełach drukiem ogłoszonych rozwinął. Prócz tego przedmiotu, któremu cztery godziny tygodniowo poświęcał, Bandkie uczył także, Instytucyj prawa rzymskiego wedle kodeksu Justyniana. Wacław Aleksander Maciejowski[8], przyszły autor „Historyi prawodawstw słowiańskich“, wykładał wtedy w uniwersytecie „Digesta“ dogmatycznie i egzegetycznie, pięć razy na tydzień, a nadto objaśniał dzieło Gaja[9]. Romuald Hube[10], młody jeszcze natenczas, ale zwracający na się uwagę w świecie naukowym swojem ogromnem oczytaniem i bystrością krytycznego rozumu, zaznajamiał słuchaczów z historyą prawa rzymskiego, germańskiego i gallijskiego. Fryderyk hr. Skarbek[11], zarówno głośny w belletrystyce, jak w dziedzinie nauki gospodarstwa społecznego, miał odczyty o ekonomii politycznej, o finansach i policyi. Ksiądz Franciszek Ksawery Szaniawski, znany z licznych swoich drobnych rozprawek, tłómaczył obowiązujące wtedy prawo cywilne, oraz prawo kanoniczne.
Po tych uczonych profesorach, którzy ogłoszonemi dziełami nazawsze się upamiętnili w dziejach piśmiennictwa, wspomnieć należy i tych, co głównie wykładami swojemi dawali się poznać studentom. Nie mówię tu o zacnym Klemensie Urmowskim[12], którego Gustaw Zieliński napewno już słuchać nie mógł, bo chociaż prelekcye jego były zapowiedziane w programacie na rok szkolny 1827/8, ale Urmowski złożony chorobą, rozpocząć ich nie mógł; zmarł zaś 4 października 1827 roku. Przedmioty przezeń wykładane, rozebrali pomiędzy siebie: Hube i Szaniawski. Do tych profesorów, co się dziełami ogłoszonemi nie zapisali na kartach literatury, należeli: Aleksander Engelke[13] i Stanisław Kunatt[14]. Pierwszy z nich wykładał: Zasady procesu sądowego, zarówno cywilnego jak kryminalnego, konstytucyę Królestwa Polskiego, oraz naukę notaryatu; drugi zaś, objaśniał kodeks prawa handlowego, a nadto, miał odczyty o nauce administracyi i statystyce. Prelekcye bywały często dwugodzinne.[15] Studentów na wydziale prawa i administracyi było dużo. W r. 1827/28 liczono ich 318, a w roku następnym 368. Wobec możności zużytkowania nabytej w uniwersytecie wiedzy, możności, która w ówczesnych stosunkach autonomicznych Królestwa żadnych prawie nie doznawała ograniczeń, cyfra powyższa zbyt wielką się nie wyda.
Czy Gustaw Zieliński prócz słuchania wykładów na obranym wydziale, uczęszczał także na odczyty z historyi literatury polskiej Kazimierza Brodzińskiego[16] i z literatury powszechnej Ludwika Osińskiego[17], nie wiemy napewno; ale wolno zrobić takie przypuszczenie, ze względu na zamiłowania jego literackie, niebawem objawić się mające. Posiadamy jego zdanie o poezyach Brodzińskiego, które, jakkolwiek pochodzi z czasów po uniwersyteckich, można przytoczyć już tutaj, gdyż maluje usposobienie młodzieńca trwałe, istniejące już w dobie studyów. Poezye tedy Kazimierza z Królówki, „słodyczą i melancholią nacechowane“, czyniły na Gustawie „miłe wrażenie“, ale wywoływały zarazem pewne krytyczne uwagi. Najlepszą definicyą twórczości autora „Wiesława“, widzi Zieliński w wierszu Do konika polnego, gdzie „tęskny i smutny“ śpiewak, kochający zacisze wiejskie, a zmuszony do przebywania w mieście, porównywa się do owego owadu, opiewanego tak często przez poetów greckich i rzymskich. „Poezye Brodzińskiego — mówi dalej Zieliński — przepełnione uczuciem, nie są jednak dziełem imaginacyi zdumiewającej, przenoszącej nas w świat inny; czytając je, zdaje nam się, że poglądamy na życie okiem smutnem i że chwila radości wybija z ostatnią życia godziną. Uczucia miłości, przyjaźni, i cnót innych domowych i obywatelskich, autor wystawia nam ciche, łagodne a czasami zbyt wyrachowane; — czasem przybliża się do Schillera, ale nie ma ani ognia, ani mocy niemieckiego poety. Brodziński jest poetą narodowym, ale nigdy nie stanie się europejskim. W najmniejszym jego wierszyku, przebija się miłość narodowości, np. przy oddaniu medalu Kopczyńskiemu!... Słowem, Brodziński jest czuły, smętny, kochający do najwyższego stopnia to wszystko, co jest narodowe. Jest to śpiewak wiejski, przyjaciel włościan; im poświęcił najznaczniejszą część poezyj swoich, miłośnik cichego ustrojenia i spokojnego domowego pożycia“.[18]
Rzecz naturalna, że nie tylko z utworami Brodzińskiego zapoznał się Zieliński w Warszawie, lecz także z całym szeregiem naówczas młodych poetów, zdobywających sobie uznanie i wawrzyny. Trzy lata pobytu Gustawa w uniwersytecie, były właśnie najgorętszemi z całej doby walki romantyków z klasykami. Almanachy i wydawnictwa peryodyczne, dawały pole do popisu świeżym talentom i półtalentom; a dzienniki: najprzód „Gazeta polska“ w r. 1827, potem „Kuryer polski“, prowadziły namiętne spory o zagadnienia literackie, a pod ich pokrywką, o kwestye społeczno-polityczne. Przemowa Mickiewicza do krytyków i recenzentów warszawskich z r. 1829, dodała oliwy do ognia, i walkę dwu obozów uczyniła tem gwałtowniejszą. Nie pomógł pojednawszy głos Franciszka Morawskiego, który w dwóch listach poetyckich: do klasyków i romantyków, proponował drogę pośrednią; w ogniu walki, takie odezwy nie mają nigdy powodzenia; trzeba się decydować na jedną lub na drugą stronę.
Że Gustaw Zieliński interesował się temi sporami i że stanął po stronie nowatorów, to chyba nie może ulegać wątpliwości. Czy i sam pisywał już wtedy wiersze, nie jest rzeczą pewną; najdawniejsze bowiem z dochowanych jego poezyj, pochodzą dopiero z r. 1832.
Zdaje się, że zajęty studyami prawniczemi, zaznajamiając się przytem z literaturą bieżącą, nie miał ani czasu, ani ochoty do tworzenia na własną rękę. Gdy się po skończonym trzechletnim kursie, przygotowywał do egzaminu na stopień magistra, wybuchła rewolucya listopadowa i pociągnęła go za sobą. Skończywszy lat 21, będąc tedy już prawnie pełnoletnim, zaciągnął się Zieliński jako ochotnik do korpusu artyleryi; przeniesiony został w stopniu podoficera, do bateryi 6-ej lekkiej pieszej, zostającej pod dowództwem kapitana Kożuchowskiego. Podczas kampanii r. 1831[19], znajdował się w potyczkach pod Paprotnią i Królikarnią, oraz, w walnej bitwie pod Warszawą w dniach 6 i 7 września[20]; poczem przedstawiony został do stopnia oficera. W październiku, przeszedł z korpusem jenerała Rybińskiego[21], granicę pruską pod Brodnicą.[22]
Kilka miesięcy przebywał w okolicach Lubawy, nie wiedząc, co dalej począć ze sobą. Rodzina, której mienia on jedynym był spadkobiercą, nie życzyła sobie, aby się za innymi puścił do Francyi; na usilne tedy żądanie ojca, wiekiem i niemocą nachylonego, powrócił Gustaw w początkach r. 1832 do kraju. Powstał nowy kłopot, co miał robić, żeby się nie rozpróżniaczył i młodości nie zmarnował. Myślano więc o tem, jakby go osadzić na gospodarstwie. Ojciec nie mógł mu oddać majątku, bo go obrócić musiał na zaspokojenie wierzycieli; stryj Józef[23], choć bogaty, również tego nie mógł, gdyż wszystkie jego wsie, prócz Wierzbicka, były wydzierżawione.
Gdy tak starsi przemyśliwali nad losem Gustawa, wyszło w maju 1832 r. rozporządzenie rządowe, że wszyscy wogóle wojskowi, którzy służyli w czasie rewolucyi, mają być do armii rosyjskiej powołani; zaciąg ten miał być z dniem 1 sierpnia owego roku ukończony. Wyjątek stanowić mieli, kalecy i niezdatni do służby wojskowej, oraz ci, co posiadali majątek, zabezpieczający zupełne utrzymanie. Ponieważ Gustaw nie mógł się bronić, ani kalectwem, ani niezdatnością, trzeba więc mu było dać jakąś posiadłość. Po wyczerpaniu rozmaitych kombinacyj zdecydowano, że stryj sprzeda mu ze swego majątku folwarczek, a właściwie kolonią Kierz, a Gustaw wykupi siedzącego tam zastawnika. Tak się też stało; w końcu maja, czy też w początku czerwca r. 1832, osiadł Zieliński w nowej swej siedzibie i własności, a delegacya zaciągowa zjechawszy na miejsce, uznała, że mu ta majętność zapewnia dostateczny sposób utrzymania; poczem wydała mu świadectwo, uwalniające od służby wojskowej.
Jak gospodarował młodzieniec 23-letni, niech objaśni własne jego opowiadanie: «Rozpocząłem więc zawód gospodarski, chociaż śmiechu warte było to gospodarstwo, — najprzód zbyt małe, żeby się warto było seryo niem zająć, powtóre — odebrałem je w nędznym stanie. Powierzyłem je więc rozumowi i uczciwości ekonoma; sam zaś mając już punkt oparcia, oddałem się głównie dalszemu kształceniu i pracy naukowej.
«Dom mieszkalny miałem wcale porządny: z sieni był pokój, razem bawialny i jadalny, otynkowany biały; mebelki skromne, ale porządne, wogóle czystość jak największa; obok tego pokoju moja sypialnia, gdzie stało łóżko, stołek do pisania, biblioteka z kilkuset tomów złożona i kanapa, na której sypiał gość, jeśli się trafił, i służyła na wypoczynek przed rogowym kominkiem, na którym już od jesieni palił się ogień wesoły. Z sypialni było wejście do małego pokoiku, służącego za garderobę, z którego drzwi szklane prowadziły na ogród; ogród miał kilkaset sztuk drzewa owocowego. Po drugiej stronie sieni była kuchnia, razem dworska i czeladnia, a obok kuchni alkierz, mieszkanie ekonoma i jego żony, która pełniła obowiązki gospodyni i kucharki. Była to stara dworka, swój fach dobrze znająca, i kierująca nie tylko swoim mężem, ale i całem gospodarstwem. Ze mną nie miała wielkiego kłopotu, bo byłem prawdziwie gościem u siebie; a jeżeli się gość trafił, to na niczem nie zbywało. Słowem jako gospodyni, doskonale się wywiązywała ze swego obowiązku, zważywszy na ograniczone środki, jakiemi mogła dysponować.
«Mieszkając na Krzu, czas mój dzieliłem pomiędzy Chrostkowem i Wierzbickiem; w Chrostkowie mieszkał ojciec, ciotka Maryanna, siostra Gorska z dziećmi, ciotka Sumińska z córkami — było to towarzystwo kobiece; w Wierzbicku mieszkał stryj Józef i zawsze miał kilku rezydentów; zresztą i gości nie brakło — było to męskie towarzystwo. W okolicy mało kogo znałem: bywałem tylko u Chełmickich w Płomianach i Fabiankach; dalsze zaś wycieczki, od czasu do czasu robiłem w Ostrołęckie do stryja Feliksa, do Płocka i Warszawy, gdzie mając dosyć kolegów i znajomych, przypominałem sobie dawne czasy szkolne i akademickie. Znudziwszy się zaś towarzystwem, z upodobaniem wracałem do mojego Krza, do książek, do pracy, i tak nieraz cały tydzień upłynął niepostrzeżenie, dopóki mnie jaki list, lub przyjeżdżający znajomy, z mojej siedziby nie wyciągnął. Miewałem i gości, i nieraz Kierz samotny zawrzał życiem młodzieńczem».[24] Nie brakło tu wprawdzie i trochę swawoli młodzieńczej, do jakiej sposobność nastręczały synom szlacheckim, stosunki pańszczyźniane; lecz nie prowadziła ona Gustawa, już wtedy poważnie usposobionego, do wybryków rażących — zaspakajała tylko krewkość młodocianą.




  1. Przypis własny Wikiźródeł Grzegorz Zieliński (1535-1599).
  2. Przypis własny Wikiźródeł Walenty Zieliński (zm. 1646).
  3. Przypis własny Wikiźródeł Ludwik Zieliński (zm. 1678).
  4. Przypis własny Wikiźródeł Norbert Zieliński (1768-1834).
  5. Wiadomość historyczna o rodzie Świnków... Zebrane i wydane przez G. i J. Zielińskich. Toruń 1881. Część II. str. 251—254.
  6. Z brulionu mowy rektora Morikoniego, znajdującego się u syna Gustawa, Józefa.
  7. Przypis własny Wikiźródeł Jan Wincenty Bandtkie (1783-1846) – polski historyk prawa, edytor i leksykograf.
  8. Przypis własny Wikiźródeł Wacław Aleksander Maciejowski (1792-1883) – polski historyk prawa, słowianoznawca, historyk kultury.
  9. Przypis własny Wikiźródeł Ljudevit Gaj (1809-1872) – chorwacki działacz polityczny i poeta.
  10. Przypis własny Wikiźródeł Romuald Hube (1803-1890) – polski historyk i prawnik.
  11. Przypis własny Wikiźródeł Fryderyk Skarbek (1792-1866) – polski hrabia, ekonomista, pisarz, historyk, działacz społeczny, malarz.
  12. Przypis własny Wikiźródeł Klemens Urmowski (ok. 1778-1827) – polski sędzia, profesor Królewskiego Uniwersytetu Warszawskiego, bibliofil, mason.
  13. Przypis własny Wikiźródeł Aleksander Engelke (1778-1839) – niemiecki prawnik, profesor prawa kryminalnego i cywilnego na Królewskim Uniwersytecie Warszawskim.
  14. Przypis własny Wikiźródeł Stanisław Kunatt (1799-1866) – polski prawnik, wykładowca Królewskiego Uniwersytetu Warszawskiego.
  15. Wiadomości powyższe wzięte są z programatów uniwersyteckich (Index praelectionum), oraz z „Posiedzeń publicznych królewskiego uniwersytetu“.
  16. Przypis własny Wikiźródeł Kazimierz Brodziński (1791-1835) – polski poeta epoki sentymentalizmu, historyk, teoretyk i krytyk literacki, preromantyk.
  17. Przypis własny Wikiźródeł Ludwik Osiński (1775-1838) – polski krytyk literacki, historyk, teoretyk literatury, tłumacz, poeta, dramatopisarz.
  18. „Dziennik mojego życia“. Styczeń 1833. § 14 (z rękopisu).
  19. Przypis własny Wikiźródeł Powstanie listopadowe.
  20. Przypis własny Wikiźródeł Obrona Warszawy.
  21. Przypis własny Wikiźródeł Maciej Rybiński (1784-1874) – polski generał, ostatni wódz naczelny powstania listopadowego.
  22. „Wiad. histor. o rodzinie Świnków“, Część II. str. 259.
  23. Przypis własny Wikiźródeł Józef Franciszek Zieliński (1770-1847), brat Norberta, ojca Gustawa.
  24. „Dziennik mojego życia“ (z rękopisu). Ustęp ten pisany był około r. 1823. (Przypis własny Wikiźródeł prawdopodobny błąd w druku, raczej mowa o roku 1832 bądź 1833; w 1823 Zieliński miałby 14 lat)





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Piotr Chmielowski.