Poezye Józefa Massalskiego/Baba wielkanocna

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Massalski
Tytuł Poezye
Podtytuł Tom pierwszy
Data wyd. 1827
Druk B. Neuman
Miejsce wyd. Wilno
Źródło skany na Commons
Indeks stron
BABA WIELKONOCNA.

I.

Trafia się często, że małéj przygody
Bywają płodem rozruchy ogromne;
Nie raz garść ziemi zwichrzyła narody,
I fraszka niosła klęski wiekopomne.
Bez przerwy ludzie burzą się, kłopocą;
A rozum zawsze mówi: Nie ma o co.


II.

Cóż za dziw będzie, że rozruch nie słaby,
I trosk tysiące i okrótne żale
Wzniecił przypadek wielkonocnéj baby?
Niech inni, szumnéj poświęceni chwale,

Głoszą Olimpy, zwycięstwa i gruzy;
Ja Babę śpiéwam; pomagajcie Muzy!


III.

Gdzie dawne świętych siedlisko Biskupów,
Kupieczów wznosi gmachy niebotyczne,
W pośrodku sadów, sztachetów i słupów
Mieszkają panny cnotliwe i śliczne;
Imion nie wspomnę, bo piękności imie
Zaraz przy babie grzech umieszczać w rymie.


IV.

Te, skoro huczne minęły zapusty,
Wzorem pobożnéj zachęcone matki,
Mięsa czystemi ani tknęły usty;
A, skoro postu nadeszły ostatki,
Snem i wygodą gardząc piękne panie,
Prac gospodarskich podjęły staranie.


V.

Tyran kucharzów, niszczyciel spiżarni,
Już wielki piątek ponuro nadchodzi;
Rzeźnicy krwawią żelazo bezkarni,
Tysiąc jaj pęka, mąka w drożdżach brodzi;
Tworzą się placki, mazurki i pianki,
Bieleją z masła lepione baranki.


VI.

Lecz jakież jęki przeniknęły duszę?
Co niesłychane wznieca w domu wrzawy?
Z drżeniem ja świętą zasłonę poruszę
Kryjącą żale, troski i obawy,
Jakie na ziemi wznieciła potężna
Baba, wzór sztuki i wszystkich bab xiężna.


VII.

Jak posąg człeka, Prometea dłonią
Wytwornie z martwéj ulepiony gliny,

Czekał aż ogień życia nań uronią,
By się stał panem podniebnéj krainy;
Tak z mąki śniéżnéj baba pod nimf strażą,
Czeka aż póki w piec ją wsadzić każą.


VIII.

I dany wyrok; wnet piec się otwiéra,
Ognista paszcza pochłonęła babę;
I znowu cichość skrzydła rozpościéra;
Mrugania tylko i szeptania słabe
Tłumaczą troski, nadzieje, wątpienia....
Baba się zwolna wznosi, zarumienia.


IX.

Wznosi się, wznosi.... O rospaczy! trwogo!
Baba już śmiałém czołem sklepień sięga;
Już baby z pieca wydobyć nie mogą;
Wzmaga się wrzawa, zmieszanie, mitręga;

Ale to babie ratunku nie niesie.
Przycierpiéć musi, kto zbyt w górę pnie się.


X.

Zdanie na zdanie; każdy chwali swoje;
Ten życzy babie dać spoczynek wieczny,
Ow chce ćwiertować, ów kroić na dwoje,
Inny, jak z Troi Achilles waleczny,
Szturmem nie sztuką wziąść Helenę radził,
Na szturmowanie pieca się usadził.


XI.

Ale że ciężkiém uderzaniem młoty
Mogłyby babę pulchności pozbawić:
Upadł ten zamysł. Nieszczęście! kłopoty!!
Jak tu traf taki przed matką wyjawić?
Co o gosposiach powiedzą sąsiedzi?
A baba w piecu jak siedzi tak siedzi.


XII.

O! ileż razy, na téj łez dolinie,
Sławne i wielkie traf zamiary zmiata!
Wiéża Emroda już w obłokach ginie,
Już okrzyczana jednym z cudów świata,
Aż w tém ją w gruzach grzebią gromy Boże.
Kto wié co z naszą babą stać się może.


XIII.

Wygląda biédna jak więzień z ciemnicy,
Zda się o litość błagać u przytomnych;
W tém myśl błysnęła nadobnéj dziewicy,
Myśl, która przejdzie do wieków potomnych,
Zesłana, nie wiém, trafem czy wyrokiem,
By babę dobyć położywszy bokiem.


XIV.

Szczęśliwy badacz upłynionych wieków,
Gdy wydobędzie z niepamięci grobu

Ważny zabytek Rzymian albo Greków;
Szczęśliwy żebrak bez życia sposobu,
Kiedy dlań z dłoni oszczędnéj bogacza
Dawno widziany dukat się wytacza;


XV.

Ale cóż równać temu szczęściu może,
Gdy drżące z trwogi, nadzieją radośne,
Ciągnęły babę z pieca nimfy hoże?
Już się oklaski posypały głośne;
Usiada, z serca wyganiając bole,
Uśmiéch na ustach, a baba na stole.


XVI.

O gdyby czucie, gdyby dar mówienia,
Albo wzrok miała, co nie mówiąc wzruszy;
Jakby jéj tkliwe były dziękczynienia!
Jak wyrwanego z tureckich katuszy;

Lecz na cierpieniach nie zawsze się traci:
Baba wyborna z smaku i postaci.


XVII.

Szukał Trembecki nowych gwiazd w obłoku
By dał im stopy Izabelli miano,
Oby mógł jaki traf mojemu oku
Odkryć choć jedną gwiazdeczkę nieznaną!
Dałbym jéj imie baby z Kupieczowa;
Lecz gdy nie może Muzo bądź mi zdrowa.


PD-old
Tekst lub tłumaczenie polskie tego autora (tłumacza) jest własnością publiczną (public domain),
ponieważ prawa autorskie do tekstów wygasły (expired copyright).