[55]PRYMARJA.
W śnieżny ranek dzwoni, jak skowronek,
Rozśpiewany katedralny dzwonek.
Na Zapiecku budzi się dziewczyna,
Szepce pacierz, włosy bujne spina,
Ciche „kocha” na dzieńdobry powié,
Garstkę ziarnek rzuci szczygiełkowi,
Do kieszonki modlitewnik chowa,
I wcwał biegnie, od mrozu różowa.
W śnieżny ranek dzwoni, jak skowronek,
Rozśpiewany katedralny dzwonek.
Na facjacie młoda mężateczka
Uśmiechnięte rozchyla usteczka,
Rozmarzona szczęściem i kochaniem,
Budzi męża słodkiem całowaniem,
I oboje — kwiaty dwa na niwie —
Nad kołyską splatają się tkliwie.
W śnieżny ranek dzwoni, jak skowronek,
Rozśpiewany katedralny dzwonek.
[56]
Z drgawką sprośną bezwstydnego łona,
Mętne oczy otwiera — zgubiona.
Nocnych orgij splugawiona szałem
O dzieciństwie zamarzyła białem,
I łzy żrące, straszne, jak konanie,
Na bezczelne toczą się posłanie.
W śnieżny ranek dzwoni, jak skowronek,
Rozśpiewany katedralny dzwonek.
Siwy staruch w samotniczej celi
Do apelu zwleka się z pościeli,
Wpuszcza z sieni kochliwego burka,
Pogwizdując dawnego mazurka,
A nim wyjdzie, podparty obuszkiem,
Salutuje Cesarza nad łóżkiem.
W śnieżny ranek dzwoni, jak skowronek,
Rozśpiewany katedralny dzwonek.
Choć noc przeszła od złudzeń srebrzysta,
W zachwyceniu trwa jeszcze lutnista:
Za postacią, ginącą w obłoku,
Kazał lecieć i sercu i oku,
Ach — i poczuł w losowej otchłani,
Że żyć — śpiewać — i konać ma — dla Niéj!..
W śnieżny ranek dzwoni, jak skowronek,
Rozśpiewany katedralny dzwonek...