<<< Dane tekstu >>>
Autor Owidiusz
Tytuł Przemiany
Pochodzenie Przemiany
Życie i poezja Owidjusza
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1933
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Bruno Kiciński
Tytuł orygin. Metamorphoseon, Libri Quindecim
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VI. Smok Pyton.

Inne żywe rodzaje już ziemia wywodzi
Sama z własnego łona; bo gdy słońca skwary
Na wilgotne płaszczyzny miotają pożary,
Ciepłem ożywczem płodne krzepiąc się, nasiona
Wykłuły się i wyszły z wspólnej matki łona,
A w miarę swego wzrostu nabierając siły,
Powoli się postacią i farbą pokryły.
Tak gdy Nil, mokre jeszcze opuściwszy łany,
Znowu w dawnem korycie toczy swe bałwany,
A świeżą madę[1] spiecze słońce południowe,
Często wówczas oracze, krając skiby nowe
W polu różnych owadów znajdują tysiące.
Jedne wylęgłe, drugie jeszcze się lęgnące,
I często w jednem ciele pół owadu żyło,
A pół było bez czucia martwą ziemi bryłą.
Gdy zaś ciepło z wilgocią w jednej staną mierze,
Kojarzą się i wszystko od nich życie bierze;
Gdy ogień walczy z wodą, ciepła wilgoć życie
Daje i spór żywiołów stanowi o bycie.
Tak gdy z obszarów ziemi po świeżej powodzi,
Zastawując muł tłusty, zbytnia woda schodzi,
Ziemia, łagodnem ciepłem rozgrzana, wydaje
Niezliczone owadów i zwierząt rodzaje,
Częścią kształt dawny swoim zachowując tworom,
Częścią życia nieznanym udziela potworom.
Ona przez zbytnią płodność, ukrytą w jej łonie,
Wbrew woli ciebie rodzi, olbrzymi Pytonie,

Wielki smoku, nieznany przed wieki dawnemi
Postrachu nowych ludów i ciężarze ziemi.
Apollo ostrym grotem naciąga cięciwę,
Który wprzód ciskał tylko na łanie pierzchliwe;
Tysiąc strzał w smoka wraził, wypróżnił kołczany,
Nim go zgromił, nim czarną krew wysączył z rany.
Lękając się, by sława tak wielkiego dzieła
W przepaściach zapomnienia kiedyś nie zginęła,
Na cześć swoją stanowi Pytyjskie igrzysko,
Od zgromionego smoka biorące nazwisko.
Tam za męstwo i zręczność zwycięscy młodzieńce
Z liścia dębu splecione zdobywali wieńce.
Jeszcze lauru nie było; nawet Feb przywdziewa
Wieniec, uwity z liści rozlicznego drzewa.





  1. Mada — szlam, muł.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Owidiusz i tłumacza: Bruno Kiciński.