<<< Dane tekstu >>>
Autor Owidiusz
Tytuł Przemiany
Pochodzenie Przemiany
Życie i poezja Owidjusza
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1933
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Bruno Kiciński
Tytuł orygin. Metamorphoseon, Libri Quindecim
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
XIX. Perseusz i Andromeda.

Już Eol szumne wiatry więzieniem pokorzy,
Już pobudka do pracy, pierwszy promyk zorzy
Błysnął na jasnem niebie: Persej, sławy chciwy,
Przyczepia do nóg skrzydła, do boku miecz krzywy,
Leci, w przelocie liczne narody pomija
I nad Etjopów państwem na skrzydłach się wzbija.
Tu za matki zuchwałość[1] z rozkazów Ammona

Już była Andromeda na śmierć przeznaczona.
W niej, przykutej do słupa ciężkiemi okowy,
Perseusz mógłby widzieć posąg marmurowy,
Gdyby lekkie powienie włosów nie rozwiało
I gdyby łzy nie ciekły na twarz, jak śnieg, białą.
— »O niegodna tych więzów — z zapałem jej powie —
Lecz któremi się wierni łączą kochankowie,
Nie taj mi twej ojczyzny i twego nazwiska
I czemu to żelazo dłoń twoją uciska!«
Ona milczy, przemówić nie śmie do młodziana,
Pragnie twarz dłonią zakryć, lecz jest przywiązana;
Przynajmniej, ile może, łzy wylewa rzewne.
Lecz gdy mocniej nalegał Persej na królewnę,
Nie chcąc, aby się winy domyślał z milczenia,
Andromeda mu imię i kraj swój wymienia,
Wyjawiając ze łzami, przez jakie wypadki
Jest znaglona dać życie za przechwalstwo matki!
Gdy to mówi, grzmi fala, potwór pośród morza
Zbliża się, tłocząc piersią rozlegle przestworza.
Krzyknęła. Biegnie ojciec i matka strwożona,
Oboje nieszczęśliwi, ale słuszniej ona.
Nie przynoszą pomocy, lecz nad swą nadzieją,
Jęcząc, przy zgubnym słupie czcze tylko łzy leją.
W tem przed nimi Perseusz tak obwieszcza zdanie;
»Na pomoc chwile krótkie, na łzy czas zostanie.
Lecz gdybym, wężowłosej zwycięsca Gorgony,
Śmiałem skrzydłem powietrzne zwiedzający strony,
Gdybym ja zięciem waszym zapragnął być kiedy,
Czyżbyście mi nie dali ręki Andromedy?
Nowe dziś zyskam prawo, lecz miejcie na względzie,
Że męstwem pozyskana, męstwa wieńcem będzie«.

Rodzice — któżby wątpił? — przystają z rozkoszą
I jeszcze mu w posagu własny tron przynoszą.
Jak okręt, rozpędzony sprzeczne porze wody,
Gdy na nim w pocie czoła lud pracuje młody,
Tak morski potwór, piersią rozpychając wały,
Płynął i tak był bliski nieszczęśliwej skały,
Jak może dosiąc z procy ołowiane brzemię;
Gdy wtem nagle bohater, stopą pchnąwszy ziemię,
Z zapędem wzbił się w chmury. Na morzu cień męża
Widząc, potwór w to miejsce swe siły wytęża.
Jak gdy lśniącego smoka ptak Jowisza zoczy,
Kiedy na ciepło słońca swe łuski roztoczy,
Nie chcąc, aby mu żądłem szkodził, odwrócony,
Znienacka w kark łuszczysty ostre wbija szpony:
Tak czcze powietrze w śpiesznym przerzynając locie,
Persej na potwór wpada i w rączym obrocie
Aż po samą rękojeść ostrze miecza wpaja.
Jak odyniec, gdy zewsząd psów szarpie go zgraja,
Tak się rozjusza potwór, żelazem dotknięty,
To rzuca się, to w morskie zapada odmęty.
Persej przed chciwą paszczą na skrzydłach ucieka;
Gdzie tylko miejsce wolne postrzeże zdaleka,
To w bok, to w rybi ogon, to w skrzelistą szyję,
To w grzbiet, łuską pokryty, krzywym mieczem bije;
Potwór z paszczy krew z wodą wyrzuca wysoko.
Nagie skrzydła Perseja ściężały posoką;
Nie śmie ufać im dłużej. Dostrzega opoki,
Widocznej, gdy ucichnie ocean szeroki,
Zakrytej, kiedy morskie igrają bałwany.
Staje na niej bohater i miecz, krwią zbryzgany,
Trzykroć topi w potworze. Natychmiast z nad brzega,

Bijąc w niebo, radosny okrzyk się rozlega.
Cefej i Kassyopa wita szczęścia dawcę,
Zięcia, domu podporę, Andromedy zbawcę.
Do oswobodziciela biegnie piękność młoda,
Ona, i powód walki i walki nagroda.
A Persej wodę czerpa, dłoń zwycięską zmywa,
Twardy piasek miękkiemi ziołami pokrywa
I uściela rośliny, znalezione w morzu;
Potem głowę Meduzy na tem kładzie łożu,
Nie chcąc, by się na gołej zeszpeciła ziemi.
Żywa jeszcze roślina z korzonki świeżemi
Z wężowłosej potwory czarów siłę tajną
Przejmuje w liść i prątki twardość nadzwyczajną.
I na innych roślinach tejże samej siły
Z zdumieniem i radością nimfy doświadczyły
I nasiona na morskie rozrzuciły fale.
Odtąd przeszła ta własność w nadobne korale:
I ledwie je powietrze świeżem przejmie tchnieniem,
Ziele w morzu, nad morzem staje się kamieniem.
Trzem bóstwom trzy Perseusz ołtarze zakłada:
Po lewej ma Merkury, po prawej Pallada,
W środku Jowisz. Zabiwszy byka Merkuremu,
Ciołkę Minerwie, wołu z bogów najwyższemu,
Bierze piękną królewnę, swe najdroższe myto,
I bez posagu męstwa nagrodę sowitą.
Przodem Hymen z Amorem wstrząsają łuczywa
A tuman wonnych dymów powietrze przeszywa;
Wieńce wiszą po ścianach. Radości podniety
I oznaki wesela liry, lutnie, flety
Łączą do słodkich pieśni miłe brzmienia swoje.
Rozwarły się złociste na oścież podwoje:

Cały orszak królewski schodzi się wesoły
Do zamku na przepysznie zastawione stoły.
Gdy Bakchusa dar szczodry sercom radość nadał,
O miejscowe zwyczaje Persej wodzów badał.
Jeden z nich bohatera życzenia spełniwszy,
Tak rzekł: »Powiedz nam wzajem, mężu najszczęśliwszy,
Przez jak cudowny sposób życzliwe ci losy
Dozwoliły ten potwór zgromić wężowłosy«.
Na to Persej: »Jest miejsce pod Atlasem mroźnym,
Wzniosłym murem i wałem opasane groźnym;
Stąd Forkówny[2] nad ziemią władały szeroką
I we dwie jedno tylko posiadały oko.
Gdy je jedna podaje drugiej, dłoń przykładam,
I tak zwiódłszy je zręcznie, oko im wykradam.
Pośród borów, przepaści i przez skał urwiska
Doszedłem do strasznego trzech Gorgon siedliska.
Widziałem skamieniałych i ludzi i bydło,
Gdy raz głowę Meduzy ujrzeli obrzydłą.
Ja sam ledwie ją w mojej lśniącej się paiży
Postrzegłem, już nie śmiałem przysunąć się bliżej;
Lecz gdy usnęła, a z nią jej węże i żmije,
Śpiesznie do niej przybiegam i odcinam szyję:
Krew trysnęła na ziemię i za jednym razem
Powstaje z niej Chryzaor z skrzydlatym Pegazem«.
Opowiada szczegóły swej powietrznej jazdy,
Jak pod sobą miał morza, a nad sobą gwiazdy,
Jakie kraje oglądał. Już nie mówił dalej,
A jeszcze go wodzowie uważnie słuchali.

Spytał z nich jeden: »Z jakiej Meduza przyczyny
Ma sama włosy z wężów z całej sióstr rodziny?«
— »Zaspokoję ciekawość uczty towarzysza,
Rzecz jest godną słuchania — mówi syn Jowisza —
Roztaczała Meduza swej piękności blaski
I młodzież się starała liczna o jej łaski;
Miała włosy tak piękne, jak ich widać mało,
Wielu mi to mówiło, bo ją wielu znało.
Miała schadzkę z Neptunem w Pallady świątyni.
Oburzenie Egidą zasłania bogini
Lecz bezkarnie darować nie chce przewinienia;
Więc powabne jej włosy w kręte węże zmienia,
A na postrach swym wrogom i dla ich boleści
Te węże, znak swej zemsty, na Egidzie mieści«.





  1. Matka Andromedy, Kassiope, chełpiła się, ze pięknością przyćmiewa Nereidy; dlatego zsyła Posejdon potwór, niszczący krainę. Wyrocznia Ammona podała sposób ocalenia: oddanie Andromedy na pastwę potwora. Zmuszony przez Etjopów, przykuwa Cefeusz córkę do skały, gdzie miała zginąć.
  2. »Forkówny« — córki Forkisa, Graje, siostry Gorgon, strzegące do nich przystępu.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Owidiusz i tłumacza: Bruno Kiciński.