[I-53]Skan zawiera grafikę.
LITERATURA.
Przerzepis na historyczny romans, we trzech tomach.
Oddawna dawała się czuć potrzeba w literaturze naszéj stałych i pewnych przepisów, jak robić naprzykład romans historyczny, powieść obyczajową, poezję mglistą i uczuciową, fantastyczną, jak najłatwiéj zsztukować dramat, zszyć historją i t. p. Zadość czyniąc powszechnemu żądaniu, przedsięwzięliśmy w pismie naszém podać przepisy utworów [I-54]literackich wszelkiego rodzaju, za pomocą których, młodzi zwłaszcza pisarze, będą mogli tworzyć secinami romanse, powieści, poezje najprzedniejsze, tak, jak młode gospodynie pieką z przepisów wielkonocne baby i mazurki. Potrzeba tylko i ilości i jakości mających się używać materjałów, używać jak najściśléj, wedle naszéj nauki, stopień gorącości natchnienia zachować wyznaczony, i we wszystkiém już stosować się do reguły, bez czego, uprzedzamy, pożądanego skutku nie będzie.
Materjały do upieczenia romansu historycznego nie są kosztowne. Kartka jedna, czasem połowa (jeśli rzecz opisana treściwie) kroniki jakiéj lub pamiętnika, djarjusza i t. p. Dodać potrzeba szczegółow obyczajowych nieco z Gołębiowskiego i Wojcickiego, wyrazów [I-55]starych, chociażby z Lindego. W Lindem jednakże, z powodu pomięszania z nowemi, niełatwo ich odszukać; i przesiewać potrzeba — ale bez prace nie będą kołacze. Nieco imaginacij mieć w zapasie nie zawadzi; ktoby zaś własnéj mieć nie mógł, może z xiążek pożyczyć, odświéżając tylko. Cierpliwości wymaga się od pisarza więcéj jeszcze, niż w przyszłości od czytelników, gdyż łatwiéj już z biédy przeczytać, niżeli napisać coś nudnego. Romans zaś historyczny aby był dobry, powinien być koniecznie długi, rozwlekły i nudny. Bierze się więc osoba jakabądź historyczna (wprawdzie M. Grab.... protestuje się przeciw temu, ale co tam jego słuchać; on nawet powiada, że romans historyczny może być zajmującym?? — wyobraźcie więc, jak go fałszywie pojmuje —) osoba hi[I-56]storyczna. Obstawia się ją dokoła osobami historycznemi także, znanemi w dziejach, tak, aby czytelnik doskonale już mógł, spójrzawszy na piérwszą kartkę, ba na sam tytuł, wiedziéć co będzie w xiążce. To odejmuje wprawdzie zupełnie ciekawość, ale tém lepiéj, na co czytającemu ciekawość? Nic gorszego; czyta chciwie, prędko, i piękności stylu nie ma czasu ocenić; czasem gotów nieczytane nawet kartki, spiesząc do rozwiązania, przewracać.
Tak mając dane osoby historyczne, wypadek historyczny, dorzuca się jeszcze kilka figur z imaginacij. Temi są pospolicie — stary sługa i stara klucznica, xiądz kapelan, młody jaki roztrzepaniec, Cyganka, tajemnicza postać niewiadomego pochodzenia, która w końcu olbrzymieje na coś wielkiego i t. p. Stary [I-57]sługa zawsze jeszcze do téj pory, przykładem Sanszy, powinien mówić staremi przysłowiami. Cyganka i tajemnicza postać, wyrażają się stylem poetycznym, nie żałując przenośni, symbolów i fraz sentymentalnych. — W ich usta także wybornie się kładną czy nowe, czy stare odgrzewane wykrzykniki na niesprawiedliwość losu, na okrutne serca bogaczówbogaczów, na zatwardziałość ich, na próżność i marność błyskotnego przepychu, szumnych zabaw wielkiego świata i t. p.
Bohaterowi daje się zwyczajnie trochę dumy, wiele męstwa, płomieniste serce, litościwą duszę, wąs czarniawy, długich włosów pukle i złocistą szablę — Zapomniałem o koniu; — koń siwy lub kary; a gdyśmy o koniu wspomnieli, wspomnijmyż i o pacholiku wiernym, co się dwa razy na dzień daje zabijać za pana [I-58]i spełnia jego polecenia tajemniczo, prędko, niechybnie. Tu rozdwajają się zdania; jedni pacholika tego czynią, przy wszystkich jego dobrych przymiotach, nieco głupkowatym i trochę do pijaństwa skłonnym, drudzy poważnym, wzdychającym tylko nad losem, co go tak nisko położył, umiejącym czytać, pisać etc. Nie jest rzeczą dowiedzioną dostatecznie, który z tych pacholików lepszy; niektórzy wolą piérwszego, dla tego, że do niego czepiają sceny zabawne, wesołe, dowcipowate, czasem na czarnym horyzoncie historycznego romansu bardzo potrzebne.
Bohatérka kochanka bywa, jak to zresztą wszystkim wiadomo, albo brunetka, albo blondynka, i naturalnie niezmiernie piękna, miła, pobożna, cnotliwa. Niekiedy miewa tylko jedną wadę, że się daje uwieść; wielka szkoda, bo to [I-59]ją czyni podobną do prawdziwéj kobiéty, co być nie powinno. Postrzegli to pisarze baczniejsi, i nie dają już heroinóm sposobności upadnienia, bronią ich nie cnotą, ale zbiegiem okoliczności przeszkadzających zawsze zwodzicielowi. — Jak to zręcznie! —
O innych osobach romansu nie będziemy się rozszérzać, i przystępujemy do rzeczy.
W rozdziale piérwszym występuje albo bohatér, albo bohatérka, albo oni oboje, albo wreście ktoś ze strony, który o nich daje wiadomość w sposobie prologu. — Zaczyna się od opisu komnat, strojów, ubiorów, twarzy, opisu niezmiernie szczegółowego, autor przystępuje do niego jeszcze z całą cierpliwością swoją niezużytą, z całém bogactwem swojém; nie żałując więc sypie [I-60]złotogłowy, axamity, klejnoty, koronki, dywany; ustawia misternie wyrabiane meble, zawiesza obrazy, zupełnie tak, jak stary sługa, który, spodziewając się panów przyjazdu, pokoje dla nich gotuje. Czasami nie zawadzi przez okno komnaty wskazać i na otaczający zamczysko krajobraz. Tu śpiéwać mogą słowiki, złocić łąki słońce, płynąć wspaniale rzeka i w oddali siniéć góry. Ile to frazesów poetycznych, ile komplementów staréj, ale zawsze jeszcze pięknéj zalotnicy, naturze, z téj okoliczności powiedziéć można! — Kończy się piérwszy rozdział, i już doskonale wiémy o co chodzi, kto kogo kocha, kto komu do kochania przeszkadza, kto się chce mścić i t. p.
W drugim rozdziale autor wprowadza nas niechybnie w nowe całkiem i nie[I-61]znane jeszcze miejsce; naprzód rachuje na kontrast, powtóre nie zużył się jeszcze opisami i chce opisywać znowu. Nuż tedy do drugiego opisu. Występuje bohatér. Dwie karty o jego pełnéj charakteru fizjonomij, dziesięć o jego młodości, rodzicach, przodkach i t. d. Tu, jak w piérwszym rozdziale, następuje rozmowa.
Bohatér wyléwa w niéj wszystkie swoje uczucia, myśli o przyszłości, całą swą płomienistą duszę, odkrywa plany i projekta. Rozmawiający z nim zbijać go będzie ciągle, nie tak z potrzeby, jak, że inaczéj nie byłoby żywéj rozmowy, o którą chodziło autorowi. Tworzy się więc żywa rozmowa, ale tu nadchodzi ktoś trzeci nagle, niespodziewanie, i przerywają.[1]
Rozdział trzeci — wypadek nieocze[I-62]kiwany mięsza szyki — Opisy krótsze, rozmowy urywane, osoby podrzędne mięszać się i przesuwać zaczynają — Heroina, jak cień, ukazuje się i znika. Jesteście w zachwyceniu jeszcze, gdy już kurtyna zapadła.
W rozdziale czwartym — opisanie albo turniejów, igrzyska, albo uczty wielkiéj, albo łowów szumnych, albo wesela, albo uroczystości narodowéj i t. p. Tu dopiéro chytry, przewrótny, złośliwy, lubieżny, wysuwa się na scenę znajomy nam zdawna nieprzyjaciel bohatéra, który czasem bierze na się rolę jego rywala. W opisie twarzy złośliwego przeciwnika wysadza się pióro autora, nie żałując jéj czarnych głęboko osadzonych oczu, żółtéj cery, ściśnionych sinych ust, niskiego czoła i t. d. i t. d. Nikczémnik ten gra tu jeszcze rolę słusznego [I-63]obywatela, przyjaciela, doradzcy, co chcecie. — Widzicie i przeczuwacie z całego postępowania jego że on piwa nawarzy; daje się to palcem namacać. — Jednakże czy to tylko Poczciwi Czytelnicy widzicie? bo bohatérowie, sciskają go serdecznie. Radzibyście ostrzedz! Napróżno nie uwierzą.
Mylę się jednak mówiąc, że nikt nic nie widzi i nie przeczuwa. Serce sługi albo psa, już nieprzyjaciela zwąchało. Pies bohatéra warczy na utajonego nieprzyjaciela i białe mu pokazuje zęby, albo sługa poczciwy czuje ku niemu wstręt niepojęty.
W rozdziale piątym sługa może swoje podejrzenia bohatérowi objawić i silnie wzdychać, (wzdychać co słowo). — Bohatér nie da wiary i śmiać się będzie. Nadejdzie sam osobiście niegodziwiec ów, [I-64]sługa się usunie. Tu scena w rozmowie, w któréj chytry nieprzyjaciel stara się bohatérowi coś niedobrego doradzić. Prawie zawsze udaje mu się to wybornie. Wszyscy widziémy, że głupstwo robi, cóż kiedy, gdyby nie to, nie byłoby romansu całego? Sic fata tulere. Niegodziwiec tryumfuje, sługa płacze. — Opis pięknego wieczoru lub pięknéj nocy kończy tom piérwszy.
Tom drugi, rozdział piérwszy — Występuje bohatérka; opisanie jéj komnaty, ogródka, ubioru. Westchnienia silne, bladość lica, smutnie spuszczone oczy. Nadchodzi bohatér. Scena effektowa, oświadczenia, upada na kolana, ona ucieka, zakrywając oczy rękoma, powiedziawszy mu: — kocham. Szelest daje się słyszéć w krzakach — Każdy się domyśla, że w nich ukrył się niegodziwiec.
[I-65] Rozdział drugi — Wierny sługa wpada z doniesieniem panu, że się coś fatalnego stało — Niespokojność, bieganina, ostrzenie oręża, gniew — Osoby podrzędne występują znowu, intryga się wikła. Bohatér nagle porywa się, leci i znika.
Rozdział trzeci — Jesteśmy w obcéj stronie. Nowe osoby, pusta okolica, chata wieśniacza, karczma, las głuchy, dworek jaki, do wyboru. Scena przygotowawcza — ukazuje się ktoś już dobrze nam znajomy, przyjęty gościnnie — Opisanie wieczerzy ze szczegółami; (omija się tylko czy słonina do klusek użyta była stara lub nie). — Kładną się wszyscy spać.
Rozdział czwarty — ukazuje się tu coraz więcéj osób znanych, żwawo postępuje akcja, niegodziwiec się odkrywa, ale po czasie, bohatér wplątał się w niebez[I-66]pieczne położenie, bohatérkę uwieziono, zamknięto w klasztorze lub gwałtem żenią ze starym Wojewodą.
Rozdział piąty. — Opisanie siwych włosów w brodzie starego Wojewody, garbu na jego grzbiecie, kaszlu, który mu przerywa mowę, jego bogactw i t. p. Stary Wojewoda ma być dumny, srogi i uparty bardzo. Plączą się wypadki i nagromadzają niesłychanie. W końcu drugiego tomu jesteśmy jak w partij szachów, w któréj wszystkie figury rozsypane, i niewiadomo kto kogo zamatuje. Litość mamy nad wszystkiemi, i radzibyśmy prędzéj skończyć. Ale cierpliwości. — Ukazuje się ojciec bohatérki lub stryj, przygotowania do wesela, niegodziwiec wychodzi znowu na scenę, nasza piękna we łzach cała, ślub jutro; koniec tomu.
[I-67] Tom trzeci, rozdział piérwszy —
Nie może się obejść bez Króla, królewskiego dworu i t. p. Jeśli autor był tak nieuważny, że zapomniał ukazać Króla J. M. w piérwszych dwóch tomach, niechże go pośpieszy odmalować w trzecim przynajmniéj. —
— Opis twarzy z kroniki wzięty; opis sukni bogaty; nie szkodzi nakłaść tyle bogactw, ile ich ramiona dźwignąć mogą; dwór także ustroić; bród, wąsów i wygolonych głów (jeśli rzecz za Zygmunta&bnsp;III lub późniéj) nie żałować. Sprawa bohatéra toczy się przed Króla J. M. Zahamowane wesele Wojewody, niegodziwiec srodze podejrzany o wielkie zbrodnie. — Czytelnik widzi już szczęśliwy brzeg zieleniejący mu zdaleka.
Rozdział drugi — Wesele bohatérki, przygotowania, stają u ołtarza. — Nagła [I-68]przeszkoda, — goniec nadbiega, wszystko zerwane. Scena gniewu i kłótni może tu być wciśniona. Ukazać się może i bohatér, co poda sposób postawienia obok gorącéj miłosnéj sceny, a w dodatku rozprawy z niegodziwcem na słowa i wyzwania na rękę.
Pachołek wierny ukazuje się na podwórcu. Witamy go z radością.
Rozdział trzeci, w którym wyjaśniają się rzeczy tajemne i zakryte, odnoszące się do urodzenia bohatéra lub bohatérki, do wypadków dawniejszych. W nim mogą się wynaleść stare papiéry, kuferek z klejnotami, może się ukazać stara jaka mamka, odwieczny zgrzybiały sługa, może kogo ruszyć sumienie i t. p. Widziémy oczéwiście, że wszystko dąży do końca, szczęśliwego końca.
Rozdział czwarty — Bohatér znika, za[I-69]chorował, wplątał się w jaki kłopot. — Drżémy o niego; pacholik wierny pośpiesza na ratunek, wszyscy się zbiegają — Tu może być wygodnie pomieszczony pojedynek z niegodziwcem, i nieszkodzi aby się obadwa zabili. Niegodziwiec bowiém powinien koniecznie umrzéć jako niegodziwiec, a bohatérowi to wcale nie zaszkodzi; autorowi zaś dobrze jest wspaniały opisać pogrzeb i skoncypować nagrobek.
Rozdział piąty — rzecz może się dziać w kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat późniéj — Ukazuje się bohatérka xienią klasztoru, albo pachołek wierny, opowiadający w gospodzie historją swojego pana. Wygodnie tu opis gospody ze wszelkiemi szczegółami dzbanów, mis cynowych, ław, stołów, pomieścić się może. Autor na samym końcu, widząc [I-70]się u portu, może się pobawić, wyciérając półmiski cynowe i ustawiając ławy karczemne. Smutne zakończenie, reflexje o nieochybnéj śmierci, wzięte z xiędza Baki i t. p.
Jeśli romans ma się kończyć wesoło, ostatni rozdział będzie obrazem domowego szczęścia bohatéra i bohatérki. Niezawadzi otoczyć ich mnóstwem dzieci; dowiedziona bowiem rzecz, że dzieci dowodzą i przywiązanie i szczęśliwe pożycie małżonków. Oboje państwo rumiano i czerstwo się prezentują, jéjmość wesoła gładzi męża pod brodę, jegomość ma minę jakby w czépku lub spodnicy chodził, i rad był temu niewymównie. Stary sługa dozwala sobie żarcików z paniczami. Koniec.
Ale dla czegożby, gdyśmy już doszli do takiego stopnia doskonałości w pisa[I-71]niu romansów, nie doprowadzić historycznego romansu tego rodzaju do dwóch zakończeń odmiennych, do wyboru czytelników?
Mogłoby naprzykład w końcu trzeciego tomu mieścić się dwa ostatnich rozdziałów — jeden kończący rzecz smutnie dla osób potrzebujących silnych wrażeń i lubiących tonąć we łzach, drugi wesoły dla zbyt czułych, z któremi niebezpieczno żartować, żeby ich fikcja o mdłości lub chorobę nie przyprawiła. Tym sposobem romans byłby już najdoskonalszy. —
W opisach miłości autor powinieńpowinien się starać o płomienisty jéj obraz. Nie żałować wyrazów: niebo, piekło, ziemia, aniół, życie, śmierć, mogiła, łzy, krew i t. p. Targanie włosów, bicie piersi w rospaczy nie wadzi. W gniewie [I-72]może się sam nawet bohatér zapienić. Wszędzie powinno być jak najwięcéj zapału. W scenach pacholika i innych, dla kontrastu nieszkodzi dowcip i trefne blaznowanie. —
Zresztą wprawa nauczy więcéj.
Romans historyczny z danego wypadku historij trochę inaczéj się robi — Po prostu bierze się wypadek i rozwałkowywa na trzy tomy, podléwa rozmowami, opisami, reflexjami, wykrzyknikami, filozofją, poezją, obrazowaniem, rozbija na rozdziały, lukruje epigrafami nad każdym rozdziałem, i — podaje gorąco na stół.
Charaktery osób historycznych nie zawsze mają być historyczne. Dla czego? na co? Wielkie postacie dziejów, tu użyte jako sprężyny powieści, jako słupy naddrożne, ukazujące w któréj [I-73]stronie, to jest, w którym wieku jesteśmy, mogą wyglądać jak się autorowi podoba. Wolno Zygmunta III niedowiarkiem zrobić, a Stefana Batorego barankiem łagodności, a Żółkiewskiego tchórzem, a Zamojskiego pochlebcą i dworakiem i t. p. i t. p. Już kiedy raz wolno ich wszystkich wziąść sobie i obracać na użytek powieści, toż wolno i przykroić do stanu?? A zatém, bez żadnéj ceremonij. Jeśliby wypadek jaki, naprzykład bitwa jaka wielka, śmierć czyja i t. p. stały na drodze widocznie niedogodnie, a tu ominąć ich ani sposób, ukręcić łeb i kwita. Nie byłoby historycznego romansu, gdyby przyszło szanować historją i chodzić koło niéj z taką ostróżnością. Nie bójcie się, jéj się nic nie stanie — Wielka rzecz, że tam ktoś czytając obałamuci się i fałszywe [I-74]poweźmie wyobrażenie! Co tam te suche daty, charaktery, fakta; byleby opisane zostały szczegółowie ubiory, sprzęty, wnętrza komnat, gospody i t. p. nikt nie ma prawa się upominać o resztę. Oto cała historja. —
Romans historyczny może się upięknić wielce opisami miejscowości, starych zamków, miast i t. p. Trzeba tylko uważać, żeby opisywać koniecznie to, czego się nie widziało, bo dowiedziona rzecz, że z natury malować trudno i to zbyt hamuje cugle wyobraźni. Najlepiéj opisy takie robić sobie od fantazij. Trochę jednak piaskiem posypać piaszczystą w naturze okolicę, trochę drzewami zasadzić lesistą nie zawadzi, bo ludzie gotowi zawsze uczepić się, że nieprawdziwe obrazy, a tak gębę im zamkniecie.
[I-75] Drugi raz powiémy wam jeszcze daleko obszérniéj o powieściach obyczajowych, romansie narodowym i t. d. Teraz tylko słówko jeszcze o stylu. Wyrazów starych nie żałować; im będą niezrozumialsze, tém ludzie pomyślą, że obraz prawdziwszy. —
Skan zawiera grafikę.