Rękopis znaleziony w Saragossie/Dzień dwudziesty drugi

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Potocki
Tytuł Rękopis znaleziony w Saragossie
Redaktor Jan Nepomucen Bobrowicz
Wydawca Księgarnia Zagraniczna (Librairie étrangère)
Data wyd. 1847
Druk F. A. Brockhaus
Miejsce wyd. Lipsk
Tłumacz Edmund Chojecki
Tytuł orygin. Manuscrit trouvé à Saragosse
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom III
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Rękopis znaleziony w Saragossie, dzień 22. Nagranie LibriVox w wykonaniu Niny Brown.
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii
DZIEŃ DWUDZIESTY DRUGI.

Wyruszyliśmy w drogę dość wcześnie i ujechawszy blizko dwie mile, ujrzeliśmy Żyda który, nie każąc sobie powtarzać rozkazu, wsunął się między mego konia i muła Velasquezowego i zaczął w te słowa:

DALSZY CIĄG HISTORYI ŻYDA WIECZNEGO TUŁACZA.

Kleopatra zostawszy małżonką Antoniusa, pojęła że dla zachowania jego serca, wypadło jej odgrywać rolę raczej Fryny niż Artemizy, czyli wyraźniej mówiąc, kobieta ta posiadała dziwną łatwość przechodzenia z charakteru zalotnicy do obejścia czułej a nawet wiernej małżonki. Wiedziała że Antonius z namiętnością oddawał się rozkoszy, niewyczerpanemi więc wynalazkami zalotności starała się go do siebie przywiązać.
Wnet dwór jął naśladować królewską parę, miasto naśladowało dwór, następnie cały kraj poszedł za miastem, tak że wkrótce Egipt stał się wielką widownią wszeteczeństwa. Bezwstyd ten dostał się nawet do niektórych osad żydowskich.
Mój dziad byłby już oddawna przeniósł się do Jerozolimy, ale Partowie właśnie tylko co byli zdobyli miasto i wypędzili Heroda syna Antypasowego, którego później Marek Antonius ustanowił królem nad Judeą. Dziad mój zmuszony do pozostania w Egipcie, sam niewiedział dokąd miał się schronić, gdyż jezioro Mereotis, pokryte gondolami, dzień i noc przedstawiało najbardziej gorszące widowiska. Nareszcie zniecierpliwiony, kazał zamurować okna wychodzące na jezioro i zamknął się u siebie z swoją żoną Meleą i synem którego nazwał Mardochejem. Drzwi jego otwierały się tylko dla wiernego przyjaciela Delliusa. Tym sposobem upłynęło kilka lat, podczas których Herod został mianowany królem Judei i mój dziad znowu wrócił do swego zamiaru osiedlenia się w Jerozolimie.
Pewnego dnia Dellius przyszedł do mego dziada i rzekł: «Kochany przyjacielu, Antonius i Kleopatra wysyłają mnie do Jerozolimy, przychodzę więc zapytać cię czyli nie chcesz dać mi jakowych poleceń? przytem proszę cię o pismo do twego teścia Hillela, pragnę być jego gościem, chociaż przekonany jestem że będą chcieli mnie zatrzymać na dworze i niepozwolą abym obrał mieszkanie u prywatnego.» Mój ojciec widząc człowieka jadącego do Jerozolimy, zalał się rzewnemi łzami. Dał Delliusowi list do swego teścia i powierzył mu dwadzieścia tysięcy darejków, które przeznaczał na zakupienie najwspanialszego domu w całem mieście.
We trzy tygodnie potem Dellius powrócił i zaraz dał znać o sobie memu dziadowi, uprzedzając go że dla ważnych spraw dworskich, przed pięcią dniami niebędzie mógł go odwiedzić. Po upływie tego czasu przybył i rzekł: «Przedewszystkiem, oddaję ci kontrakt kupna wspaniałego domu który nabyłem od twego własnego teścia. Sędziowie opatrzyli to pismo swemi pieczęciami i pod tym względem możesz być zupełnie spokojnym. Oto jest list od samego Hillela który będzie mieszkał w domu do chwili twego przybycia i za ten czas zapłaci ci komorne. Co do szczegołów mojej podróży, wyznam ci że niesłychanie jestem z niej zadowolony. Heroda nie było w Jerozolimie, zastałem tylko jego świekrę Alexandrę, która pozwoliła mi wieczerzać z jej dziećmi, Maryanną małżonką Heroda i młodym Arystobulem, którego przeznaczano na arcykapłana ale który musiał ustąpić miejsca jakiemuś człowiekowi z najniższej klassy ludu. Nie mogę ci wypowiedzieć do jakiego stopnia byłem zachwycony pięknością tych dwojga młodych ludzi. Arystobul zwłaszcza wygląda jak półbożek zstępujący na ziemię. Wyobraź sobie głowę najpiękniejszej kobiety na ramionach najkształtniejszego męzczyzny. Ponieważ od czasu mego powrotu o nich tylko mówię, Antonius przeto powziął zamiar sprowadzenia obojga na swój dwór.»
«Zapewne, — rzekła Kleopatra — radzę ci abyś to uczynił; sprowadź tu żonę króla judzkiego a nazajutrz Partowie rozgoszczą się w samym środku rzymskich prowincyi.»
«W takim razie, — odparł Antonius — poślijmy przynajmniej brata, jeżeli prawda że młodzieniec ten jest tak powabnym, mianujemy go naszym podczaszym. Wiesz jak niemogę cierpieć koło siebie niewolników i radbym aby moi paziowie należeli do pierwszych rodzin rzymskich, jeżeli już brakuje na synach królów barbarzyńskich.»
«Nic nie mam przeciwko temu, — odpowiedziała Kleopatra, — poszlijmy więc po Arystobula.»
«Boże Izraela i Jakóba, — zawołał mój dziad — mamże wierzyć moim uszom? Asmoneeńczyk, czysta krew Machabeuszów, następca Arona, paziem u Antoniusza? nieobrzezańca i wylanego na wszelkiego rodzaju rozpustę. O Delliuszu, za długo żyłem na świecie, rozedrę moje szaty, odzieję się workiem i głowę posypę popiołem.»
Mój dziad uczynił jako rzekł. Zamknął się u siebie opłakując nieszczęścia Syonu i żywiąc się własnemi tylko łzami. Zapewne byłby upadł pod brzemieniem tych uderzeń, gdyby po kilku tygodniach Dellius niebył zapukał do jego drzwi mówiąc: «Arystobul już nie będzie paziem Antoniusa, Herod poświęcił go na wielkiego kapłana.»
Natenczas dziad mój otworzył drzwi, pocieszył się tą nowiną i wrócił znowu do dawnego trybu rodzinnego życia.
Wkrótce potem Antonius wyjechał do Armenji wraz z Kleopatrą, która udała się w tę podróż w celu zagarnięcia Arabji skalistej i Judei. Dellius należał także do podróży i za powrotem opowiedział memu dziadowi wszystkie szczegóły. Herod kazał uwięzić Alexandrę w jej pałacu za to, że chciała uciec wraz z swym synem do Kleopatry, która była niesłychanie ciekawą poznania zachwycającego arcykapłana. Niejaki Kubion odkrył ten zamiar i Herod kazał utopić Arystobula w kąpieli. Kleopatra dopominała się o zemstę, ale Antonius odpowiedział, że każdy król był panem u siebie. Wszelako dla uspokojenia Kleopatry darował jej kilka miast należących do Heroda.
«Następnie, — dodał Dellius — zaszły inne znowu wypadki. Herod wydzierżawił od Kleopatry wydarte mu przez nią kraje. Dla załatwienia tych spraw udaliśmy się do Jerozolimy. Nasza królowa chciała nadać nieco żwawy tór ugodzie, ale cóż kiedy na nieszczęście Kleopatra ma już trzydzieści pięć lat, Herod zaś do szaleństwa kocha się w swojej dwudziestoletniej Maryannie. Zamiast wdzięcznej odpowiedzi na te zaloty, zebrał radę i wniósł zamiar uduszenia Kleopatry, zaręczając, że Antoniusz był już nią znudzony i bynajmniej o to gniewać się nie będzie. Wszelako rada przełożyła mu, że jakkolwiek Antoniusz w duchu byłby z tego zadowolonym, atoli nie opuści sposobności pomszczenia się; jakoż w istocie, rada miała słuszność.
«Powróciwszy do domu znowu zastaliśmy niespodziewane nowiny. Oskarżono Kleopatrę w Rzymie o oczarowanie Antoniusza. Sprawa nie jest jeszcze wytoczoną ale niebawem się rozpocznie. Cóż mówisz na to wszystko, drogi przyjacielu, trwaszże jeszcze w zamiarze przesiedlenia się do Jerozolimy?»
«Aby nie w tej chwili, — odrzekł mój dziad — nie umiałbym ukryć mego przywiązania do krwi Machabeuszów; z drugiej zaś strony jestem przekonany, że Herod niczego nie zaniedba do wygubienia jednego po drugim wszystkich Amonejczyków.»
«Ponieważ chcesz tu pozostać, — rzekł Dellius — przeto daj mi w twoim domu schronienie. Od wczoraj porzuciłem dwór. Zamkniemy się razem i wtedy dopiero pokażemy się na świat, gdy cały kraj stanie się prowincyą rzymską, co wkrótce zapewne nastąpi. Majątek mój, składający się z trzydziestu tysięcy darejków, oddałem w ręce twego teścia, który polecił mi wręczyć ci komorne z twego domu.»
Dziad mój z radością przyjął zamiar swego przyjaciela Delliusa i odłączył się od świata bardziej niż kiedykolwiek. Dellius wychodził czasami, przynosił nowiny z miasta, przez resztę zaś czasu, wykładał literaturę grecką młodemu Mardochejowi który później stał się moim ojcem. Często także czytano Biblię, dziad mój bowiem koniecznie pragnął nawrócić Delliusa. Wiecie dobrze jak skończyli Kleopatra i Antoniusz. Zgodnie z przepowiednią Delliusa, zamieniono Egipt w prowincyę rzymską, w naszym jednak domu odosobienie tak dalece weszło w zwyczaj, że wypadki polityczne nie przyniosły żadnej odmiany w dotychczasowym sposobie życia.
Śród tego nie zbywało na ciągłych nowinach z Palestyny: Herod który zdawało się że upadnie razem z opiekunem swoim Antoniuszem, znalazł łaskę w oczach Augusta. Odzyskał utracone kraje, zdobył wiele nowych, przyszedł do posiadania wojska, skarbu, niezmiernych zapasów zboża, tak że zaczynano go już nazywać Wielkim. W istocie możnaby było jeżeli nie wielkim, to przynajmniej mianować szczęśliwym, gdyby kłótnie familijne nie były przyćmiły blasku tak świetnego przeznaczenia.
Jak tylko spokojność ustaliła się w Palestynie, mój dziad powrócił do zamiaru przesiedlenia się tam wraz z swoim drogim Mardochejem, który liczył w ówczas trzynasty rok życia. Dellius także szczerze przywiązał się był do swego ucznia i cale nie chciał go odstępować, gdy nagle przybył z Jerozolimy żyd z listem zawierającym następujące wyrazy:

«Rabbi Sedekias syn Hillela, niegodny grzesznik i ostatni z świętego Sanhendrynu Faryzeuszów, Hiskiasowi małżonkowi siostry jego Melei, pozdrowienie.

Zaraza jaką grzechy Izrasla ściągnęły na Jerozolimę, zabrała mego ojca i starszych moich braci. Są oni w tej chwili na łonie Abrahama i uczestniczą w nieśmiertelnej jego chwale. Oby niebo wytępiło Saduceuszów i tych wszystkich którzy nie wierzą w zmartwychwstanie. Byłbym niegodnym nazwiska Faryzeusza, gdybym śmiał splamić ręce przywłaszczeniem cudzego dobra. Dla tego więc pilnie wyszukiwałem azali ojciec mój nie pozostał komu winnym, usłyszawszy zaś że dom który zajmowaliśmy w Jerozolimie przez jakiś czas należał do ciebie, udałem się do sędziów, ale nie wynalazłem u nich nic takiego coby ten domysł potwierdzić mogło. Dom bez zaprzeczenia do mnie należy. Oby niebo potępiło złych. Nie jestem Saduceuszem.
Znalazłem także że pewien nieobrzezaniec, nazwiskiem Dellius, umieścił był niegdyś u mojego ojca trzydzieści tysięcy darejków, na szczęście jednak znalazłem wprawdzie nieco zamazany papier, który jednak mniemam że musi być pokwitowaniem rzeczonego Delliusa. Z resztą człowiek ten był stronnikiem Maryanny i brata jej Arystobula, a tem samem nieprzyjacielem naszego wielkiego króla. Oby niebo go potępiło wraz z wszystkiemi złymi i Saduceuszami.
Bywaj zdrów kochany bracie, uściskaj odemnie moją drogą siostrę Meleę. Chociaż byłem bardzo młodym gdy ją poślubiłeś, atoli mam ją zawsze przytomną memu sercu. Zdaje mi się że posag jaki wniosła w twój dom, przewyższa nieco część na nią przypadającą, atoli pomówimy o tem kiedy indziej. Bądź zdrów kochany bracie, oby niebo mogło wykierować cię na prawdziwego Faryzeusza.»
Dziad mój i Dellius, długo spoglądali po sobie z zadziwieniem, nareszcie ten ostatni pierwszy przerwał milczenie i rzekł: «Otóż to są skutki odłączenia się od świata. Cieszymy się nadzieją spokoju gdy tymczasem los inaczej zrządza. Ludzie uważają cię za umarłe drzewo, które stosownie do woli mogą ogołocić lub wykorzenić, za robaka którego wolno im zdeptać, słowem za nieużyteczny ciężar na ziemi. Na tym świecie, trzeba być młotem albo kowadłem, bić lub ulegać. Żyłem w stosunkach przyjacielskich z kilkoma rzymskimi prefektami, którzy przeszli na stronę Oktawiana i gdybym nie był ich zaniedbał, nieśmianoby dziś mnie krzywdzić. Ale byłem znudzony światem, opuszczam go więc aby żyć z cnotliwym przyjacielem, gdy oto zjawia się jakiś Faryzeusz z Jerozolimy, wydziera mi moje dobro i mówi że ma zamazany papier który uważa za moje pokwitowanie. Dla ciebie strata nie jest tak ważną, dom twój stanowił zaledwo czwartą część twego majątku, ale ja od razu straciłem wszystko, i bądź co bądź sam udam się do Palestyny.»
Na te słowa nadeszła Melea. Uwiadomiono ją o śmierci ojca i dwóch starszych braci i zarazem opowiedziano niegodny postępek brata jej Sedekiasa. Wrażenia odbierane w samotności są zwykle nader silne. Do zmartwienia biednej dołączyła się jakaś nieznana choroba która w przeciągu sześciu miesięcy zaprowadziła ją do grobu.
Dellius właśnie wybierał się do Judei, gdy wtem pewnego wieczora wracając piechoto przez przedmieście Rakotis, został pchnięty nożem w piersi. Odwrócił się i poznał tego samego żyda który przyniósł list od Sedekiasa. Długo leczył się z tej rany, gdy zaś wyzdrowiał, odeszła mu chęć podróży do Palestyny. W tym bowiem razie pragnął przynajmniej zapewnić sobie wprzódy opiekę możnych i rozmyślał nad sposobami przypomnienia się pamięci dawnych swoich opiekunów. Ale August miał także zasadę zostawiania królów samowładcami w ich państwach, trzeba więc było wywiedzieć się jak Herod był usposobionym dla Sedekiasa i w tym celu postanowiono wysłać na zwiady do Jerozolimy, człowieka wiernego i pojętnego.
We dwa miesiące wrócił posłaniec donosząc, że szczęście Heroda z każdym dniem wzrastało, że biegły ten monarcha zarówno zjednywał sobie Rzymian jak Żydów, i że podczas gdy wznosił posągi Augustowi, ogłaszał zarazem zamiar odbudowania świątyni jerozolimskiej, podług daleko wspanialszego planu, co tak dalece zachwyciło lud, że niektórzy pochlebcy, zawczasu już okrzykiwali go Messyaszem zapowiedzianym przez proroków.
Odgłos ten, mówił posłaniec, niesłychanie podobał się na dworze i utworzył już sektę. Nowych sekretarzów nazywają herodystami, na ich czele zaś stoi Sedekias.
Pojmujecie że wieści te mocno zastanowiły mego dziada i Delliusa, ale za nim dalej pójdę, muszę wam powiedzieć co nasi prorocy mówili o Messyaszu. —
Wyrzekłszy te słowa Żyd wieczny tułacz, nagle zamilkł i spojrzawszy na kabalistę wzrokiem pełnym wzgardy, rzekł: «Synu nieczysty Mamona, potężniejszy od ciebie Adept, wzywa mnie na wierzchołek Atlasu. Bywaj zdrów.»
«Kłamiesz, — przerwał kabalista — ja mam sto razy więcej władzy od Szeika Tarudantu.»
«Straciłeś twoją władzę w Venta Quemada,» odrzekł Żyd, śpiesznie uchodząc, tak że wkrótce straciliśmy go z oczu. Kabalista zmieszał się cokolwiek, ale zastanowiwszy się przez chwilę rzekł:
«Upewniam was że zuchwalec nie ma pojęcia o połowie formuł będących w mojej mocy i że dopiero pozna je swoim kosztem. Ale mówmy o czem innem. Panie Velasquez, czy dobrze uważałeś na całe jego opowiadanie?»
«Bezwątpienia, — odpowiedział geometra — bacznie przysłuchiwałem się jego słowom i znajduję że wszystko co mówił zupełnie zgadza się z historyą. Tertulian wspomina o sekcie herodystów.»
«Miałżebyś pan być równie biegłym w historyi jak w matematyce?» przerwał kabalista.
«Niezupełnie, — rzekł Velasquez — wszelako, jak wam to już mówiłem, mój ojciec który do wszystkiego zastosowywał wyrachowanie, sądził że można go także użyć do nauki historyi, mianowicie zaś do oznaczenia w jakim stosunku zaszłe wypadki stawiają się prawdopodobnie do tych które mogły zajść. Dalej nawet posuwał swoją teoryę, sądził bowiem że można wyobrażać czyny i namiętności ludzkie za pomocą figur geometrycznych. Dla wyraźniejszego pojęcia podam wam przykład: i tak mój ojciec mówił: Antoniusz przybywa do Egiptu, miotają nim dwie namiętności: ambicya prowadząca go do panowania i miłość która go od niego odciąga. Przedstawiam dwa te kierunki za pomocą dwóch linji AB i AC pod jakimkolwiek kątem. Linija AB, przedstawiająca miłość Antoniusza do Kleopatry, jest mniejszą od AC, ponieważ Antoniusz miał więcej ambicyi niż miłości. Przypuszczam że stosunek jest jak jeden do trzech. Biorę więc liniję AB i przenoszę ją trzy razy w kierunku AC, poczem dopełniam równoległoboku i prowadzę wypadającą przekątnię, która przedstawi mi jak najdokładniej nowy kierunek sprawiony przez siły działające ku B i C. Przekątnia ta zawsze będzie więcej się zbliżać ku linji AB. Jeżeli przypuścimy więcej miłości i przedłużymy nieco liniję AB, przekątnia zawsze będzie więcej zbliżała się ku AC. W razie zaś gdybyśmy nadali wyższość ambicyi, jak naprzykład u Augusta, przekątnia zupełnie zbliżyłaby się ku C, gdyż nicby jej nieodciągało od AC. Ponieważ jednak namiętności wzrastają lub zmniejszają się postępowo, kształt zatem równoległoboku również musi ulegać odmianom i wtedy koniec wypadającej przekątni zwolna przechodzi w liniję krzywą, do której możnaby zastosować teoryę dzisiejszego rachunku różniczkowego.
«Wprawdzie mądry dawca mego życia, uważał wszystkie te zagadnienia historyczne jako przyjemne zabawki rozweselające samotność dni jego. Gdy atoli dokładność rozwiązań zależała od pewności wiadomych, przeto mój ojciec, jak to już mówiłem, z gorliwą starannością zbierał wszelkie źródła historyczne. Skarb ten długo był dla mnie zamkniętym, jak również książki geometryczne, ojciec mój bowiem pragnął abym umiał tylko sarabandę, menueta i inne tym podobne niedorzeczności. Na szczęście dostałem się do szafy i wtedy dopiero oddałem się nauce historyi.»
«Pozwól pan, Mości Valasquez, — rzekł kabalista — ażebym powtórzył moje podziwienie, widząc go równie biegłym w historyi jak w matematyce; jedna bowiem z tych nauk zależy więcej od rozwagi, druga zaś od pamięci, tym czasem dwie te władze umysłu są względem siebie całkiem przeciwne.»
«Ośmielam się, niepodzielać pańskiego zdania, — odparł geometra. — Rozwaga dopomaga pamięci, porządkując zebrane przez nią materyały, tak że w usystematyzowanej pamięci, każde pojęcie poprzedza zwykle możebne z niego wnioski. Wszelako nie przeczę, że tak pamięć jako rozwaga mogą być tylko skutecznie zastosowanemi do pewnej liczby pojęć. Ja naprzykład, wybornie pamiętam wszystko czego uczyłem się z nauk ścisłych, historyi ludzi i natury, podczas gdy z drugiej strony często zapominam o chwilowych stosunkach z otaczającemi mnie przedmiotami, czyli wyraźniej mówiąc, niewidzę rzeczy podpadających mi pod oczy i niesłyszę wyrazów które często krzyczą mi nad uszami. Ztąd pochodzi że niektórzy uważają mnie za roztargnionego.»
«W istocie, — rzekł kabalista — pojmuję teraz jakim sposobem, wpadłeś pan na ówczas w wodę.»
«Nie ma wątpliwości, — mówił dalej Velasquez — że sam niewiem dla czego znalazłem się w wodzie w chwili gdy się tego najmniej spodziewałem. Wypadek ten jednak mocno mnie cieszy, tem bardziej że podał mi sposobność ocalenia życia temu szlachetnemu młodzieńcowi który jest kapitanem w gwardyi wallońskiej. Ztem wszystkiem radbym jak najrzadziej oddawać podobne przysługi, gdyż nie znam wrażenia mniej przyjemnego, jak gdy człowiek na czczo opije się wody.»
Po kilku zdaniach podobnego rodzaju, przybyliśmy na miejsce naszego noclegu gdzie zastaliśmy przyrządzoną wieczerzę. Zajadano smacznie, ale rozmowa powoli się wlokła gdyż kabalista zdawał się być zafrasowanym. Po wieczerzy, brat z siostrą długo między sobą rozmawiali. Nie chciałem im przerywać i odszedłem do małej jaskini gdzie przygotowano mi posłanie.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Jan Nepomucen Bobrowicz, Jan Potocki i tłumacza: Edmund Chojecki.