Ruch kobiecy w Polsce/Marta Orzeszkowej i III okres
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Ruch kobiecy w Polsce |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1909 |
Druk | Piotr Laskauer i S-ka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała część I Cały zbiór |
Indeks stron |
Książka Prądzyńskiego była głośnym dzwonem, który na sprawę kobiet zwrócił baczność wszystkich umysłów. Równocześnie z nim, odezwał się drugi, niemniej potężny: padła w tłum powieść Orzeszkowej „Marta“, wydana w tym samym roku, co „O prawach kobiety“.
Dokąd nie zdołały dotrzeć wywody uczonego, tam sięgnął wylew uczuć i burza skarg namiętnych.
„Źle się dzieje z nami“ — woła kobieta przez usta Orzeszkowej. — „Życie nasze, to jedno nieustające kadzidło na cześć bożka Erosa. Wpadamy w suchoty albo stajemy się jędzami z tej potrzeby kochania.“
„Czem może być sama dla siebie samej każda z nas“? Co uzbierać sobie zdołała w przeszłości?.. Jakie oręże wiedzy, woli, doświadczenia służyć nam mogły w walce z zawikłaniami społecznemi, biedą, trafem, samotnością?.. Potrafimyż same przezwyciężyć żywioły wrogie, wyzyskiwać przyjazne?..
Krzyk Marty trafił w jądro takiej bólnej rany społecznej; był wynikiem takich długo tajonych, ciężkich potrzeb życia, że echem jego rozbrzmiał nietylko kraj nasz cały, ale i Niemcy sąsiednie, gdzie powieść Orzeszkowej w tłomaczeniu rozeszła się niezwykle szybko.
Kobieta nie była przygotowana do przełomów, które w nią waliły. Przeciętne wychowanie „panny na wydaniu“ obejmowało trochę muzyki, rysunków i konwersacji francuskiej. Starczyło dla cichej wegetacji przy boku męża; pędziło na bruk bez takiej podpory.
„Kobieta musi w jakimkolwiek dziale pracy być doskonałą!..“ woła Orzeszkowa przez krwawe łzy doświadczeń Marty.
Potrzebę zawodowego wykształcenia kobiet wskazywały już entuzjastki, ale nie oparły jej na gruncie takiej jaskrawej, krzyczącej konieczności, jak Orzeszkowa.
Zawrzało w świecie kobiecym. Duma podniosła piersi.
Setki rąk zerwały się do pługa. Jedynie dostępna praca nauczycielska[1] nie starczyła dla wszystkich. Zaczęło się torowanie nowych dróg.
W spazmie rozpaczy uderzyła kobieta w zamknięte dotąd wrota świątyni pracy. Otworzyły się jedne, drugie lękliwie. Falą wszedł pierwszy zastęp, a po nim zastępów tysiące. Zaroiły się od kobiet sklepy, biura, kantory. Czeluście fabryk zdala od wszelkich ideowych haseł chłonęły nowy, tańszy znacznie od męzkiego materjał roboczy. Marta szła z krzykiem walki o byt, budząc głód czynu tam nawet, gdzie widmem nędzy nie pchała do niego konieczność. Rwały się do zawodów powoli panny z bogatych i średnio zamożnych domów.
Gdyby wysłuchać spowiedzi pierwszych naszych doktorek, przyrodniczek, filozofek, wybitnych kierowniczek wyższych zakładów naukowych, okazałoby się, że większość pod wpływem Marty szukała doskonałości w jakimś dziale pracy.
Powieść Orzeszkowej w historji ruchu kobiecego — była trzecim etapem, który z niespożytą siłą pchnął jego rozwój.
Dwoma łożyskami szła odtąd fala: ideowym zapoczątkowaniem przez entuzjastki przy blasku kaganków Hoffmanowej i Jaraczewskiej; konkretnym, z podłożem przewrotów ekonomicznych ściśle związanych, któremu dali wyraz Prądzyński i Orzeszkowa.
To, co działo się u nas, było słabem echem prądów na Zachodzie. Hasła jego przychodziły ze znacznem opóźnieniem. St. Simonizm przemówił do nas przez umysły entuzjastek. Mill znalazł odgłos w książce Prądzyńskiego. Inne krzyki wyzwolenia trafiały różnemi drogami. Niezależnie od nich jednak, najzupełniej samoistnie torował sobie ścieżki nasz ruch kobiecy.
- ↑ I to tylko nauczycielek stałych; lekcje na godziny w latach 70-ych jeszcze mogli otrzymywać tylko mężczyźni lub reklamowane cudzoziemki.