Ruch kobiecy w Polsce/Część I/całość

<<< Dane tekstu >>>
Autor Cecylia Walewska
Tytuł Ruch kobiecy w Polsce
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1909
Druk Piotr Laskauer i S-ka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
WYDAWNICTWO JUBILEUSZOWE IM. ORZESZKOWEJ.
 KOBIETA 
W ŻYCIU SPOŁECZNEM
 CECYLJA WALEWSKA 
RUCH KOBIECY
W POLSCE
CZĘŚĆ I.
WARSZAWA SKŁAD GŁÓWNY W KSIĘ-
GARNI GEBETHNERA I WOLFFA 1909



Druk PIOTRA LASKAUERA i S-ki.
Warszawa, Nowy Świat Nr. 41.






W każdej epoce wybijają się u nas dzielne umysłem lub energją czynu jednostki niewieście, które znaczą ślad swój w dziejach narodu. Grzymisława, Kunegunda, Salomea, Jolanta[1] w pierwszej połowie średniowiecza, królowa Jadwiga w późniejszej, wreszcie wielkie ofiarniczki i społeczniczki, tęgie oratorki i prawniczki, genjalne administratorki i gospodynie XVII-go w. dźwigają oświatę, przemysł i dobrobyt narodowy z tak wielkiem napięciem sił i wytrwałości, z takiem zrozumieniem podjętych zadań, że nazwiska ich mogą stać śmiało obok nazwisk męzkich działaczy.
Nie było w pochodzie naszym dziejowym podniosłych idei, szerokich, humanitarnych porywów, dostojnych haseł narodowych, pod sztandarem których nie stałaby kobieta.
Ona pierwsza w mrokach scholastycyzmu, gdy w literaturze i na dworach wielkopańskich panowała wszechwładnie łacina, dźwigała język ojczysty z upadku. Dla księżniczek i królowych naszych, które modliły się „in vulgari“, to zn. pospolicie, a więc po polsku, — powstały pierwsze psałterze i modlitewniki.
Kobieta polska stała na straży nietylko języka, ale i duszy narodowej. W zaraniu XIX-go w. ona pierwsza podnosi broń przeciw naleciałościom cudzoziemczyzny. Ks. Izabella Czartoryska, Marja ks. Wirtemberska, Elżbieta z hr. Krasińskich Jaraczewska, a wreszcie najdostojniejsza w szeregu Hoffmanowa dzwonią na alarm wobec zdeptanych uczuć i ideałów zfrancuziałego narodu. Kobieta pierwsza żąda, aby dziecko polskie było wychowywane po polsku. Na jej głośny krzyk budzi się z uśpienia ambicja i godność narodowa.
W ostatnich czasach historycy literatury: Chmielowski, Brückner, Chlebowski podnoszą doniosłość wpływu kobiety na przełomowe zjawiska pewnych epok. Ogólnie jednak milczą o niej dziejopisarze nasi. Wiek XVII-ty, okres bujnych temperamentów, rzutkich czynów i zuchwałej energji kobiety, doczekał się paru zaledwie i to dosyć ogólnikowych monografji[2] Zresztą nazwisk wielu wybitnych działaczek nie pomieszczają nawet encyklopedje. Niekiedy przypadkiem znajdujemy je obok nazwisk mężów dla zaznaczenia dostojnej jakiejś koligacji. Po za tem — od książki do książki błąkać się trzeba, żeby dobyć luźną jakąś wzmiankę o jednostce, której sławą rozbrzmiewał kraj cały.
Kto temu winien?
Przedewszystkiem kobieta sama.
Ta najenergiczniejsza, na barkach której spoczywały rządy miast całych, i ta najdostojniejsza, która słowem swojem budziła ze snu tężyznę ducha narodowego, nie doceniała nigdy trudów swoich. Nawet gdy praca jej przewyższała zabiegi męża, brata lub syna, czuła się ich niewolnicą, poddanką.
Teofila Sobieska, jedna z najwybitniejszych postaci XVII-go w., znana z niezwykłej energji i bystrości umysłu, z jaką rządziła olbrzymim swym majątkiem i oddawała się pracy społecznej, zakładając szkoły, budując szpitale i kościoły, ratując cholerycznych, stojąc na czatach wojennych, — dostojna ta pani nakazywała córce swojej czcić męża bezkrytycznie, słuchać go ślepo, służyć mu i wogóle być uniżoną dla wszystkich, bo „takie jest przeznaczenie kobiety“. Agnieszka Młodziejewska, zabiegliwa i mądra gospodyni XVI-go w., która prowadziła handel owocami na szeroką skalę i spławiała je aż do Gdańska, pisząc do męża, woła: „Rozkaż tylko, a przyjadę do ciebie“. Barbara Radziwiłłówna, tak bardzo kochana i taka despotyczna w swej miłości: dumna, ambitna, żądna korony bodaj za cenę burz narodowych, Barbara w listach do królewskiego małżonka swego, pełnych czci hołdowniczej, podpisywała się zawsze: „najniższa sługa i wieczna niewolnica“.
Kobieta w Polsce nie była wyklinana, jak na zachodzie, z kazalnic i mównic publicznych. Nie krzyczano jej w uszy: „Sługo szatana, naczynie nieczystości, bramo piekieł!..“ (wprowadzili to w literaturze za Przybyszewskim dopiero nasi najmłodsi), — ale też z drugiej strony obcy był nam kult jej, równy niemal kultowi Marji.
Prześladowana przez mnichów, ubóstwiana przez stan rycerski, kobieta w prawie niemieckiem uważana była za wieczne dziecko, tak, że żona po śmierci męża w braku innej męzkiej opieki oddawana była pod nadzór własnego małoletniego syna.
U nas prawne lekceważenie kobiety nie doszło do tego stopnia, statut jednak nie omieszkał podporządkowywać jej aż po czasy dzisiejsze władzy męzkiej, a są ślady prawa, które przyznawało pannie pełnoletność dopiero w 50-ym roku życia.
Do XVII-go w. blizko, kobiety nasze były jakby bez nazwiska, przy imieniu panien, wychodzących za mąż bowiem notowano w księgach rodowych i kościelnych tylko gniazdo, w którem urodziły się i wyrosły. Nie pisano np. „z Jazłowieckich Bełzecka“ ale „z Buczaza Bełzecka“ i t. p.[3].
Poważana w kółku najbliższem, kobieta polska, którą mąż nazywał „towarzyszką swoją, przyjaciółką, klejnotem drogim“, nazewnątrz ukazywała się w wyjątkowo uroczystych chwilach jedynie, a wówczas — wraz z całym kobiecym orszakiem — zajmowała miejsca oddzielne[4]. Zwyczaj ten podtrzymywały cudzoziemki, żony królów i książąt naszych.
Elżbieta Austryjaczka, małżonka Kaźmierza Jagiellończyka, matka 3-ch królów, zwana „mądrą“, zdanie jej bowiem w ważnych okolicznościach przeważało zawsze szalę wpływów politycznych, — nie ukazywała się nigdy na przyjęciach posłów, a jeżeli kiedy w czasie zwykłym zasiadła przy wspólnym stole z królewską swą rodziną, działo się to, jak sama pisze: „ku osobliwszemu zdziwieniu i radości ludzkiej“.
Mimo bałwochwalczych hołdów rycerzy dla królewien i księżniczek państw feodalnych; mimo uwielbień trubadurów i minstreli; były one tak pokorne, że Cecylja Renata np., przybywszy dla poślubienia Władysława IV, na powitanie padła mu do nóg „niziuteńko“ i ucałowała rękę jego.[5].
W sferach mieszczańskich mniejszą pokorą odznaczały się kobiety, ale system wyodrębniania stosowano i do nich. „Do uczt towarzystw cechowych niewiasty zapraszane były niekiedy tylko, a wówczas rozpoczynały się pląsy“ — zapewnia Szajnocha.
Pierwsze próby dążenia do pewnych reform w położeniu kobiet i zarazem pierwsze ślady zbiorowej ich akcji spotykamy w XVI w. Był to memorjał, ułożony za panowania Władysława IV przez wysłanki Małej, Wielkopolski i Litwy. „Zawierał on“ — pisze p. P. Kuczalska-Reinschmit w swojej „Historji ruchu kobiecego“[6], niektóre śmieszne i drobiazgowe żądania, jak nakaz żenienia się w 20-tu latach, troszczenia sejmu o właściwe dobieranie małżeństw, zniesienia cła od kosmetyków i t. p. Obok tego jednak stawiał i poważne postulaty, jak: usunięcie utrudnień przy zawieraniu małżeństw, obronę kobiety przez prawo od wyzysku wywieranego na niej pod pozorem opieki, ograniczenie władzy ojcowskiej; danie córce możności dowolnego wyboru przyszłego męża i t. p.,
Był to jednak tak wyjątkowy objaw samodzielności naszych babek i prababek, nie powtarzający się w epokach późniejszych, że pozostał bez znaczenia i dziś ma wartość tylko dokumentu historycznego.
Poczucie własnej godności nie przychodziło ani z berłem władzy, ani z fanfarą rozgłosu i sławy.
Znana w XVIII-ym w. poetka Drużbacka, zwana „polską Safoną“, „Muzą dziesiątą“ i t. p. tak dalece czuła się niższą jako kobieta, że prosi czytelnika:

„Jeśli w moich wierszach gustu nie znajdziesz nareszcie,
Wybaczysz, pan dobry, bo to są.. niewieście“.

Hoffmanowa, u której już majaczą wyzwoleńcze błyski, jej Krystyna bowiem woła: „Czyżbym ja miała być zerem, które tylko postawiono obok jedności, coś znaczy?“ — taż sama Hoffmanowa uważa, że kobieta powinna być drugą w społeczeństwie i raczej pomagać niż działać, nie wypatrywać nowej drogi, tylko iść ubitą, nie sięgać daleko, widzieć świat w domu, bo małżeństwo i macierzyństwo dla niej wszystkiem.“
Zasadę „samoistnienia“ kobiet sformułowała wyraźnie pierwsza Jaraczewska, pojmując ją jako głębsze wniknięcie w siebie, gruntowniejszą naukę i szukanie nowych dróg, których nie wskazuje jednak.
Szerszego życia i wyższych lotów naprawdę zapragnęły dopiero Entuzjastki[7]. One pierwsze zburzyły zapory konwenansów, żądając dla kobiety swobody w społeczno-prawnych stosunkach, wypowiadając walkę t. zw. „towarzyskiej układności“, która pannom np. nie pozwala zabierać głosu w salonie, ani przystępować do jakiejkolwiek roboty publicznej.
Żądanie ekonomicznej niezależności kobiet przez wychowywanie ich nie na ozdobę męża, jak jeszcze chciała Hoffmanowa, lecz na „człowieka“; bunt przeciwko bezkrytycznemu posłuszeństwu córek względem rodziców i przeciw przymusowi rodzinnemu pod każdą jego postacią; pogardę dla złotego środka kompromisu i dwuznacznej połowiczności; klątwę na pustą, bezmyślną salonowość; uznanie potrzeby kształcenia kobiet nie ze względów użytecznościowych, lecz dla rozwinięcia przyrodzonych zdolności; obwołanie prawa do macierzyństwa każdej kobiety, bez względu, czy ksiądz zwiąże stułą jej rękę, czy nie, (Julja Molińska); nadanie miłości jedynej sankcji przy zawieraniu małżeństw, dla których ślub kościelny jest czczą formułą tylko; wszystkie te nakazy obok jaknajszerszej demokratyzacji pojęć — nakazy niepokojące stróżów tradycji, — spotykamy już u entuzjastek.
Hasłem Fr. K. Nowakowskiego: „co plami kobietę, plamić powinno również mężczyznę, bo oboje są istotami rozumnemi“ — waliły w prawo podwójnej moralności[8]. Dewizą Żmichowskiej: „gdybyś wyrzekła się poznania i rozumienia, wyrzekłabyś się najświetniejszej korony dziedzictwa swego“, — apostołowały ewangelję wolnego ducha i kult wyższej wiedzy wśród kobiet.
Gotowe do bezgranicznych ofiar w imię dobra ludzkości i wyzwolenia własnego narodu; niosące wysoko sztandar pracy dla ludu i troskę o polepszenie jego doli; przodowniczki oświaty wśród proletarjatu, były pierwszemi kobietami, które w zwartej swej grupie krytykowały ostro egoizm, zmaterjalizowanie, słabość charakteru i zepsucie mężczyzn współczesnych[9]. Padając w jarzmie robót społecznych, zajęte od świtu do późnej nocy uczeniem dzieci w ochronach i szkołach, — miały prawo piętnować opieszałość i lekceważenie trudu roboczego. Wystąpienia ich jednak, pojęte na opak, uznane zostały jako hasło: „precz z mężczyznami!..“ o które po dzień dzisiejszy jeszcze pomawiany jest każdy przejaw ruchu kobiecego u nas.
Dowodem, że od pierwszych swych zawiązków jednak miał on na celu nie walkę z mężczyznami lecz przeciwnie: dążenie do wspólnej z nimi pracy na niwie społecznej, było choćby to, że zarówno w rydwanie entuzjastek, jak i wszystkich późniejszych działaczek naszych spotykamy szeregi szczerze im oddanych i doskonale z niemi sharmonizowanych mężczyzn. Hipolit Skimborowicz, Edward Dembowski, Antoni Szabrański, Aleksander Tyszyński, Antoni Wojkowski, Karol Baliński, Juljan Bartoszewicz, Jan Majorkiewicz, Franciszek Kandy Nowakowski, Teofil Lenartowicz: wszyscy ci młodzi, zgrupowani dokoła Przeglądu Naukowego[10] łączyli się ściśle z ruchem wyzwoleńczym entuzjastek. Praca oświatowa i troska o dobro ludu była im węzłem ze stali.
Zbudzone tętno życia umysłowego pchnęło kobiety do pióra. Pierwszy raz zwartą grupą występują w zbiorowem wydawnictwie „Pierwiosnek“ (1838 r.), redagowanem przez Paulinę Krakowową. Padły na głowy ich ostre gromy. W żywych, pełnych werwy i dowcipnego sarkazmu polemikach stają: Skimborowicz, Szabrański i Tyszyński w obronie piszących kobiet, którym zamiast drukowanego czernidła, zalecają różne anonimowe „Pietruszki“ i tym podobni papierowi rycerze czytanie Tomasza à Kempis lub dozór nad garnkami z rosołem.
Żądając dla nich prawa do wyższej nauki, wskazując konieczność wyzwolenia ich z pęt obowiązujących, towarzyskich nakazów, pierwsi ci przyjaciele i rzecznicy sprawy kobiet[11] utorowali drogę kapitalnej pracy, która w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, poruszyła wszystkie umysły i witana z jednej strony chłostą drwin, lekceważenia, szykany, wzgardy, — z drugiej budziła zachwyt przyjaciół idei wyzwolenia „stanu piątego“, a przez rozgłos swój zrobiła pierwszy wyłom w uświadomieniu szerokich mas co do kwestji samej.
Książką swoją „O prawach kobiety“, wydaną w 1873 r.[12] zamknął Edward Prądzyński upusty bezładnej paplaniny na temat wyzwolenia kobiet.
Pojawiło się wprawdzie około 1870 r. parę broszur poważniejszych w kwestji kobiecej[13], żadna jednak nie miała za sobą takich gruntownych, naukowych podstaw, jak książka Prądzyńskiego.
Prasa postępowa, wykazawszy pewne drobne usterki w twierdzeniach naukowych i danych faktycznych powitała dzieło młodego uczonego ze szczerem uniesieniem. Organy umiarkowane ze względu, że Prądzyński oparł zagadnienie wyzwolenia kobiet na gruncie ekonomiczno-prawnym, oszczędzały go. Zawrzało jednak wśród klerykałów. Przegląd Katolicki rozdarł szaty nad „niedorzecznością“ kilkudziesięciu „poważnych wiekiem i stanowiskiem“ pań, które na czwartku u Deotymy wręczyły autorowi takiego „niemądrego i niemoralnego“ dzieła kosztowne album ze swemi fotografjami i symboliczną dedykacją „Czy damy te przeczytały książkę, za którą tak demonstracyjnie nagrodziły autora?.. Wątpić należy, w przeciwnym bowiem razie wątpićby należało i o rozumie i o cnocie tych pań poważnych“ — woła zgorszony sprawozdawca.
Praca Prądzyńskiego w ciągu lat paru doczekała się dwóch wydań i — po hasłach entuzjastek — była drugim z kolei zasadniczym etapem w rozwoju ruchu kobiecego u nas.
Dzisiaj — zostawiliśmy ją za sobą. Prądzyński nie miał odwagi jeszcze sięgnąć śmiałą ręką po pełne prawa kobiet. Żądał wprawdzie bezpośredniego udziału ich przy wyborach, jednak dodawał z kompromisową grzecznością: „jeżeli można“, w przeciwnym zaś razie bez długiego namysłu zgadzał się i na pośrednie. W równouprawnieniu obu płci widział głównie dźwignię dostojniejszych wpływów macierzyństwa[14]. Kobiecie przyznawał serce; rozum — mężczyźnie. Wierzył ślepo w doniosłość wychowania tylko rodzicielskiego bez względu na błędy, które nie przygotowane do zadań swoich, matki popełniać mogą. W dziedzinie pracy uznawał chałupnictwo z którem walczą dziś ekonomiści socjolodzy. Podnosił filantropję, to zło (w tej chwili konieczne), które zniknąć musi we wzorowych ustrojach gospodarki państwowej. Największą jednak, po prostu niezrozumiałą herezję spotykamy przy określeniu stanowiska kobiety w małżeństwie: „Władza mężowska jest nietykalna“ — twierdzi Prądzyński. Równouprawnienie nie może od niej kobiety uwolnić. Spółka małżeńska zawiązuje się kosztem nieuniknionej ofiary ze strony domowej niezależności kobiety. Wszelkie przeciwko temu protestacje za wybuch rozkiełznanej swawoli uważać należy.
Zkąd taki nagły zwrot w tył?
„Ustęp ten w pracy bardzo postępowej wygląda, jak sztucznie wklejona, a z nader wstecznej książki wydarta stronnica“ — woła Świętochowski.
Mimo tych dziwnych zboczeń, książka Prądzyńskiego wyryła ślad niezatarty. Ukazawszy się w tym samym roku, w którym umarł John Stuart Mill, przyniosła nam jakby zagrobową pobudkę wielkiego tego apostoła idei wyzwolenia kobiet.
Krytycy zarzucają Prądzyńskiemu, że miejscami powtarza niemal dosłownie rozumowania Milla. I to jednak nie zmniejsza doniosłości książki. Ona pierwsza żądała otwarcia dla kobiet naoścież rynku pracy; pierwsza powoływała je do służby publicznej; pierwsza powstawała przeciwko zasadzie: „oświećcie niewolnika, nim dacie mu swobodę“ — dowodząc, że najpewniejszem narzędziem oświaty jest właśnie pełnia praw i całkowita niezależność jednostki; pierwsza wskazywała krzywdę kobiet w kodeksie; pierwsza — przez usta uczonego a nie poetów i publicystów — wołała o zniesienie prawa podwójnej moralności; pierwsza wskazywała zasady koedukacji jako czynnik, łączący kobietę z mężczyzną na przyszłych polach pracy. Wraz z entuzjastkami Prądzyński i cały odłam wolnych umysłów tej epoki nie dążył do „zmężczyznienia“ kobiety, lecz chciał tylko, aby — w wyścigu z mężczyzną — „idąc niekoniecznie tą samą drogą, ubiegła jej“ — według słów Żmichowskiej — „na jednakową odległość“.
Książka Prądzyńskiego była głośnym dzwonem, który na sprawę kobiet zwrócił baczność wszystkich umysłów. Równocześnie z nim, odezwał się drugi, niemniej potężny: padła w tłum powieść Orzeszkowej „Marta“, wydana w tym samym roku, co „O prawach kobiety“.
Dokąd nie zdołały dotrzeć wywody uczonego, tam sięgnął wylew uczuć i burza skarg namiętnych.
„Źle się dzieje z nami“ — woła kobieta przez usta Orzeszkowej. — „Życie nasze, to jedno nieustające kadzidło na cześć bożka Erosa. Wpadamy w suchoty albo stajemy się jędzami z tej potrzeby kochania.“
„Czem może być sama dla siebie samej każda z nas“? Co uzbierać sobie zdołała w przeszłości?.. Jakie oręże wiedzy, woli, doświadczenia służyć nam mogły w walce z zawikłaniami społecznemi, biedą, trafem, samotnością?.. Potrafimyż same przezwyciężyć żywioły wrogie, wyzyskiwać przyjazne?..
Krzyk Marty trafił w jądro takiej bólnej rany społecznej; był wynikiem takich długo tajonych, ciężkich potrzeb życia, że echem jego rozbrzmiał nietylko kraj nasz cały, ale i Niemcy sąsiednie, gdzie powieść Orzeszkowej w tłomaczeniu rozeszła się niezwykle szybko.
Kobieta nie była przygotowana do przełomów, które w nią waliły. Przeciętne wychowanie „panny na wydaniu“ obejmowało trochę muzyki, rysunków i konwersacji francuskiej. Starczyło dla cichej wegetacji przy boku męża; pędziło na bruk bez takiej podpory.
„Kobieta musi w jakimkolwiek dziale pracy być doskonałą!..“ woła Orzeszkowa przez krwawe łzy doświadczeń Marty.
Potrzebę zawodowego wykształcenia kobiet wskazywały już entuzjastki, ale nie oparły jej na gruncie takiej jaskrawej, krzyczącej konieczności, jak Orzeszkowa.
Zawrzało w świecie kobiecym. Duma podniosła piersi.
Setki rąk zerwały się do pługa. Jedynie dostępna praca nauczycielska[15] nie starczyła dla wszystkich. Zaczęło się torowanie nowych dróg.
W spazmie rozpaczy uderzyła kobieta w zamknięte dotąd wrota świątyni pracy. Otworzyły się jedne, drugie lękliwie. Falą wszedł pierwszy zastęp, a po nim zastępów tysiące. Zaroiły się od kobiet sklepy, biura, kantory. Czeluście fabryk zdala od wszelkich ideowych haseł chłonęły nowy, tańszy znacznie od męzkiego materjał roboczy. Marta szła z krzykiem walki o byt, budząc głód czynu tam nawet, gdzie widmem nędzy nie pchała do niego konieczność. Rwały się do zawodów powoli panny z bogatych i średnio zamożnych domów.
Gdyby wysłuchać spowiedzi pierwszych naszych doktorek, przyrodniczek, filozofek, wybitnych kierowniczek wyższych zakładów naukowych, okazałoby się, że większość pod wpływem Marty szukała doskonałości w jakimś dziale pracy.
Powieść Orzeszkowej w historji ruchu kobiecego — była trzecim etapem, który z niespożytą siłą pchnął jego rozwój.
Dwoma łożyskami szła odtąd fala: ideowym zapoczątkowaniem przez entuzjastki przy blasku kaganków Hoffmanowej i Jaraczewskiej; konkretnym, z podłożem przewrotów ekonomicznych ściśle związanych, któremu dali wyraz Prądzyński i Orzeszkowa.
To, co działo się u nas, było słabem echem prądów na Zachodzie. Hasła jego przychodziły ze znacznem opóźnieniem. St. Simonizm przemówił do nas przez umysły entuzjastek. Mill znalazł odgłos w książce Prądzyńskiego. Inne krzyki wyzwolenia trafiały różnemi drogami. Niezależnie od nich jednak, najzupełniej samoistnie torował sobie ścieżki nasz ruch kobiecy.
Położenie kraju wymagało ofiar bez miary. Pierwsze więc wyzwoleńcze swoje porywy składała kobieta polska na ołtarzu ojczyzny. Bohaterstwo Chrzanowskiej, czujność i energja społeczna Teofili Sobieskiej, ks. Jabłonowskiej, ks. Czartoryskiej, Marji ks. Wirtemberskiej, samowyrzeczenie i altruizm bez granic Anny Alojzy Chodkiewiczowej były prototypem męztwa i ofiarności późniejszych chwał narodu. Emilja Platerówna, Barbara Czarnowska[16], Joanna Żubrowa[17], Raszanowiczówna, Tomaszewiczówna, Pelagja Dąbrowska i tyle innych, z orężem lub bez oręża walczących bohaterek nie znały celów prócz ołtarzy własnego poświęcenia dla dobra ojczyzny. Wyzwolone przez chrzest krwi męczeńskiej, w społeczeństwie, któremu siebie niosły w ofierze, nie miały jednak praw.
Dopominać się o nie? W grozie klęski trzech rozbiorów czy byłaby pora, czy byłby etyczny czyn?..
I entuzjastki, które dusiły się w nakazach tradycji, i wykołysane ich bujnym porywem następne pokolenie kobiet nie umiało, nie chciało, uważało za czyn nieobywatelski wołać wraz z Olimpją de Gouges: „kto ma prawo do szafotu, musi mieć prawo i do trybuny“...
Przyzwyczajony do cichej, pokornej ofiarności kobiet działaczek ogół nasz, za szaleństwo uznał pierwsze hasła emancypacji. Szydzono, drwiono z entuzjastek. Z niedowierzaniem, jak na płód obłąkańca, patrzono na książkę Prądzyńskiego. A jednak, ani entuzjastki, ani Prądzyński nie wprowadzali idei równouprawnienia w najszerszem jej znaczeniu.
Hasło takie padło dopiero w latach 80-tych. Rzucił je nie pozytywizm nasz, jak sądzi się u nas powszechnie, pierwszy jego krzewiciel bowiem w zakresie nauk społecznych, Józef Supiński, był jak wiadomo, nieprzyjacielem ruchu kobiecego. Przygotowali jednak grunt do niego młodzi pozytywiści: Świętochowski[18], Chmielowski, Adam Wiślicki, Prus (w pierwszym okresie twórczości swej) i inni. Przyszło ku udręczeniu struchlałej opinji, która dojrzała w niem zagładę rodziny, jad zepsucia, rozprzężenie nakazów etycznych, klęskę narodu...
Z żądaniem pełnych, bezkompromisowych praw politycznych, społecznych, ekonomicznych i towarzyskich dla kobiety pierwsza wystąpiła u nas p. Paulina Kuczalska-Reinschmidt, pociągając za sobą Marję Szeligę, El. Orzeszkową, W. Marrénową i inne.
Przywiózłszy z sobą z Paryża — po wielkich, międzynarodowych kongresach — szeroki dech żądzy wyzwolenia kobiet, — p. K. R. z odwagą śmiałej bojowniczki weszła ze sztandarem swoim w nasz nieuświadomiony, bierny tłum. Nie mając innej placówki oddziaływania, stworzyła ją przy głośnej podówczas 3-ej szwalni, która w zarządzie swoim skupiła najdzielniejsze, najsamorzutniejsze żywioły kobiece.
Z łona szwalni następnie powstała t. zw. Unja, związek dążących do wyzwolenia kobiet, odpowiadających echem na każde tętno ruchu kobiecego po za granicami kraju. Chcąc znaleźć legalny punkt oparcia, emancypantki nasze rozwiązały po pewnym czasie Unję i utworzyły przy Muzeum p. p. i h. sekcję „Delegacji“, a później (w 1891 r.) „Koła pracy kobiet“, które aż do 1906 r. nie przestało zbierać się na obrady w mniejszych i większych salach muzealnych. Echa posiedzeń tych i obrad odbijały się w prasie, niosły bowiem pomysły robót społecznych, które w czyn wprowadzały najczęściej inne ręce, ale których pierwsze ziarna tam jednak zakiełkowały i wzeszły.
Za staraniem towarzyszki pracy p. K. R., p. Józefy Bojanowskiej (założycielki pierwszej, zamkniętej w r. 1906 introligatorni kobiecej) powstały kursy niedzielne rysunkowe przy Muzeum dla pracownic, wakacje szwaczek, oparte na zasadzie wymiany usług (pół dnia pracy za utrzymanie na wsi), pierwsza szkoła niedzielna i t. p.
Rzucanie pomysłów przychodziło Delegacji łatwiej, aniżeli podtrzymywanie zrealizowanego czynu. Teoretyczny umysł p. K. R. nie czuł się dobrze na gruncie czysto-praktycznych robót, które służyły dla niej zawsze tylko jako placówki szerzenia idei równouprawnienia.
Z chwilą pojawienia się p. K. R. na widowni ruchu kobiecego, przypada czwarty etap w rozwoju jego u nas. Służyła ona idei wyzwolenia kobiet nietylko piórem ale i żywem słowem w przemówieniach z katedr publicznych, na wiecach w kraju i za kordonem, na wszystkich większych kongresach międzynarodowych. Redagowany przez nią we Lwowie w latach 1895 — 97 dwutygodnik, podjęty na nowo w 1907 r. jako miesięcznik Ster jest wyrazem jaknajszerszych haseł równouprawnienia i daje obraz działalności wyzwalającej się i wyzwolonej kobiety wszystkich ognisk świata cywilizowanego.
P-i K. R. wydała parę broszur („Nasze cele i drogi“, „Młodzież żeńska a sprawa kobieca“). Po za tem piórem swojem zasilała do niedawna jeszcze wszystkie pisma postępowe i, najlepsza u nas znawczyni ruchu kobiecego, zabierała głos w sprawie kobiet, nadając jej do pewnego stopnia charakter międzynarodowy.
Na wyżyny jednego z najpoważniejszych zagadnień społecznych dźwignęli kwestję kobiecą u nas Piotr Chmielowski, Aleksander Świętochowski, prof. Dr. B. Dybowski i Ludwik Krzywicki.
Chmielowski w kapitalnej książce „Autorki polskie XIX-go w.“ dał pierwszą wyczerpującą monografję ruchu kobiecego u nas.
Rozebrawszy trzeźwym skalpelem krytycznym działalność i wpływy ks. Izabeli Czartoryskiej, Marji ks. Wirtemberskiej, Hoffmanowej, Jaraczewskiej, Felińskiej i innych, podniósł, jak nikt przed nim, znaczenie entuzjastek dla ruchu kobiecego i rzucił na epokę ich obraz tak dobitny, tchnący takiem głębokiem, sprawiedliwem ujęciem sprawy kobiecej, że niewiele już dodać do niego będą mogli historycy późniejsi[19]. Dzieje ruchu kobiet naszych zyskały w pracy tej podwaliny badań, mogących służyć za wzór do studjów nad innemi epokami.
Adam Wiślicki w Przeglądzie Tygodniowym, Aleks. Świętochowski w Prawdzie, Marjan Bohusz w Głosie, otworzyli naoścież wrota krzykom bólu i krzywd, świtom nowych potrzeb i spowiedzi nowych dusz kobiecych. Sprawa zawodowego wykształcenia i uniwersyteckich studjów, sprawa dopuszczenia kobiet do wszystkich rynków pracy i zrównania praw ich z prawami mężczyzn, znalazły w pismach tych szerokie uwzględnienie.
Świętochowski uważał sprawę kobiecą za jedno z zagadnień, od rozwiązania których zależy zupełny przewrót w systemie moralności. W myśl, że na szersze pole działania kobieta wejść powinna przez szkołę; że nie prawodawca, nie lekarz, nie socjolog, nie dziennikarz, ale szkoła rozstrzygnie kwestję niewieścią, gromił monopol do nauki, żądał pomocy naukowej dla dziewcząt, tak samo, jak dla chłopców. Stanowisko swoje względem sprawy kobiecej zarysował Ś. najwyraźniej w referacie[20], wygłoszonym na I Zjeździe kobiet polskich w Warszawie 1907 r. „Kwestja kobieca weszła dziś“ — zdaniem jego — „jako szczególny przypadek w ogólną sprawę wolności. Nieuniknioną koniecznością dla kobiet, walczących o wyzwolenie dla siebie, jest czynny udział w walce o wyzwolenie wszystkich. Kobiety mogą posiadać w niej własny sztandar, ale winny stanowić tylko jeden z korpusów i stosować się do ruchów całej armji.“
Jako ogniwo w łańcuchu ogólnych dążeń do wyzwolenia, uważa sprawę kobiecą też i L. Krzywicki. O ile Świętochowski uznaje w niej jednak pobudki ideowe, o tyle Krzywicki opiera ją na podłożu czysto ekonomicznem, nadając hasłom ideowym znaczenie co najwyżej latarki, przyświecającej ruchowi, wywołanemu „naprzekór kobiecie“ wirem nowych potrzeb i przełomów życiowych. Zagadnienie prostytucji wyłącza Krzywicki najzupełniej z dziedziny spraw kobiecych, uważając prostytutki za istoty chore, upośledzone, dla których z czasem wznosić będziemy uzdrowiska, jak dziś stawiamy je dla suchotników, rakowatych, trędowatych i zakażonych. Dla nowej kobiety żąda K. zupełnego wyzwolenia. Powinna ona być członkiem społeczeństwa takim, jak mężczyzna; obowiązki matki nadają jej większe jeszcze prawa, gdyby to w społeczeństwach, opartych na zupełnem ich zrównaniu, było możliwem.
Do gorliwych rzeczników równouprawnienia kobiet należeli w ciągu ubiegłego ćwierćwiecza: prof. Adrjan Baraniecki, założyciel wyższych kursów dla kobiet w Krakowie i Edward Łojko, który w 1884 r. zapisał 20000 rb. na stypendjum dla studentek warszawskiego uniwersytetu (suma, która ze względu na zamknięty dla kobiet pomimo dwukrotnych petycji uniwersytet nie mogła być przyjęta).
Ze współczesnych orędują za prawami kobiet bądź piórem, bądź żywem słowem mecenasi: Al. Lednicki, Tad. Wróblewski, prof. Petrażycki, Karol Dunin, H. Konic, St. Posner. St. Koszutski, W. Łypacewicz, St. Popowski, W. Chrzanowski, Józef Lange, R. Pinkus, dr. W. Miklaszewski, dr. Aug. Wróblewski, Antoni Miller, Jerzy Kurnatowski, prof. Jezierski, prof. Jan Michalski i inni.
W 1897 r. na rzecz gimnazjum żeńskiego w Krakowie ukazała się praca dr. B. Dybowskiego „O kwestji tak zwanej kobiecej ze stanowiska nauk przyrodniczych“, jeden protest namiętny przeciwko egoizmowi mężczyzn, który od wieków wchłania indywidualność kobiety wbrew prawom przyrody, stawiającej organizm żeński zawsze na czele samodzielnego rozwoju postępowego nawet wówczas, gdy organizm męzki schodzi do roli pasorzyta.
Książka dr. D. przeszła prawie bez echa. Luźne wzmianki o niej pomieściły te tylko pisma, które — ze względu na postęp ogólny — zajmowały i zajmują się kwestią kobiecą. Na czele ich w latach 1903—1905 stał tygodnik „Ogniwo“, prowadzony przez S. Posnera, L. Krzywickiego, St. Stempowskiego. Rzeczniczką sprawy kobiet jest „Nowa Gazeta“, zamieszczająca stale rubrykę „Z ruchu kobiecego“ i dająca głos wszystkim przejawom nowej duszy i nowych potrzeb kobiety współczesnej. Redaktor Stanisław Kempner, uznaje konieczność niezależnego ruchu kobiecego. „Obok walki klasowej, którą pracownica prowadzić musi wspólnie z pracownikiem, istnieje w zakresie całego zagadnienia pełni praw kobiecych inna walka, w której posiłkować się należy czynnikami idealistycznemi“ — twierdzi p. St. K., dodając, iż — gdy chodzi o Związki zawodowe, winny one być wspólne w walce z kapitałem; tylko kobiece — ilekroć trzeba walczyć z tradycją i przywilejami. Red. K. przyjmował czynny udział w sekcji ekonomicznej na Zjeździe kobiet im. Orzeszkowej i tam wypowiedział pogląd swój na sprawę kobiecą.
Do organów, popierających sprawę kobiecą, należą jeszcze: „Przegląd poranny“, „Społeczeństwo“, „Prawda“, „Myśl niepodległa“, „Kultura“, „Kultura Polska“, „Sfinks“, „Wolne Słowo“. W prasie galicyjskiej sprawą kobiecą zajmuje się najwięcej organ ludowców „Kurjer Lwowski“, na łamach którego toczyła się w 1908 r. gorąca akcja, w celu zapewnienia kobietom praw wyborczych i poparcia kandydatury M. Dulębianki na posła. Oportunistyczna „Nowa Reforma“ uwzględnia lub nie żądania kobiet, zależy od nastroju chwili. „Naprzód“ nie uznaje wyłączności kwestji kobiecej i widzi rozwiązanie jej tylko w zwycięztwie ogólnego ruchu wyzwoleńczego. Przez lat pięć (1902—1907) wychodził w Krakowie pod redakcją Marji Turzymy dwutygodnik „Nowe Słowo“, wyłącznie sprawom kobiecym poświęcony. Pojawiła się i zniknęła również szybko „Zorza“, wydawana przez M. Wysłouchową dla robotnic we Lwowie.
Z naszych pism kobiecych „Tygodnik Mód“, który w 1871 r. drukował owianą nawskroś reformatorskim duchem rozprawę Orzeszkowej O kobietach[21] przedstawiającą warunki bytu kobiet współczesnych i torującą drogi pracy na przyszłość; ten sam „Tygodnik Mód“ w latach późniejszych, jak od widma zagłady, odżegnywał się od haseł równouprawnienia, obecnie — pod kierunkiem p. L. Kotarbińskiej — śledzi rozwój sprawy.
„Bluszcz“ różne przechodził koleje. Pod kierunkiem Ilnickiej złożył hołd Prądzyńskiemu za wyzwoleńcze jego dzieło i narzekał wraz z nim, że „nie łączymy żadnym węzłem duszy kobiety z duchem narodu, a chcemy od niej rozumienia potrzeb obywatelskich[22].
Szybko jednak nastąpił zwrot w tył, gdy żądanie równych praw stało się nie bujającą w obłokach chimerą, ale młotem, który z całą bezwzględnością walił w mury tradycji. I Deotyma i Ilnicka przycichły nagle, zdjęte strachem wobec arbitralności, z jaką nowa kobieta niosła obrachunek swój przed sumienie społeczne.
Szerokie uwzględnienie znalazła sprawa kobiet w „Bluszczu“ pod kierunkiem obecnej jego redaktorki p. Zofji Seidlerowej, która unikając przejaskrawionych haseł, wczuwa się w tętno chwili; umie jej odpowiedzieć, daje wyraz żądaniom kobiet wszystkich obozów i śledzi pilnie rozwój ruchu kobiecego w naczelnych jego ogniskach.
Hasłom równouprawnienia sprzyjał do pewnego stopnia również wychodzący przez lat parę pod redakcją M. Karczewskiej „Świat kobiecy“, zmieniony później na „Łan polski“ pod redakcją M. Rodziewiczówny i J. Okszy. Żądania były oportunistyczne, kompromisowe, wysunięte na dalszy plan żądań ogólnych, ale były.
Wszystkie te pisma skupiały najdzielniejsze pióra i najtęższe umysły kobiece. A liczba ich rośnie. Jeżeli pod koniec XVIII-go, na początku XIX-go w. spotykamy już powódź kobiet piszących[23], to doba ostatnia nie może iść w porównanie z żadną inną pod tym względem.
Od ks. Izabelli Czartoryskiej i jej córki, Marji ks. Wirtemberskiej można liczyć epokę planowej, najzupełniej celów i dróg swoich świadomej, literackiej i społecznej działalności kobiet polskich. Poprzedniczki ich, zapatrzone w typy pamiętnikarek-grafomanek, któremi roiły się dwory polskie za czasów Cecylji Renaty, Marji Ludwiki, Marji Kaźmiery, pisały, co się dało, i jak się dało: wiersze okolicznościowe, dramaty, komedje przygodne, przerabiane najczęściej z wzorów obcych, poematy alegoryczne[24]. Zalewała Warszawę przedewszystkiem powódź tłomaczek, przyswajających językowi naszemu modne w danej chwili utwory zagraniczne.
Ks. J. Czartoryska, Marja Wirtemberska i cały szereg późniejszych autorek wraz z Hoffmanową, Jaraczewską, Ziemięcką i entuzjastkami na czele uważały talent pisarski za narzędzie służby obywatelskiej i społecznej, za apostolskie pomazanie, którego zadaniem budzić w sercach i umysłach światy najczystszych, najszlachetniejszych, niepokalanie prawych, bezkompromisowych dążeń. Słowo i czyn Żmichowskiej, rzucone w porywie bezgranicznego altruizmu, były tym dobrym posiewem, który nie przestał wschodzić dotąd.
Większość autorek naszych i tych, od których biją promienie sławy, i tych, mniej znanych, nie schodzi nigdy z drogi służby społecznej, narodowej. Niejeden talent promienny, jak Orzeszkowa, niesie jej artyzm swój w ofierze. Niejeden rozśpiewany ptak rajski, jak Konopnicka, w pieśń swą zaklina hasła — programy i prowadzi naród w światy najdoskonalszych nakazów etyki społeczno-obywatelskiej.
Każda dziedzina literatury, nauki i sztuki ma już dziś przedstawicielki, nie ustępujące pod względem doniosłości talentu, wiedzy i pracy przedstawicielom męzkim.
Ze współczesnych powieściopisarek i nowelistek — po za Elizą Orzeszkową i Gabryelą Zapolską, które zdobyły wszechświatową sławę — wyróżniły się: Zofja Rygier-Nałkowska, Marion (Cecylja Grossglikowa), Ostoja (Józefa Sawicka), Bohowityn (Zofja Miedźwiedzka), Marja Rodziewiczówna (Maro Zmogas), Esteja (Józefa Kisielnicka), Aleksandra Suszczyńska, Hajota, Zofja Urbanowska, Wanda Grrot-Bęczkowska (Korotyńska), Zofja Kowerska, Eugenja Żmijewska, Anatol Krzyżanowski (Edmund Nałęcz, Natalja z Krzyżanowskich Szymanowska), Emma Jeleńska, Wila Zyndram Kościałkowska, Alina Świderska (J. Sielski), Zofja Kowerska, Nagoda (siostry Mrozowickie), Marja Łopuszańska, Zofja Wójcicka Chylewska, M. Cz. Przewóska, Wanda Dalecka, M. Zabojecka (Malwina Posner Garfeinowa), Anna Limprechtówna (Orsyd), Faustyna Morzycka, Lassota (Ludwika Jahołkowska-Koszutska), Helena Ceysingerówna, Róża Hemplówna, Teresa Prażmowska, Jerzy Orwicz (Natalja Dzierzkówna), Aspiro (Cecylja Niewiadomska), Janina i Romualda Baudoin de Courtenay, Marja Aleksandra Walewska, (hr. Wielopolska), Marja Dulębianka, Konstancja Łozińska, Zuzanna Morawska (Dąbrowa), Zuzanna Rabska (Zuzanna Aleksandra), Marja Raczyńska, Marja Rokosowska, Ewa Łuskina, Orlicz-Garlikowska, Sarjusz (Zofja Cieszkowska), Józefa Szebekówna, Chmurka (Prylińska), Arjel (Bierzyńska), Marceli Strzemieńczyk (Zofja Nałęczowa), Alrysa (Domańska), Natalja Bardzka, X. X. Ruppertowa, Antonina Sadowska, Felicja Szamowska, Antonina Morzkowska, Hanna Krzemieniecka (Janina Zyrkiewiczowa), Stanisława Marja Kraszewska (wnuczka Ignacego Kraszewskiego), Marja Milkuszyc, A. M. Lisicka, baronowa Hagen (Alces), Wanda Młodnicka, Zofja Rylska i t. d. Zmarły niedawno: Walerja Marrené Morzkowska, Exterus (Ludwika Godlewska), Juljan Morosz (Celina z Gładkowskich Wołowska), Marja Paprocka (Znicz), Simara (Marja Napierałska), Gustawa Gawalewiczówna (Toporczanka), Zmorska Zbigniewa (Bohdan), Stefanja z Tabeckich Chłędowska, Aniela Milewska, Aniela Triplinówna i t. d.
Do młodych piór, o których przyszłość wypowie się dopiero, należą: Darwid (Helena Zawadzka), Estewa (Stanisława Prus-Wiśniewska), Blanka Halicka (Helena Zborowska), Ireadsol, Jerwicz, Zofja Jankowska, Ory Jelska, Anna Karwatowa, Sabina Mysłowska, Zofja Morawska, Sabina Natansonówna, Władysława Nidecka, Anna Niemyska, Marja Płażkówna, Alicja Szamota, Helena Sikorska, Stanisława Szadurska, Mieczysława Śleczkowska, Marja Płażkówna, Helena Mniszchówna, J. Stablewska, Marja Raczyńska, Amelja Hertzówna i inne.
Głęboko odczute nastroje prozą piszą: Theresita (Marja z Krzymuskich Iwanowska), Marja Komornicka, Helena Kwiatkowska.
Niemniej liczny mamy zastęp poetek współczesnych. Po za Marją Konopnicką wybiły się: Marja Grossekowa, Marja Komornicka, Jadwiga Marcinowska, Krzyżanowska, Marja Markowska, Bronisława Ostrowska, (Edma Mierz) Savitri, (Hanna Elzenberg), Zofja Rygier-Nałkowska, Maryla Wolska (D. mol), Franciszka Arnsztajnowa, Jaskółka (Jadwiga Zeitheimówna), Marja Kazecka, Liljana (Hufnaglówna), Stefanja Podhorska Okołow, Bożymir (Joanna Okołowowa), Marja Dynowska, Szczęsna (Józefa Cybulska), Ida Pilecka, Anna Sokołowska, Cecylja Stattlerowa, Helena i Klementyna Stattlerówny, Marja Stattler-Jędrzejewiczowa, Helena Ceysingerówna, Stanisława Korczak Popławska, Ewelina Badowska, El-ka, Anna Kłopotowska, Róża Hemplówna, Helja (M. Cz. Przewóska), Marcelina Kulikowska, F. Morzycka, Adela Hanicka, Agi-Wdaj, Felicja Sochaczewska, Jadwiga Lipińska, Wanda Nawrocka.
Zmarły w ostatnim ćwierćwieczu: Marja Ilnicka, Seweryna Duchińska, Pruszakowa, Marja Bartusówna, Kaźmiera Zawistowska, Bronisława Wieliczkówna, Olga Korpaczewska.
Do najmłodszych poetek naszych należą: Sława Pruszyńska, Maryla Czerkawska, Zofja Ułaszynówna, Janina Górska, Anna Łubieńska (Wentworth), Marja Poraska, Janina Różańska, Wanda Stanisławska, Stefanja Tuchołkowa, Ge-A. (Ginalska), Julja Kreczyńska i t. d.
Dramat najmniej liczy przedstawicielek. Na czele autorek z tej dziedziny w ostatnim ćwierćwieczu po za zmarłą Elżbietą Bośniacką (Juljan z Poradowa), której „Obrona Częstochowy“ od lat kilku nie schodzi z afisza, stanęły: Zofja Mellerowa, Gabryela Zapolska (Maskoff), Jerzy Horwat (Marja Szeliga), Helena Ceysingerówna, Irena Mrozowicka, Zofja Wójcicka Chylewska, Jadwiga Marcinowska.
Do najmłodszych dramatopisarek należą: Al. Ożyński (Janina Mannowa), Anna Sokołowska, (Mieczysław Awdańcz), M. Al. Walewska (hr. Wielopolska), Helena Szarska, K. Łozińska. Dramaty książkowe napisały: Jerzy Orwicz (Witeź Iwo), Maryla Wolska, Deotyma (Wanda). Obrazy dramatyczne wydały: Marja Lipska, Marcelina Kulikowska, Moers (Paulina Tuszewska), Zofja Rzepecka, Stanisława Szadurska, Marja Zielewiczowa, Turzyma Paulina Kuczalska-Reinschmit, Rybicka i inne.
Publicystki nasze rekrutują się przeważnie z pomiędzy powieściopisarek, nowelistek, poetek, autorek dramatycznych, którym nie wystarcza obraz, przenośnia: zabierają głos w najbardziej palących sprawach, aby oddziaływać na sąd ogółu, doraźnie. El. Orzeszkowa przemawiała ze szpalt dzienników we wszystkich przełomowych chwilach społecznego bytu naszego. Do wybitniejszych jej prac publicystycznych należą rozprawy: „O kobiecie“, „List do kobiet niemieckich,“ „Kosmopolityzm i patryotyzm,“ „Żydzi i kwestja żydowska“. M. Konopnicka (Humanus, Jan Waręż) odezwami swemi niejednokrotnie poruszała społeczeństwa całe. Podczas sprawy Wrzesińskiej płomienne jej słowa wywoływały we Włoszech protest przeciw gwałtom pruskim, podpisany przez 120 000 osób[25]. Większość beletrystek naszych obdarzona jest silnym nerwem publicystycznym. Stale z pomiędzy nich w dziennikarstwie pracują: Marja Szeliga (Bol. Sarjusz, Ciocia Marynia), Eugenja Żmijewska, Róża Hemplówna, Marja Łopuszańska, Marja Dulębianka, Teresa Prażmowska, Helena Ceysingerówna, M. Al. Walewska (hr. W.).
Na czele wybitnych, zawodowych publicystek naszych stoją: Iza Moszczeńska, J. Oksza (J. Kisielewska), Melanja Rajchmanowa (Almaviva, Witold Janicki, J. Orka, Skiba), St. Poraj (St. Bojarska), Z. Sejdlerowa, M. Turzyma[26], Paulina Kuczalska Reinschmit, Bronisława Neufeldówna, Antoszka (Smiskowa), N. Jastrzębska, M. Łaganowska, Teodora Męczkowska, Marja Karczewska, Róża Centnerszwerowa, W. Kiślańska, J. Szczawińska-Dawidowa, J. Krzyżanowski (Józefa Kodisowa), M. Posner-Garfeinowa, dr. Fel. Nossig, Stefanja Laudynowa, Anna Neumanowa, Teresa Lubinska, dr. Balsigerowa, Iza Zielińska, Zofja Wołowska, Z. Bielicka, Julja Terpiłowska (J. T. z za Buga), kand. fil. Kaźmira Proczkówna, Wanda Reutówna, Stefanja Wotowska, Lucyna Kotarbińska (K. Lucyńska), Cecylja Zyberk-Platerówna, Zofja Hartinghowa, Irena Kosmowska, d-rowa Kosmowska, Br. Włodkówna, Rzepecka.
Dorywczo zasilają dzienniki lub wygłaszają referaty na tematy żywotne u nas i w Galicji pp.: Zofja Sadowska, Chmielińska, Z. Kęczkowska, Jadwiga Mizerówna, Marja Woźniakowska, M. Zawiszyna, Regina Lilienthalowa, dr. Bassakówna, Eleonora Chełmicka, Srokowa, Józefa Gebethnerówna, Aniela Aleksandrowiczówna, Kaźmiera Ostachiewiczowa, Helena Scherrowa, A. Grodzińska, dr. S. Franciszka Perlmutter, Marja Sobolewska, Jadwiga Krausharowa, Kraszewska, Wanda Hersówna, Ignacja Piątkowska, Wieniawa (Stan. Zaleska), Emilja Bohowiczowa, Felicja Woynowa, Konstancja Skirmuntowa, Marja Faleńska, Melanja Parczewska, Gabryela Biernacka Piasecka, Marja Gałczyńska i inne.
Pierwszą reporterką u nas była Fela Kaftalowa. Obecnie jest ich już kilkanaście. Sprawozdania z odczytów i posiedzeń w prasie bieżącej podają pp.: Zofja Śliczniakowska, Rzecznikówna i inne.
Kierownictwem pism od połowy XIX-go w. zajmowały się kobiety. Do pierwszych redaktorek należały: Paulina Krakowowa („Pierwiosnek“) 1838, Aleksandra Petrowowa („Czytelnia niedz. dla rzemieślników“ od 1856 do 62 r.), Józefa ze Szmigielskich Dobieszewska („Zabawy przyjemne i pożyteczne“). 1844—5, „Zabawy umysłowe“ 1861, „Kółko domowe“ 1861—7, — wspólnie z Aleksandrą Borkowską, która następnie po Haukównie objęła redakcyę „Kroniki rodzinnej“ i „Wieczorów dla dzieci“. M. Konopnicka przy pomocy W. Marrénowej redagowała w 1884 r. „Świt“. „Bluszcz“ po M. Ilnickiej objęła Szczęsna (Józefa z Cybulskich Bąkowska, późniejsza redaktorka „Dobrej gospodyni“); obecnie tygodnik ten prowadzi Zofja Seidlerowa. „Tygodnik mód“ od lat dwóch redaguje p. Lucyna Kotarbińska. Marja Karczewska przez lat dwa (1904—1906) prowadziła „Świat kobiecy“, organ ziemianek, redagowany początkowo przez p. Kordzikowską, a przemieniony później na „Polski łan“, pod kierunkiem J. Okszy i Marji Rodziewiczówny[27].
Pisma kobiece dla robotnic zapoczątkowała ś. p. Marja Wysłouchowa we Lwowie „Zorzą“. W 1881 r. zaczęła wydawać na Szlązku Austryjackim „Głos kobiet“ Dora Kłuszyńska. M. Siedlecka redaguje „Przodownicę“ w Krakowie, Emilja Karwowska „Głos Wielkopolanek“ w Poznańskiem, Marja Kaczkowska prowadziła do niedawna miesięcznik „Pracownica Polska“ w Lublinie. P. Kaźmiera Proczkówna podjęła świeżo dwutygodnik dla kobiet „Przebudzenie“ w duchu chrześcijańsko-demokratycznym.
Sprawie równouprawnienia kobiet służyło „Nowe Słowo“ p. M. Turzymy (Kraków 1602—1907) i służy miesięcznik „Ster“ prowadzony w Warszawie przez p. P. Kuczalską-Reinschmit.
Z pism dla dzieci „Moje pisemko“ redagowała Aniela Szycówna (dzisiejsza kierowniczka „Nowych Torów“), obecnie prowadzi je p. Marja Bujno-Arctowa. We Lwowie pismem dziecinnem kierują pp.: Anna Lewicka i N. Mrozowicka.
Na stanowisku redaktorek pism nie wyłącznie kobiecych lub dziecinnych rzadziej spotykamy kobiety. Tygodnik społeczny „Prawda“ prowadziła po usunięciu się A. Świętochowskiego, Paulina Sieroszewska; obecnie kieruje nim Iza Moszczeńska. Po p. Raumównie redakcję „Przyjaciela zwierząt“ objęła E. Żmijewska. T. Męczkowska prowadziła „Bibljotekę abolicjonistyczną“ przez czas krótkotrwałego jej istnienia. Marja Kreczkowska redaguje miesięcznik artystyczno-społeczny „Ideę“. Jadwiga Cichcińska wydawała zawieszony po dwóch numerach „Lud roboczy“[28].
Trzy wybitne polki dały się poznać jako redaktorki pism zagranicznych. Róża Luxenburg prowadzi organ niemieckich socjal-demokratów „Vorwärts“; Marja Szeliga od 1880 r. „Revue féministe“, zmieniony na „Bulletin de l’Alliance universelle de femmes“ w Paryżu, dr. med. Józefa Joteykówna — kwartalnik naukowy »Revue psychologique“ w Brukselli.
W nauce sławę wszechświatową zdobyły: Marja Skłodowska-Curie, której odkrycia: polonu, aktynu i radu (do spółki z mężem prof. Curie) otworzyły nowe horyzonty badań. M. Curie, długoletnia prof. fizyki w szkole normalnej w Sèvres pod Paryżem, zdobyła największe odznaczenie, jakie spotkać może kobietę we Francji; została prof. fizyki w Sorbonie. Laureatka Nobla, p. C. pracuje w dalszym ciągu nad ciałami promieniotwórczemi, w której to dziedzinie jest siłą pierwszorzędną. Dr. med. Józefa Joteyko, mieszkająca stale w Brukselli, redaktorka kwartalnika „La revue psychologique“, cieszącego się wielkiem powodzeniem, prof. psychologji doświadczalnej i kierowniczka takiejże pracowni przy uniwersytecie w Brukselli, prof. pedologji w seminarjach w Mons i Charleroi, dwukrotna laureatka towarzystwa nauk lekarskich i przyrodniczych w Brukselli, a także paryskiej Akademji nauk (Institut de France), która uwieńczyła dr. J. za niezwykłą oryginalność pomysłów w badaniach doświadczalnych; Dr. J. wydała blizko 100 rozpraw z zakresu fizjologii mięśni, nerwów i ośrodków nerwowych, stworzyła t. zw. „obwodową teorję znużenia“. Literatura naukowa zawdzięcza jej podstawowe, jedyne w swoim rodzaju dzieło „Znużenie“ (La Fatigue), wielce cenione przez świat uczonych. Akademja fizyko-chemiczna w Palermo, wybrała dr. J. na członka honorowego i ofiarowała jej złoty medal za zasługi naukowe i humanitarne. Michalina Stefanowska, dr. nauk przyrodn., b. docentka uniw. genewskiego, gdzie wykładała Fizjologję ogólną w latach 1902—1904. Dr. Stef. weszła do grona uczonych po napisaniu w 1889 r. głośnej rozprawy o zmianach w oczach owadów pod wpływem światła, (rzecz nagrodzona przez uniw. genewski). Wezwana przez Inst. fizjol. brukselski do objęcia prac naukowych, poświęciła się przeważnie badaniom nad mózgiem, śledziła zmiany, zachodzące w nim pod wpływem elektryczności, narkotyków, znużenia i t. p. Zabierała kilkakrotnie głos w tych kwestjach na zjazdach neurologów i psychologów. Prace te zostały ogłoszone w języku francuzkim, a obszerna rozprawa „Teorja neuronów“ była wygłoszona na zjeździe neurologów w Brukselli w 1906 r., który to zjazd odbył się pod przewodnictwem dr. Stef. Z innych jej prac najważniejsze: „Hypnoza u żab“, a także obszerne studja nad „Przybywaniem wagi u zwierząt i roślin w okresie rośnięcia“. Wydała też kilka prac z dziedziny fizjopsychologji wspólnie z dr. Joteyko, a najobszerniejszą jest praca: „Psychofizjologja bólu“. M. Stef. z zamiłowaniem popularyzuje wiedzę w kraju. W języku polskim napisała kilka dziełek dla młodzieży i zasila dotychczas rozmaite pisma rozprawami naukowemi.
Dr. Zofja Daszyńska-Golińska, obdarzona silnym nerwem publicystycznym, pisze do wszystkich niemal pism postępowych. Do najwybitniejszych jej prac należą: „Zasady ekonomji społecznej“, „Szkice metodologiczne“, „Miasta i cechy w dawnej Polsce“, „Samodzielność ekonomiczna ziem polskich“, „Nietsche i Zaratustra“ Dr. D. G. stoi na czele ruchu antialkoholicznego w Krakowie i przyjmowała czynny udział w Zjeździe antialkoholistów w Sztokholmie. W dziedzinie nauk społecznych odznaczyła się dr. Helena Landau, której „Zarys ekonomji społecznej“ jest pracą gruntowną i poważną. Pod męzkim pseudonimem Tadeusza Łychowskiego kryje się jedna z dzielnych ekonomistek i społeczniczek naszych. Dr. Józefa Kodisowa z Mińska, autorka „Szkiców filozoficznych“, uczona i przyjaciółka Ryszarda Avenariusa, najznakomitszego przedstawiciela kierunku mechaniczno-matematycznego w psychologji, współpracowniczka, „Przeglądu filozoficznego“ i pism naukowych zagranicznych, jedna z pierwszych między filozofami zaznaczyła stanowisko swoje w obozie empiryków-realistów, dla których uogólnienia i najwyższe pojęcia naukowe są narzędziem w dosięganiu rzeczywistości bezpośredniej i środkiem do zorjentowania wśród niej ludzkości, nie zaś dogmatami i symbolami innej jakiejś głębokiej prawdy. Dr. Anna Wyczółkowska, zagnana burzą losów do Ameryki, również uczennica Avenariusa, autorka niezmiernie ciekawych „Szkiców psychologicznych“, opartych na podstawie głębokiej wiedzy i śmiałych rzutach hypotez (Kraków nakł. Anczyca 1889 r.). Dr. W. przyjmowała bardzo czynny udział w Zjeździe przyrodników i lekarzy we Lwowie w 1907 r. Referat jej zwrócił uwagę uczonych.
Do najmłodszych filozofek należy dr. Ada Silberstein, współpracowniczka „Przeglądu filozof.“. Filozofję również, a głównie okultyzm studjuje M. Cz. Przewóska, autorka prac: „Fryderyk Nietsche jako moralista i krytyk“, „Spirytyzm i medjumizm“, „Z nowych dni“ i t. d. Znakomite studjum o Nietschem drukowała w Chimerze Marja Komornicka. O Emersonie pisała Zielewiczówna. Marja Aleksandra Walewska (hr. Wielopolska) studjuje Historję Kościoła i Pismo Święte, zwłaszcza stosunek ksiąg autentycznych (kanonicznych) do apokryfów. Jej „Idolatrja kościoła katolickiego“ i „Trzy rodowody Chrystusa“ zwróciły uwagę znajomością przedmiotu i bystrością kombinacji faktów. Kaźmiera Skrzyńska bada lud i napisała cenną książeczkę: „Kobieta w pieśni ludowej“. P. Róża Centnerszwerowa wydała pracę naukową, opartą na żmudnych poszukiwaniach archiwalnych „O języku żydów w Polsce, na Litwie i Rusi“. Regina Lilientalowa opracowała „Święta żydowskie w przeszłości i teraźniejszości“ i wydała je z 20-ma tablicami, nakładem Akademji Umiejętności w Krakowie. Zmarła niedawno Marja Wysłouchowa drukowała w „Tygodniku Lwowskim“ bardzo wartościowe przyczynki do monografjii Szlązka Cieszyńskiego. Czasopismo „Lud“ pomieściło w 1896 r. rozprawę jej etnograficzną o wsi Wiśle: mozolnie zebrane opisy chat, sprzętów, pożywienia, narzędzi, roślinności i gwary górnoszlązkiej. W dziedzinie historji zdobyły uznanie: Helena Witkowska, prof. w gim. żeńskiem w Krakowie, autorka prac: „Komisja edukacji narodowej“, „Historja ustroju Polski“, „Polityczne prawa kobiet“ i t. d. P. W. redaguje wraz z p. Katarzyną Kulikowską wydawnictwo zeszytowe „Czytania historyczne“, rodzaj wypisów wprost ze źródeł. Ten sam sposób wypisów, ale w wydaniu książkowem podjęła również H. Orsza (Helena Radlińska), świetna popularyzatorka, autorka pracy „O naszych pierwszych książkach, dawnych szkołach i uniwersytecie krakowskim“. Pierwszy tom jej „Z dziejów narodu“, doprowadzony do XIV-go w., zdumiewa ogromem pracy i logiką założenia. J. Oksza (J. Kisielewska), znana publicystka i autorka krytyk literackich, wydała „Historję Polski“ w 2-ch częściach, doprowadzoną do epoki porozbiorowej, opartą na tle dziejów powszechnych i budzącą zmysł historyczny młodzieży w sposób dziwnie prosty. Natalja Gąsiorowska, autorka „Wielkiej rewolucyi francuskiej“, doskonała mówczyni, dała się poznać szeregiem odczytów „O ustroju Polski“, wygłoszonych w Tow. Kultury Polskiej. Z mównic publicznych jako znakomite popularyzatorki w dziedzinie historji dają się słyszeć często: Marja Gomulińska, Stefanja Sempołowska, Władysława Weychertówna, autorka cennych prac popularnych z zakresu historji literatury polskiej.
Zbudzony ruch umysłowy ostatniej doby powołał na katedry publiczne liczne grono kobiet. Iza Moszczeńska zabiera głos w kwestjach społecznych, politycznych i wychowawczych. P. Wilman-Grabowska wygłasza odczyty z dziedziny literatury polskiej. Dr. fil. Helena Reybekielowa — z dziedziny psychologji i systemów wychowawczych. Dr. Melanja Bornszteinowa porusza zagadnienia natury ekonomiczno-społecznej i świeżo w Pol. Stow. równ. kobiet wygłosiła cykl niezmiernie poważnych, gruntownie opracowanych wykładów z dziedziny ekonomji politycznej. Sprawę wychowania wyprowadzają z mównic publicznych: A. Szycówna, Weryho-Radziwiłłowiczowa, Kalkstein Lewandowska, dr. Zylberowa, Knake-Ośniałowska, T. Lubińska, Pragerówna. Do wybitnych popularyzatorek przyrody należą: Stanisława Rychterówna; T. Męczkowska, Kopalińska, Dr. Haberkantówna i inne. W. Blumentalówna wygłasza referaty w Tow. naukowem. Dr. Budzińska-Tylicka, Jankowska, Zylberlastówna, Wajsberżańka, Biehlerowa podjęły zakres hygieny. P. Kohn-Feldbumowa mówiła o „Kobietach w dentystyce“. M. Gerson-Dąbrowska, Z. Skorobohata-Stankiewiczówna, Ciot-Mazowiecka wygłaszają pogadanki z dziedziny sztuk plastycznych i znaczenia ich w najświeższych metodach wychowawczych.
Przodownicami uniwersyteckiego wykształcenia u nas były: dr. med. Teresa Ciszkiewiczowa, święcąca obecnie 25-io letni jubileusz niezmordowanej pracy na polu medycyny i zadań społecznych, zwłaszcza oświaty; dr. Anna Tomaszewicz-Dobrska, autorka prac „O labiryncie ucha“, „O działaniu chloralu“, „O drażnieniu mięśni“ i t. d., również gorliwa pracownica społeczna, wiceprzewodnicząca komitetu jubileuszowego El. Orzeszkowej, główna organizatorka zawieszonego w ostatniej chwili Zjazdu na cześć jubileuszu Świętochowskiego; dr. fil. Stefanja Wolicka Arndtowa.
Do najdawniejszych lekarek naszych należą: dr. Teodora Krajewska, praktykująca od lat wielu w Bośnji, dr. Julja Klauzińska, zarządzająca 3-cim przytułkiem miejskim, dr. Julja Wykowska z Mohilewskiej gub., dr. Matylda Piotrowska z Humania. Z pomiędzy młodszych lekarek wyróżniają się: dr. Stanisława Popławska, okulistka, pierwsza kobieta ordynator przy szpitalu oftalmicznym żydowskim; dr. Michalina Paschalisówna (choroby weneryczne i skórne); dr. Antonina Zielińska (chirurgja); dr. Elżbieta Downarowicz (choroby nerwowe); dr. Budzińska-Tylicka, Balbina Wajsberżanka, Sabina Zielińska, Jadwiga Szolce Śmiarowska, Wanda Chmielewska, Natalja Zylberlastówna i t. d. (w Warszawie praktykuje kobiet lekarzy przeszło 20, dentystek mamy w tej chwili 93). Teoretycznym studjom medycznym oddaje się dr. Marja Zielińska. Sanatorjum dla chorych piersiowo prowadzi w Zakopanem wraz z mężem dr. Dłuska. W Petersburgu b. czynną jest dr. Izabella Czarnomska, chirurg i ortopedystka, kierowniczka szkoły-pracowni, uzdolniającej kaleki do robót rzemieślniczych. W Paryżu praktykują: dr. Sulicka, dr. Wanda Szczawińska, dr. Helena Sosnowska, autorka bardzo głośnej i cenionej pracy „Comment nourrir les enfants“? (Jak żywić dzieci?). W Egipcie (Kair) leczy dr. Felicja Mendelssohnówna. Piszą z zakresu hygieny i nauk medycznych: dr. M. Biehlerowa, Anna Fischer-Duckelmannowa, dr. Wanda Szczawińska, dr. Stefanja Suszczyńska. Dr. Melanja Lipińska wydała nagrodzoną na jednym z konkursów w Paryżu, niezmiernie gruntowną i cenną pracę w języku francuzkim: „Historja kobiet lekarzy od czasów starożytnych aż po dni nasze“. Dr. M. Dunin Karwicka zwróciła uwagę pracą „Ueber Vorkommen von Fett in Geschwülsten“ (O występowaniu tłuszczu w nowotworach), drukowaną w berlińskim miesięczniku „Virchov’s Archiv“.
M. Kretkowska wydała broszurę „O apteczce domowej“; magister farmacji A. Leśniewska, kierowniczka pierwszej szkoły farmaceutycznej dla kobiet w Petersburgu w książce „Nowe drogi pracy kobiecej“ przedstawia warunki zawodu aptekarskiego dla kobiet. W szpitalnictwie zasłużyła się p. Wanda Lubelska wykonaniem mapy szpitali Król. Polskiego w 1886 r. Liczba lekarek i przyrodniczek naszych rośnie z każdym rokiem. Inne działy nauki mniej mają przedstawicielek. Chemję popularyzuje Zofja Joteyko-Rudnicka. Prawu, jak dotąd, poświęciła się jedna tylko kobieta, p. Janina Podgórska, zapisana przy adw. Lednickim w Moskwie, której jednak Rada adwokatów przysięgłych nie chciała w poczet swój przyjąć. Pracy politycznej wyłącznie poświęciły się znane w kraju u nas i zagranicą: pp. Golde-Stróżecka i Róża Luksenburgowa. Polityczne zabarwienie wnosi z sobą większość spółczesnych działaczek, idących bądź ze stronnictwami postępowemi, bądź z prawicą. Pp. Dzierżanowska, H. Ceysingerówna, T. Prażmowska-Wołowska zorganizowały w grudniu 1906 r. wiec wyborczy kobiet narodowo-demokratycznych, które brały również żywy udział przy pierwszych i drugich wyborach do Dumy, agitują, na wiecach robotniczych, rozdając odezwy. Dział polityczny w dziennikarstwie prowadzą: Iza Moszczeńska, Br. Neufeldówna, Natalja Jastrzębska. „Listami do Rusi“ w latach 1905—1906 wsławiła się Stefanja Laudynowa. Z. Daszyńska-Golińska wydała prace polityczne: „Przełom w socjalizmie“, „Teoretyczne podstawy polityki społecznej“, „Kobieta jako obywatelka“ (w książce „Głos kobiet“). Po za tem całe grono kobiet, politycznie wykształconych, zabiera głos w obronie praw kobiety[29].
Nieliczna stosunkowo garstka kobiet oddaje się krytyce literackiej. Przodownicami w tej dziedzinie były: Walerja Marrené-Morzkowska, która — jedna z pierwszych — zwróciła uwagę na Cyprjana Norwida i usiłowała wytłomaczyć ducha jego twórczości; M. Krzymuska, autorka wydanych w Warszawie „Studjów literackich“ niepospolitej wartości, Marja Ilnicka, Seweryna Duchińska. Tom szkiców literackich i piękną książkę „O Mickiewiczu“ wydała M. Konopnicka. Z dwiema cennemi monografjami „Słowo o Adamie Asnyku“ i „Jeremi polski“ (Ujejski) wystąpiła Julja Dicksteinówna. Dział szkiców i krytyk literackich w prasie prowadzą stale: J. Oksza, Witold Janicki, (Melanja Rajchmanowa), Savitri, Teresa Prażmowska-Wołowska, Helena Ceysingerówna, Wilman-Grabowska, Jadwiga Marcinowska, Marja Markowska, Helena Duninówna z naszej literatury przeważnie; z obcej — Malwina Posner Garfeinowa, Marja Rakowska, Wila Zyndram-Kościałkowska, Józefa Klemensiewiczowa (literatura skandynawska wyłącznie), M. Cz. Przewóska (obszerne studjum o Ellen Key w „Bluszczu“ 1907 r.).
Z krytyk malarskich, prowadzonych niegdyś w „Przeglądzie Tygodniowym“ a obecnie w „Bluszczu“ dała się poznać Zofja Skorobohata-Stankiewiczówna. Krytyki muzyczne w „Prawdzie“ i „Wędrowcu“ zamieszczała Selika. O muzyce po francuzku pisze p. Wanda Landowska, znana fortepianistka, autorka (do spółki z mężem) książki „Musique ancienne“. O muzyce polskiej do pism włoskich przesyłają sprawozdania pp. Antonina Matuszyńska i p. Szretter-Borowska, która zebrała i przetłómaczyła na język włoski materjał libretta do opery „Fatma“, osnutej na tle stosunków polskich.
Do zawodowych pisarek i referentek w kierunku gospodarstwa domowego i kuchni należą po Lucynie Ćwierciakiewiczowej: Paulina Szumlańska, Marta Norkowska, doktorowa Tarnawska, Henikowska, Róża Makarewiczowa, Albinowska i inne. P. Angerówna wydała podręcznik do nauki kroju.
Najdostępniejsza ze wszystkich dziedzin nauki dla kobiet była i jest zawsze pedagogika. To też w nauczycielstwie naszem kobiety, począwszy od Hoffmanowej i entuzjastek aż do tej chwili wybijały się zawsze na pierwszorzędne stanowiska, co nie wpływa jednak bynajmniej na równouprawnienie kobiet pedagogów z mężczyznami pod względem płacy i hierachji. Rzadko kiedy — nawet na żeńskich pensjach prywatnych — nauczycielki bywają dopuszczane do wykładów w klasach wyższych, bo „panienki więcej się liczą z profesorami“... Co do wynagrodzenia — „jeżeli u mężczyzn waha się ono pomiędzy 1 a 3 rb. to u kobiet — pomiędzy 50 kop. a 1 rb.“ — pisze Orzeszkowa w studjum swojem „O kobiecie“. Trzydzieści lat z górą upłynęły od tego czasu: warunki zmieniły się nie wiele. A jednak wysokiej kulturze nauczycielek naszych, ich intuicji i bacznemu śledzeniu postępu na zachodzie zawdzięczamy wprowadzenie niejednej nowej metody wychowawczej, dążącej do rozwoju nietylko umysłu ale i ciała[30].
Pierwszą szkołę freblowską założyła u nas około 1870 r. p. T. Mleczkowa[31]. Rozwinęły ją i udoskonaliły pp. Marja Weryho, Radziwiłłowiczowa, Marja Kellerówna, Jadwiga Chrząszczewska, Ludwika Jahołkowska-Koszutska. Slöjd przywiozła z sobą po długich i gruntownych studjach w Szwecji, Norwegji i Danji p. Marja Dunin-Sulgustowska, popierająca ten rodzaj robót ręcznych nietylko czynem przez założenie pierwszej u nas szkoły slöjdu, ale słowem żywem (w pogadankach i odczytach), a także piórem przez przyswojenie nam cennej pracy Herty-Roetzius ze szwedzkiego p. t. „Pracownie dziecinne“ (nakład kasy Mianowskiego) i wydanie własnej broszury p. t. „Slòjd“[32]. W szkołach froeblowskich pierwsze wprowadziły slöjd pp. H. Rapacka i Anders. Uczy slöjdu również p. Sokólska.
Gimnastykę szwedzką — po dokładnem zbadaniu jej na miejscu — pierwsza zastosowała u nas p. Helena Kuczalska, a po niej p. Józefa Gebethnerówna. Gimnastykę rytmiczną, która — po za sprawnością mięśni — rozwija, kształci i wysubtelnia nadzwyczajnie słuch, wyrabia wdzięk i lekkość ruchów — po trzyletnich studjach u prof. Dal Croze w Genewie — wprowadziła p. Kutnerówna. Pierwsze szkoły na wolnym powietrzu, niedostosowane wprawdzie jeszcze do typu szkół angielskich, ale w każdym razie stanowiące pierwszy krok na tem polu, otworzyły: pp. Miszewska w Skolimowie, Pawlicka i Kisielewska (J. Oksza) w Klarysewie. Pierwszą średnią szkołę koedukacyjną — J. Cichińska. Pierwszy zakład wychowawczo-dobroczynny dla dzieci upośledzonych (przy warszawskiej gminie ewangielickiej) p. Wolfke. Pierwszy taki sam zakład wychowawczo-leczniczy płatny, urządzony na wzór pierwszorzędnych instytucji tego rodzaju w Europie — dr. Zylberowa i Lublinerowa (Oboźna 5). Pierwszy zakład wychowawczo leczniczy dla wątłych dzieci w Zakopanem, a później w Rabce — p. J. Benoni-Dobrowalska.
Kobiety nasze stoją na straży wszystkich nowych zdobyczy w dziedzinie nauczania. Duży ich zastęp podjął opracowywanie podręczników szkolnych. Zasłużyły się na tem polu pp. C. Bogucka, C. Niewiadomska, M. Dzierżanowska, St. Pisarzewska, J. Warnkówna, St. Sempołowska, J. Bernstein-Unszlichtowa, Anna Nałkowska, Leszczyńska, Wł. Weychertówna, M. Wehrowa, Pruska, H. Stattlerówna, J. Pawłowska, H. Majewska, A. Rudnicka, A. Czerwińska, M. Sadowska, J. Szanserówna, M. Arct-Golczewska, W. Grzegorzewska, M.  Łojkówna, N. Osterloff, F. Sosińska, Z. Wołowska, Ciot-Mazowiecka, M. Matawowska, E. Sokolnicka, St. Marciszewska, F. Morzycka, R. Brzezińska, K. Żaboklicka, E. Bobowska, Ir. Mrozowicka, J. Kamocka, M. Okołowiczówna, K. Kalkstein-Lewandowska, St. Studnicka, R. Szumowska, W. Szumowska, H. Lendzka, H. Romer, M. Sadzewiczowa i inne.
Wszystkie te autorki zabierają głos w wychodzących u nas pismach pedagogicznych. Do zamkniętego już od lat paru Przeglądu Tygodniowego pisały prócz nich: Antoszka, St. Brzezińska, Holewińska, Czarnocka, W. Szczawińska, M. Cz. Przewóska, Dydyńska, M. Gerson-Dąbrowska, Z. Joteyko-Rudnicka, M. Komornicka, Em. Kramsztykowa, Z. Roszkowska, Z. Morawska, J. Mortkowiczowa, K. Skrzyńska, A. Sulicka, Teresa Jadwiga (Papi), Z. Urbanowska, Br. Włodkówna, E. Żypowska. W Nowych Torach, prócz wielu wyżej wymienionych, spotykamy nazwiska: W. Chrzanowskiej (dział psychologji dziecięcej), St. Wertensteinowej, M. Biegańskiej, A. Grudzińskiej, J. Rzętkowskiej, zasłużonej na polu samodzielnych badań mowy dzieci od lat 5-ciu.
Wszystkie te autorki prawie zasilają również i pisma dziecinne. Prócz nich piszą dla młodzieży i dzieci: M. J. Zaleska, Z.  Bukowiecka, W. Młodnicka, Z. Szymanowska, Jadwiga z Łobzowa, R. M. Brzezińska, M. Gałecka, M. Bujno Arctowa, M. Dynowska, Wisława, M. Świderska, Fr. Omańkowska, Wal. Szalayówna, M. Ciświcka, E. Lejowa, St. Okołowiczowa, Julja Piasecka, Cairo (Anna Wolffowa), Br. Porawska, M. Sadowska (Zbigniew), Fr. Gensówna, A. Domańska, M. Strebejkowa, A. Zielińska, Fr. Młynarska i inne. Większość autorek tych pracuje w pismach i wydawnictwach ludowych. Dla ludu wyłącznie piszą: M. Kleniewska, M. Sandor. Pisała także i niedawno zmarła A. Chlebowska. Opowiadania ludowe z Lubelskiego drukowała w Wiśle Z. A. Rzędzina.
W sprawach wychowania poza organami zawodowemi — zabierają głos: W. Kiślańska, H. Radlińska, J. Szebekówna, Zofja Seidlerowa, M. Łopuszańska, N. Jastrzębska, E. Źmijewska, St. Poraj-Bojarska, Z. Bielicka, J. Warszawska, dr. Kosmowska, Irena Kosmowska, K. Szaniawska, El. Chełmicka, M. Lutosławska, J. Jasińska, Wanda Balińska, Helena Prawdzic Kuczalska i inne.
Zofja Kowerska napisała dzieło „O wychowaniu macierzyńskiem“, nagrodzone na konkursie Bluszczu w r. 1881. W. Marrénowa zostawiła książkę „Przesądy w wychowaniu“. Historji szkolnictwa naszego poświęciły się pp. Kalkstein-Lewandowska, pracująca nad obszernem dziełem, mającem dać obraz szkół wychowawczych w Polsce i p. Ludwika Trzcińska, której książka „Szkolnictwo ludowe w rzeczypospolitej krakowskiej“, oparta na wyzyskaniu całego materjału archiwalnego, jaki w tym kierunku zebrać było można, zaliczoną została przez krakowską Akademię Umiejętności do najcenniejszych dzieł historycznych, jakie ukazały się w tym czasie.
Psychologji dziecięcej i metodyce nauczania poświęciła się ze szczególnem zamiłowaniem, bystrością sądu i wielką wiedzą pedagogiczną Aniela Szycówna, współpracowniczka nietylko wszystkich naszych pism pedagogicznych, ale i naukowego kwartalnika „La revue psychologique“ w Brukselli, redaktorka „Nowych Torów“, jedna z głównych założycielek Tow. badań nad dziećmi, umysł niezwykle czynny, samodzielny i twórczy. Ostatniemi czasy p. Sz. rzuciła w świat parę ciekawych kwestjonarjuszy. Zsumowawszy wyniki odpowiedzi, ogłosiła je w dwóch książkach. Pierwsza z nich „Kwiaty i dzieci“ opracowaną została do spółki z p. Ciembroniewiczem, nauczycielem z Galicji. Druga „Matka“, należy do wydawnictwa im. E. Orzeszkowej, podjętego za staraniem J. Orki i odtwarza zbiorowy głos matek w sprawach wychowania. Orędowniczka koedukacji, p. Szycówna bujnem i płodnem swem piórem dopomaga krzewieniu idei, którą pierwsza z kobiet podniosła u nas p. T. Męczkowska w 1902 r. na odczycie w sekcji wychowawczej Tow. hygienicznego. Iza Moszczeńska, K. Bujwidowa rozwijały ją dalej, a jak podatny grunt znalazła ona w postępowych umysłach kobiecych, dowodem źródłowe dzieło p. R. Centnerszwerowej „O wspólnem obu płci kształceniu w szkole średniej“, które ukazało się niedawno, zwracając uwagę jasnem, wyczerpującem i wszechstronnem ujęciem przedmiotu. Ideę koedukacji popierała w miesięczniku swoim „Szkoła przyszłości“ p. J. Benoni-Dobrowolska dając głos wszystkim, komu reforma wychowania leży na sercu.
Przy wyliczaniu kobiecych sił naszych pedagogicznych pominęłam może przez nieoględność i brak materjału niejedno cenne nazwisko, które zasługuje na jaknajbaczniejsze wyszczególnienie, a już nie poruszyłam zgoła żadnego z tych, które zapisały się tylko na drodze praktyki wychowawczej, bo to zajęłoby kilka szpalt druku.
Prywatne, żeńskie szkolnictwo nasze spoczywa głównie w rękach kobiecych. Pensji 7-o klasowych, założonych i prowadzonych przez kobiety w samej Warszawie mamy 41; 6-cio klasowych 6; 4-o klasowych 4; 3-y klasowych 6; 2-u klasowych 14; początkowych — 18. W każdem z miast prowincjonalnych wyższe i niższe szkoły żeńskie, prowadzone są również przez kobiety. Od lat kilku, kiedy powstał silny ruch w kierunku zawodowego wykształcenia kobiet, mnożą się kursy handlowe pod kierunkiem kobiecym przeważnie. Równocześnie z 3-letniemi kursami pedagogicznemi Miłkowskiego, powstały takież kursy dwuletnie przy pensji L. Rudzkiej. Pierwszą szkołę rzemiosł dla kobiet założyła A. Korycińska, obecnie w samej Warszawie jest ich 5. Z innych szkół zawodowych — szkołę gospodarstwa wiejskiego w Chyliczkach pod Warszawą prowadzi od lat kilkunastu hr. Zyberk-Platerówna (wzorowana na szkole hr. Zamojskiej w Kuźnicach pod Zakopanem). Szkołę gospodarstwa domowego miejskiego otworzyła niedawno p. Marta Norkowska w Warszawie. Szkół kroju i szycia mamy w mieście naszem 26; masażu jedną; szkół dla przygotowania froeblanek — 12; kursy języków obcych, prowadzonych przez kobiety — 2; szkołę dramatyczną jedną (p. Hryniewieckiej); szkół malarstwa i rysunków — 5. Po za tem łącznie z mężczyznami, kobiety korzystają z kursów pszczelniczo-ogrodniczych, ze szkół dentystycznych, (pierwszemi dentystkami u nas były: Z. Bearain-Kosmowska, Z. Gutzman, M. Linda; M. Miączyńska). Z kursów muzycznych (Instytut muz., Tow. Muzyczne, Kursy Chopina), ze szkoły malarstwa i rzeźby, z kursów rolniczych przy Tow. kursów naukowych, tej pierwszej, wyższej uczelni naszej która dopuściła do wykładów kobiety na równi z mężczyznami i gdzie kobiety stanowią przeszło ⅔ ogółu słuchaczy.
Jak dalece potrzeba wyższej wiedzy wrosła w serca i umysły kobiet naszych, dowodem liczna ich emigracja na uniwersytety zagraniczne. W okolicach Fryburga, gdzie jest 7 kolonji studenckich polskich, na studentki same przypada 85%.
Zaznaczyłam dotąd tylko szkoły płatne, a ile — dzięki niezmordowanej energji i wytrwałej ofiarności kobiet naszych — powstało i powstaje wciąż instytucji oświatowych dla proletarjatu miejskiego i wiejskiego, instytucji opierających byt swój na wysiłkach nadludzkiej — niekiedy — woli jednostek!..
Setki szkół i kompletów elementarnych, seminarja dla nauczycielek ludowych, szkoły rzemiosł, szkoły ochroniarek, kursy niedzielne dla pracownic — to dzieło kobiet naszych przeważnie, które przyjmowały również czynny udział w zamkniętej już dziś Macierzy szkolnej i Uniwersytecie dla wszystkich, należąc do zarządu tych instytucji, dając im pracę bez wypoczynku. Kursy dla analfabetów dorosłych, założone przy pomocy J. Cichińskiej, prowadziła p. M. Rotwandowa. Świetnie rozwijające się szkoły gospodarskie dla włościanek w Mirosławicach, w Kruszynku (pod. kier. p. J. Dziubińskiej), w Gołotczyźnie pow. Ciechanowski (p. Bąkowskiej), w Golach pod Błoniem (M. Karczewskiej)[33]; szkoła ochroniarek we Włochach, założona przez M. Weryho-Radziłłowiczową, prowadzona obecnie przez pp. H. Dziubińską i Lazarusównę; seminarja dla nauczycielek ludowych w Warszawie p. Marciszewskiej i Koła Ziemianek (pod kier. C. Bronowskiej), szkoła rzemiosł dla dzieci włościańskich p. Szymonowiczowej w Miąsach niedaleko Tłuszcza, liczne szkoły i ochrony, zakładane przez Koło Ziemianek lub członków jego po wsiach i małych miasteczkach, są rozsadnikami wiedzy i światła na kraj cały.
Niema chyba społeczeństwa, w któremby kobieta, jak u nas, podejmowała sprawy wychowania z takiem zaparciem się wszystkich osobistych celów i dążeń, ze złożeniem na ołtarzu potrzeb ogólnych wszystkich porywów i marzeń ambitnych, z ofiarą pracy, której niema granic.
Od Marji Wysłouchowej, która — mówiąc słowami W. Daleckiej — „słońce na ziemię ściągnąć chciała, aby wszystkie dusze ludzkie zarówno mogły rość ku niebu“ — przyszły pierwsze bodźce wyprowadzania ludu naszego z ciemnic analfabetyzmu. Z hasłami tej, która budziła z uśpienia polską duszę chłopa galicyjskiego i szlązkiego, podjęły mrówczą pracę organizowania nauki proletarjatu dorosłych i dzieci u nas w Królestwie pp. Kasylda-Kulikowska, Cecylja Śniegocka, T. Prażmowska Wołowska, T. Ciszkiewiezowa, H. Ceysingerówna, M. Dzierżanowska, Z. i A. Eismontowny, Anna Jakimiakowa, H. K. i M. Stattlerówny, Krypskie, M. Starzyńska, Trzcińska i długi szereg innych z obozu narodowo-demokratycznego, który jako stronnictwa największe, może rozwijać działalność swoją na najliczniejszych placówkach.
Po za hasłami egoizmu narodowego, a więc bliższe ideałów M. Wysłouchowej (za któremi w ostatnich czasach podążyła i C. Śniegocka), prowadziły pracę oświatową: M. Gomólińska, Weryho-Radziwiłłowiczowa, H. i J. Dziubińskie, H. Radlińska, M. Rotwandowa, H. Ruśkiewiczowa, J. i M. Zaborowskie, J. Cichińska, Ostromęcka i inne[34]. Dnie bez wypoczynku, sen, kradziony nocy to były akordy w walce o trochę światła. Macierz szkolna, Uniw. ludowy, Tow. kursów dla analf. dorosłych, Kółka Staszica, Uniw. dla wszystkich nie rozrosłyby się, jak dąb czarodziejski, w ciągu jednej doby, gdyby nie znalazły kadr gotowych. Stworzyła je kobieta polska. Jak żołnierz na służbie, czujny, wyćwiczony, sprężysty, zaprzysiężony sprawie, — stawała i staje w szeregach rycerzy oświaty, zatracając siebie.

KONIEC CZĘŚCI I.




  1. Br. Chlebowski.Udział kobiet w życiu duchowem społeczeństwa naszego“ (w książce zbiorowej „Upominek“ na cześć Orzeszkowej).
  2. Chomętowski. „Stanowisko praktyczne dawnych niewiast“; Rolle. „Niewiasty kresowe“.
  3. Łoziński. — Życie Polskie w dawnych wiekach.
  4. Na uczcie weselnej Władysława IV i Cecylji Renaty, zastawione był 4 stoły: królewski, senatorski, ministerjalny i niewieści. (Łoziński — Życie Polskie w dawnych wiekach).
  5. Szajnocha. Szkice historyczne.
  6. „Głos kobiet w sprawie kobiet“ — książka zbiorowa. Kraków 1903 r.
  7. Zawiązek Koła ich stanowiły: Narcyza Żmichowska, Wincenta Zabłocka, Anna Skimborowiczowa, Kazimiera Ziemięcka.
  8. Ruch ludowo-demokratyczny wstrząsnął w tym czasie wogóle sumienia i wskazał krzywdę kobiet, jako jedną z najbardziej palących ran społecznych. W latach 1840—50 powstaje Ulana Kraszewskiego i libretto do Halki Włodzimierza Wolskiego, obnosząc po świecie mękę uwiedzionych bezkarnie przez paniczów dziewcząt wiejskich.
  9. Ci najdzielniejsi, pełni zapału i poświęcenia po 1831 r., musieli wyjechać z kraju (ob. Chmielowski — Autorki polskie XIX-go w.) została istotnie większość sybarytów, których zła dola ojczyzny nie budziła do czynu.
  10. redagowanego przez Dembowskiego i Skimborowicza.
  11. W XVI-ym w. orędownikami prawa kobiet do nauki byli Andrzej Glaber z Kobylina i Łukasz Górnicki, ale głosy ich jako sporadyczne nie pchały naprzód sprawy kobiecej.
  12. Drugie wydanie w 1875 r.
  13. Wojnarowskiej Do matek polskich i Pierścionki Babuni; A. Dzieduszyckiej Kilka myśli i gawędy matki; J. Dobieszewskiej Odczyty publiczne o wychowaniu kobiet; Chomętowskiego Stanowisko praktyczne dawnych niewiast.
  14. Czy może dzielnych i światłych obywateli wychować matka, która, nie będąc z żadnej strony w życie ogółu wcielona nie rozumie, co to jest rzecz publiczna i o obowiązkach obywatelskich żadnego nie ma pojęcia? (O prawa kobiet str. 221).
  15. I to tylko nauczycielek stałych; lekcje na godziny w latach 70-ych jeszcze mogli otrzymywać tylko mężczyźni lub reklamowane cudzoziemki.
  16. Tak zw. „Panna porucznik“ kadet I-go pułku jazdy augustowskiej, podoficer I-go pułku jazdy Sandomierskiej w 1831 r. (Tyg. Illustr. № 14, 15 z 1906 r.
  17. Sierżant z pułku 17-go piechoty wojsk polskich Księztwa Warszawskiego (Tyg. Illust. № 19 z r. 1906.
  18. Świetnemi swojemi odczytami „O wyższem i średniem wykształceniu kobiet“ (1873 r.), drukowanemi w Przegl. Tygodniowym.
  19. Ze względów cenzuralnych nie mógł Chmielowski tylko poruszyć udziału entuzjastek w ruchu ludowo-demokratycznym (1844 — 55) i łączności ich z działalnością ks. Ściegiennego, która jak wiadomo, spowodowała uwięzienie Żmichowskiej. Trochę światła na okres ten rzucił Al. Kraushar w art. swoim „Nieznana kratka z dziejów Narcyzy Żmichowskiej“ (Tygodnik Illustr. №№ 2 i 3 z r. 1909).
  20. „Związek sprawy kobiecej z ogólnym postępem społeczeństwa“ — druk. w Prawdzie (czerwiec 1907 r.) i w Nowem Słowie (zeszyt 14—15 rocznik V).
  21. Rzecz ta w książce doczekała się trzech wydań i do dzisiejszego dnia stanowi cenny materjał dla publicystów.
  22. Recenzja „Bluszczu“ z książki „O prawa kobiety“.
  23. Jan Sowiński. „O uczonych polkach“.
  24. Z pierwszej połowy XIX-go w. zostały ciekawe Pamiętniki Anny hr. Potockiej (Mémoires 1794—1820) przekład polski w Bibl. dzieł wybor. i Kunegundy z ks. Gedroyciów Białopiotrowiczowej: „Esquisses polonaises ou fragments et traits détachés pour servir á l’histoire de la révolution de Pologne actuelle (1831) par une Polonaise“ (ob. Al. Kraushar w „Sfinksie“ styczniowym z 1909 r.). Pamiętniki ks. Massalskiej p. t. „Histoire d’une grande dame“ opracował i wydał Lucien Perey (Łucja Herpin).
  25. „Bluszcz“ № 52 1908 r, art. N. Jastrzębskiej: „Kobieta w polityce“.
  26. która dała się poznać również jako nowelistka i autorka dramatu „Matka Polka“.
  27. Przez lat parę (1904—6) wychodził dwutygodnik „Dobra matka“ a potem „Kobieta“ pod kierunkiem Edm. Bogdanowicza (Bożydara) ale z przeważnym udziałem kobiet.
  28. Warunki bytu redaktorek i dziennikarek polskich podaje p. E. Żmijewska w referacie „Kobieta w dziennikarstwie“, wygłoszonym na I Zjeździe kobiet w Warszawie, drukowanym w „Bluszczu“ 1907 r.
  29. Zarys politycznej działalności kobiet polskich Natalji Jastrzębskiej — „Bluszcz“ Nr. 58 z 1908 r.
  30. Doniosłość wpływu kobiet na wychowanie została uznana u nas już w początku XIX-go w. Przy reformie szkolnictwa w Księstwie Warszawskiem w 1808 r. ustanowiono dla szkół żeńskich „Radę doradczą“ złożoną z wybitnych przedstawicielek różnych sfer towarzyskich. Rada ta oprócz nadzoru szkół, miała polecone opracowanie programu szkolnictwa żeńskiego. Program ten, obracając się w ciasnych granicach utylitaryzmu, zawiódł oczekiwania. Po rozwiązaniu w jakiś czas później Rady dozorczej wprowadzono urząd inspektorek szkół żeńskich, t. zw. „eforek“, a następnie „wizytatorek“, mianowanych jeszcze w 1851 r. Stanowisko to było najwidoczniej jednak nominalne tylko, skoro Tańska w pamiętniku swoim pisze, że „bawi się raczej swoim urzędem eforki, uważając go za komedję“. (Ob. „Z historji ruchu kobiecego“ p. Kuczalskiej-Reinschmit w książce „Głos kobiet w kwestji kobiecej“).
  31. A. Szycówna „Kobieta w pedagogji“ w książce „Kobieta współczesna“ — dodatek do „Bluszczu“.
  32. Skład główny u autorki Widok 14.
  33. Wkrótce szkołę tego typu ma otworzyć p. Kurulska w Proszowskim.
  34. Obraz nauki w latach 1890—1905 dała p. C. Śniegocka, w referacie: „Jak uczyły się dzieci bez szkoły?“, wygłoszonym na I-ym Zjeździe kobiet w Warszawie.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Cecylia Walewska.