Sądecczyzna (Szczęsny Morawski)/Tom I/Zdrada krakowska
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Sądecczyzna. Tom I. |
Pochodzenie | Sądecczyzna |
Wydawca | Nakładem autora |
Data wyd. | 1863 |
Druk | Wytłoczono u Ż. J. Wywiałkowskiego |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tom I |
Indeks stron |
Krzyżacy nienawistnie patrzyli na upadek niemieckich wpływów w Polsce w miarę wzrostu potęgi Łokietka. Po upadku Szlęzaków a później Czechów, bacząc: iż na nich kolej przychodzi: zrzucili czasową obłudę, zdradą opanowali Gdańsk wycinając 10,000 polskiego i pomorskiego jarmarcznego ludu, miasto zniszczyli zupełnie i nową osadę opodal założyli. Mnichy sprowadzeni przez ś. Jadwigę dla rozszerzania wiary: stali się już udzielnem państwem.
Cesarze niemieccy w imię powagi cesarskiej przywłaszczając sobie świat, brandeburskim książętom nadali byli Gdańsk z okolicą; — krainę, która do nich cale nie należała. Krzyżacy kupili od Brandeburczyków oną rzekomą darowiznę i okazując, usprawiedliwiali się wobec światu i Rzymu. Zdobywali zamki polskie.
Łokietek więc rad nierad musiał się gotować do wojny: rozpisał podatki wojenne.
Chcąc sobie ująć biskupa krakowskiego, dobra: Piotrowin zapisał kościołowi krakowskiemu. Działo się to pod Sączem po Bożem Narodzeniu 1310.
W Sądecczyznie rozpoczynając nowy rok: 1311 wśród przygotowań wojennych, wśród starań o pomoc węgierską i papieża — nie przeczuwał: że za rok sam będzie potrzebował tej sądeckiej i węgierskiej pomocy.
Muskata biskup i mieszczany krakowskie też z wstrętem patrzyli na niebezpieczeństwo niemieckiemu żywiołowi grożące, a tym mniej chcieli przyczynić się do tego. Opierając się na swe przywileje odmawiali pieniędzy, wymawiając: iż ich chce niszczyć, a łotrostw i łupiestw okolicznych nie poskramia. Umyślili jeszcze raz zażyć szczęścia przeciwko Łokietkowi. Biskup Muskata, Henryk proboszcz miechowski wraz z bratem swym: wójtem krakowskim i zamożnemi krewnymi Czechy przybrawszy sobie majętnych Niemców i Czechów dzierżawiących miechowskie i tynieckie dobra; posłali do Bolesława opolskiego księcia: zapraszając go na tron polski, którego jako Piastowicz był niedalekim — i już przed dwudziestą laty poń sięgał, przyczem ranny i imany od Łokietka pod Siewierzem. Przybyłego witali mieszczanie krakowscy, sołtysi prądniccy i dzierżawce tynieccy: wszystko: Czechy lub Niemcy.
Na Wawelu jednak zawarła się załoga z Jadwigą żoną i dziećmi Łokietka z postanowieniem obrony rozpaczliwej. Daremne były namowy i groźby mieszczan krakowskich i Szlązaków. Bolesław musiał zamieszkać w domu wójtowskim. Łokietek nie był pod ów czas w Krakowie.
Karol król węgierski w wielkim był kłopocie. Maciej hrabia Tręczyński, którego dóbr miedze stanowiły warownie: Komorno, Szarosz i Lubomia powstał przeciwko niemu i biskupom wiernym, zburzył biskupią Nitrę, spalił kościół, a wiatry rozwiały święte prochy: Świerada i Benedykta. Łączyli się z nim synowie: Omodeusza wojewody przyjaciela Łokietkowego. Król Karol podstąpił pod Szarosz, lecz porażon od Macieja, musiał uciekać. Tręczyński hrabia czeskich wojowników zaciągał zagrażając górować nad królem.
Pierwszą pomocą króla Karola było: że większa część rodziny Omodeusza wojewody spiskiego pojednała się z nim.
Mógł tu pośredniczyć Łokietek stanąwszy na pograniczu zawezwany przez Karola chroniącego się w Koszycach.
Domysł ten stwierdzają okoliczności, mianowicie: chwila powstania krakowskiego, podczas zamieszków węgierskich — zkąd pewność, że Łokietek posiłków spiskich ni szaroskich nie otrzyma. Więc też i okoliczność: iż 21go grudnia Łokietek w obozie pod Dobczycami otoczony wierną szlachtą: z Brzeska, Czchowa, Janiny (dziś Berdychów pod Limanową).
Tam wiecował z nimi, ztamtąd wydał ów słynny groźny wyrok na Krakowiany.
Przywilej (XXV) — W imię Boga amen. — Sprawiedliwość jest to prawo oddające każdemu co jego: niewdzięcznych karcąc posłuszeństwem, dobrze zaś zasłużonych dobrodziejstwy wieczystemi wynagradzając wielokrotnie.
— Dla tego: My Władysław z bożej łaski książę krakowski, sandomierski, łęczycki, sieradzki i kujawski, wszem wobec i na przyszłość obwieszczamy, oświadczamy i pamięci podajmy:
— Że: dla złych zasług, za przeniewierstwa jawne, zdrady, przedawctwa, za zbrodni stanu popełnienie, — jakiej się najniegodziwiej i najsrożej dopuścili mieszczanie miasta naszego Krakowa; względem nas panów swych dziedzicznych i względem całego narodu polskiego:
— Obcym książętom oddając miasto swoje, a odsuwając i wydalając nas swe prawowierne pany i dziedzice.
— Najbardziej zaś: Zurdman z Pisar, Kaszowa i Śmierdzącej; Jan z Radzieszowa i Woli, Jakób i Pakold z Kojanowa i Prądnika, z Krzywej i Dąbrowej sołtysi; Heincza z Naczera, i inni posiadacze łanów w Prądniku; Henryk krakowski wójt w Wilkowie, i wszyscy inni dzierżawce dóbr ruchomych lub nieruchomych klasztora tynieckiego;
— Onych więc, idąc za głosem sprawiedliwości i dojżrzałą radą wiecników naszych i ich dziedziców (synów) wezwawszy ku pomocy imienia pańskiego; z wszelkich posiadłości, folwarków, praw, dochodów, sołtystw, przywilejów, wolnie, łask, stwierdzeń, nadań, dóbr kupnem lub jakkolwiek nabytych od kogobądź: od nas lub przodków naszych jakimbądź słów układem; szczególnie zaś od klasztora i opatów tynieckich rzeczonego zakonu ś. Benedykta w biskupstwie krakowskiem:
— Od tej chwili wyzuwamy, obieramy, ogołacamy jako zabrane i nieważne ogłaszając jawnie: za bezwładne i zgoła nie istniejące:
— Prze zbrodnie wymienione!
— Rzeczone dobra: cale i zupełnie! zwracamy prawu i własności klasztora i zakonu tynieckiego z wszelkiem prawomocnem posiadaniem;
— Sołtysów wymienionych wraz z dziedzicami ich wykluczamy od tych dóbr, ogłaszając za niezdolnych dochodzenia prawnego, za zdrajców i przeniewierców ninie i zawsze;
— Klasztór z zakonem ogłaszamy prawemi dziedzicami i panami tych sołtystw i praw ich.
— Ktoby się zaś przeciwił niniejszemu naszemu przywilejowi każdego razu: winien będzie dać dwie grzywien złota Nam za karę, trzecią zaś zapłaci klasztorowi wspomnianemu; przywilej zaś klasztorny zawsze zostanie w swej mocy.
— Działo się w Doblicz (sic) w obozie.
— Roku pańskiego 1311 w dzień ś. Tomasza apostoła (21 grudnia).
— Wobec wiernych naszych: Wojciecha wojewody, Prandoty kasztelana, Smilona sędziego, Sudona krajczego, Pawła skarbnika, Dobiesława marszałka: sandomierskich;
— Jana z Brzeska kasztelana, Floryana podkomorzego: krakowskich.
— Dzierzka zwanego Celma z Janiny, Jana z Czchowa kasztelana — I innych wiarogodnych wiela, naumyślnie do tego zwołanych i sproszonych.
Dla lepszego rzeczy świadectwa niniejszemu pismu pieczęć naszą kazaliśmy przywiesić.
— Od ręki księdza Zdzisława plebana u ś. Floryana, podkanclerza krakowskiego.
Jasiek wójt i Walter mieszczanie krakowscy, kupili byli od bożogrobców miechowskich wieś: Krzesławice za roczną popłatę półtorej grzywny złota. Wójt ten dziedzicznie trzymał sołtystwo klasztorne: Targowiska. Klasztór zamieniał sołtystwo za Krzesławice żądając tylko: 4ry grzywien groszów rocznie — w uznaniu państwa swego.
Łokietek „za dojżrzałą radą wiecników swych“ karząc zdradę wójtowską, na skarb zabrał Krzesławice. Później (1325) dopiero wymienili je Miechowici za: Solec w sandomierskiem.
— Powstańcy krakowscy w kupieckich związkach żyjąc z Sądecczany, wzywali ich do łączenia się z nimi. Lecz zwłoki błogosławionej Kingi przemawiały za jej siostrzeńcem — przemawiał też i stary jej sługa: Jan Boży wójt nowosądecki i sędziwy Toporczyk: Żegota Wielogłowski powtórny dziedzic — niegdyś wróg a później stronnik ś. p. biskupa Pawła.
Prawdopodobnie dla ciężkiej zimy niemogąc działać wojenno; wrócił się Łokietek do Sącza i to prawdopodobnie do Starego, gdzie nad grobem świętej swej ciotki smutno odbył święta Bożego Narodzenia, i wynagrodził wierne mieszczany sądeckie.
Przywilej (XXVI) — My Władysław z bożej łaski książę krakowski, sandomierski, pomorski, kujawski, łęczycki i sieradzki. — Wszem wojewodom, kasztelanom, sędziom i podkomorzym, szlachcie i wszem: wójtom, sołtysom, skarbnikom i celnikom wszelkim w ziemi krakowskiej i sandomierskiej postanowionym, których słuchu niniejsze pismo dojdzie: łaskę naszą i wszystko dobre!
— Rozkazujemy wam wszem wobec i każdemu z osobna, wymagając wyraźnie pod łaski naszej uzyskaniem:
— Ażebyście od mieszczan naszych sądeckich z jakiemikolwiek towary przez państwa nasze jadących, nie wybierali ceł żadnych, ani przyjmować śmieli, i każdego z nich za okazaniem niniejszego, z towary swemi, dokąd zamierzył wolno przepuszczali.
— Gdybyście zaś inaczej czynili, wówczas przeciwko waszej i spółeczeństwa waszego śmiałości, bezwłocznie sobie postąpimy według sprawiedliwości: gdyby wzmiankowani mieszczanie nasi, doznali ciemięstwa na rzeczach lub osobach swoich.
— Dan w Sączu roku pańskiego 1211.
— Wobec świadków podpisanych: pana Wojciecha wojewody sandomierskiego, pana Jar(osza) kanclerza krakowskiego, pana Wojciecha (Alberta) wójta krakowskiego i pana Tomisława łowczego krakowskiego.
Przywilej ten oryginalny pergaminowy posiada miasto: Nowy-Sącz. Pismo biegłe i czytelne najniewątpliwiej 13go wieku. Pieczęci brak, jak u wielu starych pergaminów. Na odwrotnej stronie napisy: jeden pismem XIII drugi XV wieku. Autentyczność najmniejszej wątpliwości nie podpada.
Wyrazy ... „dno Albo advocato Cracovien...“ zupełnie czytelne. Więc Albert wójt krakowski niewątpliwie był obecnym w Sączu. Czy przyjechawszy namawiać Sądeczany do zdrady — popadł Łokietkowej niewoli? Czy dzierżył z królem przeciwko bratu, krewnym, krajanom i biskupowi?? Czy może pod jego nieobecność wybuchło powstanie krakowskie pod przewództwem brata i krewnych?? Łokietek w żadnym dyplomie nie obwinia go, ani go nawet wspomina wyliczając drugich.
Zamieszki tręczyńskiego hrabi nie dozwoliły Łokietkowi zasiągnąć rychłej pomocy węgierskiej.
Za to dawni Kingi poddani, mieszczanie i lud podolinieccy i sądeccy za przykładem wiekowych swych dziedziców-wójtów a wiernych sług Kingi: Jana i Henryka ruszyli się tłumnie wspomagać ukochanego jej siostrzeńca. Klasztor starosądecki wiele się do tego przyczynił powagą swą dziedziczną i moralną. Łokietek ujźrzał się na czele ludowego wojska liczniejszego jak dotąd bywało, i na wzór tatarskiej czerni, gotowego iść na zacięty bój za wodzem ulubionym. Nieprzywykły wodzić tłumy ludu niewojennego nie ufał mu Łokietek, więc puszczając o sobie wieści groźne słał do Bolesława, radząc dobrowolne ustąpienie jeżeli nie chce popaść zemście zastępów ludowych, których na Kraków wiedzie.
Zatrwożył się Szlązak, a widząc nadto niezdobyty Wawel zwątpił o sobie i zwalając całą winę na: Alberta wójta krakowskiego, albo też może chcąc go ocalić zażądał jego wydania. Poczem wyniósł się na Szląsk zkąd przyszedł.
Ksiądz kanclerz Jarosz z wojewodą i kanclerzem sandomierskimi — prawdopodobnie układali się z nim w towarzystwie wiernych mieszczan sądeckich, których krakowscy Niemcy w żaden sposób ku sobie nawrócić nie mogli.
Jadwiga Łokietkowa uznała i wynagrodziła wierność niezachwianą i usługi życzliwe. Wyprzedziło to znacznie wkroczenie Łokietka do Krakowa, który jeszcze w maju 1312 pod Sączem obozował i zakonnicom u grobu Kingi zatwierdzeniem cła na Popradzie okazał wdzięczność swoją.
Do podpisu przywileju, dla świadectwa przywołał między innymi obu starych wiernych sług Kingi, wójtów: Jana Bożego z Sącza i Henryka z Podolińca.
Przywilej (XXVII) — W imię Pańskie amen. — Dzieje ludzkie chociażby uroczyście i jawnie poczynione, często mgła zapomnienia po macoszemu okrywa; jeżeli pismem świadków i świadectwem pisma, dostatecznego nie otrzymały stwierdzenia.
— Dla tego podajemy do wiadomości wszem wobec i na przyszłość, którym się zdarzy oglądać list niniejszy:
— Że My Jadwiga z bożej łaski księżna krakowska, sandomierska, łenczycka, sieradzka i kujawska:
— Dla wielu powolnych zasług, któremi nam się uczciwi i wierni mieszczanie sądeccy przypodobać i przysłużyć starali;
Kiedy mieszczanie krakowscy przez niewierność małżonka naszego najdroższego, nas i dziatek naszych odstąpili.
— Obcego księcia starając się wprowadzić do wszystkich ziem, nam na zgubę i wyzucie z panowania naszego.
— Lecz wspomnicni mieszczanie sądeccy, niechcąc zezwolić na ich zdradę, jako mężowie prawi, stali przy nas w powinnej wierności nienaruszenie.
— Z tej przyczyny, łaskawie jak godności naszej przystało, spoglądając na wierne i bezprzestanne usługi.
— Im i potomstwu ich, mianem wieczystej darowizny, nadajemy wolność wszelaką: przejazdu spokojnego po calem państwie sandomierskiem, z wozami i wszelkiemi rzeczami, konno lub pieszo podróżując lub korabem wodą z towarami płynąc; bez opłaty żadnych a żadnych ceł na wieki i w spokoju.
— Z wyjątkiem jednak: że inne, nam przypadające cła, obowiązani będą płacić według starego obyczaju.
— Dla świadectwa i pewności dowodniejszej także wiecznej trwałości, poleciliśmy niniejszy list spisać i pieczęcią stwierdzić.
— Działo się na zamku krakowskim roku pańskiego 1312 dnia 21 lutego.
— Wobec świadków, których nazwiska są: pan Wojciech wojewoda sandomierski, ksiądz Jarosz kanclerz dworu, pan Prandota kanclerz sandomierski, pan Tomisław łowczy krakowski, pan Nawój podkomorzy sandomierski, i Jaśko pisarz księżnej pani któren to nadanie ułożył i pisał.
— Wydane przez ręce tegoż Jaśka.
Przywilej (XXVIII). — W imię pańskie Amen. — Sprawiedliwość! jestto prawo oddające każdemu co jego, karzące niewdzięcznych za wykroczenia, dobrze zaś zasłużonych ciągłemi dobrodziejstwy i mnogiem i wyszczególniające łaski. — Dlatego My Władysław z łaski Boga książę: krakowskie, sandomierskie, łęczyckie kujawskie i t. d.
— Do wiadomości i świadectwa podajemy wszem wobec jako i w przyszłości:
— Że dla złych zasług, dla jawnej zdrady i przedawstwa mieszczan miasta naszego Krakowa, których się słowem, czynem i działaniem przeciwko Nam swym dziedzicom i przeciwko ludowi polskiemu zdradliwie dopuścili: wywłaszczając Nas i wyzuwając najniegodziwiej z wszelkich dzierżaw czasowych i dziedzictw wieczystych; wybierając zapamiętale obcych panów, ku zgorszeniu dziedzicom Naszym i całemu polskiemu narodowi: dopuszczając się zbrodni: obrazy majestatu;
— Za głosem sprawiedliwości bożej, za dojźrzałą wiecników Naszych doradą idąc, wezwawszy Boga na pomoc; odtąd i wiekuistym wyrokiem: wyzuwamy, ogołacamy, wyzbawiamy z wszelkich przywilejów, wolności, łask, darowizn, dworów i dzierżaw, od Nas i przodków Naszych, jakich-i którychkolwiek nadanych, albo i od innych jakiembądź prawem nabytych, pod jakąbądż postacią użyczonych lub zezwolonych przez Nas lub przodków Naszych stwierdzonych! — i za ogołoconych ogłaszamy i że zgoła nic dla nich nie istnieje znaczącego lub ważnego.
— Poszczególnie zaś siostry zakonne i klasztór ś. Klary zakonu bractwa mniejszego, w ziemi sądeckiej napowrót zakładamy, przywracamy w całości, i wznawiamy cale i zupełnie do prawa i własności, do państwa wieczystego, do pobierania cła, na rzece Poprodzie w rzeczonej Sądecczyznie wedle zamku Ryter, tak jak za czasów błogiej pamięci stryja naszego Bolesława pobierały i posiadały i za inszych przodków Naszych.
— Osobliwie zaś unieważniamy i za nieważny wieczyście ogłaszamy przywilej, który wydaliśmy przerzeczonym mieszczanom względem cła wspomnionego, za krzywdą sióstr zakonnych i klasztoru rzeczonego; przecinając wszystkim Krakowianom, wszelkie dochodzenie i prawem czynienie, i ogłaszając, iż dla nich i potomstwa ich to prawo względem cła rzeczonego nadane, cale nieważnem i wyczerpanem.
— Działo się pod Sączem 1312 dnia 15go maja.
— Wobec wiernych Naszych: Stefana wojewody kujawskiego; Tomasza łowczego krakowskiego, Spytka z Dubna, Żegoty dziedzica Wielogłów, Jana dziedzica Omylna, Marcina szlachcica syna Smiesławowego, Henryka wójta z Podolińca, Jana mieszczanina z Sącza zwanego: Bożym, i innych wielu naumyślnie na to zawezwanych. Dla świadectwa kazaliśmy pieczęć Naszą przywiesić. Wydane ręką wiernego Naszego kapelana: Pana Sobiesława przełożonego i podkanclerzego krakowskiego.
Przywilej (XXIX) — Rocznik kapituły krakowskiej pod rokiem 1312 zawiera dopisek:
— Roku pańskiego 1312. Mieszczanie krakowscy w szale niemieckiej swej zaciekłości przyjaciele podstępu, a spokoju wrogowie jawni i potajemni:
— Panu Władysławowi księciu krakowskiemu, sandomierskiemu, a panu całego królestwa polskiego, gdyby Judasz Jezusowi niosąc: pocałunek, zamiast przysięgi: przebiegłość;
— Niedbając na bojaźń boską, sprzeciwili się i wprowadzili Bolesława księcia opolskiego.
— Któren w końcu pojednawszy się z wspomnionym Władysławem Łokietkiem, mieszczanom poczynił bardzo wiele szkód, uwięził Alberta owego sprawcę całej nieprawości i z miasta ustąpiwszy do domu wrócił.
— Więc zaraz najjaśniejszy książę Władysław, wszedłszy zasie do miasta, kilku mieszczan uwięził.
— Z pod więziennej straży końmi wywleczonych, za miastem na szubienicy nędznie powiesił, i tam u siemienia wiszących zostawić kazał tak długo, dopokąd po przegniciu ścięgnów kości nie poodpadały.
— Tegoż roku zburzywszy dom rzeczonego wójta w mieście wystawił gródek i wieżę wymurował w uliczce wiodącej do ś. Mikołaja.
(Dopisek ten późniejszy widocznie, co do Alberta wójta niekoniecznie zgodny z przywilejami przytoczonemi, posłużył za źródło Długoszowi, a z kolei wszystkim. Na nim prawdopodobnie oparta łacińska pieśń starożytna opiewająca życie jego. Że był dwulicowym to pewna. Lecz gdyby był sprawcą zamachu; będąc raz w ręku Łokietka nie byłby śmierci uszedł. Może jednak być: że chcąc życie ocalić sam w ugodzie pośredniczył i żywion od Łokietka wydany Bolesławowi żądającemu tego.)
Ukarawszy mieszczan, nie przepuścił Łokietek i Muskacie biskupowi, który się wyniósł do swego Kunowa chcąc w zaciszu przetrwać burze — a sędziwy: Żegota Toporczyk Wielogłowski stojąc przy Łokietku znalazł porę poprawienia niesławy nabytej porwaniem niegdyś biskupa Pawła! — Toporczykowie skoczyli na Kunów pochwycili i przywiedli Muskatę: uwieziono go. Wojsko Łokietkowe co mogło z dóbr biskupich złupiło, Łokietek powiat i zamek biecki przyłączył do korony, a arcybiskup strzygoński na Węgrzech zajechał do tych czas do krakowskiego biskupstwa należące kościoły spiskie: w Lubowli, Gnieżdzie, Łętnicy i Podoleńcu, wraz z dziesięcinami do stołu biskupiego należącemi — wcielając je do swej dyecezyi. — Umknął wprawdzie z więzienia Muskata, lecz wałęsając się to po Szląsku to po Czechach nie mało użył biedy i strachu.
Zakonników też miechowskich i opata onychże Henryka dosięgła zemsta jego: wypędzeni do Węgier ledwo w kilka lat uzyskali łaskę. Klasztor miechowski zamienion w zamek, a dzierżawa klasztorna wójta: Łętowice nad Szreniawą zabrana na skarb.
Na Węgrzech przydali się Miechowici królowi Karolowi w walce z tręczyńskim wojewodą. Oni nawet wraz z drugimi krzyżaki rozstrzygnęli krwawą: rozgońską bitwę. Więc też król Karol był im rad, a syn wojewody Rykolfa: Kokosz zamienił dobra swoje: Hledoń (Laudek) za dobra Komlosz, które tam Miechowici posiadali.
Zamianę tę uskutecznił rzeczony: Henryk opat miechowski, a Karol stwierdził ją (1313 po Wielkanocy). On też prawdopodobnie pośredniczył względem ich ułaskawienia.
Krakowscy mieszczanie podupadli na władzy i majątkach, zazdrościli Sądecczanom wzmagającym się w dostatki. Kupia głównem była źródłem dochodu, a Sądecczanie omijając Kraków kupczyli z Węgrami i Toruniem, wolni od wszelkiego cła, podczas kiedy Krakowianie od Rytra począwszy wszędzie opłacać się musieli. Nie obeszło się bez wzajemnych przymówek względem ostatnich wypadków.
Więc Krakowianie mszcząc się omijali Sącz.
Powstałe ztąd kłótnie częste, nakazał Łokietek rozsądzić: wojewodzie krakowskiemu: Spicymirowi. Wyrok jego w tej sprawie brzmiał:
„... Ani mieszczanie krakowscy, ani sądeccy, ani nikt inny, nie może w korabiach ani Dunajcem, ani Wisłą do Torunia spławiać swych towarów; wyjąwszy: soli. Sądeccy więc mieszczanie prowadząc towary do Torunia nie mogą omijać Krakowa, równie jak Krakowianie z towarami dążąc na Węgry, nie mogą omijać Sącza. A to: tam i sam, koniecznie!..“
Wyrok ten dogadzający obu stronom stwierdził Łokietek; Krakowianie zaś z Sądecczany ślubowali wypełniać umowę: zawsze i wszędzie.
A działo się to jeszcze przed koronacyą.
Roku 1320. Już ukoronowany król Łokietek: Elżbietę córkę wydał za węgierskiego swego sprzymierzeńca: Karola króla, który właśnie wówczas zakładał miasto Bardjów.