Słowik na Smętarzu
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Słowik na Smętarzu |
Pochodzenie | Poezye Studenta Tom I |
Wydawca | F. A. Brockhaus |
Data wyd. | 1863 |
Miejsce wyd. | Lipsk |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom I |
Indeks stron |
Ledwie zapadnie świt dzienny,
O zmierzchu, cichym powiewem
Zaszeleści wiatr wiosenny
Listkami drzew —
Wnet ze śpiewem
Smutnym się ozwie ptaszyna —
I nuci długo, żałośnie,
Aż do świtu na grobie —
Czemu nie nuci radośnie?
Czemu tak skarży się sobie? —
Żadna w tej wiosce dziewczyna
Nie nuci jak ta ptaszyna —
Ot — nieraz kiedy znużony,
Kopiąc dół komu znaczony,
Wetknąwszy rydel do ziemi,
Legnę by spocząć znużony,
I spożyć chleb mój nieszporny,
Ptaszę to piosnki swojemi —
Choć skryty i niepozorny
Tak serce zajmie, rozkwili,
Że czas zbiegnie jednej chwili —
Cha! tak wczoraj zamyślony,
Wśród cichego drzew powiewu
Podsłuchałem jego śpiewu:
Aż tu ozwały się dzwony,
A grób jeszcze nieskończony!
Dalej do rydla! skoczyłem,
Na szczęście dla dziecka jamę
Kopałem, już wnieśli w bramę
Trumienkę, kiedy skończyłem.
Oj biedaż z tobą ptaszyno!
Bieda jak z ładną dziewczyną!
Już zmrok wieczora zapada,
Umilkła ptasząt gromada.
Dół jeden, drugi skończony,
Ten dla Pana, ten dla dziada!
Teraz sobie bijcie w dzwony,
Niech płaczą, zmrok niech zapada;
Niech przyjdą w miejsce ochrony,
Ale cicho — już zakwili!
Tam nad dziewczynki mogiłką —
Ej spłoszę go ziemi bryłką.
Nie nie! o już zanucił,
Cyt — o! czy się pomylił,
Zaczął wesoło i wrócił,
Na smutny ton. —
Kwil piosnko! kwil! kwil! —
W krotce gwiazdka na niebiosy
Zejdzie, spuści łezkę rosy,
Wśród wieczornych chwil —
Kwil piosnko! kwil! kwil!
Słowiku! —
Czemu ty nie wśród gaju
Lub nie nad brzegiem ruczaju,
Kwilisz? — mały samotniku!
Na smętarzu tu tak smutno —
Tu nie ma świeżej dąbrowy
Tylko świerki pieśń pokutną
Szumią nad trupiemi głowy,
Jęczą puhacze i sowy! —
Czemuż, o śpiewaku miły,
Gnieździsz się między mogiły?
I tak zawodzisz nad rankiem
Jak kochanka za kochankiem?
Tam! tam!
Niegdyś, dnia szczęsnego
W pośród sadu zielonego
Kładłem gniazdo przez dwie wiosny
Z gniazdem głosił śpiew radosny,
Najweselszy z grona mego! —
Było tam dziewczątko małe,
Co ochraniało mi gniazdka,
I co rana gdyby gwiazdka
Błysło w oknie — w rączki białe
Brało żywność, cudna mała,
Po gałązkach rozrzucała —
Za to wieczór gdy okienko
Uchyliła, chór słowiczy
Z kity bzu, na kitę skacząc,
Gdy płakała, pieśnią płacząc,
Piał jej rzewnie: o Panienko!
Kwitnij cudna w dni słodyczy,
Jak róży kwiat! kwiat! kwiat!
Jak marzeń świat, świat! świat! —
Z trzecia wiosną przyleciałem,
I już — och! jej nie zastałem!
Krzak cienisty ścięty cały,
Dzikie chwasty zarastały!
A dzieweczka kędyż miła? —
Och! tu róże i mogiła!
Gdym w żałości pieśń wywodził
Z za gór modrych miesiąc wschodził —
I przez otwarte okienko.
Ja widział — sen twój panienko.
Jak wiosna wcześnie umarła,
Tak blade oczka zawarła. —
Och ciężki sen! sen! sen!
Och biedny dzień ten! ten!
Tak noc cała tam leżała:
W koło światła moc gorzała,
Wianek mirtu na jej skroni,
Na jej piersi szata biała,
A znak jakiś czarny w dłoni. —
Potem krucy ja włożyli,
W domek ciasny — mały! mały!
Przez drzwi z domu wynosili
Siostry niosły i śpiewały
I płakały! —
A za niemi smutną śpiewką
Poleciałem gdzie ją nieśli,
I skacząc z drzewka na drzewko
Leciał, aż tu ją przynieśli —
I w dół ciemny położyli,
I grudami przywalili!
A kochanek na mogile
Posadził jej róże białe —
Tu jak wtedy, wtedy, kwilę
Ranki całe, nocy całe!
Wśród wieczora tęsknych chwil,
Kwil piosnko, kwil! kwil! kwil!
Może wstaniesz z pod mogiły,
Na wiatr puścisz kosy twoje,
Może błyśnie dzień ów miły,
Gdzie znów wzlecą piosnki twoje,
Wśród wesołych wstaniesz chwil! —
Gwiazdko moja! gwiazdko woja.
Kwil piosnko! kwil! kwil! kwil! —
Umilkłeś — biedna ptaszyno!
Zgłuszyły Cię zdala dzwony —
Dziś w nocy pod tą kaliną.
Znów zanuć, zanuć stęskniony!
Bo ona więcej nie wstanie —
Już idzie pogrzeb — znów łkanie. —
Zagrzmijcie grudy po wieku!
Porośnij trawo na trumnie,
A ty, jeżeliś żył dumnie,
Pomyśl czem jesteś człowieku!
Pokój mu! pokój mu!
Na wieki!
W pośród tęsknych życia chwil
Kwil piosnkę, kwil! kwil! kwil! —
Dół gotów i gruda sucha
Czeka na gościa i Pana,
Sznur leży — rydel —
Gdy głucha
Cisza obejmie nieznana,
Pokój mu! pokój mu!
Pokój! pokój!
W imię Pana!
Kwil Piosnko — kwil, kwil! —
A tym, którzy już dni swoje skończyli!
I ten straszliwy termin odprawili!
Daj wieczny pokój, pokój pożądany,
Jezu kochany!
Jezu kochany!
Kwil! kwil! kwil!
Po burzach życia całego,
U strasznego śmierci ludu;
Na wieki wieku wszelkiego
Pokój mu aż po dzień sądu! —
W pośród życia tęsknych chwil —
Już wchodzi orszak przez bramę,
Ku! ku! do dzwonka! do dzwonka!
Milej on niech od skowronka
Wita gościa stary sługa.
Łóżeczko czeka posłane —
Sen będzie twardy — noc długa! —