Samuel Zborowski (Wyspiański, 1910)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Samuel Zborowski |
Pochodzenie | Wiersze, fragmenty dramatyczne, uwagi |
Redaktor | Wilhelm Feldman |
Wydawca | nakładem rodziny |
Data wyd. | 1910 |
Druk | Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały zbiór |
Indeks stron |
Mój Benedykcie, wyjrzyj po za kraty —
wszakże to świergot ptaków po przez ściany.
Zdawałoby się, że płakać mam straty
tych dziwów świata, przez to żem skazany.
Nie płaczesz, prawda. Przyrzecz tylko słowo
a wnet opuścisz piwnicę zamkową.
Więcej mnie słowo twe współczucia truje
niżbym się przyznał, że kajdany czuję,
ledwo stąd dojrzę mały skrawek nieba.
Czyliż do myśli więcej mi potrzeba.
Jeśli pogardził Bóg mojem ramieniem,
czyliż niesłuszniebym przestał nękać się więzieniem.
Dręczyć się myślą ciągłą przez to żem niewolny
chociaż młody, już jakby do miecza niezdolny
przez zbrodnię — przez te myśli. Wszak zbrodnia to była,
podstępna dłoń szatana szalę przeważyła.
jeszcze go dotąd widzę, w krwi przedemną leży.
Zewsząd krzyki, wrzaskliwa zgraja zewsząd bieży
i ten król wystrojony u świętych podwoi
z lękiem w me oczy patrzy i struchlały stoi.
Nie wspominaj, wspomnienie nazbyt Cię rozżala.
Rozżala? i na kogo? — Chyba mnie samego,
żem miast dobrego czynu, chwycił czynu złego.
Niedbam o to, czy dzieło moje król pochwala,
ani gdzie tego szukam — to żywot mój sądzi
wolą własną się dźwiga ten co z wolą błądzi;
chciałem tej jego śmierci, padł był bo zasłużył —
niech mi tego nie mówią, żem prawa nadużył.
Ponad uległych prawo, nad wszystko mi święta
cześć moja, choćby droga miała być przeklęta.
Choćby na cały żywot klątwę mi rzucono.
(stara się go ująć za ręce).
Choćby tu, w tem podwórzu — toporem — stracono!
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
Ciężka ta na was godzina.
Godzina wyłącznie moja
Grzech wszystek się wypomina.
Klęskami hartowna zbroja.
Sąd twarde żelazo złamie.
A jeźli skarga w czem kłamie?
Wasze przywtórzy zeznanie.
Pocznijcie pytać, hetmanie.
Czyście onego Ościka
zmawiali przeciw królowi?
Przyłapano pacholika
waszego
Ten niech Wam powie.
Zeznał, że byliście w zmowie,
na wszystką zbrodnię gotowi.
..............
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
„Canis — drżą przed oczyma wyrazy ogniste —
„Mortuus canis non mordet“ — o Chryste!
Szatanie — patrz —
Król Stefan?!
Król z waszej przynęty
Z jego tyrańskiej woli dziś Samuel ścięty!
Śmierć za śmierć!
Czarne pismo na oczach mi pląsa
„Stephanus Rex“.
Rex dixit:
„Zdechły pies nie kąsa“. —
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
Skąd wiesz, czyli świat w ręku Boga czy szatana;
i którego ja sobie obrałem za Pana?
któremu służbę żywot mój przymuszę?
od któregom otrzymał; któremu dam duszę?
Szedłem na potępienie.
Świat dziś we mnie cały —
Dziś już nie potrzebuję w podłości nikczemnej
szukać u moich wrogów litości daremnej,
prosić życia. Od kogo życie miałem dane,
jedynie z jego woli może być zabrane.
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
Co to?
to zapadł odłam owej skały,
którą te chłopskie ręce daremno kowały,
rozumiejąc, że wolność może mi kto wrócić,
że mi może odebrać ją albo ukrócić.
Teraz wszystko stracone.
Wyżej jeszcze stoję,
Nie na kłamstwie budować chciałem szczęście moje;
Niech mnie w żelaza skują, —
Jezusie! Maryo!
Chciałem puścić tę żmiję, — niechże ją zabiją!
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
O Boże! przyjmiesz dzisiaj moją duszę.
Weźmij mnie na rycerza, między twoje sługi,
wszystkie winy — i — zbrodnie w oczach moich stoją.
Czas przyszedł bym zapłacił dziś piekielne długi,
bym przez ofiarę krwawą, którą ludzie wiodą,
stanął na Sądzie czysty, skoro ginę młodo, —
Mości kanclerzu, — ta przedemną droga
rąk Twoich dzieło... — Serce macie mściwe.
Przestańcie mówić — słowa te straszliwe.
Wyrok wasz — nie za sprawą tylko moją.
Przebaczcie. — Nie odchodźcie z przekleństwem w świat drugi.
Kanclerzu! Ja — pozywam — Was — tam — przed — Sąd — Boga!
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
Przychodzę, Samuelu, by zjednać was z Bogiem
Wiem, biskupie, iżeście w więzienie tu przyszli
by duszę moją złamać po królewskiej myśli.
Woli bożej poddany, nie królewskiej służbie.
Przedsię chcecie, bym ja się pokorzył przed wrogiem
I cóż wy mnie niesiecie w słów posłannej wróżbie.
Będziesz się modlić ze mną? Starczy by słów parę —
powtórzysz za mną, własną krzepiąc wiarę.
Jakież słowa myślicie, umocnić mnie mają?
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
Jak-to dobrze żeś przyszedł w te ostatnie chwile
przyjacielu, powiedzieć miałbym jeszcze tyle.
Gdyś Ty nademną biadał w szlachetnej żałobie.
Ja szydziłem i z żalu dworowałem sobie,
poznawałem Twój smutek i że Cię to boli,
jakobym przyjąć nie chciał — i znieść mojej doli.
Chciałeś dla mnie wolności za cenę pokory.
Ja do przygięcia karku nie byłem tak skory,
bo widzisz, życie moje to swobodna pycha,
duma co więzów nie zna i wolna oddycha,
O dla mnie trzeba było tych bitew, tej wojny
bym na czele żołnierzy leciał orzeł zbrojny,
bym w obronie ojczyzny cześć odzyskał moją. —
Czemuż straszliwie sądzon, skazańcem tu stoję.
Lecz nie myśl, iżbym stworzon do krwawych dzieł miecza,
nie był zdolny rozumieć, że dusza człowiecza
li przez serce jedynie jako gwiazda świeci,
li przez serce jak anioł przez świat w skrzydłach leci.
Bądź zdrowy przyjacielu. Już ci mnie czekają
katowie — co ku śmierci prowadzić mnie mają
Samuelu! jesteścież wy tacy prawdziwie?
Ja was teraz ocalę — w tej chwili...
Zapóźno.
Ocaliłeś mię bracie, choć nie od topora.
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
- ↑ Z dramatu o Zborowskim zachowały się fragmenty, z których część ogłosiła „Nowa Reforma“, nr. 593 (Dodatek literacki) z d. 24. grudnia 1907. Podaję tutaj zestawienie odmienne, więcej odpowiadające logice dzieła, uzupełnione jeszcze według rękopisu przez p. A. Chmiela.