Z „Kroniki polskiej“
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Z „Kroniki polskiej“ |
Pochodzenie | Wiersze, fragmenty dramatyczne, uwagi |
Redaktor | Wilhelm Feldman |
Wydawca | nakładem rodziny |
Data wyd. | 1910 |
Druk | Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały zbiór |
Indeks stron |
KAZIMIERZ JAGIELLOŃCZYK.
Kto owo?
(patrzy zaniepokojony).
Nie godzę na żywot twój — bracie mój a o miłosierdzie jeno błagam, — czegoć i brat twój gotowie litował się przydać.
Szlachtę tyś z nożem przygonił na mnie, wiernika mego przekupiwszy, — nie szukaj jego losu — nie masz ci u mnie dla ciebie innego końca twej prośbie.
Ojcowiznę mi wróć, bym rówien był do łaski twej przypuszczony — który cię uznaję panem, bym jeno mógł z ręki twej miłosierdzia tego zaznać, — w czem żyli ojcowie moi.
Byś był jak rodzic, jabłko z tej jabłoni. — Wy trujący dech niesiecie wszędy.
Ojca mi zakłóto okrutnie i nie wiń syna, że ojcu wiarę chowa, — alić i tego jestem gotów przepuścić i dla twej miłości, której ze serca twego chcę przebaczeniem dobyć — i mordownikom onym odpuszczę, — w oczy twoje przysięgam się na głowę moją.
Trudnoć przysięga płynie — ani jej żądam, jeno mówię to — byś zszedł mi z oczu — bo jakożem rzekł — im dłużej w oczy twe poglądem, tak w nich nie widzę nic ponad nienawiść.
Nienawiść w tobie jest — męczysz mię srodze, chociażem kolany wrył się w ziemię pod cię, ty przedsię nie chcesz pojrzeć okiem brata.
Jakieć braterstwo taka i zapłata,
a jeźlić klęczeć nie miło i żmudno,
stań mówię, jako stoję ja — nie przyjdzie trudno.
Kusicie bracie mnie — niepomny doli co w ręku Tego jest, co nami rządzi.
Radź się czarownic — krwi utocz serdecznej
i szukaj w gusłach wróżby niedorzecznej
jak rodzic szukał twój —
nie wypominaj
bo łamiesz we mnie i do nędzy wklinasz,
bym już precz poszedł raczej, niźli słuchał —
To jedno mówię: idź raz precz.
(patrzy w króla z pogardą)
(odchodzi).
Widzisz to i poznajesz, najjaśniejszy królu, że wszystkie dzieła twoje i sprawy, z jakąkolwiek bacznością i usilnością przedsiębrane, są złe i na stratę wychodzą.
Nie dzieje się to bez — przyczyny.
Albo my z tobą, albo ty sam jesteś w grzechu; którego ponieważ nie kwapimy się zgładzić, słusznie z dopuszczenia Bożego wszystkie nasze sprawy pomyślnego skutku nie odnoszą.
Cóż rozumiesz — czy jestem pod zaklęciem jakiej winy?
Tak jest.
Powiedzże mi, — jaka to ciąży na mnie wina?
Między sprawami ludzkiemi, a zwłaszcza u chrześcijan, nie masz nic ważniejszego nad — przysięgę.
Ty — pogwałciłeś ją, królu, strąciwszy ze stolicy i wypędziwszy z dziedzictwa ojczystego książęcia Michała, brata twego, a syna Zygmunta, wielkiego książęcia Litewskiego. A co więcej jeszcze Majestat Boski obraża, upokorzonemu i żebrzącemu litości, zrzekającemu się nawet swoich praw i ojcowizny, byleby cię tylko mógł przebłagać, odmówiłeś przebaczenia.
Pomiarkuj się, miłościwy królu i tę zelżywą zmazę, która i nasze i twoje kazi sumienie, staraj się lepszymi postępkami zagładzić. Oddaj książęciu Michałowi jego własność i przywołaj go łaskawie z pustyń Tatarów czy innych barbarzyńców, których on tylekroć na spustoszenie twoich krajów zwodził.
Do tego powinny cię skłonić nietylko Boskie i przyrodzone prawa, ale i ojca twojego przysięga, którą on wraz z nami za siepie i potomków swoich i za królestwo całe w moich oczach wykonał, przyrzekając, że warunków pokoju z Zygmuntem, wielkim książęciem litewskim umówionych i opisanych święcie i bez naruszenia dotrzyma.
Lękaj się kary — Bożej, jakiej doznał za podobne złamanie przysięgi brat twój rodzony, Władysław, król Węgierski i Polski.
Nie spodziewałem się nigdy z ust twoich słów tak przykrych usłyszeć.
Żadna rada nie zdoła mnie do tego nakłonić, abym uczynił, o co mnie upominasz. Spadnie jeszcze — niejednemu — głowa, — — nim książę Michał wróci do swego ojczystego dziedzictwa.
Kiedy nieubłaganym i nieczułym jesteś na moje przestrogi, mające na celu dobro twoje i sławę, wzywam przeciw tobie Boga Wszechmogącego i świętych Jego Wybrańców, niebo i ziemię i wszystkie ich mocy, w mojem i całego królestwa imieniu, na świadectwo, że cię po wielokroć upominałem, chcąc duszę twoją ratować od pomsty Bożej i zatraty.
Lecz gdy wbrew tym upomnieniom dążysz samowolnie do utraty dobra własnego i sławy i nie lękasz się pogwałcenia przysięgi, niechaj więc krew niewinna, jaka z tej przyczyny może się wytoczyć i wszystkie wynikłe stąd nieszczęścia Bóg Wszechmogący nie na nas zwróci, ale na — ciebie, — który ojcowskie prośby i przestrogi z taką odrzuciłeś pogardą.
Co za Signum Królestwa!
Co za nieszczęście dla Rzeczypospolitej.
Jakie nieszczęście — gdzie tu asan widzisz, mości kanoniku, przyjacielu, dziecię od serca — jakie nieszczęście? — Uparty — powiedziałem uparty — zakuty Litwin — jak cały ten ród litwiński i syneczek jak ojciec — —
Świętej pamięci.
Świętej pamięci — godny człowiek — jakich dziś mało, jedyny człowiek — — a ten wyrodek — gubi, Boże święty, kraj miły i nas krakowian ma za piąte koło u wozu. — — Usunę się święty Boże, Najświętsza Panienko — że mnie na oczy nie zobaczy — nigdy, skoro nie słucha rad sercem mówionych — niech zazna — niech zazna — popamięta. Mości kanoniku, wspomniecie moje słowo — że popamięta.
Wasza Miłość zerwiesz z królem Jegomościem wspólność wszelką.
Niemasz nic wspólnego między mną a tym kacerzem, bowiem heretyk jest, jeźli przysięgi nie chce dotrzymać, a łamać — przysięgę — słowo zaprzysiężone — —
Słuszność i Sprawiedliwość w słowach Waszej Miłości — wyrodna to dusza — oporna Bogu i Waszej Miłości i tę musimy złamać dla pozyskania jej Bogu i prawej Ojczyźnie.
Wypiszesz to acan w księdze — wygowor na króla w dniu...
(wchodzi)
(dworzanin kardynała)
He, co? —
(szepce)
Puścić! — puścić! — czego chce —
Wasza Miłości będzie nieugięty.
Jak zawsze! — nieugięty! — Przenajświętsza Panienko, mocny Jezusie. — W puch go zetrę i jego Belialowe posły.
I KRÓLEWSKI DWORZANIN
(chce się zbliżyć)
Stój tam — sługo Beliala — Czego chcesz od kościoła Bożego. — Czystą masz duszę? Kiedy spowiadałeś się? czarci pachołku. —
Uszanowanie! — —
Czego chcesz biedna duszo — mów pacierz!
Gadaj, z czem cię przysłano? Pacierz zmówisz kiedyindziej — wstawaj.
Król miłościw
— — — kiedy nie śmiem. —
Gąska. — Co za gąska. — —
Uląkł się Majestatu.
Gadaj — bo cię każę oćwiczyć.
Nie masz Wasza Miłość prawa!
To mi zuch.
(Dworzanin schyla się do nóg)
(prostuje się)
Król powołuje Waszą Miłość do siebie na Radę, abyś natychmiastowie szedł dostojny książe.
Ruszaj — rzekniej, że biegnę. —
Jakoż — Wasza Miłość — ?
Czekałem tylko na to — nie rozumiesz duszo kochana. —
Wasza Miłość idziesz w Belialowe objęcia!?
Co Acan mówisz o Belialach — król ci mój jest i tegom winien słuchać, — jeżeli chcę, aby mnie słuchano. — Sprawiedliwy Pan jest i Bóg wspierać go będzie — — Amen.
Amen. — To już nie pisać wygoworu?
A owszem — owszem dla pamięci potomnych zapisz Acan.
Wasza Miłość wielkiego serca. —
Sercem się rządzę — prowadź Mości gładyszu.
(za nim dworzanin królewski)
O Boże, czyżby ten olbrzym chwiał się? Czyżby na glinianych nogach stał człowiek ten żelazny?
O Panie, dajże mu tę moc żywiczną dębu. — O Przyszłości! gdybym mógł przejrzeć w te nieprzeparte zagłębia twoich mrokiem spowitych tajemnic? — A może i oni potomni kiedyś z takąż tęsknotą do nas przejrzeć będą chcieli, jak ja ku nim spragnionemi oczyma pozieram i z duszy rad bym wypatrzeć. Chwieją się w słonecznym ogniu wesołej barwy proporce i na wietrze (....) do słońca.
Nie dosyć dbasz o dobro i pomyślność królestwa.
Przypomnij, ilekroć razy naganiałem twoim zdrożnościom, a owo zawsze bez skutku.
Mimo wynoszone prośby od lat pięciu, nie chcesz potwierdzić praw i przywilejów królestwa, — — owszem prawa te w wielu rzeczach gwałcisz i nadwyrężasz; klasztory, kościoły i kraj cały stacyami niezwykłemi naprowadzaniem koni i podwodami obciążasz i gnębisz; biskupstwo Przemyskie dałeś człowiekowi obcemu i nieznanemu; ziemię Podolską i Łucką od królestwa oderwałeś, i do innego kraju przyłączyłeś.
Narodowi polskiemu mniej sprzyjasz i dotychczas na dworze twoim samych Litwinów chowasz, nie dając do niego przystępu Polakom, Królestwa Polskiego nie bronisz od napaści rozmaitych nieprzyjaciół, rozbójników, łotrów, ani na obronę jego nie chcesz podejmować jakichkolwiek nakładów.
Wszystkie dochody królestwa obracasz na korzyść Litwinów; nie rad słuchasz głosu uciśnionych wdów, sierót i ubogich; nie wymierzasz sprawiedliwości ludziom uciekającym się w koniecznej potrzebie do twego sądu.
Oddajesz się zbytkom i rozkoszom, trawiąc czas na próżnowaniu, łaźniach i biesiadach, bez względu na kraj, skołatany niedolą, i nachylający się prawie do upadku.
Obyczaje odmień, postępki odmień a nie ściągaj kary Boskiej na siebie i swoich poddanych.
A ponieważ tylekroć odemnie po ojcowsku i w osobności i publicznie upominamy, bynajmniej nie raczyłeś się poprawić, usuwam się od twojej rady i nie chcę wcale do niej należeć, aby nie powiedziano lub nie sądzono o mnie, że tych nieszczęść, które się dzieją, ja jestem uczestnikiem i współwinnym.
Nie ścierpię jednak krzywd wyrządzonych kościołom, klasztorom, wdowom i sierotom i w ich obronie gotów jestem krew i życie poświęcić.
Ciężką, Miłościwy królu, zadałeś nam ranę. Ziemię Łucką, odwieczne dziedzictwo Królestwa Polskiego, oderwałeś od Polski. A kiedy kraje Litwy i Rusi połączone są z Królestwem i do niego wcielone, ty usiłujesz przenosić do Litwy te ziemie, które nie przez twego ojca ale od dawnych królów naszych nabyte, Polska najsłuszniejszem prawem posiada.
Już to i dawniej kusił się o to książę Witołd, tak własnym przemysłem jako i zabiegami obcych, aby zerwać te prawe związki, które łączą Królestwo z należącemi do niego krajami Litwy i Rusi, i w tym celu przywdziać chciał koronę i ogłosić się królem litewskim. Ale zuchwały ten zamiar Witołda i innych odparty został wywodami słusznymi i orężem; nie dopuszczono koronacyi, przejęto listy, które ją popierały. Koronę zaledwo zdołano uprowadzić spiesznie do Węgier.
Byli bowiem na ów czas w Radzie prałaci i panowie nieugiętej duszy, którzy i ojcu twemu, jakkolwiek sami go do korony wiedli, i Witołdowi mężnie się oparli.
Nie mniemaj, iżby wszystkie umysły bojaźnią lub darami twymi były pokonane.
Jest jeszcze wielu prawych mężów, którzy na krzywdy królestwa i prowincyi obojętnie milczeć nie będą.
Ja sam nie chcę należeć do liczby twoich pochlebców i zauszników i usuwam się od twojej rady w przekonaniu, że gdy za łaską Bożą postrzeżesz się i pomiarkujesz, miłować będziesz tych, którzy ci szczerze radzą a pochlebców niecnych odrzucisz i potępisz.
Pięć lat temu spełna, jak z tobą Miłościwy królu ucieramy się o potwierdzenie praw królestwa.
Po wielekroć składaliśmy oto zjazdy, mnogie łożyliśmy wydatki.
A lubo obiecywałeś tyle razy, że temu raczysz położyć koniec, wszelako rzecz w ciągłej zostaje odwłoce.
Jaki cel tej odwłoki, i co się w tem wszystkiem święci, wszyscy pojmują; — — — nie wszyscy jednak mogą i odważają się mówić.
To, co z ust kardynała i wojewody krakowskiego słyszałem, zgodnie potwierdzam.
A ponieważ widzę, miłościwy królu, że radami naszemi gardzisz a złych ludzi podszeptom dajesz się powodować, usuwam się i ja od twojej rady i do niej należeć nie chcę, dopóki twoja królewska Miłość nie raczysz życia i postępków twoich odmienić, aby krwi niewinnie przelanej z moich rąk się nie dopominano.
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
W prawdzie swojej — królowa słuszność jest.
Wasza Miłość — ustępuje ze swego?
Jako żyw nie ustępuję — ino go wyrozumiałem, bo mię oto prosił a na klęczkach błagał, abym go wyrozumiał. — Tak tedy wyrozumiałem.
i — ?
i nie ustąpimy. Przenajświętsza Panienko.
nigdy!
do zjechania w Sieradzu — duszo kochana.
Wasza Miłość pojedziesz do Sieradza. — I cóż będzie w Sieradzu — ?
Nie ustępujemy!
Ja nie ustąpię — a król nieustąpi — a i tak dobrze będzie. Wiesz Asan, jak się to nazywa?
wojna domowa, — rozlew krwi — zachowaj Boże.
Cicho Asan bądź, — — kopiją nie umiesz się złożyć ino piórem skrobiesz — to się nazywa polityka — włos nam z głowy nie spadnie. Scientia — jest.
Wasza miłość przyczyną jesteś — nie pohamujesz się
zobaczysz jako (.....) się ubiorę i będę cichy jako
baranek
nie może to być
zobaczysz — mówię.
Gdybyś Wasza Miłość widział owych italskich dostojników — jacy są,
Faryzeusze — Boże odpuść — Bóg różne ma sługi. Polak jestem; — więc nie dziw że lepiej niż drugi Bóg z Najświętszą Panienką, serca mi pilnuje — przyjacielu — i krzywdy znieść nie pożałuje; swoją się myślą rządzę — i Bogiem się rządzę, a Bóg słudze przebaczy — jeźli kiedy zbłądzę — cudzej mi nie potrzeba nauki, mój bracie i wy coście (.....) — sami z siebie macie.
ino żem niespokojny, mości kanoniku, bo tu spraw tyle — głowa trzęsie się — od liku — zajęcia — a doglądać trzeba a pilnować. Przeczytaj dla spokoju duszy powieść twą (.....)
Chciałbym żeby ta powieść wiekom była szkołą...
Śnił mi się król nieboszczyk-ojciec — możem zwinił. Przeczytaj, jakom pod Grunwaldem był i com tam czynił.
(opis bitwy)
(wchodzi król)
(dzwonek na Anioł Pański)
(w południe)
(klękają)
Grzeszniku powstań. —
Pokorny ja sługa wobec pomazańca Bożego.
Przychodzę prosić Waszą miłość posiłek ze mną przyjąć, — raczej przyjmiecie chęć naszą łaskawie
Weźmiesz nas na stół swój z dziećmi mojemi z przyjacioły mojemi —
Prosimy, sercem, prosimy zacni ojcowie.
Z wolna muszę.
A w tem niezgoda rośnie — wszystko co złe za nią idzie.
Nie upominaj miłości — księże, bom nie rad.
A co nasze, dać trzeba a nie pod (.....) zagarniać i pchać w jeden wór.
Waszym chcecie być ojcem a onym macochą.
a wy onym ojciec a macochą naszym.
Malowany nie będę — jako ojciec nie był ani brat i tym mnie znajcie — i nie ustąpię i nie jedna spadnie głowa, niźli mnie kto przełamie.
I takiem słowem-że Wasza miłość mnie darzysz poczęstunkiem — gorzkie to wino.
Przy Bożej ręce.
Kuraki stygną
ojcowie miłościwi mogą i przy stole rajczyć.
Co ty będziesz nosa wściubał do spraw majestatu. Kurakom podlewaj sosy.
Idziemy z Waszą Miłością.
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
- ↑ W r. 1905 poeta powziął zamiar napisania rozległego utworu, zatytułowanego (tymczasowo?) „Kronika polska“. Tytuł ten, wraz z datą 1905, znajduje się na pierwszej stronie rękopisu, zawierającego podtytuły, spis osób, scenaryusz z adnotacyą odnośnej stronicy historyi (w tłómaczeniu polskiem) Długosza, z którego niektóre ustępy są dosłownie przepisane inne udyalogowane. Przytaczam te zapiskiw dosłownem brzmieniu, zaznaczając w nawiasie rzymską cyfrą kartkę rękopisu (obecnie ponumerowanego).
(I) Kronika Polska. (Sign. S. W. 1905).
(II) Król Kazimierz Jagiellończyk.
Część pierwsza.
(III) 1. W lasach na Litwie (str. 27).
Grudzień 1446. Suchta.
2.
W Krakowie. Koronacya. (str. 31).
W Katedrze na Wawelu. 15 maj
1447.
3. Na rynku krakowskim. 1447. (str. 32).
16 maj
4. W Kaliszu 1447. (str. 33).
Książe Michał.
(IV) 5. W Katedrze na Wawelu. Kardynał (str. 59).
Wręczenie kapelusza 1449.
6. W Piotrkowie 1449. (str. 63).
7. W Krakowie: Zapusty. (str. 66).
8. W Piotrkowie 1451. (str. 75).
9. W nowem mieście Korczynie
15 lipca 1451.10. Na Łysej Górze (Neptun). (str. 82).
11. W Samborze (str. 83) 1451.
(Długosz).
12. W Parczowie 1451. (str. 88).
13. W Kownie 1451. (str. 91).
14. W Opatowie 1452. (str. 95).
(V) 15. W Łucku 1452. (str. 97).
Śmierć Świdrygiełły.
16. W Sandomierzu 1452. (str. 99).
17. W Sandomierzu 1452. (str. 101).
18. W Krakowie 1452. (str. 101).
Procesya Bożego Ciała. (102)
(103)
19. W Kapitularzu (w Krakowie) (str. 104).
20. W Sieradzu 1452. (str. 106).
(107)
(108)
(VI) 1445. Michał z Krakowa lub z Kleparza, albo
Michał z Lipia, wychowaniec Akad. krak.,
mistrz i doktór filoz., wysokiego imienia
głębokiej pokory a nauki niesłychanej.
1. opat.
2. przeor
lasy jodłowe
3. podprzeor
(.....)
4. dziekan
jastrzębie
5. strażnik relikwi Krzyża Św.
rzeka: Słupia
6. zakrystyan
góry: Chełm.
7. prefekt chóru
Łysica
8. mistrz nowicyatu
Łysica
9. vice-magister
Królewska
10. rządca dóbr
Książęca
11. skarbny
Witosławska
12. prokurator
Jelenianka
13. proboszczowie: Słupski *),
Koniemłocki, wolnicki, Wierzbowski.
(VII) Król Kazimierz Jagiellończyk.
(Sign.) S. W.
1905.Tu rozpoczynają się teksty.
Na kartce tytułowej sceny „W Kaliszu“ (str. 148) dopisana data rozpoczęcia pracy: 7. maja 1905, i adnotacya: „Długosz str. 33“.
Monolog Długosza (str. 159) jest dopisany widocznie później, ołówkiem.
*) Bywał Przeorem. - ↑ Scena ta była drukowana w „Przeglądzie Powszechnym“ z r. 1908, T. C. (378—80).