<<< Dane tekstu >>>
Autor Victor Hugo
Tytuł Sara w kąpieli
Pochodzenie Wybór poezyj pomniejszych Wiktora Hugo cykl Poezye wschodnie
Wydawca Hipolit Skimborowicz
Data wyd. 1849
Druk Drukarnia Gazety Porannej
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Bruno Kiciński
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały cykl
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VII.
SARA w KĄPIELI.

Wietrzyk z słońcem na jéj czoło
Cień liści rzucał wesoło. —
— ALFRED DE VIGNY. —

Sara z swéj gnuśności rada
Sama siada
Na huśtawce z lekkiéj maty,
I kołysze się przy stoku
Miłym oku,
W świéżym sadzie, strojnym w kwiaty.

A ta wątła jéj kołyska
W wodzie błyska
Wspólnie z obrazem dziewicy,
Co kąpiąc się, to przymila,
To się schyla
Dla przéjrzenia się w krynicy.


Tylekroć jéj łódka drżąca
Zdrój zamąca,
Ilekroć się w górę wzbija —
Po zmąceniu, w krótkim czasie
Przegląda się
Drobna nóźka, biała szyja.

Trwożną stopą dziéwczę młode
Bije w wodę,
Która marszczy się w obwody.
Płoni się jéj stopka śnieżna,
A lubieżna
Śmieje się z zbyt zimnéj wody.

Skryj się tutaj za drzewinę —
Za godzinę,
Możesz się przyjrzéć jak ona,
Z łaźni, z niewinną odwagą,
Wyjdzie nago,
Na krzyż składając ramiona.

Słońcem jest świetném w pogodę.
Dziéwczę młode,
Kiedy wychodzi z kąpieli,
Gdy na wiatr wszedłszy drży cała,
I nieśmiała
Patrzy, by jéj nie dojrzeli.


Oto w liściach się ukrywa,
Bystra, żywa,
Zważa na każde ruszenie,
Cała jak granat się żarzy,
Na swéj twarzy
Uczuwszy... muszki dotknienie.

Wszystko widać, co dla świata,
Kryje szata.
W błękicie jéj ślicznych oczu,
Błyszczy spojrzenie cudowne,
Gwiazdce równe,
Skrzącéj się w nieba przezroczu.

Ociérana kropla z ciała,
Tak ściékała
Jak lekki dészczyk z topoli.
Jak gdyby Sułtanka która
Perły z sznura,
Rozrzuciła ze swawoli.

Igrając sobie niedbale
Sara wcale
Nie myśli kończyć zabawki,
Tylko się huśta leniwa,
I tak śpiéwa,
Z rozkołysanej huśtawki:


«Gdybym była kapudanką
Lub Sułtanką,
Brałabym ja woni suto
Z ambry, na kąpiele ranne,
Mając wannę,
Z żółtych marmurów wykutą.

«Miałabym hamak jedwabny,
Giętki, zgrabny,
A na przypadek omdlenia,
Miękką sofę, z któréj wonność
Wzbudza skłonność
I coraz nowe pragnienia. —

Huśtałabym się do góry
Prawie w chmury,
I w rzéce mogłabym pływać
Bez trwogi każdego czasu,
A nikt z lasu,
Nie śmiałby mnie wypatrywać.

Chyba, że na karku czyja
Swędzi szyja,
Lub swe życie ma za marne,
Bo tu mieczem hajduk błyska;
Patrzą zbliska
I straszą Eunuchy czarne.


Spoczywałabym powoli
Do méj woli
Łoże mając puchem słane;
A na stopniach by sandały
Moje stały
Rubinami wyszywane.»

Sara marząc jak Sułtanka,
Tak od ranka
Buja nad stokiem strumyka,
I młoda, pusta dziewczyna
Zapomina
Że dzionek na skrzydłach źnika.

Woda z kąpiącéj się płynie
Po darninie
I z huśtawki się rozpryska
Na koszulkę fałdowaną,
Kołysaną,
Którą wietrzyk z krzaku ciska,

Jéj rówienniczki wesoło
Z wsi w około
Tymczasem wyszły już w pole;
Ich tłum, jak chmura skrzydlata
Tak przelata
Rozliczne robiąc swawole.


Każda przechodząc przy Sarze
Tym ją karze
Wyrzutem i urąganiem:
«To mi dziewczyna leniwa
Co w dzień żniwa
Tak ociąga się z ubraniem.«





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Victor Hugo i tłumacza: Bruno Kiciński.