Sawitri (1895)

(Przekierowano z Savitri)
<<< Dane tekstu >>>
Autor anonimowy
Tytuł Sawitri
Pochodzenie Obraz literatury powszechnej
Redaktor Piotr Chmielowski,
Edward Grabowski
Wydawca Teodor Paprocki i S-ka
Data wyd. 1895
Druk Drukarnia Związkowa w Krakowie
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Kazimierz Brodziński
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

a) Sawitri.
(Epizod z Mahâbhâraty).

Był w Madras król pełen cnoty i sprawiedliwości, gościnny, pobożny, obietnic dotrzymujący, ukracający swe żądze, czyniący przepisane ofiary i ojciec ubogich. Król ten był Aśwapati, szczęściem wszystkich szczęśliwy, bardzo podeszły w lata, a bezdzietny, i dlatego trapiący się starością swoją. Czynił on wszelkie pokuty w nadziei uproszenia sobie potomstwa.

Jakoż za sprawą bogini Savitri urodziła mu się córka, której przez wdzięczność dla bogini, nadano także imię Savitri.

Piękna jak Lakmi, bogini szczęścia, wyrosła młoda dziewica. A widząc jej kibić wysmukłą, postać krągłą i złotu podobną, mówili mężczyźni: Piękną jest prawie, jak córka bogów! A przecież żaden młodzian, uderzony jej wdziękami, nie wybrał sobie za żonę dziewicy z oczami lotosu i gorejącej blaskiem młodości.

Smucił się tem bardzo Aśwapati, albowiem „ojciec niewydający córki za mąż występny jest“, i polecił córce, żeby sobie wzięła za męża, kogo zechce. Sawitri wybrała Satyawana. Był to syn Dyumatsena, króla Salwy, który ze starości ociemniał i z tej przyczyny wyzuty ze swego państwa, schronił się do puszczy i tu oddany bogobojnym praktykom, syna swego wychował. — Wyboru tego nie pochwala poważny bramin Narada. Wprawdzie zdaniem jego „jest to młodzian spokojny, cichy, rycerz zwalczonych namiętności, otwarty, życzliwy, dotrzymywacz obietnic i stały w postanowieniach; prawy niezmiennie i w wierze niezachwiany i wkrótce między najsławniejszych policzon będzie“ — lecz cóż, kiedy „od dziś za rok dojdzie kresu swego życia i straci postać cielesną“. Ale Sawitri wyboru swojego nie zmieni. „Długo lub krótko żyć będzie, czy ma przymioty lub nie, — gdy raz męża wybrałam, nie wybiorę drugiego“, odpowiada na perswazye ojca, poślubia Satyawana i osiada z nim w puszczy przy jego rodzicach. Rok dobiega kresu i Sawitri surowe czyni pokuty, żeby wybawić od śmierci męża, który nic nie wie, co go wkrótce ma spotkać. — W dniu oznaczonym Satyawan, wziąwszy siekierę, udaje się do lasu; Sawitri postanawia mu towarzyszyć, żeby nieodłącznie być przy nim.

Satyawan obok swej towarzyszki uzbierał w lesie koszyk owoców, a potem ciął drzewo siekierą. Ale wnet twarz jego pot oblał; a osłabiony wielce, uczuł ból głowy. Zbliżył się do miłej małżonki i słabym rzekł głosem: O Sawitri! ciało moje i wnętrze zdają się goreć. Źle się czuję, o miaro-mówna! Chciałbym się przespać, bo mi sił zbywa.
Sawitri, zbliżona do męża, usiadła obok i głowę jego na swoje schyliła łono. I młoda pustelnica, przejęta słowami Narady, widziała przed sobą chwilę zapowiedzianą. I wraz spostrzegła człowieka w szacie czerwonej, z głową kędzierzawą, twarzy miłej, a jaśniejącej jak słońce. Miał barwę czarno-żółtawą, oczy czerwone, a w ręku niósł powróz. Postać miał straszną, a stanąwszy obok Satyawana, chciwie nań patrzył.
Gdy go Sawitri postrzegła, wnet się zerwała; a złożywszy lekko głowę męża, na łonie trzymaną, w postaci błagalnej, ze drżeniem w sercu tak przemówiła:
— Poznaję cię bogiem, bo postać twoja nie jest śmiertelną. Powiedz, o dobry boże, ktoś jest i co zamyślasz?
— Poświęciłaś się dla męża i dla praktyk pobożnych, przeto ci odpowiem, Sawitri! — rzekł nieznajomy, — Wiedz, piękna, młoda niewiasto, żem jest bóg śmierci. Życie twojego męża jest dopełnione, więc wprowadzę go w moje królestwo.
Sawitri rzekła: O ty, dziedzicu najwyższej błogości! mówią, że to zwykle posłańcy twoi ludzi uprowadzają, pocóż sam dziś przychodzisz, o boże najpotężniejszy?
Tak zapytany, pełen litości dla Sawitry, odpowiedział: Mąż twój młody, cnotliwy, który jest morzem pięknych przymiotów, nie miałby cześci należnej, gdyby go sługi moje stąd wiodły; przeto sam po niego przychodzę.
Potem Jama, wydobywszy z ciała Satyawana duszę, związał ją mocno; wtedy wyszło życie z ciała Satyawana, znikł oddech, zagasły oczy; a zwłoki, bez ruchu, smutno były do widzenia. Ale Jama, z duszą związaną, ku południowym stronom się udał.
Sawitri, ociążona boleścią, szła za Jamą; Sawitri, która, w poświęceniu się dla małżonka, zniosła dla niego posty i najsurowsze pokuty.
Ale Jama, zatrzymując ją: — Wróć się, wierna Sawitri, i poświęć ofiarę za umarłego. Wszystkoś czyniła, coś winna dla męża; przyszłaś tak daleko, jak tylko mogłaś.
— Gdzie ty mi męża prowadzisz, — rzekła Sawitri: — gdzie on będzie, ja pójdę za nim: to jest wieczna moja powinność. Zaklinam cię na surowe moje pokuty, na moje poddanie się pokorne, na miłość męża mojego i dobroć twoją, nie broń mi tego!
Mędrcowie, hołdujący prawdzie, zwią przyjaźń siedmiokroczną (sapta adam), kładąc przyjaźń nad wszystko. Ja ci powiem w dwóch słowach, wysłuchaj:
Nieświadomi nie oddają się cnocie, ni prawdzie; ludzie z nauką pełnią cnotę: dlatego dobrzy nazywają cnotę najwyższem dobrem.
Od chwili, gdy dobry zaznał cnotę, inni dobrzy go naśladują. Nie pragną oni raz lub dwa razy zaczynać to życie ziemskie. Przeto dobrzy nazywają cnotę dobrem najwyższem.
— Wróć się, Sawitri, — odrzekł Jama. — Przyjemne mi to, co mówisz. Wybierz sobie łaskę, wyjąwszy życia twojego męża, a mieć ją będziesz natychmiast.
— Mój teść utracił swoje królestwo, pozbawion wzroku, mieszka w leśnej pustyni. Niech ten król silny, rówien słońcu gorejącemu, otrzyma wzrok za łaską twoją.
— Tak będzie, — odpowiedział Jama. — Ale ta droga tobie strudzonej wielce jest przykrą; powróć, abyś więcej jeszcze nie wycierpiała.
— Jakżebym ja się strudziła, idąc za moim mężem? Gdzie on jest, ja być przy nim powinnam. Gdzie męża mojego prowadzisz, tam moja droga. Rządco bogów! raz jeszcze słuchaj słów moich:
Komu raz dozwolono z dobrymi się spotkać, zapragnie tego raz drugi i trzeci; mówią, iż to jest przyjaźń: a pożytecznem jest spotkanie się z dobrymi, dlatego z dobrymi zawsze chcemy się łączyć.
— Słowa, które mówisz, — rzekł Jama, — oznaczają uczucia cnotliwe i wyższy rozum. Słowa te bez owocu nie będą. Wyjąwszy życia Satyawana, oświadcz drugie życzenie, wyborna niewiasto!
— Teść mój czcigodny utracił niegdyś królestwo. Niech je odzyska i niech nigdy z drogi prawości nie zboczy. Oto jest drugie moje życzenie.
— Król ten, odpowiedział Jama, — odzyska wkrótce swoje królestwo i z drogi prawości nie zboczy. Otóż spełnione twoje życzenie, córko królewska! A teraz powróć już, powróć, bo dużo cierpisz w tej drodze.
Sawitri: — Stworzenia wszelkie przykute są do twojej władzy najwyższej; imając je, rządzisz niemi, bo z własnej woli nie poddają się: dlatego, o boże, zwiesz się Jamą, imaczem. Słuchaj jeszcze słów, które ci powiem:
Życzliwość dla wszystkich istot w czynach, myślach i słowach, ludzkość i miłosierdzie, są dobrych wieczystem życiem.
A tak ten świat najwięcej rządzony jest siłą; ale dobrzy wstawiają się za nieprzyjaciół, którzy zyskują miłosierdzie.
— Mowa twoja, rzecze Jama, tak jest miłą, jak woda cierpiącemu gorączkę. Wyjąwszy jeszcze życia Satyawana, wybierz łaskę, a mieć ją będziesz natychmiast.
— Ojciec mój, król ziemi, — rzekła Sawitri, — nie ma żadnego syna. Niech ojcu mojemu urodzi się sto synów, szczepów tyluż rodzin. Oto trzecie moje życzenie.
— Niech sto synów kwitnących, szczepów tyluż rodzin, urodzi się ojcu twojemu — rzekł Jama. — A teraz powróć, bo droga twoja będzie bardzo daleka.
— Droga ta, — odrzekła Sawitri, — nie jest daleka, gdy idę z mym mężem, bo miłość moja ku niemu dalej prowadzi; idąc więc dalej, słuchaj jeszcze słów, które ci powiem:
Ty jesteś synem słońca, które ogrzewa całą naturę, dlatego mędrcy zowią cię Wajwaswata, potomkiem słońca; ty sprawiedliwością rządzisz stworzenia i przeto zowią cię także królem sprawiedliwości (Dhamnaradża).
Człowiek nie tyle ufa sam sobie, ile dobrym; przeto szczególniej pragnie spoczywać na łonie dobrych. — Z miłości dla wszystkich istot rodzi się ufność; dlatego dobrzy najwięcej mają ufności.
— Słowa twoje, o młoda niewiasto! są takie, że im równego nic nie słyszałem, — rzekł Jama. — Cieszą mię tyle, iż czwartej jeszcze dozwalam ci prośby, wyjąwszy życia Satyawana. Powiedz, a odejdź!
— Niechaj mam z Satyawanem stu miłych synów, szczepów tyluż rodzin, dzielnych, wspaniałych. Oto czwarte moje życzenie.
— Stu synów dzielnych, odważnych, radujących serce mieć będziesz, młoda niewiasto! — rzekł Jama. — Ale teraz już wróć, bo droga daleka jest ci bolesna.
Sawitri: — Dobrzy idą zawsze drogą cnoty; dobrzy nie mdleją, nie nikną; łączenie się dobrych z dobrymi owoc wydaje; dobrzy nie wdrażają trwogi dobrym.
Bo dobrzy prowadzą słońce przez prawdę; dobrzy utrzymują ziemię; są drogą dla przyszłych stworzeń, o królu! I na łonie dobrych dobrzy w niwecz nic idą. Dobrzy pracują dla innych, nie mając w myśli wzajemnych dobrodziejstw. Łaski, świadczone ludziom, nie są próżne; dobrodziejstwo nie znika, ani cześć mu należna. O ile trwałe są umartwienia i pokuty, jakie dobrzy sobie zadają, o tyle dobrzy zbawicielami są ludzi.
— Im więcej mówisz, o duszo cnotliwa i wdzięczna, pełna powabów i szlachetności, tem większą jest miłość moja ku tobie — rzekł Jama: — wybierz łaskę nieporównaną, o żono, kochająca męża świętą miłością!
Sawitri: Nie uczyniłeś, jak dotąd, żadnego warunku mej prośbie, o ty! co dajesz chwałę, słysz moje życzenie: Niech mój Satyawan żyje! bo sama bez męża mojego, jestem jako bez życia. Nic chcę bez męża żadnej radości, bez niego nieba nawet nie pragnę. Stu synów mi obiecałeś, a mąż ma mi być wydarty! Wybieram łaskę: niech mój Satyawan żyje. A tak sprawdzi się twe słowo, że stu synów mieć będę.
— Tak będzie! — odpowiedział Jama, syn słońca, król sprawiedliwości, odwiązując powróz, na którym trzymał duszę Satyawana, a pełen radości, rzekł do Sawitri:
— Oddaję ci męża, tobie, pociecho rodzin, oddaję w całości zdrowym i szczęśliwym. Dożyje z tobą lat czterystu; przez cnoty swoje i dopełnianie ofiar wielką sławą cieszyć się będzie. Z tobą mieć będzie stu synów, a ci wszyscy będą królami, bohaterami, pomiędzy swojemi syny i wnuki. Lata życia twojego, przyznane tobie i jemu, zwać się będą twojem imieniem. Rodzice twoi stu synów mieć będą.

Jama spełnia wszystkie obietnice. Zwłoki Satyawana odzyskują życie i uszczęśliwieni małżonkowie wracają do pustelni; tu dowiadują się, że Dyumatsena nagle wzrok odzyskał, a wkrótce potem przybywają do niego posłowie z Salwy z oznajmieniem i prośbą, żeby na tronie ponownie zasiadł.

Sawitri wydała z czasem stu synów, pełnych sławy, równych bogom, nie cofających się przed niebezpieczeństwem, Miała także stu pięknych i dzielnych braci, synów Aśwapaty, króla Madras.

(Kazimierz Brodziński).


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: anonimowy i tłumacza: Kazimierz Brodziński.