<<< Dane tekstu >>>
Autor Adolf Klęsk
Tytuł Sen lekarza
Pochodzenie Zwierzenia histeryczki
Wydawca Księgarnia J. Czerneckiego
Data wyd. 1921
Druk Drukarnia J. Czerneckiego
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


SEN LEKARZA


W białych murach szpitala zaległa wieczorna cisza. Cisza szpitalna ma w sobie coś strasznego... pozornie wszystko spokojnie, zdaje się, że sen zacznie roztaczać nad biednymi chorymi swe dobroczynne skrzydła, a tu nagle rozlega się jęk lub krzyk bolesny! O ile w dzień jęk taki jako wyraz bólu jest zupełnie naturalnem zjawiskiem, o tyle w nocy w sali chorych ma on zupełnie inną niejako barwę. Bóle w nocy zwykle się nasilają, chory czuje się wtedy taki biedny, samotny, mdłe światło na sali, rzuca dziwne cienie, gorączka się wzmaga, odpychając sen ze znużonych powiek... szuka tedy oko jakiejś przyjaznej duszy, słów kilka pociechy, ulgi w cierpieniu.
A tu naokół towarzysze niedoli. Jedni spowici snem, inni apatyczni zapatrzeni w dal, inni skurczeni z bólu, lub niespokojni: To cisza szpitalna — cisza, której boją są nieraz najodważniejsi!


Doktor Słupski skończył właśnie wizytę wieczorną na swym dyżurze i usiadł w pokoju inspekcyjnym. Drzwi od tegoż uchylone dozwalały patrzeć mu wprost na dużą salę chorych. Słupski, doglądając ich, nabył już wprawy w słuchaniu. Poznaje dokładnie, że teraz jęknął amputowany, teraz żałośnie skarży się młody chłopak po operacji brzusznej, a teraz znowu ponury głuchy jęk wydaje pacjent ze złamaną szczęką.
Co pewien czas zalega salę cisza... pozornie zdawaćby się mogło, że chorzy usnęli, aż tu nagle nowa serja jęków lub westchnień bolesnych!
Zmęczone oczy lekarza kleją się do snu — zasypia. Do uszu dochodzą ciągle jęki i wywołują sen dziwny. Oto widzi na owej sali, jak chorzy wstają z łóżek, swobodni, weseli i wychodzą do ogrodu, a na łóżkach pozostają choroby. Lecz jakżeż one inne, jak dotąd je sobie przedstawiał! Oto na pierwszem łóżku leży rak żołądka o postaci skłębionej masy złożonej z resztek wykwintnych potraw i napojów! Skłębiona masa się rozwija, zmieniając się w stół wspaniale ubrany kwiatami, uginający się od sreber i kryształów. W wesołem towarzystwie siedzi tam młody człowiek, pełen zdrowia i sił! Wnoszą wytworne potrawy, lecz na każdej jakieś dziwne ciemne plamy. A młody człowiek bierze je w siebie ciągle i ciągle!
A oto na drugiem łóżku leży porażenie! Piękny młodzieniec w szale miłosnym wpija się w usta kochanki a ta sączy mu straszny jad do krwi!
Nagle jęk straszny, bolesny rozdarł powietrze! Słupski zerwał się i pobiegł na salę. Siostra miłosierdzia rozjaśniła lampy i wspólnie z lekarzem stanęli nad pierwszem łóżkiem. Tam wciśnięty w kąt, skurczony blado-siny leżał starzec z rakiem żołądka. Oczy dziwnie szeroko rozwarte utkwił uporczywie w Słupskiego i przerywanym od jęku głosem zaczął szeptać: czy wiesz, dlaczego ja teraz cierpię? Nie wiesz lub powiesz: masz raka żołądka. Tak, mam go rzeczywiście, ale to tylko wyraz mej choroby, coś, co stać się musiało i stało się. Chorobę mą i me cierpienia wywołało jednak me życie całe, trwonione lekkomyślnie w gonitwie za szałem i marą szczęścia ułudną. Wiedziałem, że wszystko zakończyć się musi jakoś strasznie i tak się też zakończyło!
Słupski zajął się pilnie cuceniem chorego a ten ciągnął dalej cichszym już głosem: doktorze, po co to wszystko? Co chcesz ratować? Cha! Cha! wyleczysz może mnie, nie, to nie jest w twej mocy, bobyś musiał odwrócić na nowo me życie, a wstecz żyć nie można!
Parę cichych westchnień i chory skończył życie.
Słupski spojrzał na kartę nadgłówną chorego i wyczytał:
Stefan Koroski, lat 68, zajęcie: artysta malarz. Ach, to ten Koroski, którego obrazy wzbudzały taki podziw na wszystkich wystawach świata! Czyż to możebne? A teraz leży przed nim biedny, nędzny trup, wsunięty w kąt łóżka!
Westchnął głęboko, poszedł do pokoju dyżurnego i w protokole zanotował: o godzinie 11, minut 20, zmarł chory na sali drugiej, łóżko pierwsze, wśród objawów zapadu. Rozpoznanie kliniczne: rak żołądka.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Adolf Klęsk.