Serce (Amicis)/Pogrzeb Wiktora Emanuela

<<< Dane tekstu >>>
Autor Edmund de Amicis
Tytuł Serce
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1938
Druk Drukarnia „Antiqua” St. Szulc i S-ka
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Maria Konopnicka
Tytuł orygin. Cuore
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Pogrzeb Wiktora Emanuela.
17 stycznia.

Dzisiaj o drugiej, zaledwie nauczyciel wszedł do klasy, zawołał Derossiego, który podszedł do stolika, stanął wprost nas i dźwięcznym głosem, podnosząc go i zniżając na przemian, z wzruszeniem na twarzy tak mówił:
— Cztery lata minęło jak w tym dniu i o tej godzinie zatoczył się przed Panteon w Rzymie wóz żałobny, na którym spoczywały zwłoki Wiktora Emanuela II, pierwszego króla Włoch, zmarłego po dwudziestu dziewięciu latach panowania, w czasie których wielka nasza ojczyzna, rozerwana na sześć oddzielnych państw i uciskana przez obcych tyranów, stała się jednym, niepodległym, wolnym królestwem. Po dwudziestu dziewięciu latach panowania, które okrył sławą a udarował męstwem, prawością, odwagą w niebezpieczeństwach, mądrością w chwilach zwycięstw i wytrwaniem w klęskach.
Zatoczył się wóz żałobny, na którym błyszczała korona, przebiegłszy ulice Rzymu pod ulewą kwiatów, wśród uroczystej ciszy bolejących tłumów, zebranych z całego kraju — poprzedzany legionem generałów, mnóstwem ministrów i książąt, wiodąc za sobą szeregi inwalidów, las chorągwi, wysłańców z trzystu miast włoskich, wszystko co przedstawia potęgę i chwałę narodu, zatoczył się wóz żałobny przed wspaniałą świątynię, gdzie czekał królewski grobowiec. Natychmiast dwunastu kirasjerów zdjęło trumnę z wozu. A była to chwila, kiedy naród włoski żegnał po raz ostatni swego starego, zmarłego króla, którego tak kochał; kiedy żegnał swego żołnierza i swojego ojca, po owych latach najszczęśliwszych, sławnych dziejów swoich.
Wielka to była, uroczysta chwila. Wszystkie spojrzenia, cała dusza tłumów uniosła się ku tej trumnie, którą sztandary osiemdziesięciu regimentów armii włoskiej, niesione przez osiemdziesięciu chorążych, salutowały już po raz ostatni. Sztandary okryte chwałą i krwią Włochów, przypominające potoki krwi, tysiące poległych, najwspanialsze zwycięstwa, najświętsze ofiary i najżywsze bóle.
Więc kiedy kirasjerzy z trumną królewską poczęli iść, a te sztandary pokłon jej dawały, tak nowe jak i stare, zdarte chorągwie spod Quito, spod Pastrengo, spod San Martino, spod Castel Fidando, osiemdziesiąt chust żałobnych, sto medalów na trumnę upadło, a ten brzęk zmieszany i dźwięczny, który wzburzył krew w żyłach wszystkich, rozległ się jak dzwon tysiąca ludzkich głosów mówiących razem: — Żegnaj nam, żegnaj, ty mężny, ty prawy królu! Będziesz ty żył w sercach twego ludu, póki nad tą włoską ziemią słońce świecić będzie!
A wtedy podniosły się sztandary w czysty błękit nieba, a król Wiktor wszedł do nieśmiertelnej chwały swego grobu.

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Edmondo De Amicis i tłumacza: Maria Konopnicka.