[24]Sielanka trzecia.
Silenus.
Przedsie[1] wy, leśne Muzy, przedsie w pieśni swoje!
Chromis, Mikon i Mnazyl, małych chłopiąt troje,
Sylena w cichej jamie zdybali śpiącego;
Jeszcze był nie wyszumiał z wina wczorajszego.
Jako zawsze, wieńce mu z głowy pospadały.
5
Dzban tylko i multanki przy stronie wisiały.
Rzucą się nań i jegoż własnemi wieńcami
Imą[2] więzać, bo nie raz ich obietnicami
Starzec wodził; a oni darmo się kłaniali,
A nigdy nic od niego nie otrzymywali.
10
Gdy się kręcą; wtym Aegle do onej biesiady
Przypadnie, Aegle między wszystkiemi Najady
Napiękniejsza; a gdy już patrzał, jako miała
Pełną garść kalin, twarz mu niemi popisała[3].
Rośmieje się i rzecze: Po co mię wiążecie?
15
Rozwiążcie, dzieci; pieśni będzie, ile chcecie.
Wam, dzieci, piękne pieśni będą; a ty za tę
Uczynność weźmiesz, miła, inakszą zapłatę.
W tym zaczynał, a Nimphy zewsząd się zbiegały,
I, niektóre z Faunami taniec gotowały.
20
Zwierz dziki z gor się sypał; las i wielkie sośnie[4],
I cokolwiek bujnego drzewa w boru rośnie,
[25]
Wierzchami potrząsały, właśnie by rozumne,
I wiatrowie ciszyli swoje wiania szumne.
Ani się tak dziwuje Izmar Orpheowi,
25
Ani skala Parnaska mądremu Phoebowi.
A on śpiewał, jako świat stworzon od początku,
Jako przed wiekiem rzeczy tych nie było szczątku,
Jako ziemia w swych grunciech zawieszona, jako
Wody, ognie, powietrza dzielą się
[5] trojako;
30
Skąd ludzki rodzaj, skąd źwierz wszelki inszy niemy,
Jako od bydła rożnym darem my żywiemy[6];
Skąd słońce, skąd gwiazdami niebo osypane.
Czemu księżyce biorą w światłości odmianę;
Skąd wichry, skąd pioruny, skąd straszliwe gromy,
35
Co ziemią trzęsie i gdzie są piekielne domy;
Czemu za wiekow złotych ni ziemie orania,
Ni było po szerokich morzach żeglowania;
Ani zbroj, ani mieczow, ani wojen znano,
Ani praw, ani wielkich statutów pisano;
40
Cnotą i przyrodzeniem ludzie się rządzili.
Aż się potym znienagła[7] swej wolej napili.
Więc z ojców niepobożnych nie lepszy synowie,
A z złych synów gorszy się rodzili wnukowie.
Nakoniec do żelaznych przyszło wieków smutnych,
45
W ktorych się namnożyło siła serc okrutnych;
Siła zdrad, siła fałszow; brat powstał na brata,
Syn na ojca; tu żona męża gładzi z świata.
Tu gość gościa; sąsiedzi wzajem się mordują,
Złe macochy pasierbom truciny
[8] gotują:
50
A święta sprawiedliwość, która tu mięszkała
Obecnie[9] z ludźmi, nawet w niebo uleciała.
[26]
A wtym Bog rozgniewany świat potopem psował[10].
Dwoje tylko lepszych dusz przy zdrowiu zachował.
A ci więc znowu ludzkie wieki rozmnażali,
55
Gdy kości[11] wielkiej matki[12] przez głowę miotali.
K temu przydawał, jako syn niezwyciężony
Jowiszow świat przejeździł[13], i na wszystkie strony
Strasznym był. A coż po tym? wszystkim jego była
Moc straszna, a samego domowa zgubiła.
60
Poco, śliczna krolowa, dufasz w chytre czary?
Po co mężowi swemu ślesz nieszczęsne dary?
Nie to cię ma zalecić, nie to wiarę daje;
Ale nienaganione święte obyczaje.
Potym śmiech wszystkich bogow, gdy Marsa sieciami
65
Przyrzucił[14] Wulkan, a sam połyskał rogami.
Więc bystrą Atalantę, ktora swe panice
Traciła przez zawodu[15] srogą obietnice.
Więc ciebie, Oenomau, ach ojcze przeklęty!
I na toż uczyniony małżeński stan święty,
70
Aby nim nieostrożna młodź szła do utraty?
Źle do ciebie, zły ojcze, jeździć było w swaty.
Zły ojcze, i na tożeś pięknych cor namnożył,
Abyś niemi nad zdrowiem zięciow swych się srożył?
I wy, bezecne siostry, wy nielutościwe,
75
Coście pomordowały swe męże właściwe[16],
Za co w piekle bezdenną banię nalewacie,
Bezdenną, a prace swej korzyści nie macie,
Bodaj i ta niedługo wzięła rowną mękę,
Co przysiągszy i ślubem uwiązawszy rękę.
80
Potym do niecudnego[17] rozwodu skoczyła,
A męża ojczystych państw pięknych pozbawiła.
[27]
A on nędznik, małżeństwa słowem omylony,
Został wygnańcem, i dziś jedzie w obce strony.
Potym przypomniał, jako skrzętną
[18] Koronidę
85
Chciwe oko do paniej przywiodło w ohydę,
Że ją od fraucymeru swojego wygnała.
Nędznico, do czegoć nic, czemuś wiedzieć chciała?
Nie zżyje[19] z ludźmi, kto się chce o wszystkim badać
Kto skrzętny, i językiem nie umie ten władać.
90
A język naszkodliwsza sztuka u człowieka,
Przetoż i ciebie każdy omijał z daleka;
A tyś tylko nad brzegi pustemi schadzała[20],
Ażeś się w wronie piora nakoniec odziała.
I tyś, kruku, przed laty pięknym ptakiem bywał,
95
I białością z łabęćmi dobrze porownywał:
Język, bezecny język i piory czarnemi
Oszpecił cię, i z ptaki pomieszał grubemi;
I teraz, gdybyś cicho latał, cicho siadał,
Mniejbyś miewał zazdrości i lepiejbyś jadał;
100
Ale ty wszędzie kraczesz, i sroki cię znają,
I psi i wilcy prawieć z gęby wydzierają.
Takie piosnki wymyślał niegdy kształtem nowym
Apollo, gdy za bydłem chodził Admetowym,
I na bukach wycinał: stamtąd wyczytali
105
Satyrowie i także po lesiech śpiewali;
Oni śpiewali, lasy im się odzywają,
A lasom się w około gory sprzeciwiają[21].
A starca więc tam one chłopięta trzymały,
Aż już prawie ostatnie zorze zapadały;
110
Dopiero się rozeszli, każdy w swoje ślady,
Chłopcy z bydłem do domu, Sylen do biesiady.