Sobieski (Niewiadomska)/Piast na tronie
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Sobieski |
Pochodzenie | Legendy, podania i obrazki historyczne |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1911 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Przed kim Osmana uległa potęga,
Kto świeżym laurem czoło swe ozdobił,
Ten po najwyższą godność śmiele sięga,
Wart berła, kto się mieczem berła dobił.
Rojne, ludne, wspaniałe pole elekcyjne rozległo się daleko i szeroko, i gwar na niem jak zwykle i ruch niespokojny, ale na wszystkich twarzach jeden wyraz stanowczości, wszystkie spojrzenia jasne i tryumfujące. Znać, że ci ludzie wiedzą, czyje imię zabrzmi okrzykiem z ust tysięcy, że ten okrzyk gore im w piersiach, rwie się z serca.
I naraz buchnął z siłą niewstrzymaną i bije pod niebiosa i płynie daleko potężną falą woli całego narodu:
— Niech żyje król Jan III! Wiwat Jan Sobieski! Cześć zwycięzcy nad Turkiem! Cześć zbawcy ojczyzny! Niech żyje Piast: niech żyje król Sobieski!
I żaden głos przeciwny nie śmiał się odezwać wobec tego uniesienia i radości, wrogowie nawet wykrzyknąć musieli: Niech żyje król Jan III!
Tak po trzech wiekach znów na tronie polskim zasiadł Piast z krwi i kości, a jego bohaterskie czyny — to ostatni błysk chwały w dziejach naszej korony.
Lecz co skłoniło wszystkich do zgodnej elekcji? Kto uciszył niechętne i zazdrosne serca, których nie braknie nigdy?
Odpowiedzią na to pytanie może być medal podczas koronacji na cześć króla wybity: widzimy na nim szablę i koronę, a łaciński napis objaśnia: »Przez tę do tej«.
Mężne serce, silne ramię i szabla niezwyciężona — to jego prawa do korony, one mu ją zdobyły.
A jak i kiedy — posłuchajmy.
Król Michał Wiśniowiecki drzemał w królewskim zamku; krzyczeli głośno jego przeciwnicy; gotowali się do obrony przyjaciele; a Turek widząc tak dogodną porę, wkroczył w granice Polski i obiegł niezdobyte gniazdo orle, warowny położeniem Kamieniec Podolski.
Przybiegł z wieścią o tem goniec do Warszawy, przedstawiając niezmierną potęgę turecką i żądając pomocy, gdyż twierdza miała nieliczną załogę i bronić się długo nie mogła.
Król namyślał się, wahał, nie wiedział, co począć, a bez jego rozkazu hetman w pole wyruszyć nie mógł.
Nagle wstrząsnęła wszystkich wieść przerażająca, że Kamieniec się poddał, Podole zajęte, a Turek z całą siłą ciągnie dalej.
Nie odważył się Michał postawić mu czoła: a najlepsze uznał posłać komisarzy, aby zawarli pokój.
Piękny może być pokój, kiedy nieprzyjaciel w kraju, a zamiast wojska ma przed sobą posłów, proszących pokornie o sąsiedzką zgodę. Nic dziwnego, że podyktował im warunki, jakich dotąd żaden sułtan nie śmiał dyktować Polsce: — Podole, Ukraina pod jego zwierzchnictwem; Polska płaci okup, aby nie szedł dalej, i przyrzeka daninę roczną, jako państwo podległe Turcji.
Taki układ podpisali posłowie w Buczaczu: przedmurze chrześcijaństwa straciło niepodległość, stać się miało częścią państwa tureckiego.
Dopiero teraz zrozumieli zaślepieni, do czego prowadzi niezgoda domowa. Okrzyk bólu wydarł się ze wszystkich piersi, oburzeniem i męstwem zapłonęły serca, rozsiekano hańbiący układ, a hetman Sobieski stanął na czele wojska, które wyruszyło niezwłocznie na wroga. I król, mimo choroby, przyczepił się także, nie chciał pozostać w domu, chociaż osobą swoją krępował tylko i opóźniał pochód.
Wreszcie został we Lwowie, gdzie wkrótce życie zakończył.
A Turczyn zajął Chocim, umocnił się w twierdzy, tak mężnie przed półwiekiem bronionej przez Chodkiewicza, i czekał z niepokojem »lwa północy«.
Nie czekał długo, — hetman spadł jak orzeł, jednym szturmem złamał zacięty opór pohańca, wziął twierdzę, zabrał działa i 66 zdobytych chorągwi odesłał do Warszawy.
Taki okup zabierzesz, Turku, z polskiej ziemi!
Hymn radości rozległ się po całym kraju i jeden niewstrzymany krzyk tryumfu:
Niech żyje król Jan III!
I zaprawdę, nie miała Polska godniejszego dziedzica korony Chrobrego i Wielkiego. Nowy monarcha oddał jej serce gorące i mężne, duszę czystą i szlachetną, ramię niezwyciężone.