Srebrna łania/I
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Srebrna łania |
Pochodzenie | Nowy Tarzan. Opowiadania wesołe i niewesołe |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1925 |
Druk | Zakłady Graficzne Straszewiczów |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór Całe opowiadanie |
Indeks stron |
Rok DCLXX od założenia Rzymu (czyli 83-ci przed Nar. Chr.) był to rok wielkiej trwogi i niespokojnych oczekiwań.
Mijało bowiem w tym roku dziesięć pełnych żywotów ludzkich — to znaczy dziesięć stodziesięcioleci, czyli 1100 lat od zburzenia Troi. Nazywano to tysiącoleciem. Tysiąc (a właściwie 1100) lat upływało w tym roku od chwili, gdy Eneasz, uszedłszy z płonących ruin Iljonu — po długiem błądzeniu wśród mórz i ludów nieznanych — stanął u brzegów Tybru. Oddawna głosiła nieomylna przepowiednia Sybilli, że w tysiąc i sto lat po upadku Troi w gruzy upadnie i zburzona będzie córka jej, Roma, że w tym roku będzie koniec świata.
Cały naród latyński z zapartym oddechem oczekiwał tej godziny ostatecznej: nikt nie wiedział, czy ten koniec świata ma nastąpić od wody, jak to było za potopu Deukaljona; czy od ognia, gdyż, jak mówili niektórzy, tysiące wulkanów takich, jak Etna, zaleje naraz ziemię swoim piekielnym ogniem; czy od powietrza, skąd miały powiać jakieś wichry jadowite i wytruć całe plemię ludzkie.
Zarówno w samym Rzymie, jako i w innych częściach Italji, trwoga była nieopisana. Niektórzy łączyli upadek Rzymu z upadkiem republiki i powrotem Tarkwinjuszów. W oczach wielu Rzymian wcieleniem upadku miał być król-imperator, który zgnębi senat i lud i rządzić będzie jak monarchowie azjatyccy.
Istniały zaś słuszne obawy, że taki człowiek jest już na świecie. Był to Sulla, który, choć ogłoszony za wroga ludu, wojował teraz w Grecji z Mitrydatem.
Rok DCLXX był nazwany Przeznaczeniem Rzymu. Sulla zaś postanowił zwalczyć Przeznaczenie.
Tego się lękali Rzymianie — i pod wodzą Marjusza stanęli przeciw niemu. Tymczasem wielki obrońca ludu umarł, ledwie pozyskawszy siódmy konsulat.
Śmierć ta była jedną ze złych wróżb — i nikt nie bolał nad nią tak, jak Kwintus Sertorjusz, choć znał on dobrze wszystkie błędy, jakie popełnił bohaterski wieśniak z Arpinum. Rozumiał jednak, że błędy Sulli były większe: albowiem Sulla to zagłada republiki.
Nikt też tak jak Sertorjusz nie śledził baczniej wszystkich znaków na niebie i ziemi, które zapowiadały koniec świata.
Przedewszystkiem świętość ogniska rodzinnego w Rzymie została sprofanowana: była w stolicy świata prastara świątynia bogini Westy, gdzie ogień wieczny podtrzymywały czyste dziewice kapłanki, co ślub składały, że nigdy męża nie zaznają.
I nigdy nikt nie słyszał, aby westalka złamała przysięgę. Wchodziły do świątyni w latach półdziecięcych i umierały jako dziewice, czcią powszechną otoczone. I oto na parę lat przed r. DCLXX rozeszła się wieść przeraźliwa: od założenia Rzymu pierwszy raz się zdarzyło, że dwie westalki złamały ślub i na urąg wszystkim bogom porodziły dzieci.
Nie ominęła ich kara śmierci — ale dziewictwo bogini Westy było sponiewierane. Taka zgroza mogła stać się tylko w przededniu końca świata.
Tak, zniszczenie Rzymu było w wyrokach Jowisza: księga Sybilli głosi prawdę.
Pewnego razu w Kampanji Rzymskiej konsul, w otoczeniu liktorów i niewielkiego oddziału wojska, udawał się na granice Etrurji, aby tam obejrzeć grunta, rozdane weteranom: i oto nagle z jasnego nieba, w czasie słonecznej pogody, uderzył piorun z przeciągłym grzmotem: a potem zahuczał jeszcze mocniej po raz drugi i po raz trzeci.
Poza Tybrem, gdzie siedzą wyprawiacze skór bawolich i końskich, u jednego z nich naraz wszystkie skóry, jeszcze nożem nietknięte, zaczęły rżeć i ryczeć, jakby żywe konie i żywe byki.
W ziemi Pelignów ukazała się niezmierna liczba wężów, jakich dotychczas nie widziano, a w Samnium kruki pożarły swoje własne dzieci i samice przestały kłaść jaja.
W Lilybaeum na Sycylji urodziło się cielę o dwu głowach i sześciu nogach, tak zbudowane, że każda głowa była na innym końcu ciała, a zady oba połączone w jeden pośrodku: cielę zdechło wkrótce po narodzeniu, ale przemyślny gospodarz wypaproszył je należycie i skórę napełniwszy żywicą, słomą, oraz trocinami, na pamiątkę utrwalił je niby żywe i pomieścił w świątyni Diany.
Wszystkie te znaki doskonale znał Kwintus Sertorjusz, ale najgroźniejszą wróżbę powiedziała mu jedna kobieta, bardzo przez niego umiłowana, a która miała ducha wieszczego, jak Sybilla.