<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Stokrotka
Pochodzenie Stokrotka i inne bajki
Wydawca Wydawnictwo Polskie
Data wyd. 1925
Druk Imprimerie d’Art Furth.
Miejsce wyd. Poznań
Tłumacz Franciszek Mirandola
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Stokrotka.

Pewni biedni wieśniacy posiadali mały jeno domek, ale zato córkę piękną i dobrą za sto. Pracowała też w ogrodzie, zamiatała, myła, przędła, oraz szyła za sto, więc dlatego przezwano ją stokrotką. Wstydząc się piękności swojej, pobożna również za sto, Stokrotka przysłaniała twarz welonem.
Ujrzał ją raz królewicz i spodobała mu się z ruchów i smukłego wzrostu, ale nie mogąc z powodu welonu dostrzec jej twarzy, spytał jednego ze swoich dworzan czemu się zasłania.
— Jest bardzo skromna! — odparł dworzanin — Nie chce, by się na nią gapili ludzie w kościele.
— Muszę poślubić Stokrotkę, skoro jest tak piękna i skromna! — zawołał królewicz — Zanieś jej ten pierścień i poproś, by przyszła wieczór pod wielki dąb.
Dworzanin zaniósł pierścień, a Stokrotka przyszła wieczór pod wielki dąb, sądząc, że królewicz chce zamówić u niej jakąś robotę.
Ale królewicz powiedział, że chce ją poślubić, ponieważ jest piękna i skromna za sto.
— Jestem biedna dziewczyna, ty zaś królewicz! — powiedziała — Król, ojciec twój, gniewałby się bardzo za nasz związek małżeński.
Ale królewicz nalegał tak, że Stokrotka obiecała wziąć sprawę pod rozwagę i odpowiedzieć za dni kilka. Królewicz nie mógł jednak wytrzymać tak długo, posłał nazajutrz Stokrotce srebrne trzewiczki i prosił, by znowu przyszła pod dąb.
Tam spytał, czy się już namyśliła.
Odparła, że nie starczyło na to czasu, gdyż musi pracować w domu, ale sądzi, iż to małżeństwo pomiędzy nią, biedną dziewczyną, a nim, królewiczem, dojść do skutku nie może, z powodu gniewu króla i różnicy stanów.
Nalegał coraz to bardziej, aż przyrzekła, że się poradzi rodziców i odpowie za dni parę.
Nazajutrz posłał jej niecierpliwy królewicz suknię złotolitą, gdy zaś przyszła pod dąb okazało się znowu, że jeszcze nie mówiła z rodzicami, z powodu rozlicznych zajęć w domu.
Królewicz jął mówić tak przekonywująco i tak gorąco przyrzekał, że ją zrobi królową, że w końcu przystała chodzić doń pod dąb codziennie, nic nie mówiąc rodzicom, a on też miał do czasu rzecz zataić przed królem.
Niestety wyszpiegowała ich stara ochmistrzymi i wszystko powiedziała królowi, a król wpadł w taki gniew, że kazał podpalić domek rodziców dziewczyny, pewny że spłonie razem z nim. Spostrzegła jednak w sam czas pożar, wybiegła i skoczyła do studni. Rodzice spalili się jednak w domku.
Stokrotka siedziała w studni płacząc i trapiąc się wielce, w końcu jednak znudzona tem strasznie, wyszła na wierzch, wygrzebała ze zgliszcz co się dało, sprzedała i sprawiwszy sobie męskie szaty poszła na dwór królewski, służyć za pacholika.
Król spytał o imię, ona zaś powiedziała że się zwie Niedola. Król poprzestał na tem i polubił niebawem swego nowego sługę.
Królewicz martwił się bardzo, sądząc że Stokrotka spłonęła, razem z domkiem, ponieważ zaś ojciec chciał, by poślubił królewnę z sąsiedniego dworu, przystał na to i niedługo świetny orszak wyruszył na małżeńskie gody. Na samym końcu orszaku jechał biedny giermek Niedola i śpiewał żałośliwie:

— Stokrotką mnie nazwano,
Niedola moje miano!

Posłyszał ten śpiew królewicz i spytał:

— Cóż to za piękny głos?
— Zda się, śpiewa tak giermek Niedola! — odparł król — Przyjąłem go niedawno i polubiłem wielce.
Znowu zabrzmiał śpiew:

— Stokrotką mnie nazwano,
Niedola moje miano!

Królewicz spytał, czy naprawdę śpiewa te słowa giermek, a król zapewnił, że tak jest.
Gdy dojeżdżano do zamku, rozebrzmiało znowu:

— Stokrotką mnie nazwano,
Niedola moje miano!

Zniecierpliwiony królewicz dał rumakowi ostrogę, pomknął wzdłuż orszaku, aż na sam koniec i poznał w śpiewającym giermku Stokrotkę swoją. Skinął jej uprzejmie głową, wrócił na czoło i tak wjechali wszyscy do królewskiego zamku.
Gdy zasiedli w sali i miano przystąpić do zaślubin, rzekł królewicz do swego przyszłego teścia:
— Potężny monarcho! Zanim się uroczyście połączę z córką twoją, racz mi odpowiedzieć na jedno pytanie. Posiadam piękną szafę, ale niedawno zgubiłem klucz do niej. Teraz mam klucz nowy, a także stary, który odnalazłem. Powiedzże atoli, o Panie, którego mam używać klucza?
— Oczywiście starego! — odparł król. — Starość szanować trzeba, czcić we wszystkiem i nie stawiać wyżej rzeczy nowych.
— Jeśli tak — rzekł królewicz — to nie bierz mi za złe, iż nie poślubię córki twojej! Jest ona nowym kluczem, a tam oto widzisz królu, stary klucz!
Rzekłszy to wziął za rękę Stokrotkę, przywiódł ją przed króla, oraz króla ojca swego i powiedział:
— Oto narzeczona moja!

— Na miłość boską, wszakże to giermek mój, Niedola! — krzyknął ojciec.
— Tak, to Niedola! — zawtórzyli dworzanie.
— Nie jest to Niedola, — odparł królewicz — ale droga moja Stokrotka!
Potem pożegnał wszystkich, zabrał narzeczoną i wprowadził ją jako żonę na najpiękniejszy z zamków swoich.







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: anonimowy i tłumacza: Franciszek Mirandola.