Stuartowie (Dumas)/Tom II/Rozdział XVI

<<< Dane tekstu >>>
Autor Aleksander Dumas (ojciec)
Tytuł Stuartowie
Wydawca Merzbach
Data wyd. 1844
Druk J. Dietrich
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Les Stuarts
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom II
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ XVI.

Zamek Lochleven stał, jakeśmy powiedzieli, w pośród jeziora na wyspie tego samego nazwiska, pomiędzy zatoką Edymburgską a zatoką Tay, o dzień drogi od Edymburga. Była to budowa ciężka, silna, z trzynastego wieku, otoczona wielkim dziedzińcem, mająca po dwóch końcach dwie okrągłe wieże. Od strony południowéj, wznosił się, opasany przedłużeniem murów, ogródek zasadzony drzewami ciemnéj zieloności, które, w czasie ponuréj mgły, wieczór i rano zalegającéj na powierzchni jeziora, wydawały się, jak sam zamek, roślinnością granitu.
Kiedy mgła unosiła się, jak zasłona teatru, z okien Marji Stuart widać było dwa krajobrazy zupełnie odmiennéj piękności; jeden w stronie zachodniéj, a tym była żyzna i rozległa płaszczyzna de Kinross, po nad którą wznosiła się wioska tego samego nazwiska; drugi na południe, a tym było pasmo wyzębione gór Ben-Lomond, które ginęło, zniżając się z gór w pagórki, nad samemi brzegami jeziora.
Kiedy królowa przybyła do zamku, przyjęli ją jéj gospodarze albo raczéj jéj stróże: naprzód Lady Willjams Douglas, dawna kochanka Jakóha V, którą już prawie miał zaślubić, i dla tego śmiertelną tchnęła nienawiścią przeciw Marji de Guise jego żonie, nienawiścią, którą po jéj śmierci przeniosła na Marję Stuart, jéj córkę. Prawie w czterdziestym roku przyjęła religję reformowaną: że zaś pierwsza część jéj życia była dla niéj wyrzutami sumienia, Lady Lochleven spodziewała się, że wygórowanym purytanizmem zatrze w pamięci innych to, czego sama zapomnieć nie mogła.
Po staréj Lady, która jeżeli nie wywierała materjalnéj powagi, przynajmniéj w przekonaniu kierowała wszystkiém w całym zamku, następował jéj syn lord Douglas de Lochleven, dowódca twierdzy, zupełnie oddany rejentowi Murray; jemu bowiem winien był całe swoje znaczenie i przez niego tylko mógł jeszcze czemś zostać. Był to człowiek mający lat dwadzieścia ośm do trzydziestu, prawdziwy Douglas ze swoich rudych włosów, niebieskich oczu, twarzy szerokiéj, i mocno czerwonéj; a bardziéj jeszcze przez swój charakter dumny, i nieugięty; zresztą równie stały w nienawiści jak miłości, lecz niezdolny dla zadosyć uczynienia pierwszéj lub drugiéj, dopuścić się podłości.
Nakoniec, trzecią osobą było dziecko dwunasto lub trzynastoletnie, które po utracie rodziców, krewni przyjęli nie z przywiązania, nie z przyjaźni dla niego, lecz dlatego tylko, żeby nie mówiono że jeden Douglas jest w nędzy. Od trzech lat jak znajdował się w zamku, nie wiedział jakie w nim zajmował miejsce, doznając surowego obejścia od Willjamsa, obojętnego od jego matki, a od służących głębokiego uszanowania; bo chociaż biedny i sierota zawsze był Douglasem, i przez dumę dla siebie saméj reszta rodziny nie zniosłaby tego, aby ktośkolwiek z pomiędzy służących odmówił uszanowania, jakie wszyscy winni byli temu nazwisku. Z tego wynikło, że dziecię wyrosło w zupełnéj wolności, przepędzając całe dni lub w górach na polowaniu, lulb na łowieniu ryb w jeziorze, lub w warsztacie robiącego żelaza do strzał i włóczni.
Jednakże młody Douglas pomimo swojéj dzikości, przywiązał się szczerze do Jerzego, drugiego syna lorda Lochlewen, i brata Willjamsa Douglas rządcy zamku; albowiem pomiędzy nim a Jerzym istniała jakaś równość zdań, która od pierwszego dnia zrodziła pomiędzy niemi sympatję.
Jerzy Douglas nieobecny w zamku kiedy Marja Stuart tam przybyła, był pięknym młodzieńcem, mającym lat dziewiętnaście do dwudziestu; sprzecznie z Douglasami starszéj linji, miał włosy oczy i brodę czarną, twarz bladą i charakter melancholijny.
Różnica między tym młodzieńcem a innymi członkami rodziny była tak wielką, i zdawała się tak nadzwyczajną, że powstały podejrzenia przeciwko Lady Willjams Douglas: nawet jéj mąż mniemał, iż ona oprócz związku z nim, zachowała niejakie wspomnienia swojéj młodości. Te podejrzenia były tem prawdopodobniejsze, że już po urodzeniu się Murraya, któremu nadano imię Jakóba Stuarta, rozeszły się podobneż pogłoski, wzbraniające Jakóbowi V wznieść swoją kochankę do godności żony.
Urodzenie się bruneta Douglasa, było w rodzinie źródłem niezgód, które najwięcéj biedny Jerzy uczuwał; albowiem lord Lochleven i Willjams Douglas nigdy go nie uważali ani za syna ani za brata; z drugiéj strony Lady Douglas występna albo nie, widząc w przyjściu jego na świat, pojawiające się na nowo, jako widma, błędy jéj młodości, które mniemała że już znikły od dawna, nie mogła mu przebaczyć tych nowych udręczeń, których pomimowoli stał się sprawcą.
Wzrastał więc Jerzy obcy w pośród własnéj familji; do tego stopnia, że dziecię i on zbliżyli się pociągiem wrodzonym do siebie, i wzajemne opuszczenie, obu połączyło jak najściślejszym węzłem. Ta przyjaźń szczególniej korzystny wpływ wywarła na dziecku, albowiem nauczył się od swojego dobrego przyjaciela Jerzego jeździć konno, i robić bronią, nauki które dziecko zawdzięczyć tylko mogło przyjaźnią i nieograniczonem poświęceniem. Z tego powodu dla małego Douglasa to wielką było uroczystością, kiedy Jerzy po kilkokrotnem długiem i tajemniczem wydalaniu się, do którego przywykła już cała rodzina, która zresztą nigdy się tém wiele nie troszczyła, powracał do zamku Lochleven, gdzie, jakeśmy powiedzieli, nie znajdował się podczas przybycia Marji Stuart.
Zresztą, Marja zaledwie opuściła Edymburg, Murray już na nowo w nim się ukazał; albowiem rodzaj wybuchłego tam powitania jeżeli nie wynikł z jego wpływu, to przynajmniéj na jego korzyść. Za nim rejencja jemu zostanie powierzoną, co nie mogło się stać chyba po złożeniu korony, lub śmierci Marji, Lordowie sprzymierzeni ustanowili rząd temczasowy, łącząc się pod nazwę Lordów Rady Tajemnéj, i dzięki téj nazwie, przywłaszczając sobie całą władzę królewską.
Pierwszym ich czynem władzy i polityki było, wyszukanie sprawców morderstwa króla, a lubo głośno mówiono że znakomitsi wspólnicy téj śmierci, znajdowali się w gronie sędziów, przecież uwięziono pewnego kapitana Blackadder i trzy inne osoby z nizkiego stanu, które skazano na śmierć, i które stracono, chociaż do ostatniéj chwili zaprzeczali, iż najmniejszego udziału nie mieli w morderstwie króla. Ten wyrok miał cel podwójny: naprzód aby zjednać przychylność ludu dla lordów, których pierwszém staraniem było pomścić się morderstwa, tak głośno wołającego o sprawiedliwą karę; powtóre, aby potępić postępowanie królowéj, która tę zbrodnię tak długo zostawiła bezkarną.
W tym samym czasie rozeszła się wiadomość, że ujęto powiernika Bothwella, nazwiskiem Daglish, i że znaleziono przy nim skrzyneczkę wysadzaną srebrem i oznaczoną literą F. i cyfrą H; co obudziło myśl że była własnością Franciszka II. Zapytany czyja by ta skrzyneczka była i kto mu ją oddał, odpowiedział: że Dalfour rządca Edymburgskiego zamku, i że należy do jego pana hrabiego Bothwell, któremu ją Marja Stuart podarowała.
Ponieważ skrzyneczka starannie była zamknięta, jak mówią, oderwano zamek, i znaleziono w niéj listy Marji do Bothwella, które przekonywały o jej wiarołomstwie i udziale w zabójstwie. Jednakże, lubo te listy późniéj były ogłoszone, przecież okazywano zawsze tylko ich kopje; a że Marja ze swojéj strony, przeczyła ciągle że ich nie pisała, przeto historycy różnie sądzą w tym względzie; albowiem nieprzyjaciele Marji przekonywają o ich autentyczności, zaś przychylni jéj przeciwnie, zawsze dowodzili, że są fałszywe.
Jednakże Marja, jakkolwiek uwięziona, nie pozostała zupełnie bez pomocy; wielu panów źle to widziało, że tak rozporządzono losem królowéj nic zasięgnąwszy ich zdania, i że utworzono rząd, do którego składu ich nie wezwano; zgromadzili się więc w Dunbarton, chcąc ile możności przeszkodzić takiemu biegowi rzeczy.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Aleksander Dumas (ojciec) i tłumacza: anonimowy.