[152]
XII.
Więc pożegnana bądź ziemi uśmiechem,
Kwiatem wyrosłym w ciszy cudnych łąk...
Oh! jakżem smutny! ale smutek — grzechem,
I oto uśmiech mam w łkaniu mych mąk!...
Czy z tobą ciebie [1] jeszcze raz kiedy zobaczę?
Ludzie się garną do tajemnic wrót:
Jedni znów pójdą na losy tułacze,
Inni już marzą w blasku dobrych cnót...
Lecz ja? lecz moja dusza? moje losy?
O ty wszechwiedna! coś mi o nich mów:
Usta twe moje całowały włosy —
Niech z ust twych wyjdzie dźwięk proroczych słów!
Niech wiem, czy w tobie znajdę kraj ów złoty,
Kędy, po przejściu wszystkich ludzkich dróg,
Miłości mojej rozbiję namioty,
A smutek życia legnie u mych nóg?
[153]
Czy też, samotnie, z losami w rozterce,
Uczuję śmierci tajemniczy wiew? —
A noc mi księżyc położy na serce,
A glisty ziemi wyssą moją krew?...
Milczysz... Twe oczy, wpatrzone w przestworze,
Próżno badają niezmierzoną dal...
Chustką powiewasz już... Na pełne morze
Wypływaj, łodzi, powiernico fal!
Ale z pewnością wiedz: zawsze i wszędzie,
Czy tronem będziem my będzie mi,[1] czy grobem świat,
W smutnym istnienia mroku, świecić będzie
Wspomnienie twoje — cichy ognia kwiat...
|