Tajemnice życia i śmierci/Rozdział VII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Antoni Wotowski
Tytuł Tajemnice życia i śmierci
Wydawca Wydawnictwo Księgarni F. Korna
Data wyd. 1924
Druk Drukarnia „Gloria“
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ VII.
Swedenborg. Mesmer. Zakończenie.

Aby zakończyć całkowity obraz tych tajemniczych osobników, w które tak obfitował XVIII w. muszę jeszcze nadmienić o dwóch niezwykle interesujących jednostkach; mianowicie o szwedzkim iluminacie Swedenborgu, oraz o lekarzu cudotwórcy Mesmerze. Zarówno Swedenborg jako też i Mesmer nie byli adeptami wiedzy hermetycznej w sensie uprzednio przeze mnie wspomnianym, aczkolwiek działalność ich i nauki ścisłe do dziedziny okultyzmu przywierają.
Szweda Swedenborga nazwać by można przynajmniej, ojcem dzisiejszych jasnowidzów i medjów, teorje zaś jego, być może, głoszone w najlepszej wierze, z zapałem podchwycone zostały przez wszelkich zwolenników „nadprzyrodzonego“ dając jednocześnie przeróżnym adeptom potężną broń i atut do ręki.
Naukę Jasnowidza Swedenborga, której rozpatrzenie wymagałoby grubych tomów, streścić mogę jedynie w paru słowach, pokrótce.
Illuminat[1] Swedenborg począł około 1745 r. głosić, że miewa wizje, że podczas tych wizji obcuje bezpośrednio z duchami, że rzecz cała polega na tem, by opanować ducha, umieć kierować nim i za życia przebywać w zaświatach. Tak twierdzi Swedenborg np., że podczas swego pobytu w Londynie, gdy przyjaciółka jego, pewna szwedzka dama znajdowała się na balu dworskim w Sztokholmie, w tym to czasie dusze ich spotykały się w pewnym wiejskim zamku i tam wiodły długie biesiady. Nauka Swedenborga odznaczała się dużym uduchowieniem i czystością — w gruncie zaś rzeczy było to filozoficzne komentowanie tego, co dziś nazywany wydzieleniem się astralnego ciała z człowieka.
Drugi wspomniany przezemnie Mesmer, twórca mesmeryzmu — doktór cudotwórca — również swego czasu narobił dokoła siebie porządnej wrzawy. Rozgłosił on bowiem, iż posiada cudotwórczy uniwersalny sposób leczenia wszystkich chorób — sposobem tym miały być magnetyczne passy, wykonywane na chorych, cały zaś mesmeryzm sprowadzał się w gruncie rzeczy do magnetyzmu t. zw. zwierzęcego magnetyzmu. Poczęły do niego napływać całe tłumy pacjentów, rozgłaszających, że zostali ze wszystkich swych chorób wyleczeni cudotwórczym sposobem Mesmera. Ponieważ oficyalne lekarskie czynniki np. Król. Akad. Nauk i Tow. Lekarskie w Paryżu, nic nie chciały słyszeć o mesmeryzmie i Mesmerze a na parokrotną jego prośbę zbadania jego systemu odpowiadały pogardliwem milczeniem — trudno nam dziś określić ile było prawdy w owych cudownych kuracyach i czy były one istotne i trwałe. Czy było to rzeczywiście coś poważniejszego, czy też moda, szarlatanerja a może przynoszenie chwilowej ulgi w cierpieniach.
Faktem jest, że Mesmer wytworzywszy w Paryżu cały instytut mesmeryczny, zrobił tam szalony majątek, a gdy kuracye zaczęły się mniej udawać, gdy zaczęto zbytnio napadać o szarlataneryę szczęśliwie wyniósł się z Francyi przed samą Wielką Rewolucyą. Niestety i ten cudotwórca zmarł, pomimo swego mesmeryzmu w 1815 r. mając lat 81. —
Nie był Mesmer, w ścisłem znaczeniu, adeptem nauk tajemnych i nie stał z niemi w żadnym związku, lecz gdyby nie wiara w nadzwyczajne czynniki, jeszcze niezbadane, a ukryte w naturze ludzkiej, nie była pod wpływem nauk tajemnych tak powszechną, nie był by odegrał Mesmer roli, którą odegrał.
Z krótkiego mego szkicu historycznego, jasnem jest chyba, że nie ma dziedziny bardziej podatnej do szarlataneryi i oszustwa — jak dziedzina nauk tajemnych.
Wiara w nadprzyrodzone jest tak przyrodzoną naturze człowieka, że po koniec świata ludzie w zjawy, duchy, środki odmładzające i środki przeciw starości i śmierci wierzyć będą.
Może, gdyby odebrać tę wiarę ludziom byliby oni z tego bardzo niezadowoleni i bardzo nieszczęśliwi. Ztąd się morał wywodzi, że wszelkim szarlatanom i pseudo-adeptom zawsze się dobrze powodziło i powodzić będzie.
Grubo by się ten mylił, kto by przypuszczał, że i w naszym wieku niem a różnych cudotwórców, że niema najprzeróżniejszych związków tajemnych. Dość będzie tu nadmienić o takich curiosach, jak związki satanistyczne, które trudnią się ni mniej ni więcej tylko wywoływaniem szatana, mającego im zapewnić wszelką szczęśliwość i władzę, a wywoływanie to dzieje się podczas najpotworniejszych orgii płciowych.
W czasach dzisiejszych równorzędnie z naukowym badaniem zjawisk psychicznych i zjawisk nadprzyrodzonych — odbywają się niesłychane oszustwa i szalbierstwa na tem tle, różni zaś, coraz to nowi, „magowie” i „czarodzieje“ ukazują się na horyzoncie.
Człowiek bowiem w zakresie nadprzyrodzonego pożąda, pragnie uchylenia choć rąbka tajemnicy — tajemnica jednak po dziś dzień pozostaje tajemnicą — a świat w dalszym ciągu powtarza: a może uda się choć nieco uchylić zasłony.

KONIEC







  1. Illuminat — oświecony, ten który posiadał „oświecenie“ z zaświatów.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Antoni Wotowski.