<<< Dane tekstu >>>
Autor Władysław Tarnowski
Tytuł Tell
Pochodzenie Poezye Studenta Tom I
cykl Trzy Duchy
Wydawca F. A. Brockhaus
Data wyd. 1863
Miejsce wyd. Lipsk
Źródło Skany na Commons
Inne Całe Trzy Duchy
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
I.
TELL.

Gdzie ziemia dzika, cudna i urocza
Od reszty świata przeparta górami —
Myśl stwórcy w ludzi posiana prorocza,
Cuda swe dała wywalczać cudami —
Człowiek tamtejszy jak skała z granitu,
Nielada myślą swą duszę upoi,
Aż jak lawina ze skal swoich szczytu
Spada na wroga w walk rozpaczy zbroi.
Bo lud pasterski wzrósł sercem nad góry,
Głęboki w duszy jak jego jeziora
Spokojny myślą jak cisza wieczora,
Gwałtowny w walce jak wodospad, który
Z skał grzmi spieniony w bezdenne otchłanie.
Jak ciche fletu pasterskiego granie
Pośród Alpejskich wąwozów doliny,
Chyży jak strzała, co puszczona śmiele,
Gwiźnie ku słońcu nad ziemi wyżyny
I w lot dosięgnie orła lub gazellę.
I w pieśniach swoich rzewny, pieszczotliwy,
Słysząc trzód dzwonki, i ryk bydła głośny,
Pasterską piosnkę zanuci radośny.
Twardy jak skała, jak ona rzewliwy,
Co choć swem czołem urąga wszem czołom,
To piosnki rzewne porywa w swe szczyty,
Tuli — powtarza — unosi w błękity
I z łzą milczącą oddaje aniołom,
On nad swe życie kocha ziemię swoją,
Nowa «Ojczyzna» jedyną mu zbroją. —
Od gór tych twardszą przez męztwa granity,
I głębszą w duchu nad jezior głębiny,

W pierś takich ludów pan nad ziemi szczyty
Swój piorun miota —
Ciało myśli — czyny! —
Szwajcarjo! stwórca cię skrzydły swojemi
Na wieki wieków oddzielił od ziemi!
W chaosie światów — w chwili burzy, chmury
Gdy skamieniały — stanęły twe góry — !
A gdyś cierpiała w mękach Izraela,
Dał tobie zostać matką — matką Tela!
A odtąd burze, prądy reszty świata
Nie przeskoczyły granic twoich progów,
Nie tylko orzeł te kraje przelata,
Lub wtóry orzeł z rzędu ludzi — Bogów —
Co na twych skałach wyrył trzy imiona
Iskrami wspomnień nad późne plemiona:
« Annibal! Karól! Napoleon!»
Z gromem
W dłoniach, minęli twych otchłani brzegi,
Olbrzymie góry karląc swym ogromem
W pędzie jak orły, lub potoków fale,
Wieki po wiekach jak w burzy przebiegi
Wyścigając się, przelecieli w szale —
A niżej imię z twych szczytów strącone,
Jak olbrzym z skały — jak kroi wodospadów.
O ty Burgundjo! pomnisz dni minione,
Gdy on wódz śmiały zszedł w kraje naddziadów,
A klęska jego od Francuzkich granic
Aż nad Lemanu zabrzmiała zwierciadła?
Gdzie także życie miano sobie za nic
I Czajlon święty — a ich pamięć podła!
Lecz odtąd kopyt trzech rumaków dźwięki,
Jak pieśń od miecza, co w arfę uderzy,
Waszych skał nieme powtarzają jęki,
Echem jak hasło od wieży do wieży —
Tak wieki wiekom — plemionom plemiona
Z drgającem sercem z iskrami w źrenicy,
Wtórzą trzy jasne olbrzymie imiona
W głos nieśmiertelny — lotem błyskawicy — !

Ale po wilkach tę ziemię cudowną
Także despoty pokaziła noga,
Ziemię fal dźwiękiem, burzą gór wymowną
Marzyła także zakuć ręka wroga
Pasterzy cichych i pieśnią zwolonych,
Ubogich w duchu a błogosławionych,
Spierścienić wężem niewoli łańcucha
I wyssać serce narodu — i ducha!
Wtedy łzom twoim w opłakanej doli,
Gdyś wyciągała w kajdanach dzwoniące
Ramiona twoje pomsty błagające —
On co jest ojcem i twórcą wolności,
Ale i twórcą ludowej niewoli,
Widząc pastuszków świat w takiej ciemności,
Dał im wypłakać «wolność!» w tęcz jasności —
I wśród nich dał im na skon kusiciela
Wilhelma Tela!
Milczący, cichy, tajemny jak góry,
W niewoli ziemi, w wodospadów szumie,
Poczynał dumać młodzieniec ponury
Co jest ojczyzna — w wrogów podłym tłumie!
I wezwał z niebios mściciela anioła,
By zgładzić piekieł czarnego szatana,
I porwał strzałę — jak skrzydło sokoła,
A nią powalił w proch swego tyrana —
I znowu ciche w górach dzwonią trzody,
Znowu w dolinach kwili flet pasterzy,
A z skał huczące upadając wody,
Na wieki szumiąc imiona rycerzy.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Tarnowski.