Trzy pióra
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Trzy pióra |
Pochodzenie | Baśnie |
Wydawca | Wydawnictwo Księgarni F. Korna |
Data wyd. | 1929 |
Druk | „LECH“ |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | M. Rościszewski |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały zbiór |
Indeks stron |
Był raz król, który miał trzech synów: dwaj byli mądrzy i zdolni, trzeci zaś mówił nie wiele, był prostodusznym i zwano go Głuptaskiem.
Gdy król postarzał się, osłabił i rozmyślał o swoim końcu, nie wiedział, który z synów ma po nim zasiąść na tronie.
Więc rzecze do nich:
— Idźcie w świat, a który z was przyniesie mi najpiękniejszy dywan, ten po mojej śmierci zostanie królem.
A iżby nie było pomiędzy nimi żadnego sporu, zaprowadził ich przed zamek, cisnął trzy pióra w powietrze i rzekł:
— Jak one lecą, tak wy powinniście się skierować.
Jedno pióro leciało na wschód, drugie na zachód, a trzecie prosto i nie odleciało daleko, lecz spadło zaraz na ziemię.
I oto jeden z braci poszedł na prawo, drugi na lewo, i śmieli się z Głuptaska, który musiał pozostać tam, gdzie spadło trzecie pióro.
Głuptasek siadł i zasmucił się. Ale spostrzegł nagle, że tuż przy piórze były drzwi w ziemi. Podniósł je, znalazł schody i zszedł po nich. Niebawem doszedł do innych drzwi i usłyszał jak tam wołano wewnątrz:
„Hej zielona,
Bez ogona,
Do drzwi myk
I kuśtyk,
Zobacz het,
Zobacz wnet
Kto tam może
Być na dworze?“
Drzwi się otworzyły i zobaczył wielką, grubą ropuchę, a obok niej masę małych ropuszek.
Gruba ropucha spytała, czego żąda?
— Chciałbym mieć, odparł, — najpiękniejszy i najdelikatniejszy dywan.
„Hej zielona,
Bez ogona.
Ruszaj myk
I kuśtyk
A gdy łapki ci posłużą.
Przynieś mi szkatułkę dużą.“
Młoda ropuszka przyniosła szkatułkę, stara otworzyła ją i po wyjęciu dywana, który był tak piękny i tak cienki, że nawet na ziemi nikt podobnego wykonać nie mógł podała go Głuptaskowi. Ten podziękował i poszedł na górę.
Ale dwaj starsi bracia mieli Głuptaska za takie cielątko, że myśleli, iż nic nie znajdzie i nie przyniesie.
— Co mamy sobie wielkiego trudu zadawać z szukaniem, — rzekli — i z temi słowy zdjęli z pleców pierwszej lepszej napotkanej owczarki jej grubą ordynarną chustę i zanieśli królowi.
W tym samym czasie zjawił się i Głuptasek, który przyniósł swój piękny dywan. Gdy król dywan obejrzał, zdziwił się i rzekł:
— Prawdę mówiąc, tron należy się najmłodszemu.
Ale dwaj starsi bracia nie dali ojcu spokoju, dowodząc, że to niepodobieństwo, ażeby Głuptasek, mający wyraźne pomięszanie zmysłów, miał stad się królem, i prosili go, ażeby podał nowe warunki.
Na to ojciec rzecze:
— Ten otrzyma państwo, kto mi przyniesie najpiękniejszy pierścień.
Poczem wyprowadził wszystkich trzech synów przed zamek, cisnął trzy pióra w górę, one zaś rozleciały się tak samo, jak za pierwszym razem.
Głuptasek znów drzwi w ziemi otworzył, zeszedł do grubej ropuchy i oświadczył jej, że potrzebuje pierścienia. Ropucha kazała sobie przynieść szkatułkę i dała mu z niej pierścień, który błysnął mnóstwem kamieni i był tak piękny, że żaden jubiler ziemski nie mógł by takiego cudu wykonać.
Dwaj starsi bracia wyśmiewali się z Głuptaska, że chciał szukać złotego pierścienia; sami też sobie nie zadawał trudu żadnego. Lecz wybili gwoździe ze starej żelaznej obręczy i przynieśli ją ojcu. Gdy jednak Głuptasek przedstawił swój pierścień, ojciec znowu rzekł:
— Do niego państwo należy.
Ale dwaj starsi nie chcieli ustąpić i zamęczali króla dopóty, aż dał trzeci warunek, a mianowicie rzekł, że kto mu najładniejszą żonę sprowadzi, ten państwo otrzyma. Trzy pióra rzucone w górę, padły w poprzednim kierunku.
Głuptasek już się nie zawahał i poszedł wprost do ropuchy.
— Mam sprowadzić do domu najładniejszą żonę.
— Oho, — odparła na to ropucha, — najładniejszą żonę! Takiej nie mam pod ręką, ale to nic, będziesz ją miał.
Dała mu wyżłobioną brukiew z sześcioma zaprzągniętemi myszami. A Głuptasek rzecze ze smutkiem:
— Cóż ja mam z tem zrobić?
— Wsadź tylko do środka jedną z moich małych ropuszek — odparła stara.
Na to on, bez wyboru, pochwycił jedną ropuszkę i wsadził ją do brukwi; ale zaledwie tam się znalazła, wnet się zamieniła na cudną piękną pannę. Z brukwi — powóz, a z sześciu myszy zrobiły się konie. Wtedy on ją pocałował, zaciął konie i powiózł do króla.
Nadeszli jego bracia, którzy nie zadawali sobie żadnego trudu przy wyborze pięknej kobiety, lecz wzięli pierwszą lepszą dziewuchę wiejską.
Gdy król zobaczył ją, rzekł:
— Państwo obejmuje po mojej śmierci syn najmłodszy.
Ale dwaj bracia aż zagłuszyli króla swemi okrzykami:
— My nie możemy pozwolić, ażeby Głuptasek był królem i żądamy, ażeby ten zdobył pierwszeństwo, którego żona będzie umiała skakać przez obręcz, wiszącą w sali.
Sądzili oni, że dziewuchy wiejskie potrafią skakać z łatwością, bo są dość silne, ale taka delikatna panienka zabije się w skoku napewno.
Stary król zgodził się i na tę próbę.
Teraz więc obie dziewuchy wiejskie jęły skakać przez obręcz, ale były tak niezgrabne, że się poprzewracały, potłukły i połamały sobie nogi i ręce. Piękna zaś panna, przywieziona przez Głuptaska, skakała przez obręcz jak sarna.
Tym sposobem najmłodszy z braci otrzymał koronę i długo mógł panować.