Twórca religji Iranu Zaratustra i jego nauka/VIII. Rytuał, oczyszczania i obyczaje
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Twórca religji Iranu Zaratustra i jego nauka |
Rozdział | VIII. Rytuał, oczyszczania i obyczaje |
Wydawca | M. Arct |
Data wyd. | 1912 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Cały świat zjawisk i rzeczy, w którym wypadło żyć i działać wyznawcy Mazdy, dzielił się na dobry i zły, prawdziwy i fałszywy, czysty i nieczysty. Obie te dziedziny były rozgraniczone tylko idealnie; wierny był bezustannie narażony na bezpośrednie zetknięcie się z fałszem, złem i nieczystością, a więc na popełnienie grzechu, zmazanie się, wymagające koniecznych oczyszczeń. Nawet największa czujność nie wystarczała, aby się ustrzedz od uchybień przeciw przepisom rytualnym, bo w oświetleniu drobiazgowej i małostkowej kazuistyki rytualnej człowiek mógł się dopuścić mimowolnie i bezwiednie setek i tysięcy grzechów, a nawet taki mimowolny i bezwiedny grzech powiększał moc zła w świecie i wymagał skrupulatnych odczyniań i oczyszczań.
Przedewszystkiem szło o to, aby najczystsze żywioły nie zostały skalane. W wyobrażeniu małych potomków wielkiego Zaratustry, kapłanów perskich, groziło widmo bezustannego niebezpieczeństwa zanieczyszczenia czystego świata Mazdy i oddania go pod władzę śmiercionośnego Ahrimana. Trzeba więc było czuwać i od przypadku do przypadku zapobiegać takiej okropnej ewentualności. Najczystszy z żywiołów, ogień, mógł naprzykład zostać skalany tem, że użyto do zasycenia go drew z gałęzi, na której siedział ptak, co przedtem jadł padlinę; to samo mogło się stać, jeśli na ogień wykipiało trochę wody z garnka, w którym gotowało się mięso i t. d.
Wszystko zanieczyszczone przez zetknięcie się ze zwłokami ludzkiemi, lub zwierzęcemi, podpadało panowaniu śmierci, stawało się łupem złego Ahrimana i powiększało jego moc. Każdy wierny narażał się na wielkie niebezpieczeństwo, napiwszy się np. wody, w którą dostała się padlina, albo mleka, pochodzącego od krowy, co najadła się trawy, na której leżało coś nieżywego. Dla tych przyczyn, obok przepisów etycznych, obowiązywały wiernego tysiączne przepisy rytualne. Niewolno było naprzykład wynosić zwłok podczas deszczu, aby święty żywioł wody nie zanieczyścił się przez zetknięcie się z trupem; niewolno było grzebać ich w ziemi, a nawet kłaść na ziemi, a już pod żadnym warunkiem niewolno było palić zwłok. To ostatnie groziło winnemu niechybną karą śmierci. Wielce pobożnym uczynkiem było zapobieganie zanieczyszczeniu wody, a jeśli ta, pomimo wszystko, została zanieczyszczoną, należało ją oczyścić.
To samo dotyczyło ziemi. Oczywiście, trudniej ją było ustrzedz od zanieczyszczenia, ale wszystko, co było w mocy ludzkiej, czyniono, aby miejsce zanieczyszczone oczyścić. Tak naprzykład, pole, na którem leżały zwłoki człowieka, albo psa, musiało przez rok cały leżeć ugorem, a jeśli ktoś umyślnie rzucił padlinę na pole, czekała go bardzo surowa kara.
Zanieczyszczeniu mogło uledz wszystko: naczynia kuchenne, ubranie, pościel, a wszystko skalane stawało się niezdatnem do użytku, dopóki nie zostało skrupulatnie oczyszczone. Te zabiegi oczyszczające, czyli cała ta „higjena” rytualna, nie jest niczem innem, jak tylko wypędzaniem djabłów z przedmiotów i istot przez nich nawiedzonych. Tu wypada nadmienić, że wszystko, co żywy organizm, jako niepotrzebne, wydziela, uchodziło za nieżywe, to jest za podpadające władzy Ahrimana, a więc za kalające. Nietylko wydzieliny wszelkiego rodzaju, ale nawet obcięte paznogcie i włosy zaliczano do kategorji padliny i, jeśli miały te rzeczy być nieszkodliwe, należało je, przy odpowiednich zaklęciach, starannie ukryć w ziemi.
Niemniejszą rolę odgrywały kwestje czystości płciowej i każde zmazanie wymagało całego szeregu oczyszczeń. Jakie pod tym względem panowały przepisy, widać z tego, że, naprzykład, kobieta, która miała nieszczęście powić nieżywe dziecko, musiała, jako siedlisko śmierci, usunąć się daleko od ognia, wody i świętych pęczków baresman, i na suchej ziemi w drewnianem ogrodzeniu spędzić trzy dni i trzy noce, poddając się przykrym ceremoniom oczyszczającym. Niewolno jej było pić wody, tego żywiołu świętego, który w skalanem jej ciele ulegał zanieczyszczeniu. Podobne przykrości spotykały kobietę i przy innych częstszych przypadłościach. Tak samo i mężczyzna w różnych przypadkach zmazania musiał się poddawać wielorakim oczyszczeniom.
Człowieka chorego uważano za nawiedzonego przez złe duchy, i dlatego leczenie polegało głównie i przedewszystkiem na egzorcyzmach, które miały za cel wydarcie cierpiącego z mocy Ahrimana. Wogóle środkami oczyszczeń wszelkich były, obok stałych obrzędów kultycznych, uważanych za oficjalne zwalczanie świata ahrimańskiego, przeróżne okolicznościowe zaklęcia i odczyniania z powtarzaniem wyznania wiary i wierności dla Mazdy.
Szło o to, aby jakiś grzech nie wzbudził wątpliwości, czy wierny pozostaje nadal przy bogu dobrym i czy przez grzech swój nie przeszedł on rozmyślnie na stronę złego, i dlatego przy oczyszczaniach i odczynianiach powtarzano: „Wyrzekam się panowania nade mną dewów złych, fałszywych i przewrotnych; zrywam z dewami, z czcicielami dewów, czarownikami i ich sprzymierzeńcami; wyrzekam się ich słowem, czynem i odznakami zewnętrznemi. Przy wypędzaniu djabłów oświadczano wyraźnie, że się ich wypędza „z tego domu, z tej okolicy, z tego kraju.”
Jako środka materjalnego do oczyszczań, używano zmywań wodą, dokonywanych w szerokim zakresie zarówno w świątyniach, jak i domach zamieszkiwanych. Woda była żywiołem świętym, i samo pokropienie nią wystarczało do wypędzenia djabłów.
Oprócz obmywań, miała szerokie zastosowanie oczyszczające i pojednawcze kara cielesna. Kto się skalał, bywał skazywany na baty, przyczem liczba uderzeń dosięgała często tysięcy, tak, że w razie zastosowania takiej kary, batożony musiałby niechybnie zginąć pod razami. W rzeczywistości jednak nie stosowano kary cielesnej zbyt często i surowo, i skazanym dawano możność wykupienia się od kary pieniędzmi. Nadto bicie miało znaczenie raczej symboliczne i przy odpowiednich zaklęciach uderzano skazanego zlekka tylko, skrapiając go przytem wodą, i w ten sposób pewną liczbą razów wypędzano zeń djabła.
Pokuty nie kończyły się wszakże na karach cielesnych i pieniężnych. Grzesznik bywał czasem skazywany na zabicie takiej a takiej ilości stworzeń Ahrimana: żmij, skorpionów, żab, mrówek, much i t. p., albo dostarczenie do świątyni pewnej ilości pęczków baresmanu, sprzętów świątynnych i drew do zasycania świętego ognia. Najpożyteczniejszemi społecznie były oczywiście te pokuty, które polegały na zdziałaniu czegoś dobrego, np. skanalizowaniu ziemi bezwodnej, zbudowaniu mostu potrzebnego, wspieraniu ubogich i t. p.
Wszystkie te praktyki i czyny miały cel pedagogiczno-etyczny i zmierzały do podniesienia poziomu moralnego wyznawców Ahury. Widać to z formułek zaklęciowych, połączonych z wyznaniem wiary, jak np. ta: „Oby w tym domu panowała prawda nad fałszem, zgoda nad niezgodą, szczodrobliwość nad skąpstwem, pokora nad pychą, sprawiedliwość nad niesprawiedliwością.”
Jednym z najpiękniejszych rysów Awesty jest skłanianie wiernych do miłosierdzia i dobroczynności. Królestwo boże mają posiąść ci, którzy wspierają biednych; ci zaś, którzy odmawiają wiernym jałmużny, uważani są za zwolenników fałszu. Często robi się zarzut tej awestańskiej miłości bliźniego dla jej niedoskonałości, bo miłosierdzie wiernego ma obejmować tylko współwyznawców. Ale zarzut ten jest zbyt jednostronny, bo ze wszystkiego widać, że przeciwnicy wiary mazdejskiej nie byli jej przeciwnikami li tylko teoretycznymi, lecz właśnie czynnymi i groźnymi wrogami Persów. Pomimo całkiem odmiennych warunków, w jakich żył i działał w stuleciach późniejszych apostoł Paweł, i, pomimo, że był głosicielem najwyższej religji miłości, uczy on w liście swoim do Galatów (VI. 10), aby czynili wszystkim dobrze, ale najwięcej domownikom wiary, czyli współwyznawcom. Obok więc niezrozumiałego dla nas dzisiaj rytualizmu Awesty, podobnego zresztą do bezdusznego rytualizmu ksiąg Mojżeszowych i Talmudu, widzimy w świętej księdze Persów najszczytniejsze idee etyczne, stanowiące bardzo ważny etap w rozwoju pojęć o miłości wszechludzkiej, a w życiu Persów dążenie usilne do ucieleśnienia tych ideałów.