Władczyni lodu (Andersen, przekł. Mirandola)/Władczyni lodu

<<< Dane tekstu >>>
Autor Hans Christian Andersen
Tytuł Władczyni lodu
Pochodzenie Baśnie
Wydawca Wydawnictwo Polskie R. Wegner
Data wyd. 1929
Druk Drukarnia Concordia
Miejsce wyd. Poznań
Tłumacz Franciszek Mirandola
Tytuł orygin. Iisjomfruen
Źródło skany na Commons
Inne Cała baśń
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


OPOWIEŚĆ DZIEWIĄTA.
WŁADCZYNI LODU.

Czasu wiosny, kiedy wszystko rośnie, zieleni się i kwitnie, legiwała Władczyni Lodu wysoko na skraju ogromnego pola śniegowego. Spadały stąd kaskady w dół, ona zaś posyłała tam spojrzenia, przyglądając się mrówczej pracy ludzi.
— To są siły ducha! — mówiła do siebie. — Te robaczki pysznią się siłami ducha! A jednak starczy rzucić mi stąd garść śniegu, by unicestwić całe ich dzieło. Patrzyła złowrogo w dolinę, skąd dolatał łoskot, grzmot wybuchów towarzyszących wysadzaniu skał dla budowy tunelów i zakładania nowych dróg.
— To są krety! — powtarzała Władczyni Lodu. — Jakże nikłe ich hałasy! Czemże są wobec huku lawin moich, gdy przebudowuję, lub powiększam moje pałace?
Ujrzała nad lokomotywą pióropusz dymu pociągu i wąż wagonów sunący po szynach.
— Zabawiają się we władców świata! — rzekła do siebie. — Ufają siłom ducha, a przecież istnieją wyłącznie tylko siły natury potężnej.
Zaśmiała się, aż echa poszły wokoło.
— Spada lawina! — powiadali sobie ludzie w dolinach. Ale śmieli się wesoło, ufni, iż opanować mogą morze, góry i cały świat, iż zawładną kiedyś w pełni siłami przyrody.
W tej chwili ukazało się towarzystwo wędrowców na lodowcu, gdzie leżała Władczyni. Związani byli razem linami, chcąc tworzyć niejako jedno, wielkie ciało na ogromnej płaszczyźnie, pokrytej rozpadlinami i szczelinami.
— Robactwo! — mruknęła i odwróciła się od nich.
Doliną sunął pociąg. Władczyni Lodu dostrzegła każdego z podróżnych, jedni siedzieli sami, jak królowie, inni tłoczyli się w ciasnych wozach, spali, a gdy smok parowy stawał, wychodzili i szli swoją drogą.
— To myśli ludzkie wędrują po świecie! — zaśmiała się Władczyni Lodu.
— Znowu lawina! — powiedzieli sobie ludzie.
— Na nas nie spadnie! — zawołało dwoje młodych, para zakochanych, którzy jechali właśnie.
Był to Rudi i Babeta, a towarzyszył im młynarz.
— Jadę jako pakunek! — żartował. — Jako zło konieczne!
— Siedzą sobie spokojnie! — rzekła Władczyni Lodu. — Zabiłam mnóstwo gemz, miljony alpejskich róż wyrwałam z korzeniami! Tępię wszystko, myśli i siły ducha! Nie ujdzie mi nikt!
Zaśmiała się.
— Znowu spadła lawina! — powiedzieli sobie ludzie.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Hans Christian Andersen i tłumacza: Franciszek Mirandola.