W krainach wiecznego lodu/5
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | W krainach wiecznego lodu |
Wydawca | M. Arct |
Data wyd. | 1907 |
Druk | M. Arct |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Julia Kietlińska-Rudzka |
Tytuł orygin. | V krajích věčného ledu |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Zimą życie zamiera. W krainach wiecznego lodu i śniegu życie nie może się rozwijać, zwłaszcza, jeśli go choć na chwilę nie wywoła życiodajna siła słońca. Na powierzchni lodowej, gdzie odrobina pyłu i piasku zatrzyma w sobie więcej ciepła — tam wyrasta zaledwie drobna rzęsa. Skoro zniknie śnieg i lód, a grunt przynajmniej chwilowo wystawiony jest na działanie słońca, wtedy potężna siła twórcza przyrody wnet rozbudza życie, życie wprawdzie krótkie, ale zdumiewające swą rozmaitością. Na powierzchni wysokich gór, wiosna z latem i jesienią następują szybko po sobie w przeciągu trzech najcieplejszych miesięcy w roku. W tym czasie bujna roślinność górska wschodzi, rozwija się, kwitnie i wydaje owoce. Na małej przestrzeni znajdujemy jednocześnie wiosenne sasanki, których pokrewne gatunki dawno już w dolinach przekwitły — obok lilji, co dopiero w pełni lata w kwiat się przystraja. Podobnie dzieje się w krajach wiecznego lodu; roślinność dochodzi tam do takich krańców północy, w których lato nie wystarcza, aby ta roślinność mogła wydać owoce, stąd jest niepłodna i rozmnaża się tylko za pomocą podziemnych korzeni, łodyg, wyrostków, cebulek.
Zajmujące i dziwne są zmiany w rozwijaniu się i wzroście drzew. Drzewa tam karłowacieją, stają się coraz niższe i tylko siła i wielkość pni i korzeni mówi o ich znacznej starości. Gałęzie i pnie narażane na ciągłe burze i wiatry, koślawią się, wreszcie kształtne drzewa przemieniają się w nizkie krzaki (rys. 17). Ostatecznie zanika las, łąka, i tylko w miejscach bardziej na południe wysuniętych, rośnie nizka brzoza i wierzba, a jeszcze dalej widać jeno darninę, i to tam, gdzie więcej dochodzi promieni ciepłych i śnieg prędzej taje. Tu również rozwijają się różnobarwne kwiaty łomikamienia, niezapominajek, pryszczeńca. Na zielonej murawie często przegląda goła ziemia, co razem wzięte sprawia wrażenie zagonów starannie uprawionych.
Przykre jednak uczucie wywołuje widok jednostajnych równin bagnistych, w lecie zielonych t. zw. tundry. Tundry stron południowych są moczarami, bagnami nieraz wprost bezdennemi; w północnych zaś pod powierzchnią ziemi płytką nawet, znajdujemy twardą skorupę lodu spodniego, nigdy nie tającą. Dlatego prawdziwe tundry zawsze bywają zimne; jeśli są suche — rozwijają się na nich porosty; wilgotniejsze pokrywa mech. Po takich tundrach, nawet w lecie można jeździć sankami, renami zaprzęgniętemi (rys. 19).
Porosty i mchy rosną obok siebie szerokiemi pasmami. Tundry, obfite w porosty są ulubionym pastwiskiem reniferów. Między mchem i porostem rosną małe krzaczki jeżyn, rododendron, czarne jagody, borówki, żórawiny i przeróżne wrzosy. Wszystkie te rośliny witane są radośnie przez zwierzęta tamtejsze. Na tundrach żywią się reny, a w północnej Ameryce i piżmowce, zarówno w zimie jak i w lecie, gdyż pod świeżo spadłym śniegiem porost dobrze się przechowuje. Przy ujściu rzeki syberyjskiej Jeniseju, w spodnich podkładach lodu znajdują się zamarznięte ciała zwierząt, teraz już nieistniejących, jak mamutów, olbrzymich słoni, nosorożców. Gwałtowne zmiany w klimacie nietylko źle wpłynęły tu na rośliny, których mnóstwo gatunków wyginęło zupełnie na północy, przechowując się zaledwie w południowych stronach — lecz i na zwierzęta. Ogromne ssawce długo bardzo walczyły ze zgubnemi dla siebie wpływami powietrza, wreszcie uległy im i całkiem wyginęły. Tysiące mamutów złożyło swe kości na północnym pobrzeżu Syberji, a dziś jeszcze w tamtejszych zatokach poławia się znaczna ilość kłów słoni.
W krainach lodowych świat zwierzęcy daleko bogaciej przedstawia się niż roślinny. Zwierzęta żyją w głębiach wód, na krach lodowych, skałach, w jaskiniach, na tundrach, zieleniejących w lecie.
Człowiek i zwierzę zahartowani są na wpływ mrozu, a zabezpieczają się przed nim ciepłym okryciem, szerścią, skórą, tłuszczem.
Sam człowiek przystosował się do życia w najróżniejszych pasmach kuli ziemskiej. W krajach podrównikowych, pod wiecznie jasnym niebem ludzie żyją prawie w bezczynności, oczekując dojrzenia obfitych owoców, jakie im niemal same do rąk spadają. Inni znowu, jak nomadowie (koczujący), wędrują od jednej oazy do drugiej po rozległej, głodowej pustyni.
W umiarkowanych pasmach pojedyńcze jednostki i całe narody spędzają życie w gorączkowym ruchu i ciężkiej walce o byt. Hen, daleko na północy, ludzie zajmują się połowem ryb i myśliwstwem, żyją w pierwotnym jeszcze stanie. Koczowniczy Samojedzi rozsiedli się w ostatnich latach na Nowej Ziemli, w lecie zaś koczują po równinach Wajgaczu. Pozatym wszystkie prawie kraje lodowe starego świata są niezaludnione. Brzegi morza Lodowatego na lądzie europejskim, azjatyckim, amerykańskim, Islandja, Grenlandja, cieśnina Berynga zamieszkałe są przez plemiona żółte, czyli mongolskie. Do rzeczywistych Mongołów należy plemię fińskie do których, z obywateli północy zaliczają się Lapończycy, Ostiacy i Czukcze. Oddzielną gałęź stanowią Eskimowie.
Pod względem cywilizacji najwyżej stoją Lapończycy skandynawscy, a po nich Eskimowie grenlandcy. Jedni i drudzy są już chrześcijanami, chociaż pod względem religji są dość obojętni. Umieją czytać, niektórzy i pisać; nauczyli się posługiwać narzędziami rolniczemi, umieją sobie z kupionej tkaniny robić ubrania, używają broni, przyrządów żelaznych, przyzwyczaili się do spożywania chleba, cukru, picia kawy. Są oni jeszcze koczownikami i myśliwemi, lecz nie można już nazwać ich dzikiemi. Północno-amerykańscy Eskimowie dotąd są poganami. Ich podróże na południe, stosunki z łowcami wielorybów — wpływają na nich dodatnio. Najbliżsi im Czukcze, zamieszkujący krańce północno-zachodniej Azji, ludzie zahartowani, ale w pracy leniwi; dawniej naród bojowniczy — dziś są spokojni, bezradni, na kwestje religijne obojętni. Na najniższym stopniu cywilizacji stoją Samojedzi, zaludniający pobrzeże od morza Białego; liczba ich dochodzi tylko do 16000, po większej części są poganami, a zajmują się połowem ryb i myśliwstwem. W chacie Lapończyka,
w namiocie Czukcza i Eskima — słowem wszędzie znajdujemy ogromne poczucie narodowe, połączone z hardością i pewnością o swej sile. Samojedzi nie posiadają tych cech, zatarła je bowiem niewola i ciągła obawa.
Jedynemi zwierzętami domowemi tych ludów, ich nierozłącznemi towarzyszami i pomocnikami są reny; pożywieniem zaś tych ludów są ryby i psy morskie.
Kraje lodowe obfitują w ptactwo. Do powiększania ich liczby przyczynia się panująca tam pustka, cisza. Naturalnie podczas tęgich mrozów na dalekiej północy panuje zupełna cisza, gdyż wówczas dzikie kaczki, kraski syberyjskie, nurogęsi przylatują do nas i częściowo tu zimują. Z nadejściem zaś lata ze wszech stron powraca ptactwo do osamotnionych, bezludnych krain, zakłada gniazda i słynne „Ptasie góry“ (rys. 22) na brzegach morza Lodowatego rozbrzmiewają świergotem tysięcy ptaków.
Tutaj, na urwiskach skał, przez fale morskie wyżłobionych, w jaskiniach, szczelinach, na stromych ścianach lodowych gór i krach — wszędzie gnieżdżą się te ptaki. Po morzu zaś pływają alki północne, nurki i t. p. Nad morzem, a zwłaszcza koło łodzi latają niezmordowanie mewy. Na małych wysepkach, wodą i lodem otoczonych, gdzie lisy nie mają przystępu — gnieżdżą się kaczki edredenowe (najwięcej ich przebywa na słynnych wyspach edredońskich na Szpicbergu i wysepce Prochowej). Na pobrzeżu, w wielkich gromadach żyją petrele lodowe; koło Nowej Ziemli kaczki lodowe; na Ziemi Gęsiej w znacznej ilości znajduje się najszlachetniejszy ptak północy — łabędź śpiewający; wśród urwisk kamiennych, rozerwanych skał rozlega się świergot sikory. Spotykamy się tutaj również z gatunkiem kuropatwy (Lagopus) obok której gnieździ się sowa śnieżna, nazwana przez myśliwych orłem śnieżnym. W zaludnionych krajach europejskich wielkie ssawce stają się coraz większą rzadkością, zato jest ich bardzo wiele w stronach bezludnych.
Wprawdzie i tam się zmniejsza ich liczba wskutek tego, że są one głównym pożywieniem mieszkańców krain sąsiednich. W XVII w. na samej Nowej Ziemli i Szpicbergu łowy dostarczyły pożywienia dla 30 tysięcy ludzi.
Dokąd tylko na północy sięga ląd — tam wszędzie żyje ren, stały towarzysz tamtejszych mieszkańców, rena zaś trzyma się rosomak, dający wyborne futro. Im dalej na północ, tym więcej niedźwiedzi polarnych, dochodzących do tej ogromnej wielkości, jaką się pysznił nieistniejący już dzisiaj niedźwiedź z jaskiń morawskich. Do tego towarzystwa należy lis lodowy, który wespół z renem, rosomakiem, wielką myszą ziemną, gromadnie wędrującą, i śnieżnym zającem stanowią pożyteczną zwierzynę tunder. Na południowych tundrach pojawiają się wilki, gronostaje, łasice wodne, lisy pospolite, niedźwiedzie, ziemne myszy i t. d.
Liczniejsze jednak są zwierzęta morskie, one zaledwie czasami wynurzają się na powierzchnię wód, a niekiedy ukazują się na pobrzeżu i na krach. Z pomiędzy nich najwspanialszym jest wieloryb, mianowicie wieloryb Grenlandzki. Wyprawy urządzane na nie przez 4 wieki przetrzebiły znacznie liczbę tych potworów morskich, wzbogacając zato wielu ludzi. Na połów wielorybów wyprawiają się w małych statkach, w silne maszynerje uzbrojonych, małych dla tego, by mogły się szybko posuwać naprzód i cofać w tył, w kierunku ruchów wieloryba. Dawniej rękami rzucano na wieloryba harpuny i przyciągano go do łodzi liną; dziś używają specjalnego działa harpunowego, umieszczonego na przedzie statku, na ruchomej podstawie. Obecnie na krańcach lodowych krajów więcej jest narwali i innych potworów morskich, niż wielorybów Grenlandzkich.
Dawniej w cieśninie Berynga istniały wieloryby koronne (Rhytnia). Nordenskjöld przywiózł ze swej wyprawy jeden szkielet podobnego stworzenia. Gdzie już wieloryby wyginęły, tam ważnym przedmiotem połowu, korzystnym ze względu na skórę, tłuszcz a nawet i mięso jest mors. Ale i jemu zagraża całkowita zguba.
Jedynie w cieśninie Berynga racjonalnie prowadzone są łowy na niedźwiedzie morskie: zabijają wyłącznie samce, a samiczki i młode w wyjątkowych tylko wypadkach. Rocznie pada ich 90—100 tysięcy sztuk!
Kraje północne najmniej posiadają owadów. Jest tam zaledwie trochę motyli, chrząszczy, szarańczy, parę much i os, pająków; robaki, w małej wogóle ilości, znajdują się pod kamieniami, w szczelinach i drzewach spróchniałych, gdzie też prędko giną.
Lecz bogato się przedstawiają twory morskie: przy każdym zarzuceniu sieci poławia się moc gwiazd morskich, meduz, jeżów morskich i t. p.
Obraz roślin, zwierząt i ptaków krain północnych, jaki się przed naszemi oczyma przewinął, nie jest bynajmniej ubogi i jednostajny — przeciwnie, wobec martwoty natury lodowej — przedstawia się wspaniale, nawet imponująco.