[248]W MROKACH.
I.
Szumi sitowie — Na dżdżu i wichrze
Chwieją się łozin pół uschłe wiechy,
Idą po gąszczach szepty i śmiechy
Coraz ospalsze, dalsze i cichsze.
Coraz powolniej błotem ciężarne
Toczą się wody na dnie koryta
I cała rzeka nocą nakryta
W jakieś czeluści zapada czarne.
II.
Szumi sitowie — Posępną nocą
Błądzę okropnym szlochając płaczem
I czarny tylko wie to mrok: za czem?
I czarny tylko wie to mrok: po co?
Serce boleśnie szarpie się we mnie,
Ostatnim jakimś błyskiem dogasam —
Dusza została z nocą sam na sam
I w nierozświetlne zapada ciemnie.
III.
Szumi sitowie — Patrząc w mrok dżdżysty
Na wód leniwych zatęchłe męty
Widzę w oddali śród skał poczęty
Potok jak kryształ biały i czysty.
Na pianie słońce barw igra tęczą
I niebo schodzi na toń błękitną
I srebrne lilie u brzegu kwitną
I pszczoły z pasiek lecą i brzęczą.
A kiedy gołąb chciwy napoju
Zanurzy skrzydła strudzone lotem,
[249]
Nad śniegi bielszy wzbija się potem
Niepokalany zwiastun pokoju.
A gdy wędrowiec w toń rzuci oczy,
Oczy aż na dno lecą jak — ołów
Chcące zobaczyć białych aniołów,
Co tam pilnują modrych przezroczy.
O, niesplamiona nurtów czystości!
O, niezmąconych źródeł ochłodo!
Krysztalna, świeża, ożywcza wodo!
Nadbrzeżnych kwiatów słodka wonności!...
Lecz rzekom nie stać! — strumień wciąż płynie
Przez świat szeroki, przez gaje, pola,
Coraz nurt inny z nim się zespola,
Coraz to częściej grzęznąć mu w glinie.
W coraz to częstsze łamie zakręty,
Coraz w nim więcej szlamu i kału —
Pogasły cudne blaski kryształu
Została ziemia i muł, i męty.
I coraz wolniej błotem ciężarne
Toczą się wody na dnie koryta
I cała rzeka nocą nakryta
W jakieś czeluści zapada czarne.
IV.
Szumi sitowie — Powiew wilgotny
Skowycze w łozach, jak dzika psiarnia,
Szalony smutek pierś mą ogarnia —
Dusza odeszła... dumam samotny...
[250]
Dusza odeszła — na mchy mokradła
Pomięte skrzydła bez ruchu kładzie,
Czarne obsiadły ją wkrąg czeladzie
Jak stado sępów zgłodniałych padła.
Noc głucha w okół. Wicher jesienny
Łka krwawym żalem zerwanych liści —
Dusza odeszła... Kto ją oczyści?
Ko wyrwie z kręgów ziemskiej Gehenny?
V.
Szumi sitowie — Pod memi stopy
Sączy się struga dalej a dalej;
Lecz jest kres czysty dla mętnej fali,
Są niezgłębione morza zatopy!
Oczyszczający wszystko ocean
Rozlał się ówdzie w błękitną ciszę.
Słucham — na falach śmierć się kołysze,
Śpiewa zwycięski, zbawczy swój pean.
VI.
Szumi sitowie — Mgliste opary
Posępnym świtem bledną na wschodzie,
Stalowe błyski idą po wodzie,
Z głębi ciemności dzień wstaje szary.
Zmokły kruk w górze nademną kracze
Myśląc o nowej a sutej stypie —
Wiatr mi na głowę zwiędły liść sypie —
Siedzę bez czucia na dżdżu i płaczę...
Maciej Szukiewicz.