W narkozie
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | W narkozie |
Podtytuł | Własne spostrzeżenia |
Pochodzenie | Zwierzenia histeryczki |
Wydawca | Księgarnia J. Czerneckiego |
Data wyd. | 1921 |
Druk | Drukarnia J. Czerneckiego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały zbiór |
Indeks stron |
Położono mnie na stole operacyjnym; kolega operator głosem pewnym, lecz spokojnym, zadecydował: proszę zaczynać narkozę!
Poczułem, że od tej chwili przestaję być zupełnie jednostką indywidualną, a raczej lekarze przestają się ze mną już liczyć, bo stoją uzbrojeni w swoje błyszczące instrumenta wobec wroga bardzo groźnego, t. j. choroby, z którą walczyć muszą z całym napięciem swoich sił i swoich wiadomości.
Ktoś położył mi maskę na twarz i polecił liczyć od 1 – 100. Poczułem zaraz zapach chloroformu pomięszanego z eterem i duszność. Liczyłem mechanicznie i przytem starałem się ruchami głowy uchylić trochę twarz z pod maski, ale narkotyzujący zapobiegał temu. Spostrzegłem, że doliczyłem już do 30 ale dalsze logiczne rachowanie sprawiało mi trudność. Zacząłem tedy słuchać: „proszę kompres“, mówił jeden głos — jedwab — powiedział ktoś drugi. Wtem zdało mi się, że widzę przez maskę salę operacyjną. Białe jej ściany zaczęły mi się wydawać coraz to bielszemi, a sufit zaczął się podnosić w górę. I znalazłem się w olbrzymiej, jakby z lodu zrobionej sali bez początku i końca. Gdzie spojrzałem, widziałem unoszące się koło mnie cudne postacie, wszystkie jakoś mile i radośnie uśmiechnięte. Z dala dochodziły dźwięki jakiejś cudnej niebiańskiej muzyki, a naokoło czułem woń dziwnie miłą i rozkoszną. Ruchy moje były lekkie i swobodne, mogłem n. p. swobodnie unosić się w górę lub nadół, bez żadnego wysiłku i zupełnie nie wydawało mi się to dziwnem. Wprawdzie nikt tu nic nie mówił, czułem jednak dziwną łatwość porozumiewania się z owemi istotami samem spojrzeniem.
Płynąłem — gdyż najwięcej pływanie ruch mój przypominał — gdy nagle zauważyłem, że sklepienie owej hali zaczyna się łamać z początku w postaci łuku gotyckiego, potem łuk ten zaczął się znowu wydłużać i spłaszczać i nagle... ujrzałem dokładnie żebrowanie sufitu szklanego sali operacyjnej.
Spojrzałem ku ranie i spotkałem życzliwy i zadowolony wzrok mego kolegi, który mówił coś do mnie, ale dokładnie rozumieć tego nie mogłem.
Obudziłem się potem ze snu już w pokoju, rana operacyjna nie sprawiała mi dolegliwości i zacząłem sobie wszystko przypominać. Narkoza, mimo pewnych niemiłych po niej przypadłości, pozostawiła mi bardzo miłe wspomnienie i nie mogę zrozumieć tych, którzy tej narkozy tak się boją.
Bardzo być może, że inni miewają przytem jakieś niemiłe i przykre marzenia, zwłaszcza gdy uśpienie nie przebiega u nich prawidłowo. Byłoby rzeczą niezmiernie ciekawą, by ludzie częściej opisywali swe wrażenia z narkozy. Lekarze są tak przy operacjach zaabsorbowani, że nie można od nich poprostu oczekiwać, by się tem zajmowali, zwłaszcza, że wielu ludzi po narkozie nic sobie przypomnieć nie może.
Kto jednak przebył kiedy narkozę i pamięta to dokładnie, powinien swe wrażenia ogłosić lub choćby zakomunikować je komuś, a z pewnością powstałby z tego ciekawy przyczynek psychologiczny.
Zwłaszcza ciekawe spostrzeżenia czynić można przy uśpieniach krótkotrwałych, tak zwanych zamroczeniach lub uśpieniach, w oszołomieniu eterem lub chlorkiem etylu.
Pytałem się kilku znajomych w szpitalu, jakich przy uśpieniu doznawali wrażeń. Otóż zauważyłem, że wszyscy ci, którzy operacji i narkozy bali się bardzo, nie pamiętali nic, lub mieli wrażenia przykre, natomiast ci, którzy szli na operację spokojnie, przypominali sobie narkozę, jako coś bardzo miłego, przyczem przeważały określenia dziwnego spokoju, lekkości i wielkich przestrzeni.
Badanie tego snu sztucznego uważam może nawet za ważniejsze jak analizowanie i tłómaczenie zwykłych sennych marzeń.