Walka o język polski w czasach Odrodzenia/7

<<< Dane tekstu >>>
Autor Kazimierz Morawski
Tytuł Walka o język polski w czasach Odrodzenia
Wydawca Krakowska Spółka Wydawnicza
Data wyd. 1923
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
7.

Zwykle uważają nasi historycy literatury rok 1543 za rok przełomowy w rozwoju naszego języka i literatury. Już jednak przedtem, jak widzieliśmy, dużo wysiłków w kierunku zakorzenienia mowy polskiej poczyniono. Aby użyć wyrażenia Reja, już przed r. 1543 »nastało niemało książek polskich«; i Opeć i Biernat z Lublina i Falimirz i Walenty Wróbel skutecznie się przyczynili do »rozmnożenia« słowa i pisma polskiego. Oryginalności w języku było u nich dużo, i chwalebnej; mało jednak oryginalności w treści, skoro działalność ich w pierwszym rzędzie ograniczyła się do przekładów. Dlatego słusznie odniesiemy silniejszy postęp literatury do późniejszej daty. Rok zaś 1543 był pod wieloma względami pamiętnym i ważnym.
Przypominam, że w tym roku konstytucje sejmowe zaczęto spisywać po polsku[1], że reakcja na korzyść i w obronie polskiego języka znaczyła się odtąd w narodzie coraz silniej i częściej. Znamiennym zbiegiem okoliczności, jakby na znak, że epoka wielkiej twórczości łacińskiej pod rządami Zygmunta Starego się kończy, umierał zapewne w r. 1543 najmłodszy i największy poeta łaciński, Janicki. Naukowa zaś proza łacińska znaczy się w tym samym roku wielkiem i wiekopomnem dziełem Kopernika: De revolutionibus orbium caelestium. Tymczasem występują teraz z pismami swemi na widownię nowi ludzie, którzy w następnych latach doniosłą odegrają rolę, jak Modrzewski i Orzechowski; Rej wydaje wtedy pierwsze większe polskie dzieło, znaną swą Krótką rozprawę, a około tego czasu napisał też zapewne Kupca. Jeszcze to poezje, trochę chropowate, w których pisorym lub »rymarz«, jak wtedy poetów zwano, uciążliwie się zmaga z »zatrudnieniem« języka i wymaganiami rymu. Odtąd jednak w długim szeregu aż do roku 1567 szły za sobą i poematy i prozaiczne Reja utwory. Bywają one długie i wielomowne; jak słusznie zauważono, nie umiał Rej dosyć się nacieszyć nowemi nabytkami i zwrotami polskiego języka; a dla nas ten urok rozkwitającego języka i stylu przeważa nad pewnem znużeniem, któreby mogło wyniknąć z jednostajności treści i powtarzania częstego tych samych myśli. Rej jest więcej nauczycielem, moralizatorem, niż literatem. Pochłonięty ruchem religijnym epoki, poucza ciągle i uciera się z przeciwnikami. Może to jego piękną stroną, że w tych walkach tak mało ludzi piętnuje po imieniu; ale ta bezosobista, zasadnicza polemika sprowadza pewną monotonność. A znów naodwrót, kiedy w niewinniejszych wierszach zamierza charakteryzować ściśle określone rody czy osoby, to te charakterystyki wypadają tak ogólnikowo, tak mało zawierają rysów indywidualnych, że znowu doznajemy pewnego zawodu. Ponieważ Rej czuje się posłannikiem religijnym i nauczycielem, przekonania dochodzą w jego wywodach do głosu, rzadziej zaś czysto osobiste, prywatne uczucia. Ma on porywy ku Bogu, ku dobrym towarzyszom, ku braci szlachcie; jak zaś słusznie Brückner zauważył, brak u Reja natomiast zupełnie natchnień i czarów kobiecych, brak wszelkiego erotyzmu[2]. Język polemiczny, religijny, kaznodziejski, opisowy wiele mu zawdzięczał; ale język miłości nie doszedł u niego do głosu. Na czułość zdobywa się Rej, kiedy w swych pieszczotliwych[3] zdrobnieniach mówi o przysmakach ogrodu i kuchni, rozkoszach żywota poczciwego człowieka, wśród których jednak miłość podrzędną gra rolę. Nie odmówimy mu jednak zapewne siły w ustępach, w których karci zboczenia narodu lub z głębin duszy do Boga się zwraca, a przedewszystkiem tej zasługi, że wielokrotnie, podobnie jak Lukrecjusz, pokonał zwycięsko patrii sermonis egestas[4], »w języku polskim wszędy przodek mając«, jak się jego wielbiciel Jakób Lubelczyk raz o Reju wyraził. I nie zaprzeczymy tej drugiej walnej zasługi, że bywał pierwszym pisarzem polskim zupełnie oryginalnym i czerpał nieraz swe natchnienia z otoczenia i z życia[5].



Inne tony i inne nastroje wprowadził do piśmiennictwa Jan Kochanowski. Twierdził on niejednokrotnie, że miłość zrobiła go poetą (Elegje I 1, 3 i I 12, 9), a w Fraszkach I, 4 zamieścił anakreontyk, w którym powiedziano:

Lutnia swym zwyczajom gwoli
O miłości śpiewać woli;


wreszcie w tychże Fraszkach (III, 12) zaklął Miłość, aby zjawiła się w Polsce:

A staw się na Wiślnym brzegu,
Gdzie ku twej czci ołtarz nowy
Stawię swą ręką darnowy.


Te uczucia erotyczne bynajmniej jednak nie pochłonęły zupełnie ani istoty poety, ani jego twórczości. Umiał on nierównie żywiej odczuwać miłość rodziny i ojczyzny, i ta mu przyniosła różne i wyższe jeszcze natchnienia; a prócz tego szeroka nauka, którą posiadł zamłodu, zaostrzyła jego ciekawość w rozlicznych kierunkach i uczyniła go przystępnym dla wpływów obcych piśmiennictw i myśli. W Padwie bawił wkrótce po r. 1550 i tutaj pod znakomitymi mistrzami, jak Robortello, zdobył wielką miłość i wielką skłonność do starożytnego świata; potem, około połowy szóstego dziesięciolecia szesnastego wieku, znalazł się w Paryżu, i w wielkiej stolicy poznał i ludzi, co pogłębiali tę naukę, a zarazem parli z całym zapałem ku tworzeniu literatury narodowej, która miała z ideałami ukochanemi w szkole zwycięsko współzawodniczyć. Ten pobyt paryski może jeszcze walniej niż padewski wpłynął owocnie na talent i twórczość Kochanowskiego. Przypominam, że w r. 1549 wyszła słynna roprawa Du Bellay’a: Défense de la langue française, manifest młodej szkoły. Niebawem nowe talenta literatury francuskiej spoiły się w sławnej Brygadzie, później Plejadzie, która bynajmniej nie zrywała ze studjami i natchnieniami starożytności, ale równocześnie tchnęła wielkie samopoczucie i męstwo w pisarzy francuskich. Członkowie Plejady tworzą prawie wszyscy w dwóch językach; najsłynniejszy wśród tego grona Piotr Ronsard śpiewa jednak i pisze zupełnie przeważnie w narodowym. Kochanowski poznał jego samego i zaznajomił się z kierunkami tego obozu. Wymowny wyraz wrażenia tej znajomości dał w Elegji III, 8 w słowach:

Hic illum patrio modulantem carmina plectro
Ronsardum vidi nec minus obstupui...
.................
Ille deum laudes et pulchrae commoda pacis
Sublato aethereis Marte canebat equis.[6]


Ronsard po r. 1550, w którym wyszły jego ody, stał się w następnem dziesięcioleciu najrozgłośniejszym poetą Francji. W r. 1554 Akademja des jeux floraux przyznała mu nagrodę i ogłosiła jego pierwszeństwo. W r. 1555 i 1556 ukazały się hymny na bogów i ludzi; jeżeli Kochanowski wyróżnia tu Ronsardowskie chwalby pokoju, to przypominamy, że poeta ten w odzie z r. 1550 (Ode de la paix) sławił pokój buloński między Henrykiem II a Anglją, a następnie w r. 1558 zalecał zawarcie pokoju między Francją i Hiszpanją (Exhortation pour la paix) i opiewał układ zawarty w Cateau-Cambrésis na wiosnę r. 1559, na krótko przed śmiercią króla Henryka II (La paix au roy Henry II). — Wpływ tego poety i echa tej znajomości występują w twórczości Kochanowskiego dosyć wyraźnie. Starano się je określić i poruszono już niektóre szczegóły[7].
Przedewszystkiem nowe prądy, wywalczające narodowej literaturze równe z klasycznemi prawa, lub nawet wyższe, nie mogły pozostać bez wpływu na duszę i rozwój młodego poety. W r. 1542 wyszedł u Aldusa Dialogo delle lingue z pod pióra Padewczyka Sperone Speroni’ego, pismo ucierające się za prawami języka włoskiego. Było ono tak poczytne, że w latach 1543 i 1544 ukazały się nowe wydania, wreszcie w r. 1546 aż dwa nakłady. Krótko więc przed pobytem Kochanowskiego w Padwie poruszył Dialog Speroni’ego umysły i obóz literatów, a wpływy tego traktatu sięgnęły Francji. Około r. 1550 mnożyły się w Paryżu rozprawy w obronie francuskiego języka, a w r. 1549 pojawiła się Défense Du Bellay’a, który na korzyść francuskiego języka przyswoił sobie pełno rozumowań włoskiego autora. — Na podłożu tych wszystkich natchnień i wpływów zrozumiemy lepiej prześliczną pieśń Kochanowskiego:

Czego chcesz od nas Panie za Twe hojne dary,

może pierwszy ze znanych utworów poety, napisanych po polsku. Wiadomo, iż Zamoyski Jan „wspominał, że był w młodości swej na zjeździe w Sandomierskiej ziemi, gdzie przyjaciele Jana Kochanowskiego, natenczas w Paryżu na nauce będącego, ukazali gościom tamecznym pieśń od niego przesłaną“[8]. — Były to narodziny polskiej poezji; po dotychczasowych „rymarzach“ zjawiało się uczucie poetyckie, ubrane w język i formę prawdziwie poetyckie.
Obok tego zasadniczego wpływu będziemy mogli zaznaczyć inne ślady wrażeń paryskich. Jeżeli jego poezje tak są przesiąknięte humanizmem i klasycznemi wspomnieniami, to stąd wypływało, iż uległ hasłom francuskiej Plejady, która wielbiła la poésie savante i zalecała naśladowanie klasyków. Słusznie też autor satyry polskiej Proteus (w. 1041) mówił o „uczonem śpiewaniu Kochanowskiego«.
Uderza nas w późniejszej twórczości Kochanowskiego wyraźne zamiłowanie do pewnych pisarzy starożytności. Tak już około r. 1560 — kiedy może od trzech lat siedział w ojczyźnie, — dokończył przekładu poematu astronomicznego Aratusa ze Soloi, poety z trzeciego wieku przed Chr. Wiemy, jakiem powodzeniem cieszyły się tego poety utwory w starożytnym Rzymie, a w czasach Odrodzenia gwiazda jego bynajmniej nie zbladła. Owszem, późniejsi ci poeci greccy byli u paryskich filologów i poetów szesnastego wieku przedmiotem szczególnego zajęcia. W pewnym dialogu francuskim współczesnym mamy odgłosy rozmów uczonych, które się toczyły w kole przedstawicieli ówczesnej nauki i literatury[9]. Ronsard tam mówi:

J’ay l’esprit trop ennuyé
D’avoir trop éstudié
Les Phénomènes d’Arate.[10]


Ronsard więc w przyrodzie szukał potem wytchnienia. Kochanowski także długo nie rozstawał się z Aratusem, skoro w późniejszych już czasach przygotował do wydania cały przekład łaciński Cycerona, z poprawkami swemi miejsc zepsutych w tradycji i z uzupełnieniami według tekstu greckiego tych ustępów, które się nie zachowały w przekładzie Cycerońskim[11].
Lgnęła Plejada francuska wogóle do tych epigonów aleksandryjskich greckiego piśmiennictwa, podziwiała Teokryta i Kallimacha. Ronsard za przykładem ostatniego poszedł w swych hymnach i odach, a Ronsarda znów śladem stąpał Kochanowski w niektórych swych pieśniach i hymnach. — Uczniowie Plejady, zagrzani powagą i podziwem swego mistrza Dorat'a, cenili wysoko Teokryta; naśladowano go i w bukolikach i w obrazkach mitologicznych i rodzajowych opisach. Kochanowskiego Pieśń świętojańska o Sobótce i łacińskie Epitaphium Doralices były wypływem tych sielankowych zamiłowań. — Kiedy Kochanowski był w Paryżu, cieszono się tam w kołach uczonych odświeżeniem pamięci Anakreonta, słynnego liryka greckiego z VI w. przed Chr. W Antologji greckiej Konstantyna Kefalasa znajdowało się wiele utworów, opatrzonych tem sławnem nazwiskiem; były to w rzeczywistości naśladowania dawnego liryka, powstałe w epoce epigonów, aleksandryjskiej i późniejszej, ale w czasach Odrodzenia mniemano, że igraszki te i obrazki biesiadne i miłosne były prawowitemi tworami starego liryka greckiego. Wielkie też było wrażenie i podziw w kołach uczonych, kiedy filolog francuski Henri Estienne (Stephanus) wydał na wiosnę 1554 r. zbiór tych pieśni i piosnek Anakreonta, lub raczej Pseudo-Anakreonta. Zaczęto je tłumaczyć i naśladować w zawody; nie chciano przejrzeć narazie, że wyrafinowane ich uczucia i pieszczotliwość nie przystawały do tego dawnego pieśniarza. U Ronsarda znajdujemy pełno anakreontyków; obraz Amora skrzydlatego i zbrojnego strzałami, płatającego ciągle figle i psoty śmiertelnikom, pojawiał się odtąd często w opisach i wierszach. U Kochanowskiego mamy przekładów i naśladowań Anakreonta sporą liczbę[12]. Wyraźnie Plejada i wydanie nowe spopularyzowały natchnienia greckiej erotyki.
W tych kołach paryskich, wśród których filologiczna nauka bratała się z poezją, słynni uczeni, jak Scaliger, Dorat, Turnèbe, Estienne, Muret, badali i przetrząsali autorów starożytnych, a współcześni poeci naśladowali klasyczne wzory, nabył tedy Kochanowski głęboką znajomość starożytnych piśmiennictw, która znaczy się zarówno w jego łacińskich elegjach i epigramatach, jak i w pieśniach polskich. Reminiscencje z Horacego cisną mu się odtąd równie obficie pod pióro, jak Ronsardowi. Mówiliśmy, że Plejada miała wyraźną skłonność do greckiej, aleksandryjskiej poezji. A obok tego znaczyło się u niej zamiłowanie do dawnych wieszczów klasycznej epoki. Temu zawdzięczał rzekomy Anakreon wielką swą popularność. Co więcej, porywano się na trudne zadanie, aby pindarowskie natchnienia i sposób pisania przyswoić liryce nowożytnej, czyto neo-latyńskiej, czy też francuskiej. Horacy kiedyś wątpił, żeby ta próba udać się mogła. Teraz, za Odrodzenia, z pewnością siebie i niezachwianą odwagą przystąpiono do zadania. Myślano, że wystarczy poczłonkować liryczne utwory na strofy, antystrofy i dośpiewy czyli epody, odważyć się na szumne i śmiałe wyrażenia i obrazy, aby dorównać natchnieniom tebańskiego wieszcza. We Włoszech Kremoneńczyk Benedetto Lampridio tworzył na dworze Leona X ody swe łacińskie, ułożone na modłę epinikiów Pindara: był on koryfeuszem na polu tej lirica pindareggiante. Za jego przykładem poszedł we Francji filolog i poeta Dorat, a za nim uczeń jego Ronsard zaczął podobnie pindaryzować w swych odach. W ten sposób oda pindarowska pojawiła się we Francji około r. 1550, zarówno w szacie łacińskiej filologa Dorata, jak i francuskiej, która była tworem Ronsarda[13]. A młody Polak, który w najbliższych latach bawił w Paryżu, uległ tym natchnieniom i wpływom. — Już w r. 1578 spotykamy u Kochanowskiego okaz polski naśladowania greckiej liryki w słynnym trzecim chórze Odprawy posłów greckich, który „jakoby greckim chórom przygania“[14]. Wpływy humanistycznych dramatów Speroni’ego i Jodelle’a odbiły się w ten sposób na Kochanowskim. Potem w odach jego możemy śledzić odgłosy tej pindaryzującej liryki, która się we Włoszech poczęła, a następnie zakwitła we Francji. W Lyricorum libellus przypomina Oda XII na zdobycie Połocka w r. 1579 podobne utwory Horacjusza, opiewające w czwartej księdze Ód zwycięstwa północne pasierbów Augustowych, Druzusa i Tyberjusza. Przewagi Batorego podobnie natchnęły Kochanowskiego. Ale pindaryzm, z którym się zetknął w Paryżu, inne jeszcze, bardziej namacalne pozostawił ślady w jego twórczości. Wszakże hymn pochwalny na zwycięską Batorego na Moskwę wyprawę (z r. 1582) nazwany jest Epinicion, i różnemi miarami, w 73 strofach obejmujących po 12 wierszy (duodenarii), wielbi bohaterskie czyny polskiego monarchy. Muza na „doryckiej lutni“ ma wyśpiewać chwałę męża, trwalszą niż świetności olimpijskich, istmijskich, pytyjskich i nemejskich igrzysk. Pindar i jego pieśni niańczyły więc wyraźnie utworowi Kochanowskiego, w którym uderza wielkie nad językiem klasycznym panowanie. — Jeszcze bardziej do Pindara, a raczej jego naśladowców francuskich, Dorata i Ronsarda, zbliżył się Kochanowski w Epithalamium, pieśni ślubnej na wesele Jana Zamoyskiego z Gryzeldą Batorówną, obchodzone w r. 1583. Jest ona sztuczną i ma być godną wykwintnych uszu Zamoyskiego. Strofy, antystrofy, epody, idą po sobie jak w dworskich odach Ronsarda; sztukę tę przywiózł Kochanowski niewątpliwie z Paryża[15]. Obydwa te wspomniane w ostatnim rzędzie utwory przeznaczone były dla uświetnienia małżeństwa Zamoyskiego. Ad liram cecinit Christophorus Clabonus, muzyk nadworny Batorego, — t. j. on zapewne dorobił muzykę i kierował chórami. Urządzono wtedy na rynku krakowskim wielki pochód, istne trionfo[16]. „Inflancka ziemia na kształt białej głowy przyprawioną była ochędożnie... na szerokim placu, kędy onej krainy własności wszystkie wykonterfektowane były“. Na „maszkary dziwne“ złożyły się wszystkie sztuki, — dorzucił tedy i swoją Kochanowski. A chociaż w Paryżu niegdyś się przekonał, że Muzy niekoniecznie w klasycznych muszą się odzywać językach, chociaż już wtedy uprawiać zaczął obok łacińskiej poezji „nową słowiańską“, recens slavica (Eleg. I 6, 26), chociaż zapewne około r. 1569, kiedy przenosił się z dworu w zacisze wiejskie, postanowił odtąd w rodzimym odzywać się języku (Eleg. III 13, 1):

Musa, relinquamus ripas Anienis amoenas.
In sua me pridem Carpatus antra vocat
Sarmatiamque iubet patriis ornare Camoenis —[17]


to jednak jeszcze w r. 1583 czcił Batorego i Zamoyskiego utworami łacińskiemi. Odmiennie od Ronsarda, co prawie zupełny wziął rozbrat z łacińską Muzą, pozostał Kochanowski przez życie całe przy dwóch językach, któremi naprzemian przemawiał do współczesnych. Często, jak wiadomo, wyśpiewywał te same osnowy, czyto we fraszkach i epigramatach, czy też w obszerniejszych utworach, i po łacinie i po polsku, „słowieńskim rymem“. Wypływała ta dwujęzyczność z rozmaitych powodów. Czar języka łacińskiego trwał zarówno nad Kochanowskim, jak i nad społeczeństwem. Niejednemu jeszcze w końcu szesnastego wieku zdawało się, że dźwięki łacińskie są jednak dostojniejsze, odpowiedniejsze dla składania hołdów znakomitym osobistościom, że wymowniej wyrażą myśl poety, niż „przytrudna“ mowa ojczysta. A nadto nie było i to bez znaczenia, że po Jagiellonach obcy książęta zasiadali z kolei na polskim tronie — Henryk Walezy, Batory, Wazowie. Bo jeżeli z dworu i dworów płynęły natchnienia, to zdawało się przystojnem ubierać je w dworną i dworską szatę łacińskiej mowy. Król Batory rozmawiał po łacinie i na przemowy polskie odpowiadał w łacińskim języku[18]. Toteż widzimy, że poezja łacińska jeszcze na przełomie szesnastego i siedemnastego wieku bujną cieszyła się uprawą pod piórem takiego humanisty jak Szymonowicz[19]; zwracała się nadto ta poezja do patrycjuszów lubelskich i lwowskich w wierszach mieszczanina Klonowicza. I jeszcze przez siedemnasty, a nawet osiemnasty wiek brzmiała szumną przesadą w licznych panegirykach, sławiących w rzymskich wierszach nie-rzymskie często właściwości szlachty i magnatów. Jednem zaś z ostatnich ech tej poezji był słynny wiersz Mickiewicza na powodzenia Napoleona w krymskiej wojnie. Było to ze strony Mickiewicza sztuczną próbą talentu. Natchnienie prawdziwe i szczere nie znosi pętów obcego języka, a wynurza się z konieczności dźwiękami przyrodzonej mowy. Kochanowski nie byłby zdołał swej boleści ojcowskiej wyśpiewać inaczej jak w ojczystym języku: inne boleści, ogólne i patrjotyczne, natchnęły cudowną polską poezję dziewiętnastego wieku. A jeżeli znalazła ona odpowiednie dźwięki i wyrazy, było to w znacznej mierze zasługą Kochanowskiego, którego wspomniany Proteus nazwał „kochaniem wieku“, i tych pisarzy szesnastego stulecia, co niegdyś walczyli o prawa ojczystej mowy i wywalczyli jej należne poszanowanie, nawet ozdobność i siłę.
Całą poezję łacińską po wieku Odrodzenia moglibyśmy nazwać pośmiertną. Bo ta łacina była w średnich wiekach jeszcze żywą i naginała się z łatwością do wyrażania nowych myśli i urabiania potrzebnych nowotworów. Kiedy ją jednak żarliwi humaniści i Cyceroniańczycy zakuli w pęta puryzmu i nieubłaganej poprawności klasycznej, natenczas wszelkie silniejsze, bardziej osobiste natchnienie szukało ujścia w narodowych, nowożytnych mowach. Stąd też słusznie powiedzieć można, że humaniści uśmiercili łacinę i przyczynili się pośrednio lecz walnie do rozkwitu piśmiennictw rodzimych i nowożytnych.







  1. Konstytucje dla księstwa oświecimskiego i zatorskiego znajdujemy w Archiwum ziemskiem w Krakowie, Terr. Crac. 406 (Succameralia). Są one z r. 1543 i przepisują dla sądów tamtejszych język polski; pozwy, zapisy etc. mają być »po polsku pisane« (str. 55); zwraca się to przeciw panującej tam czeszczyźnie. Przeciwko łacinie w polskich sądach odezwał się Górnicki w Rozmowie o elekcji wtórej; piętnuje on tam łacinę prawniczą polską, »która nic w sobie nie ma łacińskiego«. — W sądownictwie Francji zarządzała używanie języka francuskiego ordonnance z Villers-Cotterets, wydana krótko przedtem, w roku 1539.
  2. Czytamy to w ostatniej z tylu cennych prac Brücknera o Reju, Mikołaj Rej, Lwów 1922, str. 98.
  3. Statorius w swej gramatyce zauważał, wymieniając zdrobniałe polskie wyrazy: in hac parte vehementer polonica lingua luxuriat (Przypis własny Wikiźródeł Przekład: w tej dziedzinie język polski bardzo był wybujały).
  4. Przypis własny Wikiźródeł patrii sermonis egestas (łac.) — ubóstwo mowy ojczystej.
  5. Por. Chrzanowskiego: Wśród zagadnień, książek i ludzi, str. 107 i nast.
  6. Przypis własny Wikiźródeł Hic illum patrio... (łac.) — przekład prozą: Tu zobaczyłem owego, śpiewającego pieśni przy akompaniamencie ojczystej lutni Ronsarda, nie mniej oniemiałem... Po tym, jak Mars wzniósł się na niebiańskich koniach w przestworza, wysławiał ów zalety bogów i pożytki szlachetnego pokoju.
  7. Niedawno uczynił to prof. Windakiewicz w artykule zamieszczonym w „Przeglądzie Warszawskim“, rocznik I, nr. 2. Nowa książka Nolhac’a: Ronsard et l’humanisme (Paris 1921) dużo przyniosła nowych materjałów.
  8. Por. Kochanowskiego Dzieła, wyd. warsz., I, str. 354.
  9. Por. Nolhac, l. c. str. 87 i 170.
  10. Są to wiersze Ronsard’a, II, 213 w wyd. Laumonier’a.
  11. Por. moją monografję o Nideckim, str. 377.
  12. Por. we Fraszkach I: 4, 8, 39, 54, 71; II: 44, 87, 88; III: 4, 5.
  13. O tem odrodzeniu liryki Pindara we Włoszech i Francji por. Nolhac, l. c. str. 342, 45 i nast., 223.
  14. Biały wiersz także wypłynął z tego naśladowania klasyków.
  15. Stosunek Kochanowskiego do Ronsarda w szczegółach poetycznych dotąd bliżej zbadanym nie został. — Sam Ronsard nie wymienia swych znajomych Polaków. W całej jego spuściźnie znaleźliśmy tylko imienne wspomnienie Hozjusza, w wyd. Laumonier’a VI, 21 (Dialogue du libraire et du passant):
    P. Qui est ce livre? L. Estranger. P. Qui l’a fait? L. Le grand Osie, en sçavoir tout parfait. P. Qui l’a conduit des terres Poulonnoises, Et fait sonner nos parolles Françoises? L. C’est Lavardin...
    Odnosi się to do tłumaczenia na francuskie dzieła Hozjusza Confessio fidei z r. 1557. Przekład ogłosił Jean de Lavardin w r. 1579. W Indeksie osobowym nie pomieszczono Hozjusza.
  16. Przypis własny Wikiźródeł trionfo (wł.) — triumf; odwołanie do starożytnej tradycji pochodu triumfalnego wodza, by uczcić jego osiągnięcia wojenne.
  17. Przypis własny Wikiźródeł Musa, relinquamus ripas Anienis amoenas... (łac.) — przekład prozą: Muzo, opuśćmy piękne brzegi Ania. Wzywają mnie od dawna Karpaty do swych grot i rozkazują Sarmatię upiększyć Poezją (Muzą) ojczystą.
    Anio — dopływ Tybru.
  18. Por. Caligarii epistulae, wyd. Boratyński, str. 256, 3 i n., 386. Powodowski w Contiones aliquae piae et eruditae z r. 1578 (Poznań) powiada, że jedne z tych kazań zastosował do uszu króla w języku łacińskim; inne przemowy miał wobec królowej Anny po polsku, lecz z powodu „ubóstwa języka polskiego i braku czytelników“ kazania te przełożył na łacinę.
  19. Por. o tym dalszym poezji łacińskiej rozwoju Sinko: Historja poezji łacińskiej w Polsce (Encykl. polska Akad. Um., t. XXI), str. 141 i nast. Tutaj znalazł też słynny Sarbiewski należytą ocenę.