<<< Dane tekstu >>>
Autor Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł Wartogłów (wstęp)
Pochodzenie Dzieła / Tom pierwszy
Wydawca Instytut Wydawniczy »Bibljoteka Polska«
Data wyd. 1922
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom pierwszy
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
WARTOGŁÓW
CZYLI
ZAWSZE NIE W PORĘ
KOMEDJA W PIĘCIU AKTACH
PRZEDSTAWIONA W LJONIE W R. 1653, W PARYŻU W 1658.


WSTĘP.

Ta pierwsza większa sztuka Moliera, nawpół tylko oryginalna, wprowadza nas w styczność z drugiem źródłem jego komedjowej twórczości. Obok zawiesistej farsy, która bywała zazwyczaj krótka (najczęściej w 1 akcie), oparta na prostych tradycyjnych sytuacjach, pisana niedbale, prozą, z wolnem polem dla improwizacji aktorów, istniała, w Hiszpanji, ale zwłaszcza we Włoszech, komedja w wyższym stylu, bardziej już literacka. Sztuki tego typu, wierszem, były staranniej napisane, a treść swą czerpały przeważnie w bardzo zawikłanej intrydze. Oszustwa, podstępy, przebrania, porwane dzieci które odnajdują się z końcem piątego aktu, oto jej cechy. Coś z tych elementów zachowa się nieraz i w późniejszych utworach Moliera: np. zakończenie Skąpca.
Z pomiędzy tych sztuk, jedną z najpopularniejszych była komedja l’Inavvertito, napisana przez włoskiego aktora Barbieri (Beltrame) w 1629 r. Molier znał tę sztukę z czytania, jeżeli nie ze sceny; zaczem, obyczajem ówczesnym, zamierzył przyswoić ją swojej trupie. W naśladownictwie tem nie trzyma się wiernie pierwowzoru, ale wspomaga się pomysłami z innych jeszcze sztuk włoskich, oraz nowelą Cervantesa Piękna Egipcjanka; komedji swojej daje tytuł Wartogłów (l’Etourdi). Ten występ autorski przypada na r. 1653 lub prawdopodobniej 1665: Molier ma wówczas 33 lat. Ta pierwsza, jeszcze tak niesamodzielna próba dowodzi, jak wolno dojrzewał jego geniusz; wchłonąwszy w siebie wiedzę życia, obecnie Molier jakgdyby czuł potrzebę wyrobienia sobie ręki, pióra. Ale dopiero w atmosferze Paryża twórczość jego, dojrzewająca snać wewnątrz, rozwinie się szybko i bujnie. „Premiera“ Wartogłowa odbyła się w Ljonie; później, w 1658, Molier wystawi go z wielkiem powodzeniem w Paryżu.
W tej pierwszej próbie, Molier mało jeszcze, napozór, daje z siebie. Imbroglio włoskie pozostało tak samo u Moliera komedją opartą czysto na intrydze. Intryga ta nie rozwija się stopniowo, aby wkońcu rozwiązać się w pomysłowem zakończeniu; nie, jestto poprostu szereg epizodów (jest ich coś 10, a mogłoby być tak samo drugie tyle), przerwanych nagle rozwiązaniem zupełnie sztucznem. Świat, w którym się rozgrywa ta sztuka — owa rzekoma Messyna — jest nawskróś fantastyczny, rządzący się jedynie prawem konwencji tego rodzaju teatru; Wartogłów nie ma jeszcze nic z tego, czem Molier uczyni później swój teatr: komedji obyczajowej. Komedją charakterów też nie jest: trzej starcy, Celja — owa branka, wysławiająca się z tak wykwintną precyzją — Hipolita, Leander, to postacie konwencjonalne, figury na szachownicy, któremi autor rozgrywa swą partję werwy i dobrego humoru.
Centralnym punktem, osią sztuki, jest sługa Leljusza, Maskaryl. Mascarille, znaczy „maseczka“; Molier, grając tę rolę, grał ją w masce; jakoż i ta postać niewiele ma cech indywidualnych. Ten lokajski geniusz intrygi, to tradycyjna postać, która, poprzez Plauta, sięga het, greckiego teatru. W teatrze włoskim przetrwa ona jeszcze długo po Molierze w swej konwencjonalnej postaci (np. Sługa dwóch panów Goldoniego), podczas gdy we Francji Beaumarchais ożywi ją świeżą krwią, tworząc z niej swego Figara. Akcja rozgrywająca się na „placu publicznym“ i kręcąca się dokoła „niewolnicy“, też mocno trąci łacińską komedją. Z późniejszych utworów Moliera najbardziej pokrewny tej sztuce charakter zachowują Szelmostwa Skapena.
Jedna tu jest figura, którą możnaby uważać poniekąd za charakter: to sam ów „wartogłów“, sam Leljo. Jestto wybornie uchwycony młody panicz z dobrego domu, rozpieszczony życiem, goniący bez opamiętania za swą chętką. Zasady jego etyki nie są nieubłagane, ale od robienia brzydkich rzeczy ma swego Maskaryla; sam, mimo że gotów korzystać z jego sprawek, zachowuje sobie przywilej szlachetnego, rycerskiego w potrzebie odruchu. Doskonale jest tu uwydatniony kontrast człowieka, który myśli leniwo, nieściśle i na krótką metę, gdyż życie go do tego nie zmusza, a tego Maskaryla, który zawsze oglądał świat od dołu, drogo kupił wiedzę życia za cenę kijów i upokorzeń i który szelmostwo swoje pielęgnuje jako artyzm. W stosunku tego sługi i pana znalazłoby się sporo rysów, które wyrywają się z konwencji, głębiej sięgając w istotę rzeczy.
Ale błędem byłoby mniemać, że Molier niczem tu nie wzbogacił swego pierwowzoru. Dał tej komedji swą pierwszą, młodą, iskrzącą się werwę, która sprawia iż oszołomiony tym Maskarylem widz rozkoszuje się jego sztuczkami, byleby znalazł się aktor zdolny udźwignąć tę rolę. Grywał ją sam Molier, i miał w niej być, jak mu to nawet wrogowie jego przyznają, nieoceniony. Tragedją Moliera jako aktora było, że marzył o rolach szlachetnych, koturnowych, w których nie miał powodzenia, a celował w komicznych, które mniej lubił. Z tej podwójności wyniknie rola Alcesta w Mizantropie. Co się tyczy Maskaryla, jeszcze w 1871, kiedy wznowiono sztukę, Coquelin robił furorę w tej roli.
Wreszcie, Molier dał tej sztuce wiersz francuski, który, mimo licznych zaniedbań i wynaturzeń, jest jednym z najlepszych jakim kiedy pisał; soczysty, obrazowy, żywy. Krytykowano nieraz, i bardzo, wiersz Molierowski; aby go sądzić, trzeba pamiętać, że tekst Moliera zawsze pisany był z myślą o scenie nie o lekturze: mnóstwo rzeczy ciężkich i zawiłych w czytaniu, plastyczniej rysuje się przy dobrem wygłoszeniu z żywym udziałem mimiki. Nawet ta potworna tyrada Maskaryla w 5 akcie, wypowiedziana jednym tchem przez Coquelina, robiła podobno wrażenie brawurowego kawałka, którego publiczność słuchała z zapartym oddechem, aby po ostatniem słowie wybuchnąć burzą oklasków. Wiktor Hugo cenił wiersz Wartogłowa nad inne sztuki Molierowskie.
Komedja ta iskrzy się wesołością; czuć, że Molier się bawi, że się upija musowaniem własnej werwy, że sam przedrwiwa sobie przytem z tych naiwnych powikłań: góruje o wiele ponad swoim tematem. Wreszcie, godzi się zaznaczyć tu i ówdzie parodystyczny ton apostrof Maskaryla (do swego serca, honoru, etc.) przywodzących — zapewne z intencją — na pamięć starego Corneille’a, który od czasu Cyda (1636) wydał już do tej pory swoje największe arcydzieła.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Tadeusz Boy-Żeleński.