Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880/422
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880 |
Pochodzenie | Gazeta Polska 1880, nr 289 Publicystyka Tom V |
Wydawca | Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff |
Data powstania | 28 grudnia 1880 |
Data wyd. | 1937 |
Druk | Zakład Narodowy im. Ossolińskich |
Miejsce wyd. | Lwów — Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór artykułów z rocznika 1880 |
Indeks stron |
Wydawnictwa E. Orzeszkowej i S-ki. Wilno, r. 1881. IV. Włościanie u nas i gdzie indziej. Szkice historyczne przez Walerego Przyborowskiego. Odkąd nauczono się prawdę zastępować bezczelnością, gotową na wszelkie usługi dla siły, rozpowszechniły się bardzo, bo nawet i między nami, mniemania, że stan włościan u nas był w przeszłości stanem wyjątkowego poniżenia i uciemiężenia. Walery Przyborowski we wstępie do swego szkicu pisze otwarcie, co następuje: „Zdawało mi się, że kreślić dzieje chłopa polskiego, to znaczy wywłóczyć na jasność dzienną najciemniejsze strony życia narodowego, okazywać stary grunwaldzki i kircholmski kontusz karmazynowy oblany potem kmiotka, malować te bujne postacie żywota szlacheckiego w ponurem oświetleniu krwawych łun kozackich, postacie, które — Bóg pokarał za chłopów przez chłopów“.
Tak pisze Walery Przyborowski. Dla nas jest to dowodem, jak dalece utarte były przekonania o ciemiężeniu chłopów. Ale zaraz u wrót swojej pracy, przez porównanie losów naszego kmiecia z losami kmieci francuskich, niemieckich i innych ościennych narodów, dochodzi autor do wniosku, że nie tylko podania owe były stworzone i rozpuszczone tendencyjnie, ale że w ogóle los chłopa w dawnych wiekach znośniejszym był u nas niż gdzie indziej. Pierwszą, najdawniejszą formą społeczną bytu chłopskiego, a nawet wobec nieistnienia jeszcze róż nic stanowych — bytu ogólnego u nas było opole. Autor poświęca opolu rozdział I, rozpatrując się w jego znaczeniu i działalności. Ślady tego urządzenia przechowały się do ostatnich czasów tam, gdzie chłop żył jakby zamknięty i oderwany od życia postronnego, mianowicie w puszczach ostrołęckiej i kozienickiej. W dawniejszych czasach opole było tem, czem później gmina. Pierwiastkowo jednak w takiej gminie wszystko było wspólnem, ziemia i dobytek. Odpowiadała ona czeskiej „żupie“ wziętej w ściślejszem znaczeniu tego wyrazu (w obszerniejszem bowiem żupa mogła znaczyć całą prowincję), serbskiej wojsce lub zadrudze, rosyjskiej obszczynie. Autor, wyjaśniając znaczenie opola, nie dość jest przekonanym, co przypisać należy temu, że nie użył wcale najważniejszego źródła do pierwotnych urządzeń słowiańskich, mianowicie Szafarzyka: Słowiańskich starożytności, w którem to dziele autor czeski zastanawia się bardzo obszernie między innemi i nad polskiem opolem. Było ono tedy po prostu pierwotną jednostką społeczną, pierwszą organizacją bytu ogólnego na prawie patriarchalnem i komunistycznem. Pierwiastkowo też opole, również jak serbska zadruga, obejmowało ludzi jednej krwi, to jest ród. Później dopiero nabrało znaczenia gminy w nowszem pojęciu. U tych narodów słowiańskich, które mało rozwijały się pod względem kultury i przez dłuższy czas żyły w pierwotnem barbarzyństwie, takie stosunki gminne przetrwały aż do ostatnich czasów w formie „zadrug“ lub „obszczyn“ — u nas jednak opole jako jednostka organizacyjna bardzo wcześnie zaczęło się psować i rozpadać, nie mogąc pomieścić w sobie rozwijających się i coraz bardziej złożonych stosunków życiowych. Autor przyczynę upadku opola widzi bądź to w nadawaniu ziem i powinności z nich klasztorom, bądź szlachcie, bądź w zakładaniu osad na prawie niemieckiem — i widzi słusznie. Są to przyczyny bezpośrednie, z drugiej jednak strony można zauważyć, że jak tylko zaczęły wyrabiać się stany, jak obok kmieciów wytwarzała się szlachta, duchowieństwo i miasta, już pierwotne opole skazane było na zagładę. Znaczenie też jego zmienia się szybko. Z komunistycznej gminy przechodzi ono na gminę nowożytną, obejmującą kilka zwykle wsi i obowiązaną do posług publicznych, jako to do stróży, naprawiania zamków, dróg itp. Oczywiście, im dalej w przeszłość, tem taka gmina jest bardziej samą w sobie, bardziej samoistną — w miarę zaś, jak powstaje państwo i rząd centralizuje się, opole traci pierwiastkową odrębność i samorząd. Niegdyś opola miały u siebie prawa jurysdykcji, później jurysdykcja przechodzi do rąk panującego księcia, następnie duchownych, a stopniowo i szlachty.
Opola spełniały „powinności“ względem królów, następnie, w skutku nadanych przywilejów, miały prawo do powinności duchownej i świeckiej. To wszystko psuje jeszcze bardziej pierwotną organizację. Na koniec i sami wieśniacy wyłamują się z opola, woląc osiadać na prawie niemieckiem, po dobrach szlacheckich lub księżych.
Obraz więc zmienia się. Na miejsce starosłowiańskich urządzeń występują inne. Ziemia, dawniej wspólna, przechodzi do rąk duchownych i szlachty, którzy władając nią i dziedzicząc, dziedziczą zarazem prawo wymagać od opola tego wszystkiego, czego dawniej wymagał król. Stąd pojawia się stosunek zależności, która powiększa się stopniowo w miarę, jak stan szlachecki przychodzi do potęgi. Autor ukazuje nam różne punkta wytyczne tego procesu. Kmieć początkowo ma pewne powinności względem pana, ale osobiście jest wolnym. Może go porzucić, kiedy mu się podoba, i pójść, gdzie chce. Szlachta jednak czyni go zależnym od siebie przez to, że jurysdykcja coraz bardziej i stanowczej przechodzi w jej ręce. Ale już statut wiślicki ogranicza wolność ruchów kmiecych, zabraniając wyruszania ze wsi większemu procentowi chłopów jak jeden na dziesięciu. Środek to czysto ekonomiczny, mający na celu utrwalenie wsi, ale klasa możniejsza korzysta z niego, by przywiązać chłopa do roli. Kmieć tedy, który by opuścił bez powodu wieś, ma być właścicielowi jej zwrócony. Z tem wszystkiem statutowi chodzi więcej o to, by chłop nie opuszczał łanu, z którego płaci podatek do skarbu, niż pana. Przed panem otacza go opieką. Pan nie może go wygnać, odebrać mu łanu dowolnie, jeżeliby zaś to uczynił, kmieć ma prawo go procesować. Przy wszystkich ograniczeniach stan chłopów u nas lepszy jest niż we Francji, Niemczech i na Wschodzie. Na ten cel autor umyślnie w następnych rozdziałach przyrównywa prawa u nas istniejące z francuskiemi, niemieckiemi oraz z istniejącemi w W. Ks. Moskiewskiem. Następnie przechodząc na pole krajowe, ukazuje istnienie rozmaitych różnic między włościanami u nas. Byli więc u nas kmiecie, gospodarze siedzący na łanie z własnym inwentarzem, tak zwani ogrodnicy (zagrodnicy) na połowie łanu, a nakoniec chałupnicy. Kmiecia przytwierdził do roli dopiero sejm piotrkowski r. 1496 — przytwierdził go jednak względnie. Surowe te ustawy przeprowadzone były częścią pod wpływem niemieckim, częścią miały służyć jako środek do powstrzymania emigracji na Ruś, z powodu której całe wsie pustoszały w różnych stronach zupełnie. Swoją drogą, budziła się już wówczas odrazu silna przeciw podobnym rozporządzeniom na niekorzyść włościan reakcja. Na czele ludzi upominających się u nas za chłopami, za którymi, mówiąc nawiasem, nie upominano się nigdzie, staje znakomity Frycz Modrzewski, dalej Jakób Przyłuski, Sebastian Petrycy, Skarga, Fabian Birkowski. Ci działają pismem i słowem, głosy zaś podobne milkną dopiero wobec rozbudzonej nienawiści przez wojny kozackie. Niektóre rozdziały środkowe, w których autor rozpatruje, o ile przytwierdzenie chłopa do roli (glebae adscriptio) wpłynęło na upadek miast — są bardzo zajmujące. W dawniejszych czasach synowie włościan wychodzili do miast, gdzie zajmowali się rzemiosłami. Wytwarzało to polski żywioł miejski, dopiero kiedy przytwierdzenie do roli dotyczyło nie tylko osoby kmiecia trzymającego grunt, ale i jego rodziny z wyjątkiem jednego syna, żywioł polski zmniejszał się, a w końcu miasta stały się przeważnie żydowsko-niemieckiemi. Miało jednak owo glebae adscriptio i inne, również gorzkie skutki, a mianowicie mnożyło ludność rolną, a stąd i jej ubóstwo. Kiedy początkowo sejmy w wieku XVI częstokroć powstają przeciw zbytkom chłopskim, w czasach późniejszych rozmnożona nadmiernie ludność, siadając bez kapitału na gruntach lesistych lub nieurodzajnych, nie jest w stanie opłacać czynszu w pieniądzach lub daninach, płaci więc go robotą. To, wedle Przyborowskiego, jest przyczyną pańszczyzny, która następnie przybiera cechy stosunku powszechnego i staje się coraz cięższą. Obłożenie podatkami gruntów tylko chłopskich prowadzi także do pańszczyzny, szlachcic bowiem płacąc za chłopskie grunta kwartę, odbiera ją sobie w robocie. Wojny kozackie czynią stosunek panów do chłopów coraz ostrzejszym. Ruś bywała zaludniana kmieciami, przybywającymi na grunta nadawane magnatom przez królów. Przyjmowano tam ich na słobody, czyli swobody. tj. uwalniano na pewną ilość lat od wszelkich danin, robocizny i czynszów. Później, gdy termina upływały, z jednej strony starano się tem bardziej odzyskać czas stracony, z drugiej wszelka danina wydawała się coraz cięższą. Bliskość kozactwa i łatwość ucieczki na Niż budziła poczucie niezależności, a napady tatarskie wywołały niepospolitą energię wojenną. Stąd stosunki zaostrzały się szybko, aż wreszcie doprowadziły do zbrojnych powstań.
Siedmnasty wiek, wiek buntów, wojen i klęsk, jest czasem największej nędzy włościan. Wojny grabiły chłopa, zbiory nie dochodziły. Szlachta, zdziczała w ciągłych bojach, stawała się ciężką. Po stronie ludu, jak od najdawniejszych czasów, tak i teraz, stawał tylko Kościół. Za granicą jednak nie jest lepiej niż u nas. W XVIII wieku budzi się uwaga na dolę chłopską i inicjatywa prywatna wprowadza tu i owdzie ulepszenia na dość szeroką skalę. Autor wspomina tu reformy księżnej Jabłonowskiej, Brzostowskiego, Chreptowicza etc. Trzymając się metody porównawczej, Przyborowski rozpatruje za jedną drogą, jak było i gdzie indziej. We Francji wiek XVIII jest czasem polepszania się doli chłopskiej, w Niemczech nie. W Rosji odwrotnie, staje się ona w XVIII stuleciu najsmutniejszą. Wpływ francuski odbija się u nas coraz silniej. Projekta reformatorskie Zamoyskiego upadają jeszcze, ale los chłopów poprawia się de facto znacznie w stosunku do wieku XVII. Ale nawet i w XVII myślano o ucisku ludu. Jan Kazimierz ślubował sobie położyć mu tamę. Nowszy czas sam dokonywał tego pod tchnieniem rewolucji francuskiej. Wpływ Rousseau’a gra u nas niezmiernie ważną rolę. Coraz częściej ukazują się broszury przemawiające za stanem kmiecym. Sejmem z r. 1768 szlachta pozbawia się sądownictwa karnego, ustawa zaś zrównywa karę za zabójstwo chłopa z karą za zabójstwo szlachcica. Konstytucja z dniem 3 Maja przywraca odnośnie do włościan prawa takie, jakie one były przed konstytucjami Olbrachta. Nakoniec edykt, wydany w r. 1794 pod Połańcem, znosi przytwierdzenie do roli stanowczo w słowach: „nie ma się ważyć żaden właściciel rugować chłopa z roli, na której siedzi, ani też bronić mu odejść z niej i siąść tam, gdzie się jemu podoba“.
Ciekawym faktem jest, że edykt ten poprzedza rozporządzenia wydawane za granicą. I tak: w Prusach przytwierdzenie do roli znosi się dopiero w r. 1809, w Austrii ostatecznie 1811, w księstwie Hohenzollern 1799, w Bawarii, Nassau, Erfurcie, Bajrucie i Bergu 1809 (edyktem Napoleona); w Westfalii i Lippe-Detmold, na Pomorzu i w Hessen-Darmstadt 1810, w Meklemburgu 1820, w Saksonii 1832, a w Hohenzollern-Sigmaringen 1833.
W Rzeczypospolitej przy tem surowe nawet prawa istniejące łagodzone były łagodnością charakteru narodowego i z wyjątkiem na Rusi rzadko trafiały się nadużycia, które zresztą opinia piętnowała zawsze stanowczo. Na Litwie stan włościan, mimo istniejących z dawnych czasów pod wpływem wschodnim ostrzejszych praw, był nieledwie lepszy niż w Wielkopolsce.
Rozdział XXII poświęca autor rozpatrywaniu stosunków włościańskich w Rosji i Prusach. Ostatni zaś doprowadza do roku 1846. Książka Przyborowskiego jest w znacznej części pracą kompilacyjną, autorowi bowiem chodziło zapewne o napisanie książki popularnej, której celem byłoby przede wszystkiem wyświecenie prawdy, najbezczelniej często przekręcanej. Miejscami też autor bywa niejasny, co płynąć może z tego, iż sama kwestia nader jest trudną, zawiłą i dotąd nie wszędzie wyjaśnioną. Na pochwałę jednak Przyborowskiego powiedzieć należy, że w całej książce starał się być bezstronnym i iść przede wszystkiem za prawdą, nie ukrywając w jakichkolwiek widokach ani zła, ani dobra.
Jeśli zatem wynik jego książki jest taki, że w ogóle nasza przeszłość wygląda co do doli chłopskiej nie tylko nie gorzej, ale lepiej od innych, wynik ten tem bardziej jest pocieszającym, że zgoła przedmiotowym.